Róża Lewanowicz „Porwana”, Replika 2014, ISBN
978-83-7674-104-8, stron 472
Justyna i Łukasz Meyerowie tworzą przeciętną parę, jakich
wiele. No może jego zawód nie jest taki do końca, bo pracuje w Centralnym
Biurze Śledczym. Justyna z kolei jest trybikiem w machinie korporacyjnej; ma
najbanalniejsze zajęcie, jakie może tam wykonywać, czyli tworzy i analizuje
niezliczone tabelki w Excelu. Największą zaletą tej pracy jest pensja
wpływająca regularnie na konto, pozwalająca spłacać raty kredytu na mieszkanie na
warszawskim Mokotowie. Bo tak poza tym, to kobieta nie lubi swojej roboty,
męczy się, gdy tam przebywa, nie bierze udziału w imprezach integracyjnych, nie
przyłącza się do plotek i właściwie ma tylko jedną osobę, która w pewnym
stopniu jest jej bliska: kolegę, który o korporacjach myśli to samo, co ona.
Justyna wie też, że tak naprawdę może liczyć tylko na męża. Jedno im spędza sen
z powiek: starania o dziecko nie przynoszą efektów, choć z medycznego punktu
widzenia wszystko wydaje się być w porządku.
Aż ciężko uwierzyć, że „Porwana” jest debiutem Róży
Lewanowicz, autorki ukrywającej się pod pseudonimem, bo można go skwitować
jednym słowem: REWELACJA. Właśnie tak, dużymi literami. Jestem pod ogromnym
wrażeniem, dawno nie czytałam powieści, która tak mocno przyszpiliłaby mnie w
napięciu i co bym teraz nie napisała, to i tak będzie za słabe w porównaniu do
emocji, które zafundowała mi autorka. Historia zaczyna się całkiem zwyczajnie –
oto małżeństwo, z którego codziennym trybem życia można się utożsamiać – by już
po chwili zacząć gnać w niesamowitym tempie. Akcja ani na moment nie zwalnia,
mało tego, pojawiają się coraz nowsze elementy: poczucie humoru wraz z pewnymi
bohaterami oraz przejmujące wzruszenie, któremu uległam bez reszty przy okazji
niektórych fragmentów – trudno to zwerbalizować, nie chcąc odbierać
przyjemności z lektury i odkrywania kawałek po kawałku tej zagadki. Lewanowicz
spiętrzała kolejne wątki, naprowadzała na mylne tropy, zwodziła, i robiła to
naprawdę po mistrzowsku. I albo ja jestem mało przenikliwa, albo ma ona
genialną wyobraźnię, ponieważ nie domyślałam się zakończenia i rozwiązania tej
niecodziennej łamigłówki.
„Porwana” ma też drugie dno, choć nie wiem, czy jest to
właściwe słowo, bo motyw ten jest widoczny w całej rozciągłości fabuły. Jest
nim zaufanie, ujmowane z dwóch perspektyw. Z jednej strony zostajemy postawieni
pod ścianą i niejako zmuszeni do zastanowienia się, na ile możemy wierzyć
naszym współpracownikom, ludziom, z którymi spędzamy przecież znaczącą część
życia. Z drugiej strony przychodzi nam się zmierzyć z relacjami w naszych
związkach, małżeństwie, partnerstwie, przyjaźni. Czy da się zaufać drugiej
osobie – tej najbliższej, którą wybraliśmy na towarzysza życia – tak naprawdę
bezgranicznie? I można w związku z tym postawić kolejne pytanie: ale czy znów
da się żyć bez takiego zaufania? Czy nie jest to jednak podstawa dobrej, silnej
więzi, dająca poczucie bezpieczeństwa, azyl, gwarancję spokoju i ucieczkę od
całej reszty świata? Z ufnością wiąże się również znajomość drugiego człowieka.
Róża Lewanowicz poprzez „Porwaną” mnoży wątpliwości, czy możemy ze stuprocentową
pewnością powiedzieć, że znam swojego męża / żonę? Czy jesteśmy w stanie
przeniknąć ich myśli i nawet po wielu wspólnie spędzonych latach nie dać się
niczym zaskoczyć, przewidzieć zachowanie, reakcje? Możemy znać historię tej
kochanej osoby, obserwować ją w sytuacjach codziennych i skrajnych, ale czy to
wystarczy?
Lewanowicz udowodniła z niebywałą ostrością, że ma
predyspozycje do kreowania wyrazistych, wściekle intrygujących bohaterów. Nie
ma w nich nic ze schematyczności czy podobieństwa do jakichkolwiek literackich
wzorców – oni są niepowtarzalni. Bardzo przywiązałam się do Łukasza, podbił
mnie jego charakter i uczuciowość; spodobał mi się też Ziutek i pewnych trzech
dżentelmenów. Justyna wzbudzała we mnie emocje ambiwalentne, ale nie wyjawię
dlaczego.
„Porwana” to debiut, który polecam z pełną
odpowiedzialnością. To opowieść, która fascynuje, pobudza do myślenia, a przy
tym i przede wszystkim pochłania bez reszty – naprawdę nie miałabym nic
przeciwko, gdyby była jeszcze dłuższa. Jest dopracowana w najdrobniejszym
szczególe: od spójnej kompozycji, przez wiarygodność postaci, aż po precyzję
języka dopasowanego do poszczególnych bohaterów. Mam nadzieję, że o tej książce
i jej autorce będzie głośno – zasługują na to!
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Replika.
Wyzwania: „Polacy nie gęsi”.
Strasznie byłem ciekaw tej książki. Cieszy, że zbiera (póki co) dobre noty - mam ją na oku, na pewno kiedyś przeczytam. No, może nie na pewno, bo na mojej liście są już setki tytułów do zakupu, ale z dużym prawdopodobieństwem :-D
OdpowiedzUsuńHm, mogę Cię tylko namawiać, żebyś na swojej liście przesunął ją na wyższe pozycje, bo uważam, że jest tego warta. Tym bardziej że to polska autorka, a zawsze będę twierdzić, że nasi pisarze nie mają się czego wstydzić wobec tych zagranicznych, także w dziedzinie kryminału i sensacji:)
UsuńNie spodziewałam się aż tak pozytywnej opinii. Będę pamiętać o tej książce:)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, to ja też nie, ale to tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że polscy autorzy górą:)
UsuńJakże się cieszę, że mam tę książkę :-) Liczę, że moje wrażenie będą co najmniej równe Twoim :-)
OdpowiedzUsuńJa też na to liczę, bo przyjdzie mi się zdziwić, gdy będzie inaczej;)
UsuńUdany debiut, to coś co lubię. Fabuła mnie zaintrygowała.
OdpowiedzUsuńTo dobry początek, a zobaczysz, jak będzie intrygować już w trakcie;)
UsuńLubię tego typu książki, a Twoja opinia dodatkowo mnie zaintrygowała. Aż trudno uwierzyć, że debiut wciąż może być tak udany! Na pewno sięgnę po "Porwaną" i mam nadzieję, ze to nie koniec dobrych tekstów autorki, miło czasem poczytać coś z rodzimego rynku wydawniczego.
OdpowiedzUsuńBardzo mocno trzymam kciuki za autorkę, żeby od razu pisała następną powieść, bo ma wszystkie talenty potrzebne do zapisania się na stałe w świadomości czytelników:)
UsuńLubię wyrazistych bohaterów i właśnie takie historie. Fabuła jest niezwykle interesująca. Skoro ten debiut jest taki dobry, to koniecznie muszę jak najszybciej po niego sięgnąć! Dziękuję za zachęcenie :)
OdpowiedzUsuńNie ma za co, Kasiu;) To była czysta przyjemność napisać zachęcającą opinię:)
UsuńWidzę że to książka za która muszę się rozglądnąć, napisałaś o niej bardzo zachęcająco.
OdpowiedzUsuńBardzo się starałam, bo chciałam podkreślić, że ta książka jest naprawdę warta zainteresowania:)
UsuńAle mnie zachęciłaś :D teraz to koniecznie muszę ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńWedług mnie koniecznie, dawno nie czytałam tak dobrego debiutu:)
UsuńI kolejna książka, którą chciałabym przeczytać. Nie wiedziałam, że to pseudonim, choć ta Róża rzeczywiście podejrzanie mi wyglądała ;)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że ta książka jest całkowicie w Twoich klimatach, więc mam nadzieję, że uda Ci się ją dostać w łapki:)
UsuńNiedługo ma się u mnie zjawić ;)
UsuńOoo, to będę czekać na Twoją recenzję:)
UsuńCzytałem, i jak najbardziej Polecam :D
OdpowiedzUsuń