Danuta Noszczyńska „Luizę pilnie sprzedam”, SOL 2010, ISBN 978-83-62405-01-5, stron 320
Luiza i jej tatuś zawsze byli razem, odkąd młoda kobieta
sięga pamięcią. Jej matka osierociła ich, gdy dziewczynka miała półtora roku, a
tatuś dwadzieścia dwa. Henryk nigdy nie ożenił się powtórnie, całkowicie
poświęcając się córce. Starał się, jak mógł i umiał, żeby zapewnić jej
odpowiednie warunki. A że najlepiej wychodził mu hazard i małe szwindelki, to
już inna para kaloszy. Na dwudzieste pierwsze urodziny – po których, według
tatusia, nabiera się pełnej dojrzałości – otrzymała od niego nietypowy prezent:
wyprawili się razem do kasyna. Ale cóż, fortuna nie była po ich stronie i
przerżnęli wszystkie pieniądze. Jakby tego było mało, one nie były ich
własnością...
Na scenę wkracza Straszny Mafiozo, który domaga się zwrotu gotówki oddanej Henrykowi na przechowanie. A przecież tatuś ich nie ma, Luiza tym bardziej. Wyjście widzą tylko jedno: dziewczyna musi jak najszybciej wyjść za mąż, oczywiście za gościa z nieziemską kasą. Znajdują takiego, a raczej jego ogłoszenie matrymonialne. Kandydat wydaje się bardziej niż odpowiedni, ale Luiza niekoniecznie widzi się w roli małżonki jakiegoś podstarzałego amanta. W trakcie podróży do wybranka wpada na genialny pomysł...
Po ostatnim, wyjątkowo udanym spotkaniu z Danutą Noszczyńską
i poznaniu jej brawurowo skonstruowanego bohatera, Żywotnego Mariana, poczułam
ochotę na postawienie kropki nad i, czyli na przeczytanie ostatniej z wydanej
powieści. Od razu zaznaczę, że taką kropką i jednocześnie najmocniejszym
akcentem w twórczości pisarki, będzie jednak Marian, jego żadna inna postać jej
autorstwa nie przebiła. Choć „Luizę...” jest powieścią o wiele bardziej
rozrywkową, to jednak można ją rozpatrywać tylko i wyłącznie w takich kategoriach,
jako literaturę lekką, łatwą i przyjemną, abstrahując od prawdopodobieństwa
zdarzeń. Bo te wydają się na tyle przerysowane, że odbiegające od
rzeczywistości dość istotnie. I o ile „Pod dwiema kosami” miało głębsze
znaczenie, drugie dno i można było wiele z tej powieści wynieść, o tyle
perypetie Luizy służą li i jedynie odprężeniu. Jak zapewnia opis z okładki,
„nie jest to książka dla miłośników ponurego realizmu” i jest to szczera
prawda, dlatego wiele elementów fabuły należy potraktować z solidnym przymrużeniem
oka. Wtedy otrzymamy powieść z nutką szaleństwa, zapewniającą relaks i dobrą
zabawę.
Luiza jest typem kobiety, która często najpierw działa, a
dopiero potem uruchamia myślenie; jej tatuś podejście do życia ma dość
niekonwencjonalne; ale bohaterem, który wzbudza najwięcej sympatii, jest
Izydor, czyli przyszły małżonek naszej bohaterki. To gorliwy patriota wyznający
zasadę „Bóg, honor, ojczyzna”; mężczyzna mocno przywiązany do tradycji, mający
jedno ważne zadanie do wykonania: musi zadbać o przedłużenie własnego rodu. W
polszczyźnie tej postaci ujawnia się w całej mocy znakomity styl i doskonały
słuch językowy autorki. Oto przykład: „Moja ty purchaweczko słodka, drgam cały
z niecierpliwości, abym mógł gębę twoją osobliwą obejrzeć, zmiażdżyć twą kibić
dookoła, do ołtarza zaciągnąć i zapłodnić natychmiast, co nam dopomóż, wielki
Lord, święty Spirytus, Jezus Chrystus i cały Trójnik” (str. 8). A to dopiero
początek rozmachu i staropolskiej fantazji Izydora. Tę książkę warto przeczytać
choćby dla niego.
Nie żałuję czasu poświęconego na lekturę „Luizę pilnie
sprzedam”. Danuta Noszczyńska niewątpliwie potrafi pisać, pomysłów też jej nie
brakuje. Jestem jednak zdania, że decydując się na takie historie jak ta o
Marianie, czy zawarta w powieści „Wszystkie twarze Heleny P.”, obrała
zdecydowanie lepszy kierunek, dowodząc, że jest nie tylko dobrą obserwatorką
życia i ludzkich charakterów, ale też ma coś do przekazania. Dla własnych celów
przyjęłam więc podział jej książek na te dla rozrywki i te bardziej ku refleksji.
Luiza należy do tych pierwszych, ale ciekawsze są te z drugiej grupy, wysuwają
się dla mnie na prowadzenie.
Książka bierze udział w wyzwaniach „Czytamy powieści
obyczajowe” oraz „Polacy nie gęsi”.
Nie wiem czy to lektura dla mnie, ale bardzo lubię czytać książki polskich pisarzy, więc czemu nie :)
OdpowiedzUsuńGdybyś potrzebowała czegoś lekkiego, to na pewno się sprawdzi:)
UsuńIntrygująca jest postać Luizy. Czemu nie...
OdpowiedzUsuńCiekawa kobitka, ale Izydor lepszy;)
UsuńBrzmi dosyć ciekawie, lecz na chwilę obecną na razie mam co czytać.
OdpowiedzUsuńTo jak znajdziesz wolną chwilę;)
UsuńNie słyszałam o tej autorce, ale z pewnością skuszę się na jakąś jej książkę :)
OdpowiedzUsuńTo zachęcam do poznania Mariana, Luizę zostaw sobie na potrzebę czegoś odprężającego;)
UsuńSama nie wiem, niby jestem na tak, ale jeszcze nie teraz;)
OdpowiedzUsuńZostaw sobie na ponury dzień;)
UsuńKsiążka dla rozrywki, zawsze i chętnie, o książkach autorki już słyszałam, a te z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńZ takim założeniem na pewno Ci się spodoba:)
UsuńJeszcze nie czytałam, ale jestem jej bardzo ciekawa ;))
OdpowiedzUsuńJako książka dla relaksu się sprawdza:)
UsuńUwielbiam książki Noszczyńskiej, zawsze mnie rozbawią :)
OdpowiedzUsuńPrawda, rozrywki nie brakuje;)
Usuń