Danuta Noszczyńska „Pod dwiema kosami czyli przedśmiertne
zapiski Żywotnego Mariana”, SOL 2011, ISBN 978-83-62405-16-9, stron 320
„W pierwszych słowach zapisków moich raczej wypada mi
przedstawić się wraz z najbliższym otoczeniem moim, co niniejszym czynię: ja
nazywam się Żywotny Marian, żona moja Żywotna Apolonia. Z małżeństwa naszego
syn Żywotny Tadeusz zrodzony został, a także cztery córki” (str. 7). „Kiepskawo
ostatnimi czasy ze zdrowiem moim i gdybym postanowił uwiecznić dla potomnych
losy swoje, pora po temu najwyższa” (str. 11). Co też Żywotny Marian czyni, bo
wiek ku temu również odpowiedni nastał. Dwie kosy nad Marianem wiszą, czyli
dwie siódemki, a nie wiadomo, czy nań nie spadną; i przecież jest co utrwalać,
bo życie miał Żywotny bogate. I ludzkość nie zniosłaby tej pustki, jaka by po
nim została.
Danuta Noszczyńska wydała do tej pory osiem powieści, ale w
mojej opinii to właśnie historią Mariana Żywotnego dobitnie pokazała, jak
wielkim talentem dysponuje. Ta książka jest genialna pod każdym względem.
Pisarka stworzyła bohatera „cudownego inaczej” – jest dopracowany w każdym
szczególe, ale absolutnie nie da się go polubić. Jak sama napisała, „Mariana
znamy niemal wszyscy. Dla jednych jest on sąsiadem, dla innych kolegą z pracy,
przełożonym, bliższym lub dalszym krewnym” (str. 5). W postaci Żywotnego
skoncentrowała wszystkie ludzie przywary, słabostki, postawy nie do
zaakceptowania. Przede wszystkim sednem życia Mariana jest Marian; on był, jest
i zawsze już będzie najważniejszy, dla siebie samego, jak i dla całej rodziny –
w końcu jest jej głową , a wszystko kręci się dzięki niemu, to on musi kierować
domem i rodziną, a już Apolonią zwłaszcza, bo takie to jakieś rozlazłe się zrobiło
i do ludzi niepodobne. Marian skrzywdzić się nie da, ale on zawsze do ludzi z
sercem na dłoni, co nie wszyscy umieli docenić. Marian jest wspaniałomyślny i
szlachetny, a już drugiego tak skłonnego do wybaczania to ze świecą szukać. Ale
ludzie są podłe, zawistne i nie dają człowiekowi spokojnie pożyć. Takie
Przybłędy na przykład, przylazło to jak na swoje i krew człowiekowi psuje, a
przecież Tradycja po Mariana stronie stoi. Poszanowania ze strony innych też
nie można mu odmówić, bo co jak co, ale mamusi się zawsze słuchał, a to ona
mówiła, że opinia ludzka najważniejsza rzecz. I tego się Marian trzymał przez
całe życie...
Można by tak długo opisywać Żywotnego, bo i nazwisko ma
adekwatne do charakteru, wbrew własnym przekonaniom o słabym zdrowiu i zbliżającym
się końcu doczesnego żywota. Ale zostawię Wam tę „przyjemność”, doświadczcie
jej sami. Powiedzieć, że szlag człowieka trafiał przy czytaniu, to mało. Marian
nigdy nie skalał się myślą, że może coś zrobił źle, to niemożliwe, on?!
Samokrytyka nie jest mu znana, to wszyscy inni mają coś na sumieniu, ale nie
on, zresztą nim to akurat Bóg kieruje. I to właśnie ta obłudna pobożność
bohatera drażni chyba najmocniej, bo przypuszczam, że jest wielce prawdziwa,
niestety, a taką samą logiką kieruje się niejeden bogobojny, „prawdziwy
katolik”.
Danucie Noszczyńskiej trzeba nie tylko pogratulować bystrego
oka i świeżego spojrzenia, ale także umiejętności przełożenia tego na doskonale
wyrazistą fabułę. Niby nie dzieje się tutaj nic spektakularnego, ale od
pamiętnika Mariana nie sposób się oderwać, tym bardziej, że tłem jego opowieści
są przemiany polskiej wsi. I im bardziej Żywotny irytuje i ma się ochotę rzucić
książką przez pokój, tym bardziej rośnie ciekawość, co jeszcze wymyśli, co
jeszcze przetłumaczy sobie tak, żeby jemu pasowało i wpisało się w jego
pojmowanie świata, który tak go doświadczał. Bo musicie mieć świadomość, że
nikt tak jak Żywotny Marian nie zasłużył na uznanie i przychylność losu; ale
dobry Pan zawsze do garnka dostatku dokładał łyżkę dziegciu. „Pod dwiema
kosami” to powieść, którą musicie koniecznie przeczytać, a ja pozostanę z jedną
myślą: broń nas, Panie Boże, przed takimi Marianami w naszym życiu.
Książka bierze udział w wyzwaniach „Czytamy powieści
obyczajowe” oraz „Polacy nie gęsi”.
Zupełnie zapomniałam o tej książce a przecież kiedyś miałam bardzo ochotę ją przeczytać. Muszę zatem popytać się o nią w mojej bibliotece. Może będę mieli to wypożyczę.
OdpowiedzUsuńOby mieli;)
UsuńChyba pełno wokół nas takich Marianów. Podoba mi się pomysł na tę postać, ja to kupuję.
OdpowiedzUsuńNiestety, raczej...
UsuńZ pewnością zainteresuję się tą powieścią. Tymczasem chciałam poinformować Cię, że zostałaś nominowana do Liebster Blog Award. Zapraszam do zabawy http://www.skrawkimoichmysli.pl/2014/02/liebster-blog-award.html
OdpowiedzUsuńDziękuję za nominację, odpowiedziałam u Ciebie:)
UsuńTen tytuł mnie rozbraja. :D
OdpowiedzUsuńSama niezbyt dobrze wspominam jedyną książkę autorki, jaką czytałam, ale jestem skłonna zaryzykować kolejne spotkanie. Twoja recenzja jest bardzo zachęcająca. :)
O, to poczekaj, aż Cię Marian rozbroi swoim tokiem myślenia:)
UsuńNie wiem, którą czytałaś, ale w tym przypadku możesz śmiało ryzykować;) Najwyżej będzie na mnie:P
Skoro muszę koniecznie przeczytać, to przeczytam :D Dziękuję za polecenie :)
OdpowiedzUsuńBędę twardo stać na takim stanowisku:) Bo to niby taka niepozorna książka, a naprawdę dużo w niej prawdy:)
UsuńPolecam się na przyszłość;)
Lubię takie książki, myślę, że ta mi się spodoba. Okładka jest ładna :D Przy Twoim ostatnim zdaniu się uśmiałam :D
OdpowiedzUsuńTeż sądzę, że Ci się spodoba, a nawet jeśli nie, to i tak sądzę, że warto ją poznać:)
UsuńFajnie, że przypadło Ci do gustu, ale wierz mi, Kasia, nie chciałabyś spotkać Mariana;)
aa, chętnie przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńCzytaj i baw się dobrze:)
Usuń