poniedziałek, 3 lutego 2014

Danuta Noszczyńska "Pod dwiema kosami czyli przedśmierne zapiski Żywotnego Mariana"


Danuta Noszczyńska „Pod dwiema kosami czyli przedśmiertne zapiski Żywotnego Mariana”, SOL 2011, ISBN 978-83-62405-16-9, stron 320

„W pierwszych słowach zapisków moich raczej wypada mi przedstawić się wraz z najbliższym otoczeniem moim, co niniejszym czynię: ja nazywam się Żywotny Marian, żona moja Żywotna Apolonia. Z małżeństwa naszego syn Żywotny Tadeusz zrodzony został, a także cztery córki” (str. 7). „Kiepskawo ostatnimi czasy ze zdrowiem moim i gdybym postanowił uwiecznić dla potomnych losy swoje, pora po temu najwyższa” (str. 11). Co też Żywotny Marian czyni, bo wiek ku temu również odpowiedni nastał. Dwie kosy nad Marianem wiszą, czyli dwie siódemki, a nie wiadomo, czy nań nie spadną; i przecież jest co utrwalać, bo życie miał Żywotny bogate. I ludzkość nie zniosłaby tej pustki, jaka by po nim została.

Zaczyna Marian od swojej młodości i choć trzyma się raczej chronologii, czasem wspomnienia przeplatają się z teraźniejszością. Czasów wojny nie pamięta dokładnie, zresztą dla niego było zwyczajne, bo przecież innych nie znał. W jego pamięci co innego zapisało się już na wieki: ojciec i jego skłonność do wypitki. Na jego pogrzebie obiecał sobie, że jego rodzina będzie wyglądać inaczej, a on sam żony i dzieci nie tknie „bez wyższej racji”. Skończył siedem klas szkoły powszechnej, ale ambicje miał i sięgał wysoko. Na przyszłą żonę upatrzył sobie piękną Polę, która wróciła na wieś po zdanej maturze. A wyglądała cudnie, nie jak te wiejskie dziewuchy. Szkoda tylko, że narzeczonego ze sobą przytargała. Ale przecież Marian ma głowę nie od parady, a i wiarę solidną. Inna rzecz, że już wtedy umiał sobie Pismo przetłumaczyć na własną modłę. I jakby nie było, Apolonia jego żoną została, nie jakiegoś tam miastowego fircyka. I tak toczyło się Marianowe życie, dom, rodzina, kolejne dzieci, praca w jednym zakładzie, robota w polu, życie sąsiedzkie, naprawdę jest do czego wracać i co wspominać.

Danuta Noszczyńska wydała do tej pory osiem powieści, ale w mojej opinii to właśnie historią Mariana Żywotnego dobitnie pokazała, jak wielkim talentem dysponuje. Ta książka jest genialna pod każdym względem. Pisarka stworzyła bohatera „cudownego inaczej” – jest dopracowany w każdym szczególe, ale absolutnie nie da się go polubić. Jak sama napisała, „Mariana znamy niemal wszyscy. Dla jednych jest on sąsiadem, dla innych kolegą z pracy, przełożonym, bliższym lub dalszym krewnym” (str. 5). W postaci Żywotnego skoncentrowała wszystkie ludzie przywary, słabostki, postawy nie do zaakceptowania. Przede wszystkim sednem życia Mariana jest Marian; on był, jest i zawsze już będzie najważniejszy, dla siebie samego, jak i dla całej rodziny – w końcu jest jej głową , a wszystko kręci się dzięki niemu, to on musi kierować domem i rodziną, a już Apolonią zwłaszcza, bo takie to jakieś rozlazłe się zrobiło i do ludzi niepodobne. Marian skrzywdzić się nie da, ale on zawsze do ludzi z sercem na dłoni, co nie wszyscy umieli docenić. Marian jest wspaniałomyślny i szlachetny, a już drugiego tak skłonnego do wybaczania to ze świecą szukać. Ale ludzie są podłe, zawistne i nie dają człowiekowi spokojnie pożyć. Takie Przybłędy na przykład, przylazło to jak na swoje i krew człowiekowi psuje, a przecież Tradycja po Mariana stronie stoi. Poszanowania ze strony innych też nie można mu odmówić, bo co jak co, ale mamusi się zawsze słuchał, a to ona mówiła, że opinia ludzka najważniejsza rzecz. I tego się Marian trzymał przez całe życie...

Można by tak długo opisywać Żywotnego, bo i nazwisko ma adekwatne do charakteru, wbrew własnym przekonaniom o słabym zdrowiu i zbliżającym się końcu doczesnego żywota. Ale zostawię Wam tę „przyjemność”, doświadczcie jej sami. Powiedzieć, że szlag człowieka trafiał przy czytaniu, to mało. Marian nigdy nie skalał się myślą, że może coś zrobił źle, to niemożliwe, on?! Samokrytyka nie jest mu znana, to wszyscy inni mają coś na sumieniu, ale nie on, zresztą nim to akurat Bóg kieruje. I to właśnie ta obłudna pobożność bohatera drażni chyba najmocniej, bo przypuszczam, że jest wielce prawdziwa, niestety, a taką samą logiką kieruje się niejeden bogobojny, „prawdziwy katolik”.

Danucie Noszczyńskiej trzeba nie tylko pogratulować bystrego oka i świeżego spojrzenia, ale także umiejętności przełożenia tego na doskonale wyrazistą fabułę. Niby nie dzieje się tutaj nic spektakularnego, ale od pamiętnika Mariana nie sposób się oderwać, tym bardziej, że tłem jego opowieści są przemiany polskiej wsi. I im bardziej Żywotny irytuje i ma się ochotę rzucić książką przez pokój, tym bardziej rośnie ciekawość, co jeszcze wymyśli, co jeszcze przetłumaczy sobie tak, żeby jemu pasowało i wpisało się w jego pojmowanie świata, który tak go doświadczał. Bo musicie mieć świadomość, że nikt tak jak Żywotny Marian nie zasłużył na uznanie i przychylność losu; ale dobry Pan zawsze do garnka dostatku dokładał łyżkę dziegciu. „Pod dwiema kosami” to powieść, którą musicie koniecznie przeczytać, a ja pozostanę z jedną myślą: broń nas, Panie Boże, przed takimi Marianami w naszym życiu.        

Książka bierze udział w wyzwaniach „Czytamy powieści obyczajowe” oraz „Polacy nie gęsi”.

14 komentarzy:

  1. Zupełnie zapomniałam o tej książce a przecież kiedyś miałam bardzo ochotę ją przeczytać. Muszę zatem popytać się o nią w mojej bibliotece. Może będę mieli to wypożyczę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba pełno wokół nas takich Marianów. Podoba mi się pomysł na tę postać, ja to kupuję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z pewnością zainteresuję się tą powieścią. Tymczasem chciałam poinformować Cię, że zostałaś nominowana do Liebster Blog Award. Zapraszam do zabawy http://www.skrawkimoichmysli.pl/2014/02/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za nominację, odpowiedziałam u Ciebie:)

      Usuń
  4. Ten tytuł mnie rozbraja. :D
    Sama niezbyt dobrze wspominam jedyną książkę autorki, jaką czytałam, ale jestem skłonna zaryzykować kolejne spotkanie. Twoja recenzja jest bardzo zachęcająca. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to poczekaj, aż Cię Marian rozbroi swoim tokiem myślenia:)
      Nie wiem, którą czytałaś, ale w tym przypadku możesz śmiało ryzykować;) Najwyżej będzie na mnie:P

      Usuń
  5. Skoro muszę koniecznie przeczytać, to przeczytam :D Dziękuję za polecenie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę twardo stać na takim stanowisku:) Bo to niby taka niepozorna książka, a naprawdę dużo w niej prawdy:)
      Polecam się na przyszłość;)

      Usuń
  6. Lubię takie książki, myślę, że ta mi się spodoba. Okładka jest ładna :D Przy Twoim ostatnim zdaniu się uśmiałam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też sądzę, że Ci się spodoba, a nawet jeśli nie, to i tak sądzę, że warto ją poznać:)
      Fajnie, że przypadło Ci do gustu, ale wierz mi, Kasia, nie chciałabyś spotkać Mariana;)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.