piątek, 6 grudnia 2013

Adam Wajrak "To zwierzę mnie bierze"



Adam Wajrak „To zwierzę mnie bierze”, Agora 2013, ISBN 978-83-268-1249-1, stron 312

Zastanawialiście się kiedyś nad zwyczajami zwierząt? Dlaczego np. ptaki pukają w okno? Dlaczego kozice stresują się latem, a zimą nie przeszkadza im ostre światło, odbite od bieli śniegu? Skąd biorą się ich nazwy, np. węża gniewosza? Czym jest spotykana w lasach żółto-jajeczna masa, wyglądająca jak grzyb? Kto sadzi dęby? Dlaczego ptaki inaczej i o innych porach śpiewają w miastach? Na takie i mnóstwo innych zagadek stara się odpowiedzieć w swojej książce Adam Wajrak, przyrodnik i fotograf, popularyzator wiedzy o naturze, która nas otacza. On ma to szczęście, że otacza go jakby „głębiej” i „mocniej”, bo mieszka w Puszczy Białowieskiej. Po książce „Kuna za kaloryferem”, w której pisał o domowych, oswojonych zwierzętach, teraz przyszedł czas na te dzikie, które czasami ciężej spotkać lub trzeba się nad możliwością takiego zetknięcia mocniej napracować oraz uzbroić w czas i cierpliwość.

„To zwierzę mnie bierze” jest zbiorem felietonów, które ukazywały się na łamach „Gazety Wyborczej” i „Dużego Formatu”. Podzielone są według miesięcy, czyli według czasu, kiedy dane zjawisko ma miejsce lub jego świadkiem był autor. Taki układ sprawia, że można sobie książkę czytać dowolnie, dawkując po parę tekstów dziennie lub też połykać jeden za drugim aż do końca, co – biorąc pod uwagę styl, jakim jest napisana: przyjemny i przystępny – nie będzie niczym dziwnym.

Wajrak nie pomija tematów trudnych, czyli tego, jak gospodarka ludzka wpływa na przyrodę, i to zarówno w wymiarze całościowym, jak i takim zwyczajnym, jednostkowym. Coś, co dla nas, ludzi, jest naturalne, dla zwierząt może być ogromnym problemem na miarę życia. Powiedzmy, że zimą czy wczesną, ale jeszcze zimną wiosną, pójdziemy na spacer z psem do lasu. Już sam zapach zmusi takiego jelenia – osłabionego ciężkimi warunkami i walką o przetrwanie – do zmiany miejsca, a taki wysiłek pozbawi go cennej energii.

Szczególne wrażenie wywierają opowieści prostujące obiegowe opinie czy przekonania, które nie wiadomo skąd się wzięły, ale tkwią mocno w naszej świadomości. Tu najlepszym przykładem będzie dzięcioł, o którym mawiamy, że jest lekarzem drzew. A to nie do końca tak jest. Fakt, że ptaki te usuwają z drzew owady – szkodniki, ale z drugiej strony dzięcioł „umyślnie kaleczy drzewo, aby łatwiej zostało zainfekowane grzybami. To pomaga mu przygotować sobie miejsce pod dziuplę, bo grzyby rozmiękczają drewno” (str. 280). Nie zawsze jest to szkodliwe dla drzewa, bo nie leżałoby to w interesie samego ptaka, ale zdarza się. Inny przykład to gawrony, postrzegane jako mało inteligentny ptak, żerujący na wysypiskach śmieci. Tymczasem przeprowadzone eksperymenty pokazały, że gawrony nie tylko mają „zmysł obserwacji i wrodzone umiejętności wyciągania wniosków” (str. 285), ale potrafią również posługiwać się narzędziami.

Wspomnę jeszcze o tekście, który mocno mnie zszokował. Wystawiacie może zimą karmniki ze słonecznikiem czy słoninką dla sikorek? Prawda, że piękne i sympatyczne ptaszki? A tu proszę, w Puszczy Białowieskiej są pierwsze przy padlinie; w walce o dziuple mogą zabijać inne ptaki; mało tego – one potrafią polować, napadając z góry na ptaki lub w jaskiniach na nietoperze. I nie powiem, co im wyjadają. Milusio.

W szkole biologia mi nie przeszkadzała, ale też nie była moją pasją. Nie doceniałam tego, jak to wszystko się łączy i jest poukładane. Może to nie był wiek na takie rozmyślania, a może podręczniki nie były tak interesująco napisane, jak książka Adama Wajraka. Gorąco polecam - nie tylko przeczytanie, ale i zatrzymanie się na chwilę nad pięknymi zdjęciami; przekonajcie się sami, ile ciekawostek kryje w sobie przyroda.   

Książka bierze udział w wyzwaniach „Nie tylko literatura piękna...” oraz „Polacy nie gęsi”.

14 komentarzy:

  1. Na razie mam w planach inne książki, więc podziękuję powyższej pozycji, ale może kiedyś....

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie lubię tego pana z przyczyn ideologicznych, wiec spasuję, chociaż kilka tych felietonów czytałam w Wyborczej. Lubię za to panią Simonę Kossak - ona to dopiero pięknie o zwierzętach opowiadała. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, teraz to dopiero rozbudziłaś moją ciekawość. Może kilka słów więcej?;)
      Nazwisko, o którym piszesz, nie jest mi znane, czas się dokształcić;)

      Usuń
  3. Poczytałabym na temat zwierząt. To na pewno niezwykle ciekawa lektura.

    OdpowiedzUsuń
  4. Filmy przyrodnicze oglądam namiętnie, dlatego taką książkę z ogromną chęcią bym przeczytała, tylko jak się rozczaruję ptaszkami to będzie mi troszkę dziwnie, a ja tak lubiłam te sikorki... echhh może czasem żyć w niewiedzy? ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No powiem Ci, że aż nie wierzyłam w to, co czytam, no ale skoro tak jest...?
      Może faktycznie niewiedza lepsza. Albo skleroza, trzeba szybko o tym zapomnieć;)

      Usuń
  5. Na razie jednak nie przeczytam, ale sikorki to mnie zadziwiły :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka ta bardzo mi się podobała :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nigdy w życiu nie słyszałam o tej książce! Ale kocham zwierzęta i często jestem ciekawa niektórych ich zwyczajów :) Chętnie poszukam tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też znalazłam przypadkiem, ale to był naprawdę świetny wybór:)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.