Katarzyna Pisarzewska „Zbieg okoliczności”, Prószyński i
S-ka 2013, ISBN 978-83-7839-553-9, stron 408
Dwie młode kobiety łączy nie tylko fakt, że mieszkają w
jednej miejscowości, w niewielkim miasteczku pod Warszawą, w Gosztowie. Łączy
je mężczyzna. Dla Anity Maciek Buras jest mężem; dla sierżant Marii Gajdy –
kuzynem i kolegą po fachu. On wybrał kiedyś Anitę, mimo że mógł mieć każdą, bo
kobiety lgnęły do niego, jak do miodu. Swatanie ich przez wspólnych znajomych –
ku ich ogromnemu zdziwieniu – przyniosło efekty. Teraz jednak oddalili się od
siebie; on ciągle pracuje, częściowo w to zajęcie uciekając od niej, bo Anita
jest skoncentrowana na dziecku, które chciałaby już mieć, a się nie udaje.
Pracuje jako szkolny pedagog i nieoczekiwanie dla samej siebie zostaje
konsultantką Marii, ponieważ zna dziewczynkę, której dotyczy jedno przykre
zdarzenie.
Choć raz twierdzenie z okładki, że to mistrzowsko
skonstruowana opowieść, od której nie można się oderwać, ani na jotę nie
okazało się być przesadzone. Podpisuję się pod tym zdaniem czym się da, bo tak
było, z żalem odkładałam książkę, gdy musiałam, a nawet wtedy myślami dalej
byłam przy rodzinie Burasów.
Katarzynę Pisarzewską znam z jej debiutu z 2002 r. pt.
„Halo, Wikta!”, który, z tego co pamiętam, czytał się bardzo przyjemnie, byłam
więc ciekawa, jak ten szmat czasu wpłynął na styl pisarki. Okazało się, że jest
rewelacyjnie. Dialogi są niesamowicie żywe, naturalne, bez grama sztuczności –
od razu widać, że autorka zajmuje się pisaniem scenariuszy. Język jest tak
plastyczny, że od razu widzi się przed oczami gotowe obrazy filmowe. A byłoby
co filmować. Można by odnieść wrażenie, że w Gosztowie panuje przyjazny,
międzysąsiedzki klimat. Częściowo tak jest. Nadchodząca dopiero jesień sprzyja
obserwacji okolicznych lasów i zamyśleniom nad kubkiem kawy wypitym na tarasie.
Szkoda tylko, że gdzieś w mroku nocy czai się zło.
Oprócz kwestii zawodowych Marii i Maćka, jest jeszcze jeden,
bardzo istotny moim zdaniem, wątek. Irena, matka Marii, może się kojarzyć z
taką stereotypową, wiejską kobitą, co to wszystko o innych wie najlepiej,
czasem nawet lepiej, niż oni sami. Ale prawda jest taka, że ma klapki na
oczach, które nie pozwalają jej dostrzec głębi osobowości swoich najbliższych.
Matka dwóch dorosłych córek, których w rzeczywistości wcale nie zna, a w
przeszłości, może dla własnej wygody, nie widziała tego, co działo się pod jej
bokiem. Trochę smutną zrodziło to refleksję, że czasem najbliżsi ludzie wcale
nie są złączeni mocną więzią, wręcz przeciwnie, te właśnie relacje i zależności
absolutnie nie są gwarantem bliskości.
Trafiam czasem na takie książki, o których nie potrafię
napisać tak, żeby oddać, jak wielkie wywarły na mnie wrażenie. „Zbieg
okoliczności” jest jedną z nich. Nie potrafię celnie spuentować, co jest w niej
najważniejsze, co jest jej siłą. To trzeba poczuć samemu. Bo nawet jeśli
napiszę, że mamy tu drobiazgowo i wiarygodnie skonstruowanych bohaterów,
fascynująco zaplątaną intrygę i ten nastrój małego miasteczka, to i tak będzie
to za mało. Mogę tylko gorąco zachęcić do lektury i mieć nadzieję, że Katarzyna
Pisarzewska jeszcze nie raz da nam możliwość poznawania tego, jak pracuje jej
wyobraźnia artystyczna.
Książka bierze udział w wyzwaniu „Polacy nie gęsi”.
Teraz po twojej recenzji żałuje, że nie wzięłam tej książki do czytania kiedy miałam taką okazje, ale może jeszcze kiedyś ponownie trafi w moje ręce, to wtedy jej nie przepuszczę. W każdym razie liczę na to.
OdpowiedzUsuńNo moim zdaniem jest czego żałować, więc trzymajmy razem kciuki, żeby do Ciebie trafiła:)
UsuńTak więc będe musiała po nią sięgnąć i poczuć to sama :)
OdpowiedzUsuńPolecam, mnie porwała do reszty:)
Usuń"Halo, Wikta" kojarzy mi się jako zwyciężczyni konkursu Świata Książki sprzed lat, pamiętam tę okładkę w katalogu, miałam nawet ją kupić, w końcu wybrałam co innego.
OdpowiedzUsuńTa, którą opisujesz, wydaje się interesująca. Do zapamiętania :)
Bardzo dobrze Ci się kojarzy;) Ta jest jeszcze lepsza od debiutu:)
UsuńKurcze, kurcze, kurcze, kurcze! Tak czułam, że to będzie świetna książka!
OdpowiedzUsuńNo to teraz musisz coś zrobić z tym uczuciem;)
UsuńNie jestem przekonana do polskich autorów książek, ale może spróbuję :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie.
http://on-the-bed-of-roses.blogspot.com/
Za to u mnie polscy autorzy zawsze na pierwszym miejscu:)
UsuńPo Twojej recenzji nabrałam wielką ochotę na tę książkę. A wiesz przecież jak kocham polskich autorów i ich książki.
OdpowiedzUsuńWiem:) I myślę, że na pewno przypadnie Ci do gustu:)
UsuńSkoro tak zachwalasz to ja może się skuszę, kiedy będę miała więcej czasu :) Okładka jest piękna!
OdpowiedzUsuńSkuś się, jest warta tego, żeby znaleźć na nią czas:)
UsuńNa tego bloga doprowadził mnie tytuł "Miłość w zimie" bezpośrednio z kliknięcia linka w Google, jak widzę od tamtego wpisu blog jest kontynuowany, więc postanowiłam wpis, dać przy bieżącym wpisie. Jak widzę opisywane są tu książki, ja opisuję głównie filmy, albo książki, ale te które stały się podstawą do scenariusza filmu nie epiką, jak tu, a wierszem. Swoimi słowami. Jakby, co zapraszam:)
OdpowiedzUsuńDzięki, zajrzę;)
UsuńChętnie przeczytam jak tak zachwalasz ;)
OdpowiedzUsuńInaczej się nie da, jak książka taka dobra:)
UsuńChciałabym nieco częściej czytywać książki polskich autorów, szczególnie, a Twoje recenzje często mnie przekonują, że warto szukać świetnych powieści wśród rodzimych pisarzy.W planach czytelniczych na przyszły rok na pewno uwzględnie "Zbieg okoliczności" :)
OdpowiedzUsuńNie ma co ukrywać, że na punkcie książek polskich autorów mam lekkiego świra, więc tym bardziej mi miło, gdy uda mi się do nich przekonywać:)
Usuń