Adam Wajrak „To zwierzę mnie bierze”, Agora 2013, ISBN
978-83-268-1249-1, stron 312
Zastanawialiście się kiedyś nad zwyczajami zwierząt?
Dlaczego np. ptaki pukają w okno? Dlaczego kozice stresują się latem, a zimą
nie przeszkadza im ostre światło, odbite od bieli śniegu? Skąd biorą się ich
nazwy, np. węża gniewosza? Czym jest spotykana w lasach żółto-jajeczna masa,
wyglądająca jak grzyb? Kto sadzi dęby? Dlaczego ptaki inaczej i o innych porach
śpiewają w miastach? Na takie i mnóstwo innych zagadek stara się odpowiedzieć w
swojej książce Adam Wajrak, przyrodnik i fotograf, popularyzator wiedzy o
naturze, która nas otacza. On ma to szczęście, że otacza go jakby „głębiej” i
„mocniej”, bo mieszka w Puszczy Białowieskiej. Po książce „Kuna za
kaloryferem”, w której pisał o domowych, oswojonych zwierzętach, teraz
przyszedł czas na te dzikie, które czasami ciężej spotkać lub trzeba się nad
możliwością takiego zetknięcia mocniej napracować oraz uzbroić w czas i
cierpliwość.
Wajrak nie pomija tematów trudnych, czyli tego, jak
gospodarka ludzka wpływa na przyrodę, i to zarówno w wymiarze całościowym, jak
i takim zwyczajnym, jednostkowym. Coś, co dla nas, ludzi, jest naturalne, dla
zwierząt może być ogromnym problemem na miarę życia. Powiedzmy, że zimą czy
wczesną, ale jeszcze zimną wiosną, pójdziemy na spacer z psem do lasu. Już sam
zapach zmusi takiego jelenia – osłabionego ciężkimi warunkami i walką o
przetrwanie – do zmiany miejsca, a taki wysiłek pozbawi go cennej energii.
Szczególne wrażenie wywierają opowieści prostujące obiegowe
opinie czy przekonania, które nie wiadomo skąd się wzięły, ale tkwią mocno w
naszej świadomości. Tu najlepszym przykładem będzie dzięcioł, o którym mawiamy,
że jest lekarzem drzew. A to nie do końca tak jest. Fakt, że ptaki te usuwają z
drzew owady – szkodniki, ale z drugiej strony dzięcioł „umyślnie kaleczy
drzewo, aby łatwiej zostało zainfekowane grzybami. To pomaga mu przygotować
sobie miejsce pod dziuplę, bo grzyby rozmiękczają drewno” (str. 280). Nie
zawsze jest to szkodliwe dla drzewa, bo nie leżałoby to w interesie samego
ptaka, ale zdarza się. Inny przykład to gawrony, postrzegane jako mało
inteligentny ptak, żerujący na wysypiskach śmieci. Tymczasem przeprowadzone
eksperymenty pokazały, że gawrony nie tylko mają „zmysł obserwacji i wrodzone
umiejętności wyciągania wniosków” (str. 285), ale potrafią również posługiwać
się narzędziami.
Wspomnę jeszcze o tekście, który mocno mnie zszokował.
Wystawiacie może zimą karmniki ze słonecznikiem czy słoninką dla sikorek?
Prawda, że piękne i sympatyczne ptaszki? A tu proszę, w Puszczy Białowieskiej
są pierwsze przy padlinie; w walce o dziuple mogą zabijać inne ptaki; mało tego
– one potrafią polować, napadając z góry na ptaki lub w jaskiniach na
nietoperze. I nie powiem, co im wyjadają. Milusio.
W szkole biologia mi nie przeszkadzała, ale też nie była
moją pasją. Nie doceniałam tego, jak to wszystko się łączy i jest poukładane.
Może to nie był wiek na takie rozmyślania, a może podręczniki nie były tak
interesująco napisane, jak książka Adama Wajraka. Gorąco polecam - nie tylko
przeczytanie, ale i zatrzymanie się na chwilę nad pięknymi zdjęciami;
przekonajcie się sami, ile ciekawostek kryje w sobie przyroda.
Książka bierze udział w wyzwaniach „Nie tylko literatura
piękna...” oraz „Polacy nie gęsi”.
Na razie mam w planach inne książki, więc podziękuję powyższej pozycji, ale może kiedyś....
OdpowiedzUsuńW każdym bądź razie zachęcam;)
UsuńJa nie lubię tego pana z przyczyn ideologicznych, wiec spasuję, chociaż kilka tych felietonów czytałam w Wyborczej. Lubię za to panią Simonę Kossak - ona to dopiero pięknie o zwierzętach opowiadała. :)
OdpowiedzUsuńOoo, teraz to dopiero rozbudziłaś moją ciekawość. Może kilka słów więcej?;)
UsuńNazwisko, o którym piszesz, nie jest mi znane, czas się dokształcić;)
Poczytałabym na temat zwierząt. To na pewno niezwykle ciekawa lektura.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa, same ciekawostki w niej:)
UsuńFilmy przyrodnicze oglądam namiętnie, dlatego taką książkę z ogromną chęcią bym przeczytała, tylko jak się rozczaruję ptaszkami to będzie mi troszkę dziwnie, a ja tak lubiłam te sikorki... echhh może czasem żyć w niewiedzy? ;D
OdpowiedzUsuńNo powiem Ci, że aż nie wierzyłam w to, co czytam, no ale skoro tak jest...?
UsuńMoże faktycznie niewiedza lepsza. Albo skleroza, trzeba szybko o tym zapomnieć;)
Na razie jednak nie przeczytam, ale sikorki to mnie zadziwiły :D
OdpowiedzUsuńA, czyli nie tylko mnie to zszokowało;)
UsuńKsiążka ta bardzo mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńWcale mnie to nie dziwi:)
UsuńNigdy w życiu nie słyszałam o tej książce! Ale kocham zwierzęta i często jestem ciekawa niektórych ich zwyczajów :) Chętnie poszukam tej książki :)
OdpowiedzUsuńJa też znalazłam przypadkiem, ale to był naprawdę świetny wybór:)
Usuń