Agata Mańczyk „Huczmiranki. Rumianek i mięta. T. 2”, Nasza
Księgarnia 2016, ISBN 978-83-10-12973-4, stron 448
Gdy w zeszłym roku przeczytałam pierwszy tom sagi o
nietuzinkowych kobietach z rodu Huczmiranek, skala mojej ekscytacji sięgnęła
zenitu. Uznałam wtedy, że trafiłam na prawdziwą perełkę, a jej autorka, Agata
Mańczyk, do tej pory kojarząca mi się z utworami dla młodzieży, sprawdziła się
także jako pisarka dla dorosłych. I to w jaki sposób się sprawdziła, tylko paść
na kolana i bić ukłony. Obiektywnie rzecz biorąc, nie trzeba było tak bardzo
długo czekać na drugi tom, ale w praktyce... prawie że skreślałam dni, tak
bardzo chciałam wiedzieć, co było dalej (a jednocześnie wcześniej, przed laty),
jakie jeszcze tajemnice skrywały Huczmiranki.
Daria w drugiej połowie lat sześćdziesiątych zostaje sama z
dwiema córkami. Nie jest jeszcze stara, ale czuje się, jakby całe życie było
już za nią. Boryka się z licznymi problemami, tych dokłada jej nawet własna
matka - musi z nią walczyć, bo Marina za wszelką cenę chce przeciągnąć na swoją
stronę Zoję, starszą córkę Darii. Kobieta zaprzyjaźnia się z żoną Kazimierza,
która podejmuje się opieki nad Zoją i Almą, ale któregoś dnia dochodzi do
tragedii, która zmieni wszystko...
2013. Nina, wbrew rodzinnej tradycji, nadal pracuje w
założonej przez siebie drogerii, ale coraz mniej podoba jej się postawa
wyznaczonych do pomocy Róży i Lei. To jednak jest najmniejszy problem, bo Nina
wie, że zbliża się moment konfrontacji z Darią i ostateczna rozgrywka w walce o
syna. Kobieta sama jednak nie przypuszcza, jakie sekrety pozna. Czy narastający
przez lata konflikt przerodzi się w trzecią wojnę między Huczmirankami,
Kaczatami i Bergonami?
Niełatwo pisać o drugim tomie cyklu czy serii, ponieważ nie
da się uniknąć porównań z pierwszym. Tak jest też i w tym przypadku. Moim
zdaniem, „Rumianek i mięta” nie jest lepszy od „Eukaliptusa i werbeny” – jest
na tym samym, wysokim poziomie. Jednocześnie jednak druga część ma zupełnie
inny wydźwięk. Pierwsza była raczej przedstawieniem rodów, tam pisarka
wprowadzała we wszystkie szczegóły związane z rolą zmysłu przypisanego każdej
rodzinie. Tutaj z kolei powyższe aspekty także się pojawiają, ale „Rumianek i
mięta” jest bardziej nastawiony na walkę, na decydujące starcie, kto zwycięży,
kto okaże się najsilniejszy.
Zmienił się ogólny nastrój. „Rumianek i mięta” wydał mi się
tak bardzo mroczny, choć nie twierdzę, że to źle, wręcz przeciwnie, napięcie
nie opuszczało mnie ani na moment. Ten wzbudzający dreszcze, mroczny klimat
wynika jeszcze z faktu, jak bardzo bezwzględne okazują się niektóre
Huczmiranki. Były wśród nich te, które we krwi miały jedynie... zło. Dla
swojego celu były gotowe poświęcić wszystko, nawet członka własnej rodziny. I
zrobiłyby to bez mrugnięcia powieką. A najsprytniejszym zabiegiem ze strony
autorki był ten, że tymi najgorszymi okazywały się ostatecznie nie te, które o
to podejrzewałam...
Dwa tomy Huczmiranek utwierdzają mnie w przekonaniu, że
Agata Mańczyk powinna podążać dalej ścieżką powieści dla dorosłych – ma im
naprawdę mnóstwo do zaoferowania. Dla mnie ta saga była naprawdę niezapomnianą
przygodą i szczerze uważam ją za coś niepowtarzalnego. Świeżość i oryginalność
to dwa słowa kluczowe, które definiują tę fabułę. Wprawdzie mam wrażenie, że
wszystko to, co najistotniejsze, napisałam w recenzji „Eukaliptusa i werbeny”,
ale i tak zapewniam z pełną odpowiedzialnością, że odnosi się to również do
„Rumianku i mięty”. Drugi tom „Huczmiranek” także zasługuje na pełnię uwagi i
sukcesów.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Nasza
Księgarnia.
Wyzwanie: "Polacy nie gęsi".
Nie znam tej sagi, ale na chwilę obecną nie dam rady po nią sięgnąć, bo najpierw muszę skończyć czytać inne powieści.
OdpowiedzUsuńPamiętaj o niej na przyszłość, tu jest tyle emocji, że na pewno by Ci się spodobała:)
UsuńJeżeli chodzi o sagi, to chciałabym w końcu przeczytać "Stulecie Winnych" Ałbeny Grabowskiej. ;)
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi, że recenzja "Stulecia..." ciągnie w wersjach roboczych, a wczoraj kupiłam "Lady M.":)
UsuńSłyszałam o tej książce, ale nie miałam okazji czytać pierwszego tomu.
OdpowiedzUsuńNigdy nie slyszałam o tej ksiażki ani o autorce, ale może kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJa również nie słyszałam nigdy o tej autorce, dlatego dziękuję za kolejną nowość:)
OdpowiedzUsuńInteresująca seria jak widzę. Mogłabym się na nią skusić, czemu nie.
OdpowiedzUsuńDrugi tom bardziej mi się podobał, chociaż uważam, że to jednak kobiecy Harry Potter ;)
OdpowiedzUsuńDrugi tom bardziej mi się podobał, chociaż uważam, że to jednak kobiecy Harry Potter ;)
OdpowiedzUsuńCzytam Huczmiranki już drugi raz. Po roku znowu mnie przyciągnęły. Nie lubię czytać. Nudzą mnie książki. Ale nie ta. Dlaczego Pani zakończyła???? Myślałam , że poznam historię dwóch innych rodów.
OdpowiedzUsuń