poniedziałek, 25 maja 2015

Robert Schneider "Pierwsze damy Francji"



Robert Schneider „Pierwsze damy Francji”, Muza 2015, ISBN 978-83-287-0013-0, stron 384

Było kilka powodów, dla których zdecydowałam się na lekturę książki Roberta Schneidera, francuskiego dziennikarza i pisarza. Przede wszystkim spotykają się w niej moje dwie pasje: historia XX wieku ogólnie, a w szczególe rola w niej kobiet. Niezmiennie ciekawią mnie te panie, które zapisały się w powszechnej pamięci oraz na kartach książek czy stronach gazet. Taki też los spotkał żony prezydentów Piątej Republiki, począwszy od małżonki Generała de Gaulle’a, po te, których poczynania sama mogłam śledzić, czyli Cécilię Sarkozy i Carlę Bruni (te dwie najbardziej utkwiły mi w pamięci z przekazów medialnych). Nie ma co ukrywać, że najbardziej interesowały mnie te rozdziały dotyczące dawniejszej historii, poświęcone tym pierwszym damom, które zeszły już ze sceny polityki i życia. Ale ostatecznie całość okazała się być świetną lekturą. 

Yvonne de Gaulle, „do chwili, gdy wprowadziła się do Pałacu Elizejskiego, udawało się pozostać niezauważoną, czy też prawie niezauważoną” (str. 15). Nie chciała być fotografowana, nie udzielała wywiadów. Najlepiej czuła się w domu w La Boisserie. Mąż nie lubił, gdy zabierała głos w sprawie polityki, nie widział dla niej innej roli poza tą matki i pani domu. Twierdziła, iż „wszyscy czują się w Pałacu Elizejskim jak u siebie w domu, tylko nie my” (str. 15).

Claude Pompidou zawsze stała u boku męża, nie w jego cieniu. Jednak gdy wprowadziła się do Pałacu, nie rezygnując z własnej rezydencji, mówiła sobie, że to tylko siedem lat, a potem odzyskają wolność i utraconą swobodę. Poglądy zmieniła po śmierci męża, walcząc o jego pamięć i dzieło ich życia: Centrum Pompidou.

Anne-Aymone Giscard d’Estraing wywodziła się z arystokracji. Podobnie jak pani de Gaulle, „dorastała w elitarnym otoczeniu”, „została wychowana zgodnie z zasadami surowego katolicyzmu i całe życie będzie bardzo pobożna”; nauczyła się, „będąc dzieckiem, skrywać swoje uczucia”; „pisana jej była kariera żony i matki” (str. 120-121). Jej mąż widział ich małżeństwo jako nowych Kennedych, co nie przysporzyło im sympatii i to Anne-Aymone będzie „najbardziej krytykowaną spośród pierwszych dam Piątej Republiki” (str. 143).

„Danielle Mitterand nie była kontynuatorką trzech pierwszych dam, które ją poprzedziły w Pałacu Elizejskim. Wolna, buntownicza, związana na całe życie z ruchem oporu, nie należała do kobiet, które podporządkowują się mężczyźnie (...). Działaczka, która nigdy nie lękała się polityki (...). Pałac prezydencki więzieniem, klasztorem? Może i tak, ale jej głowa w tym, by nie dać się zamknąć” (str. 151). Z wiekiem radykalizowała się coraz bardziej i do końca walczyła o prawa człowieka.

„Bernadette Chirac, przez siedem lata pierwszej kadencji spychana na margines przez małżonka i własną córkę, tłumiła gniew, powtarzając sobie w duchu: „Jestem nikim”, lecz „gdy osiągnęła zaawansowany wiek, wstąpił w nią demon polityki” (str. 8-9).

Nicolas Sarkozy to jedyny prezydent Piątej Republiki, który swe dość burzliwe życie prywatne wiódł na oczach całego świata. Najpierw się rozwiódł, a niedługo potem znów ożenił.
Cécilia Sarkozy „była pierwszą damą niewiele ponad pięć miesięcy (...). Wniosła do Pałacu Elizejskiego sporo nowego: była pierwszą rozwódką, naruszyła protokół podczas ceremonii przekazania władzy, lekceważyła oficjalne uroczystości (...). Kończy jeszcze mocniejszym akcentem, trzaskając drzwiami Pałacu. Rezygnuje dobrowolnie z bycia żoną prezydenta, aby pozostać sobą” (str. 287).
Carla Bruni „jest pierwszą kobietą, która poślubiła prezydenta w trakcie pełnienia przez niego obowiązków (...). Będzie też pierwszą kobietą, która urodzi dziecko prezydentowi Piątej Republiki w trakcie sprawowania przezeń mandatu” (str. 289). To kobieta, która „nie tylko nie kryła się ze swoim życiem Don Juana w spódnicy, ani temu nie zaprzeczała, ale wręcz przeciwnie, obnosiła się z nim” (str. 298). Z czasem postawi na wizerunek „najbardziej dyskretnej, ostrożnej i układnej z żon prezydenta” (str. 305).

Valérie Trierweiler, partnerka François Hollande’a, ani myśli rezygnować ze swojego zawodu, chce nadal pracować jako dziennikarka, a przy tym być samodzielną pierwszą damą, na pewno nie figurantką. Jej sytuację zmienia jeden wpis na portalu społecznościowym, który bardzo jej zaszkodzi - w oczach wszystkich, łącznie z prezydentem.     

Osiem kobiecych portretów, pół wieku historii Francji, z której część działa się na naszych oczach. Choć wydawać by się mogło, że od czasów Yvonne de Gaulle świat poszedł z postępem, to jednak rola pierwszej damy nadal postrzegana jest w tradycyjny sposób, o czym chyba najboleśniej przekonała się ostatnia z zaprezentowanych, Trierweiler. Być pierwszą damą oznacza stać wiernie obok męża, odpisywać na listy i zajmować się działalnością dobroczynną – na jakąkolwiek samodzielność lub własne ambicje polityczne nie ma tutaj miejsca. Akceptowały taką sytuację lub nie, ale i tak zdecydowana większość z nich twierdziła, że Pałac Elizejski nie przyniósł im szczęścia. Schneiderowi udało się pokazać, z czego wynikało takie przekonanie. Choć część z nich mogła być przygotowana do pełnienia swojej funkcji, uważać, że sprawdzi się w nowej roli, bo ma ku temu kwalifikacje i chęci, to jednak polityka zabierała im prywatność, a z tym niełatwo było się pogodzić.

Początkowo trochę się bałam, że w części bardziej współczesnej, że tak powiem, zgodnie z duchem czasu, pojawi się ton plotkarski, tabloidowy; na szczęście autor chciał osiągnąć coś więcej, niż tylko powierzchowną relację. Nie skupiał się jedynie na okresie, w których bohaterki były żonami najważniejszych osób w państwie, ale przedstawiał ich wcześniejsze, a także późniejsze życie. Pewnie mógł poświęcić wszystkim postaciom jeszcze więcej uwagi, ale i tak mam wrażenie, że nakreślił pełny obraz każdej z pań. Ja w każdym razie śledziłam kolejne życiorysy z niesłabnącym zainteresowaniem, a dzięki temu „Pierwsze damy Francji” mogę ocenić bardzo pozytywnie, jako publikację godną polecenia.

Za możliwość przeczytani bardzo dziękuję Wydawnictwu Muza. 

http://muza.com.pl/



18 komentarzy:

  1. Miałam możliwość zrecenzowania tej pozycji, ale zrezygnowałam. Temat pierwszych dam Francji jakoś średnio mnie interesuje. Ale cieszę się, że Tobie publikacja przypadła do gustu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się cieszę, nie lubię się rozczarowywać;)

      Usuń
  2. Zastanawiałam się nad tym tytułem, ale miałam zbyt wiele mieszanych uczuć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też długo nad nią myślałam, na szczęście ryzyko się opłaciło;)

      Usuń
  3. Tematyka książki nie przekonuje mnie tak do końca. Generalnie lubię historię, ale wiele razy zawiodłam się na zbiorach, które traktują ją nieco zbyt powierzchownie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, czasem trafia się takie powierzchowne potraktowanie tematu, ale zawsze można je potraktować jako punkt wyjścia do szukania innych publikacji.

      Usuń
  4. Ostatnio zrobiłam się bardzo wybredna, jeśli chodzi o czytanie książek i mało co mnie interesuje. Również powyższa pozycja nie przykuła mojej uwagi, dlatego odpuszczę ją sobie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety badz stety nie czuję się zainteresowana tą lekturą. Być może to dobra ksiażka, ale zupełnie nie moja tematyka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Z jednej strony ta książka mnie ciekawi, z drugiej - nie wiem czy by mnie nie pokonała. Ale temat fajny, nie przeczę. Może kiedyś i ja się podszkolę z wiedzy o ciekawych postaciach XX wieku i z historii. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę wiary w siebie, dlaczego miałaby Cię pokonać? :P

      Usuń
  7. A mnie, Paulo, przekonałaś i zachęciłaś swoją recenzją. Podobnie jak Cyrysia, od paru lat zrobiłam się bardzo wybredna, jeśli chodzi o lektury. Wynika to na pewno z faktu, że wśród tak wielu zajęć i obowiązków chcę znaleźć czas na czytanie pozycji naprawdę wartościowych. Pierwsze damy Francji" wydają się taką właśnie lekturą.
    Pozdrawiam bardzo ciepło:)
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, bo to naprawdę wartościowa książka. I zawsze będę zdania, że po takie trzeba sięgać:)

      Usuń
  8. Kiedy dostałam ofertę recenzji tej książki poprosiłam o proponowany wywiad z autorem. Niestety, wywiadu nie ma, jest tylko książka, której nie zamawiałam i jakoś średnio chcę ją przeczytać, może za jakiś czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na Twoim miejscu, mimo wszystko książkę bym przeczytała.

      Usuń
  9. Ciekawy temat, kompletnie się w nim nie orientuję. Tym chętniej przeczytam książkę o pierwszych damach Francji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie z takiego założenie wyszłam, że czas zdobyć jakąś wiedzę w temacie.

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.