Agnieszka Olejnik „Dziewczyna z porcelany”, Czwarta Strona
2015, ISBN 978-83-7976-265-1, stron 320
Michał kończy informatykę, pracuje jako fotograf i model.
Ale przede wszystkim dba o to, by w jego życiu nie brakowało przyjemności. Taki
błogostan zapewniają mu coraz to nowe dziewczyny i seks bez zobowiązań. Na
dłużej zagościła w jego myślach tylko Paula, ale nie da się powiedzieć, by z
nią także łączyło go coś więcej.
Ten wygodny stan rzeczy któregoś dnia odchodzi w przeszłość,
a świat Michała wali się w gruzy. Chłopak musi wrócić do rodzinnej
miejscowości, do domu, do którego do tej pory przyjeżdżał rzadko i na chwilę.
Teraz jest jedyną osobą, która może – i musi – zająć się młodszym bratem
Tomkiem. Tak naprawdę Michał nie zna chłopczyka, nie wie, jakie ma zwyczaje, co
lubi; nie ma też pojęcia, że jego nianią była Zuzanna, sąsiadka rodziców.
Ocenia ją jako zaniedbaną i nieatrakcyjną, więc na pewno nie dla niego, ale z
czasem starsza od niego nauczycielka zaczyna go fascynować. Czy Michał jest
jednak gotowy na prawdziwy, poważny związek?
„Dziewczyna z porcelany” to jednak nie tylko sam Michał,
choć tyle uwagi mu poświęciłam. To nie tylko historia jego dojrzewania: do
życia i do związku. To także Zuzanna i jej doświadczenia, a także to, co stało
się udziałem rodziców chłopaka. Olejnik uświadamia, jak ważne jest mieć przy
sobie kogoś bliskiego, kto może być dla nas całym światem, ale jednocześnie nie
jest nam dany na zawsze. Dlatego tym bardziej warto dbać o taką relację.
Zastrzeżenie mam tylko do zakończenia. Odniosłam wrażenie,
że pod koniec autorka bardzo pognała do przodu, a wolałabym, żeby trochę
bardziej rozbudowała te ostatnie epizody. Albo po prostu nie chciałam się
jeszcze rozstawać z bohaterami, szczególnie z Zuzanną i z Tomkiem. I Moniką –
pojawiła się tylko na chwilę, ale był to moment wyjątkowo wyrazisty.
Podsumowując więc, Agnieszka Olejnik przekonała mnie do
swojej twórczości. Miała ciekawy pomysł na fabułę i umiała wykorzystać jego
potencjał. Wydaje mi się, że ostatnio nadużywam tego stwierdzenia, ale w tym
przypadku też muszę się do niego uciec: „Dziewczyna z porcelany” jest napisana
lekko, z polotem, a dzięki temu po prostu dobrze się ją czyta. Czyli zapewnia
idealną równowagę pomiędzy formą a treścią. Jeśli więc macie ochotę na życiową
powieść o relacjach międzyludzkich, to niniejsza książka będzie znakomitym
wyborem.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Czwarta Strona.
Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.
A ja mimo wszystko polubiłam Michała i rozumiałam jego ''odrywanie się'' na innych. Sam nigdy nie zaznał miłości, tylko wstyd i upokorzenie, więc nie potrafił szczerze i otwarcie rozmawiać o swoich uczuciach, jedynie ''tupał nogą'' jak mały chłopczyk wściekając się na wszystko i wszystkich. Dopiero z czasem przyszło zrozumienie.
OdpowiedzUsuńA zakończenie mnie akurat przypadło do gustu :) Ogólnie książka bardzo mi się podobała.
Zgodzę się, że nikt go nie nauczył kochać, ale mimo wszystko ten jego egoizm mnie dobijał.
UsuńPod względem samej treści nic nie mam do zakończenia, bardziej chodziło mi o to, że w takiej skróconej formie zostało przedstawione.
A całość oceniam pozytywnie, tak jak Ty:)
To już druga recenzja tej książki, jaką w ostatnich dniach czytam :) Może nie w najbliższym czasie, ale w dalszej przyszłości chętnie przeczytam jak zmniejszę trochę swój stosik :D
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj, myślę, że przypadnie Ci do gustu:)
UsuńU mnie dzisiaj recenzja tej samej książki. Spodobało mi się pióro autorki i jej podejście do tematu. To świetna powieść obyczajowa, której nie można skwitować słowami romans. Rzeczywiście postać Michała jest irytująca, ale obserwując otoczenie, niestety muszę stwierdzić że takie podejście do życia nie jest jednostkowe. Ale już relacja Michała i Zuzanny bardzo mi się podobała. Była naturalna, autentyczna. Z kolei minusem był dla mnie wątek utraty rodziców przez małego chłopca, dla mnie było to prześlizgnięcie po temacie.
OdpowiedzUsuńWidzisz, wskazałaś dwa punkty, o których myślałam, a które mi umknęły. Raz, że to nie jest romans. A dwa, właśnie to, że Michał mógł być tworzony w oparciu o rzeczywistość, niestety.
UsuńFakt, mogłoby być więcej Tomka, ale myślę, że to mógł być celowy zabieg ze strony autorki. Dla mnie za to zakończenie było właśnie takim trochę prześlizgnięciem po temacie, za szybko w moich oczach. Tak jakby kluczem miało być dojrzewanie bohatera, a nie to, co już później.
Obie z Cyrysią szybciutko uwinęłyście się z tą pozycją i cieszę się, że zrobiła na Was tak dobre wrażenie. Mam nadzieję, że i mnie Olejnik przekona. Cieszę się, że jest tam czteroletni bohater, będę miała odniesienie do własnej córki ;)
OdpowiedzUsuńTeż na to liczę, nie chciałabym, żeby spotkał Cię zawód:)
UsuńNo, skoro masz tak osobiste porównanie, to najlepiej ocenisz wątpliwość Justyny, czy historia Tomka to niewykorzystany motyw.
Właśnie dzisiaj ta książka pojawia się często na blogach. Już sam tytuł mnie zaintrygował i przyznam, że Twoja recenzja bardzo zachęciła mnie do tej książki.
OdpowiedzUsuńTytuł, okładka, zawartość, wszystko jest intrygujące:)
UsuńSięgnę po tę książkę dopiero za jakiś czas. Ciekawe, czy nasze wrażenia będą podobne.
OdpowiedzUsuńCiekawe, tym bardziej że, jak widzisz, główny bohater emocje wzbudza zróżnicowane;)
UsuńJeśli znajdę czas, to przeczytam.
OdpowiedzUsuńZnajdź, warto.
UsuńMam w planach tę książkę :)
OdpowiedzUsuń