poniedziałek, 4 maja 2015

Agnieszka Olejnik "Dziewczyna z porcelany"



Agnieszka Olejnik „Dziewczyna z porcelany”, Czwarta Strona 2015, ISBN 978-83-7976-265-1, stron 320

Michał kończy informatykę, pracuje jako fotograf i model. Ale przede wszystkim dba o to, by w jego życiu nie brakowało przyjemności. Taki błogostan zapewniają mu coraz to nowe dziewczyny i seks bez zobowiązań. Na dłużej zagościła w jego myślach tylko Paula, ale nie da się powiedzieć, by z nią także łączyło go coś więcej.

Ten wygodny stan rzeczy któregoś dnia odchodzi w przeszłość, a świat Michała wali się w gruzy. Chłopak musi wrócić do rodzinnej miejscowości, do domu, do którego do tej pory przyjeżdżał rzadko i na chwilę. Teraz jest jedyną osobą, która może – i musi – zająć się młodszym bratem Tomkiem. Tak naprawdę Michał nie zna chłopczyka, nie wie, jakie ma zwyczaje, co lubi; nie ma też pojęcia, że jego nianią była Zuzanna, sąsiadka rodziców. Ocenia ją jako zaniedbaną i nieatrakcyjną, więc na pewno nie dla niego, ale z czasem starsza od niego nauczycielka zaczyna go fascynować. Czy Michał jest jednak gotowy na prawdziwy, poważny związek?

Agnieszka Olejnik, polonistka i anglistka, pisze dla każdej grupy wiekowej. Na swoim koncie ma książkę dla dzieci, dla młodzieży i dla dorosłych. „Dziewczyna z porcelany” należy do tej ostatniej kategorii i przypadła mi do gustu na tyle, że okazała się dla mnie lekturą na jedno popołudnie. Historia opowiadana przez autorkę wciąga od samego początku, choć nie mogę powiedzieć, żeby postać Michała mnie urzekła i rzuciła na kolana. Oczywiście wiem, że miał taki być, by pisarka mogła pokazać jego przemianę, ale drażnił mnie. Wydał mi się w gruncie rzeczy pustym egoistą, hedonistą żyjącym chwilą, tym, co tu i teraz, chłopakiem myślącym tylko o sobie. I w sumie nie miałabym nic przeciwko temu, gdyby nie to, że traktował innych (inne) przedmiotowo, jako środek do zaspokajania swoich potrzeb. I gdyby nie to, że jego postawa była rodzajem zemsty: ja zostałem zraniony, więc teraz niech inni pocierpią przeze mnie. Nie przeczę, tragedia, która spotkała jego rodziców, a zarazem całą rodzinę, sprawiła, że musiał szybko dojrzeć i dopiero wtedy naprawdę stał się dorosły, choć metrykalnie nastąpiło to już kilka lat wcześniej. Rzeczywiście starał się dla Tomka, błyskawicznie się uczył, że czterolatek potrzebuje stałości i obecności. Ale jeśli chodzi o jego życie uczuciowe, to dla mnie zmiana była powierzchowna. Cała relacja z Zuzanną pokazała, że dla Michała nadal najważniejszy był on sam. To on stale czuł się skrzywdzony, niezrozumiany; zachowywał się jak dziecko ze skłonnością do obrażania się, a tak naprawdę sam sobie był winny, bo po pierwsze, „jojczył” (albo „miauczał”, jak to określiła jedna z kobiecych bohaterek), a po drugie, w ogóle nie umiał rozmawiać, łatwiej było ranić siebie i kobietę, jakby na złość. Jeszcze tylko tupnięcia nogą brakowało... Mały, biedny, nieszczęśliwy chłopczyk, a nie mężczyzna... Wyszła mi chyba prawdziwa wiwisekcja Michała, ale świadczy to tylko o jednym: Olejnik stworzyła bohatera, który wzbudza szereg emocji, nie jest letni, a chyba nie ma nic gorszego w literaturze, niż postać, która rodzi tylko obojętność, albo nawet i to nie.

„Dziewczyna z porcelany” to jednak nie tylko sam Michał, choć tyle uwagi mu poświęciłam. To nie tylko historia jego dojrzewania: do życia i do związku. To także Zuzanna i jej doświadczenia, a także to, co stało się udziałem rodziców chłopaka. Olejnik uświadamia, jak ważne jest mieć przy sobie kogoś bliskiego, kto może być dla nas całym światem, ale jednocześnie nie jest nam dany na zawsze. Dlatego tym bardziej warto dbać o taką relację.

Zastrzeżenie mam tylko do zakończenia. Odniosłam wrażenie, że pod koniec autorka bardzo pognała do przodu, a wolałabym, żeby trochę bardziej rozbudowała te ostatnie epizody. Albo po prostu nie chciałam się jeszcze rozstawać z bohaterami, szczególnie z Zuzanną i z Tomkiem. I Moniką – pojawiła się tylko na chwilę, ale był to moment wyjątkowo wyrazisty.

Podsumowując więc, Agnieszka Olejnik przekonała mnie do swojej twórczości. Miała ciekawy pomysł na fabułę i umiała wykorzystać jego potencjał. Wydaje mi się, że ostatnio nadużywam tego stwierdzenia, ale w tym przypadku też muszę się do niego uciec: „Dziewczyna z porcelany” jest napisana lekko, z polotem, a dzięki temu po prostu dobrze się ją czyta. Czyli zapewnia idealną równowagę pomiędzy formą a treścią. Jeśli więc macie ochotę na życiową powieść o relacjach międzyludzkich, to niniejsza książka będzie znakomitym wyborem. 

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.

http://czwartastrona.pl/


Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.

15 komentarzy:

  1. A ja mimo wszystko polubiłam Michała i rozumiałam jego ''odrywanie się'' na innych. Sam nigdy nie zaznał miłości, tylko wstyd i upokorzenie, więc nie potrafił szczerze i otwarcie rozmawiać o swoich uczuciach, jedynie ''tupał nogą'' jak mały chłopczyk wściekając się na wszystko i wszystkich. Dopiero z czasem przyszło zrozumienie.
    A zakończenie mnie akurat przypadło do gustu :) Ogólnie książka bardzo mi się podobała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgodzę się, że nikt go nie nauczył kochać, ale mimo wszystko ten jego egoizm mnie dobijał.
      Pod względem samej treści nic nie mam do zakończenia, bardziej chodziło mi o to, że w takiej skróconej formie zostało przedstawione.
      A całość oceniam pozytywnie, tak jak Ty:)

      Usuń
  2. To już druga recenzja tej książki, jaką w ostatnich dniach czytam :) Może nie w najbliższym czasie, ale w dalszej przyszłości chętnie przeczytam jak zmniejszę trochę swój stosik :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytaj, myślę, że przypadnie Ci do gustu:)

      Usuń
  3. U mnie dzisiaj recenzja tej samej książki. Spodobało mi się pióro autorki i jej podejście do tematu. To świetna powieść obyczajowa, której nie można skwitować słowami romans. Rzeczywiście postać Michała jest irytująca, ale obserwując otoczenie, niestety muszę stwierdzić że takie podejście do życia nie jest jednostkowe. Ale już relacja Michała i Zuzanny bardzo mi się podobała. Była naturalna, autentyczna. Z kolei minusem był dla mnie wątek utraty rodziców przez małego chłopca, dla mnie było to prześlizgnięcie po temacie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, wskazałaś dwa punkty, o których myślałam, a które mi umknęły. Raz, że to nie jest romans. A dwa, właśnie to, że Michał mógł być tworzony w oparciu o rzeczywistość, niestety.
      Fakt, mogłoby być więcej Tomka, ale myślę, że to mógł być celowy zabieg ze strony autorki. Dla mnie za to zakończenie było właśnie takim trochę prześlizgnięciem po temacie, za szybko w moich oczach. Tak jakby kluczem miało być dojrzewanie bohatera, a nie to, co już później.

      Usuń
  4. Obie z Cyrysią szybciutko uwinęłyście się z tą pozycją i cieszę się, że zrobiła na Was tak dobre wrażenie. Mam nadzieję, że i mnie Olejnik przekona. Cieszę się, że jest tam czteroletni bohater, będę miała odniesienie do własnej córki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też na to liczę, nie chciałabym, żeby spotkał Cię zawód:)
      No, skoro masz tak osobiste porównanie, to najlepiej ocenisz wątpliwość Justyny, czy historia Tomka to niewykorzystany motyw.

      Usuń
  5. Właśnie dzisiaj ta książka pojawia się często na blogach. Już sam tytuł mnie zaintrygował i przyznam, że Twoja recenzja bardzo zachęciła mnie do tej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tytuł, okładka, zawartość, wszystko jest intrygujące:)

      Usuń
  6. Sięgnę po tę książkę dopiero za jakiś czas. Ciekawe, czy nasze wrażenia będą podobne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe, tym bardziej że, jak widzisz, główny bohater emocje wzbudza zróżnicowane;)

      Usuń
  7. Mam w planach tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.