Kamil Janicki „Epoka hipokryzji. Seks i erotyka w
przedwojennej Polsce”, CiekawostkiHistoryczne.pl 2015, ISBN 978-83-240-3057-6,
stron 464
Rok 2015. Co my tam mamy na tapecie, jakie tematy przewijają
się w debacie publicznej? Gender zagrażające polskiej tradycji i kulturze.
Zalegalizować, (ale raczej) nie zalegalizować związki homoseksualne? Edukacja
seksualna – jaka, ale przede wszystkim czy w ogóle i od kiedy?
Gdyby przed ludźmi żyjącymi w epoce dwudziestolecia
międzywojennego dało się uchylić drzwi czasu i historii, i jakimś cudem dano by
im możliwość zajrzenia w XXI wiek, pewnie przyszłoby im do głowy tylko jedno
pytanie: a ci nadal o tym? Skoro my się tym zajmowaliśmy, to co oni robili
przez tyle lat?! Ano właśnie, nie wiadomo. Nam, współczesnym, wydaje się, że
dopiero wszystko odkrywamy i próbujemy nadać pewnym kwestiom normatywny wymiar,
a to guzik prawda.
Po lekturze najnowszej książki Kamila Janickiego można dojść
do wniosku, że te siedemdziesiąt sześć lat, które upłynęły od drastycznego
końca międzywojnia, zdarzyło się tylko w sensie dosłownym, bo pod względem
dyskutowanej problematyki nadal, jako społeczeństwo, jesteśmy w tym samym
miejscu. I mimo pewnego postępu, ciągle kręcimy się w kółko. Nie od rzeczy
będzie chyba także refleksja, że odradzający się po odzyskaniu niepodległości
naród polski, był w pewnym stopniu dużo odważniejszy, niż obecne pokolenia, a
niektórzy jego przedstawiciele stawali się pionierami w dziedzinie ludzkiej
seksualności, wyprzedzającym tym samym świat. Ale jest jeszcze jedno
podobieństwo naszych czasów do tych przedwojennych: i wtedy, i dziś, możemy
mówić o epoce hipokryzji. Teraz, mimo że prawie każdy produkt próbuje nam się
sprzedać za pomocą seksu, to jednocześnie nadal jest on swoistym tabu. A
dlaczego w odniesieniu do lat między dwiema wojnami światowymi mówimy o
hipokryzji? Za Janickim spieszę z wyjaśnieniem.
„W 1918 roku narodziła się nie jedna Polska, ale
przynajmniej dwie. Ta pruderyjna, a często także zakłamana. Polska, która
zdelegalizowała domy publiczne i sutenerstwo, pozostawiając prostytucję i
udając, że problemu nie ma. Ta, w której życie płciowe funkcjonowało wyłącznie
w kategoriach grzechu, zboczenia lub przykrej konieczności. Oraz druga Polska –
domagająca się, w ślad za Zofią Nałkowską, „całego życia” (czyli
„równouprawnienia w pracy, na ulicy, przy urnie – i w łóżku”, str. 34). Ale
domagająca się go w wielu przypadkach bezładnie, roszczeniowo i bez żadnej
kontroli. Dla idei wolnej miłości gotowa akceptować rozpad rodzin, krzywdę
kobiet, a nawet przypadki pedofilii” (str. 39).
„Seks w przedwojennej Warszawie czy Krakowie był wszędzie.
Małżeńskie wielokąty, orgie, stosunek na ławce w parku i w wagonie pociągu. Do
tego postulaty zupełnego zniesienia monogamii i tradycyjnej instytucji
małżeństwa. Ale też: poważnego potraktowania potrzeb i oczekiwań kobiet. Postęp
w skrajnej formie (...). Dla obywateli drugiej – tylko tej drugiej – Polski to
była codzienność. Na tle sytuacji w dużych miastach w latach trzydziestych to
raczej III Rzeczpospolitą należałoby
uznać za pruderyjną i wyzutą z seksu” (str. 39-40). Myślę, że nawet wielki
miłośnik dwudziestolecia międzywojennego nie ma większego pojęcia o tym
światopoglądowym sporze i o tym, że przez nasz kraj przetoczyła się rewolucja
seksualna. Tym większe więc należą się autorowi wyrazy uznania – z mojej strony
ma je zapewnione – za podjęcie tego tematu.
„Epoka hipokryzji” ukazała się w nowej serii Wydawnictwa
Znak i spokojnie można o niej powiedzieć, że jest jedną wielką ciekawostką
historyczną. Dlatego też to nieco banalne stwierdzenie, iż czyta się ją z
wielkim zainteresowaniem, będzie tu jak najbardziej na miejscu. Ułożony
naprędce slogan „Tak o dwudziestoleciu jeszcze nikt nie pisał” będzie mieć
wymiar nie tylko zachęcający, ale przede wszystkim dosłowny, gdyż jak podkreśla
sam Janicki, „odsłonięcie erotycznego oblicza dawno minionej epoki stanowi
zadanie karkołomne, tym bardziej w sytuacji, gdy jest to temat niemal nieobecny
w badaniach naukowych” (str. 417). Dlatego też to popularnonaukowe opracowanie
ma bez wątpienia walor wyjątkowo poznawczy. Na podkreślenie zasługuje także
bogata bibliografia z epoki, na jakiej opierał się pisarz i naprawdę można się
zdziwić, ile książek i artykułów dotyczących życia intymnego wówczas powstało,
choć będzie to pewnie świadczyć o tym, że sami ulegamy stereotypowi i
zakładamy, że w międzywojniu o seksie nie mówiono głośno.
A mówiono, oj mówiono. Czasem niekoniecznie z sensem. Część
z opinii głoszonych w Drugiej Rzeczpospolitej, z dzisiejszego punktu widzenia i
wiedzy może śmieszyć. Przykład? Proszę bardzo. Sperma powstaje nie w jądrach, a
w mózgu. Tak więc masturbacja, czyli „sztuczne pobudzanie narządów płciowych
miało prowadzić do jego nadwyrężania” (str. 110). Onanizm wiódł do „ostrych
schorzeń układu pokarmowego, epilepsji, astmy, halucynacji, zapalenia płuc,
przewlekłych migren, zaników pamięci, chorób układu krążenia, podrażnień skóry
i kataru macicy (...). Potem była już tylko śmierć” (tamże). I jeszcze jeden
cytat, ale tym razem bardziej dla ukazania, jakim świetnym, lekkim i zabawnym,
stylem posługuje się Kamil Janicki: „Żyjący sto lat temu Polacy nie
potrzebowali filmów i seriali o umarłych wstających z grobu. Zombie to była dla
nich rzeczywistość dnia codziennego. Powłócząca nogami, gnijąca od środka i
charcząca na wpół zrozumiałe słowa skorupa człowieka? Każdy wiedział co to.
Rzecz jasna, onanista” (str. 107). Zapytać by można: skoro masturbacja była
samym złem, to dlaczego „normalny” seks już nie? I na to pytanie ówcześni
„specjaliści” mieli odpowiedź, ale po
nią odsyłam do książki. A Janicki przedstawia dalej drogę od przekonania o
„zgubnej pladze samogwałtu” do odkrywania przez Polaków autoerotyzmu.
Wspomniałam, że część opinii może śmieszyć, ale czasem jest
dokładnie odwrotnie, gdy człowiek uświadomi sobie, że ludzie stosowali w
praktyce to, co wyczytali. A zgrozę budzą na przykład niektóre proponowane
metody „antykoncepcyjne”.
Było już śmiesznie, było dramatycznie, teraz czas na to,
czym Polacy mogą się pochwalić. Na długo przed Amerykanami, „krakowski położnik
Henryk Jordan w 1881 roku sporządził dokładny, biologiczny opis stosunku
płciowego, także z perspektywy kobiety (...). Dociekliwy krakus odkrył kobiecy
orgazm”, więc wiemy już, dlaczego Jordan „ma park swojego imienia w samym
środku Krakowa. Zasłużył” (str. 31). Z kolei „nowoczesną, lateksową
prezerwatywę” wynalazł „prosty chłopak z Konina, Izrael From” – „w 1916 roku
złożył w niemieckim urzędzie patentowym wniosek, który miał odmienić oblicze
seksu” (str. 341). No cóż, nie bez powodu Irena Krzywicka, „jedna z osób
najbardziej zasłużonych dla polskiego wyzwolenia obyczajowego” (str. 416), pod
koniec swego długiego życia stwierdziła, że „myśmy przecież byli pierwsi...”
(tamże).
„Epoka hipokryzji” jest publikacją absolutnie fenomenalną, a
przesłanki ku takiemu stwierdzeniu są następujące. Po pierwsze, a co już
nadmieniłam, jest wciągająca i interesująca, ponieważ zagląda do sypialni
przedwojennych Polaków, czyli podejmuje temat dotąd niespotykany, a przecież
także będący częścią naszej historii. Po drugie, jest napisana arcyciekawie –
wdzięcznie, z humorem, czasem z ironią; i tak naprawdę z jednej strony
czytelnik chłonie nowe dla niego informacje, a z drugiej delektuje się stylem i
ma z niego wielką uciechę. I wreszcie po trzecie, a wynikające z powyższych rozważań,
ja książki Kamila Janickiego biorę całkowicie w ciemność, mając przy tym
pewność, że czeka mnie literacka uczta. Tak było z „Pierwszymi damami...” i
„Upadłymi damami Drugiej Rzeczpospolitej”; tak było z „Damami Złotego Wieku”,
więc i z tą publikacją nie mogło być inaczej. Autor o historii pisze tak, jak
powinno się o niej pisać, by rozbudzać nią fascynację, by chcieć jej więcej i
więcej. Tak więc, gdy natkniecie się na któryś tom jego autorstwa, nie
zastanawiajcie się ani minuty, tylko czytajcie. „Epokę hipokryzji” polecam z
całą mocą, bo jak mówi jej twórca: „Najwyższa pora odczarować historię
intymności (...). Przecież to obszar życia dotyczący każdego człowieka. I wart
badań w nie mniejszym stopniu niż historia karabinów czy traktatów politycznych”
(str. 417). Mogę tylko się z nim zgodzić i ocenić, że to odczarowanie w pełni
mu się udało.
Zapewne się domyślasz, że tym razem (ze względu na tematykę) jestem zainteresowana tą książką :)
OdpowiedzUsuńJuż samo to zdanie: Onanizm wiódł do „ostrych schorzeń układu pokarmowego, epilepsji, astmy, halucynacji, zapalenia płuc, przewlekłych migren, zaników pamięci, chorób układu krążenia, podrażnień skóry i kataru macicy (...). Potem była już tylko śmierć”- wzbudziło we mnie wiele kontrowersji. I coś czuję, że to będzie niezwykle ciekawa i fascynująca lektura.
Dobrze czujesz. I mówię Ci, to jest tak interesująca książka, że nawet nie poczujesz, że to historia:)
UsuńAleż Ci zazdroszczę tej książki, nawet nie wiesz jak bardzo
OdpowiedzUsuńJestem w stanie to sobie wyobrazić;)
UsuńTo książka, po którą po prostu muszę sięgnąć. Lubię takie historyczne smaczki :)
OdpowiedzUsuńTematyka naprawdę fascynująca:)
UsuńKurcze, ale mnie zachęcilaś. Lubię takie smaczki, to mnie zwyczajnie kręci.
OdpowiedzUsuńGwarantuję Ci, że gdy zaczniesz czytać, wsiąkniesz na amen;)
UsuńBędę czytać, tylko co rusz mnie zasypują kolejnymi książkami i nie wiem za co sie zabrać najpierw. Jak zwykle, jak nic się nie dzieje to nic, a jak wszystko, to wszystko naraz:)
OdpowiedzUsuńAha i pomyśleć, że Park Jordana to przeznaczony jest przede wszystkim dla dzieci, a tu takie ekscesy:)
UsuńJa mam to samo, mówiłam Ci przecież, że wszystko, na co czekam, przyjdzie hurtem, a tu jeszcze większość to cegły;)
UsuńNo widzisz, jak to się można zdziwić;)
Seks zawsze wzbudza emocje (jakkolwiek by tego nie rozumieć), a o seksie w przeszłości w gruncie rzeczy niewiele się mówi (na pewno nie na zajęciach historii w szkole :)) ) - skoro jest napisane arcyciekawie i fenomenalnie, to ja mogę tylko wciągnąć Epokę hipokryzji na listę książek do pilnego przeczytania.
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze zrobisz:)
UsuńRzeczywiście mówi się bardzo niewiele, dlatego tak mnie zdziwiło, że tyle się o tym pisało w tamtym czasie.
O proszę, a wydawała się taka niepozorna. Bardzo chętnie ją przeczytam, bo wydaje się naprawdę intrygująca :)
OdpowiedzUsuńThievingbooks.blogspot.com
O nie, o książkach K. Janickiego na pewno nie da się powiedzieć, że są niepozorne.
UsuńWłaśnie skończyłam czytać. Rewelacyjna książka. Nie spodziewałam się tak fascynujących, czasem zabawnych i przerażających historii.
OdpowiedzUsuńJestem po lekturze tej książki. I mi się podobała. Autor włożył w nią wiele pracy, by dotrzeć do źródeł.
OdpowiedzUsuń