Karolina Wilczyńska „Zaplątana miłość. Stacja Jagodno”,
Czwarta Strona 2015, ISBN 978-83-7976-231-6, stron 344
Tamara i Marysia. Matka i córka. Kiedyś były sobie bardzo
bliskie, ale teraz mają dla siebie coraz mniej czasu, a bez niego trudno o
prawdziwą zażyłość. Tamara zajmuje się marketingiem, obecnie prowadzi kampanię
kandydata na wójta jednej z podkieleckich wsi. Marysia dostała się do klasy z
międzynarodową maturą, więc ma nawał nauki. Gdy Tamarę coraz bardziej pochłania
ekscytująca znajomość z kolegą z pracy, przenoszona na grunt prywatny, Marysia
próbuje zaadaptować się w nowym otoczeniu i znaleźć przyjaciół. Niedługo
później poznaje Oskara, a jej życia wreszcie nabiera kolorów, o jakich jej się
nawet nie śniło.
Któregoś dnia, długo po tych wydarzeniach, obie trafią do małego, białego domku, położonego pod lasem na końcu niewielkiej wsi. To tam poznają smak konfitur z fiołków – czy odmienią smak ich życia? Czy utracona bliskość między matką i córką ma jeszcze szansę powrócić?
Karolina Wilczyńska jest dla mnie synonimem autorki, która
potrafi zaskakiwać, ale nieodmiennie w dobrym stylu. Po debiutanckim
„Performens” poznałam opowieść „Ta druga”, a w zeszłym roku przyszło „Jeszcze
raz, Nataszo”, historia rozliczenia z życiem i nieudanym małżeństwem pewnej
czterdziestolatki. Teraz pisarka powraca z pierwszym tomem zapowiadanego na
cztery cyklu „Stacja Jagodno”. Można po lekturze „Zaplątanej miłości”
powiedzieć, że to taka zwyczajna opowieść. I będzie to prawda. Ale dla mnie
jest to niewątpliwie największa zaleta, ponieważ z powieści obyczajowych
najbardziej cenię te bliskie rzeczywistości, a po drugie, Wilczyńska
koncentruje się na relacjach międzyludzkich, a te przecież stanowią chyba sedno
życia każdego z nas. I dzięki temu możemy się zaangażować w perypetie
bohaterek, odbierać je emocjonalnie, czuć je całym sobą. Nie zapominajmy przy
tym, że autorka pisze lekko i przyjaźnie, w pełni naturalnie, czym jeszcze
mocniej sprzyja czytelnikowi i zapewnia mu komfort odbioru.
„Zaplątana” – to wyjątkowo trafione słowo, jeśli chodzi o
sytuację Tamary i Marysi. Wilczyńska dobitnie, ale z taktem pokazuje, jakimi
meandrami płynie relacja dwóch kobiet – od bliskości i przyjaźni, po całkowitą
wrogość i brak zrozumienia. Marysia, by czuć się akceptowaną, zrobi wszystko,
nawet coś, co w chwilowych przebłyskach swojego dawnego ja, uznaje za głupotę.
Jednocześnie jednak czuje, że matka nawet nie chce postawić się na jej miejscu,
że wcale nie chce dla niej dobrze, a ona – wtedy Majka, nie żadna tam Marysia –
może wcale nie chce żyć według jej przepisu. Tamara, po nieudanym małżeństwie z
człowiekiem nieodpowiedzialnym, który dorósł jedynie do bytu z dnia na dzień,
bez jakichkolwiek trosk, chciałaby się zaangażować w nowy związek, bo dobrze
czuje się w towarzystwie Dominika, ale jednocześnie coś ją jednak blokuje, nie
potrafi się otworzyć. I tak naprawdę obie, młodsza i starsza, nie chcą
dostrzec, jak bardzo są do siebie podobne. To widzi tylko Ewa, matka Tamary i
babcia Marysi, ale ona z kolei nie umie wyzbyć się emocjonalnego chłodu oraz
przekonania, że rozsądek zawsze i ponad wszystko...
Domek pani Róży, do którego trafi najpierw Tamara, jest dla
mnie symbolem miejsca na ziemi, jeśli przyjąć, że jest nim także bliska osoba,
która bezwarunkowo nas akceptuje, z wadami i zaletami, nawet z tym, że czasem
postępujemy głupio i źle; która pozwala być sobą i daje impuls do tego, by
kierować się sercem. Bo często zapominamy, że to ono najlepiej wie, co jest dla
nas dobre. I to prawdziwe szczęście móc spotkać w swoim życiu kogoś, kto nam o
tej prostej prawdzie przypomni...
Karolina Wilczyńska potrafi pisać o życiu. Choć w jej
książkach nie brakuje goryczy, czasem smutku i żalu, to zawsze widzę w nich
także nadzieję, to przekonanie, że kiedyś znów zaświeci słońce. Nie będzie
truizmem, gdy stwierdzę, że nie mogę się już doczekać następnej części. Autorka
wiedziała, jak zaintrygować czytelnika, pytanie tylko teraz, czy dobrze
zgaduję, komu poświęcone będą „Marzenia szyte na miarę”. Mam nadzieję, że
szybko się o tym przekonam.
Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.
Czytałam już jedną recenzję tej książki, Twoja tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że powinnam i ja sięgnąć po książkę Wilczyńskiej, a najlepiej poznać jej całą twórczość :)
OdpowiedzUsuńBo to po prostu dobra książka jest, więc i recenzja nie mogła nie zachęcać:)
UsuńKusicie mnie takimi pozytywnymi recenzjami tej książki :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Nie wiem, jak inni, ale ja kusić lubię;)
UsuńMasz rację, Karolina Wilczyńska znakomicie potrafi pisać o życiu.
OdpowiedzUsuńW skrócie - piękna, ''zaplątana'' historia, godna uwagi.
Wybitnie trafne podsumowanie:)
UsuńNie miałam jeszcze okazji zapoznać się z twórczością tej autorki, choć jakiś czas temu bardzo chciałam sięgnąć po wspomnianą w tekście książkę "Ta druga" :) Skupienie się na relacji matki i córki wydaje się być tematem ciekawym i bardzo ludzkim zarazem :) Przy okazji chętnie po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńLudzkim i życiowym, dlatego tak bardzo polecam:)
UsuńNo proszę, kolejna, zachęcająca recenzja tej książki. Nie mam innego wyjścia, muszę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńNie masz, zwłaszcza że to świetna autorka:)
UsuńNie jest to chyba książka dla mnie, ale cieszę się, że przypadła CI do gustu.
OdpowiedzUsuńZawsze możesz spróbować;)
Usuń