środa, 27 maja 2015

Katarzyna Bonda "Okularnik"


Katarzyna Bonda „Okularnik”, Muza 2015, ISBN 978-83-7758-980-0, stron 848

Sasza Załuska, profilerka, pragnie znowu pracować w policji. W swoim zespole chce ją mieć nadkomisarz Robert Duchnowski Duch, który załatwił jej indywidualny tok kursu w Pile. Postawił jednak warunek: najpierw testy sprawnościowe i strzelnica. Jeszcze więc tylko jeden egzamin i Sasza wraca na stare śmieci. Ale wcześniej, korzystając z okazji, że córkę wysłała ze swoją matką na wakacje, chciałaby zamknąć inny rozdział, ten związany z Łukaszem Polakiem. Wyjeżdża więc do Hajnówki, gdzie wikła się w poważną sprawę.

Zaraz po weselu miejscowego potentata, jego świeżo poślubiona małżonka zostaje porwana. Sasza dowiaduje się, że Iwona Bejnar znika nie jako pierwsza z jego partnerek – Piotr Bondaruk nie ma szczęścia w życiu prywatnym. Równocześnie do miejscowej komendy ktoś podrzuca ludzkie czaszki – czy jest możliwe, że to szczątki zaginionych kobiet? I dlaczego nagle teraz, po tylu latach? Jakby tego było mało, na jaw wychodzą tajemnice z przeszłości, kiedy to oddział żołnierza wyklętego, Romualda Rajsa „Burego”, dokonał rzezi mieszkańców prawosławnej wsi. Załuska przekonuje się, że na Podlasiu nacjonalizmy: polski i białoruski, ciągle mają się „nieźle”...

To Katarzynie Bondzie zawdzięczamy obecność postaci profilera w polskiej literaturze kryminalnej. Po Hubercie Meyerze pałeczkę przejęła Sasza Załuska i to jej losy śledzimy w bestsellerowej – i brawurowej – tetralogii o żywiołach. „Okularnik” jest drugim, po „Pochłaniaczu”, tomem serii i jestem niezbicie przekonana, że pisarka jest z książki na książkę coraz lepsza, „Okularnik” nie pozostawia mi w tej kwestii żadnych wątpliwości. A skoro tak, to już nie mogę się doczekać tego, co autorka zafunduje swoim wiernym czytelnikom w następnych dwóch częściach. Że będzie wyśmienicie jak do tej pory, to już wiem, ale co jeszcze czeka Saszę - jakie demony tylko czekają, by się przebudzić? Czy jeszcze jakieś tajemnice wywrócą jej życie do góry nogami? Emocji nie zabraknie, wierzę w to głęboko, a wiara ta poparta jest solidnym dowodem. Są nimi pozostałe książki Bondy, o których można powiedzieć wiele – ja akurat same pozytywy – ale na pewno nie to, że były nudne, a fabuły pozostawiały w obojętności.

Na moją entuzjastyczną ocenę bez wątpienia wpłynął fakt, iż po raz pierwszy „polska królowa kryminału” sięgnęła daleko w przeszłość i poruszyła temat polskiego podziemia antykomunistycznego działającego po II wojnie światowej. Choć oczywiście mam świadomość, że nie wszyscy członkowie tego grona byli czysto kryształowi, to nie da się zaprzeczyć, że wykazuję skłonności do gloryfikowania (choć to na pewno zbyt mocne słowo) żołnierzy wyklętych, a już na pewno do rozumienia bądź usprawiedliwiania ich intencji. Tymczasem w „Okularniku” musiałam zmierzyć się z obrazem oddziału, który hasło „Polska dla Polaków” traktował bardzo dosłownie, więc żyjący po sąsiedzku Białorusini w kategoriach uznawanych przez „Burego” już się nie mieścili. Dziękuję autorce za przywołanie mnie do porządku, za przypomnienie o konieczności obiektywnego spojrzenia, a nie kierowania się tylko emocjami. 

Katarzyna Bonda w ostatnich wywiadach oraz na spotkaniu, którego byłam uczestniczką, wspominała, że są takie historie, które same człowieka znajdują, które musi opowiedzieć właśnie on, nikt inny. To w trakcie dokumentacji do tej książki poznała prawdę o tragicznej śmierci swojej babci, po której nosi imię. I jakkolwiek ta historia była tylko inspiracją, a powieść jest powieścią, więc rządzi się swoimi prawami, to jednak autorka dobitnie uświadamia, że działalność żołnierzy podziemia, którzy pozostali w lasach, to wcale nie zamierzchła przeszłość, która należy już tylko do kart książek czy podręczników – ona nadal żyje, dopóki żyć będą świadkowie i potomkowie świadków tamtych wydarzeń. I to na przykładzie książkowej opowieści możemy zobaczyć, że czasem łatwiej zachowywać milczenie, niż ujawnić niewygodną, bolesną prawdę. A to, co było kiedyś, nigdy nie pozostaje bez wpływu na teraźniejszość...

To novum w prozie Bondy pokazało jednocześnie, że pisarka nie boi się wyzwań, jest na nie otwarta, a zarazem, że potrafi im sprostać. Bo „Okularnik” to nie tylko kryminał. Mnie osobiście bardzo cieszy to, że pisarka nie zamyka się w prawidłach jednego gatunku, że wprowadza innowacje, elementy, dzięki którym zawsze pojawia się element zaskoczenia, a zarazem ekscytacji.  

Przy „Pochłaniaczu” wyrażałam podziw dla autorki, że ogarnia tak wielowątkową i wieloosobową fabułę. A w „Okularniku” obu tych czynników także nie brakuje. Po wysłuchaniu jej opowieści o tym, w jaki sposób pracuje, mój podziw wcale nie zmalał. Owszem, dokumentacja, drobiazgowe plany, to oczywiście ma przeogromne znaczenie, i przynosi znakomite efekty, ale i tak pozostanę przy zdaniu, że trzeba mieć niesamowity dar do wymyślania literackich światów, bo przecież żeby napisać plan, najpierw trzeba wymyślić, co ma w nim być. A wymyślić taką fabułę, połączoną z prawdziwą historią, i ogarnąć, posklejać wszystkie wątki w tak perfekcyjną całość, do tego liczącą ponad osiemset stron – no cóż, chapeau bas. Nic innego powiedzieć nie mogę. A w trakcie lektury zachęcam do tworzenia własnych notatek – ja zrobiłam to dopiero po zakończeniu, bo wcześniej nie chciałam się odrywać; lepiej ułożyło mi się wszystko w głowie, gdy rozrysowałam sobie połączenia i koligacje między bohaterami. 

Z uwagi na obecność w „Okularniku” wycinka polskiej historii po roku 1945 roku, sądzę, że może on zbierać skrajne recenzje. Dla mnie jednak, właśnie z tego powodu, oraz dzięki temu, że jest on idealnie spleciony z fabularną warstwą teraźniejszą, jest to książka wielka. Dopracowana, dokładna, „nieprzegadana” i pasjonująca, która tak bardzo intryguje i wciąga, że traci się z oczu rzeczywistość. I przy całym szacunku i uwielbieniu dla „Pochłaniacza”, „Okularnik” jest w moich oczach o wiele lepszy – choć może nie potrafiłam oddać tego słowami. Bo nawet jeśli nie brać pod uwagę historii, to najnowsza powieść Katarzyny Bondy ma w sobie to subiektywnie pojmowane „coś”, dla którego sięgam po literaturę piękną – coś niewyrażalnego, co sprawia, że taką książkę zalicza się do tych najlepszych i pamięta się o niej latami. Tego zdania będę się trzymać, bo przekonała mnie siła uczuć, jakie wzbudził „Okularnik”. Naprawdę mocna rzecz. Polecam.   

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Muza.

http://muza.com.pl/


Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.

30 komentarzy:

  1. Takiej recenzji oczekiwałam ☺ Podlasie, profilerka i żołnierze wyklęci - czego chcieć więcej? Poza ty nie sądziłam, że może być lepiej niż w Pochłaniaczu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba też nie sądziłam, ale tym bardziej się cieszę:)

      Usuń
  2. Muszę koniecznie poznać twórczość Katarzyny Bondy, gdyż od dłuższego czasu ''chodzą mi'' po głowie jej powieści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie, szkoda by było nie poznać takiej autorki:)

      Usuń
  3. Już po? Ja jeszcze nie zaczęłam, może w weekend uda mi się przeczytać. Interesujące, że Pani Bonda nawiązuje do naszej polskiej historii, tym bardziej jestem zaciekawiona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już, nie mogłam się powstrzymać i tak organizowałam czas, żeby przeczytać w miarę szybko:)

      Usuń
  4. Właśnie jestem po 200 stronach ,,Pochłaniacza" i już nie mogę się doczekać kiedy wypożyczę ten tom :)
    Moje-ukochane-czytadelka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po skończeniu to uczucie pewnie się nasili;)

      Usuń
  5. Kochana, uwierz, że udało Ci się przekazać swoje uwielbienie dla tej powieści. Skutecznie zachęcasz mnie do sięgnięcia po twórczość Bondy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz, jak mnie cieszą Twoje słowa:)

      Usuń
  6. Na pewno przeczytam, jestem ciekawa jak wypadło połączenie kryminału z polską historią- chociaż chyba wolałabym więcej wątków śledztwa. "Pochłaniacz" mi się podobał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie właśnie takie proporcje bardzo odpowiadały:)

      Usuń
  7. "Pochłaniacz" był niezły, ale jak dla mnie zbyt rozwleczony :P "Okularnika" już mam i widzę, że gabarytowo podobnie. Cieszy mnie za to fakt, że akcja powieści toczy się na Podlasiu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie akurat bardzo cieszą takie gabaryty, "Okularnik" ani trochę się nie wlecze;)

      Usuń
  8. Hmmm ja tak średnio jestem przekonana do twórczości tej pani. Nie mówię stanowczego nie, ale póki co odpuszczam.

    Bookeaterreality

    OdpowiedzUsuń
  9. No dobra, ja jeszcze nie przeczytałam pochłaniacza, więc... ;D ekhmm mam maleńkie braki ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Własnie szykuję się do czytania "Pochłaniacza" - jest to pierwsza moja przygoda z tą autorką, więc mam rozbudzone nadzieje. "Okularnik", którego również zachwalasz będzie w takim razie następny w kolejce - oczywiście jak zaspokoi mój skromny gust - jednak tyle jest pochlebnym opinii, że nie może nie zaspokoić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że Twoje oczekiwania zostaną zaspokojone:)

      Usuń
  11. Tyle wspaniałych słów o "Okularniku" a ja w dalszym ciągu nie sięgnęłam po "Pochłaniacza", który kurzy się od kilku miesięcy na półce... Czas nadrobić zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mogłaś pozwolić, żeby się kurzył;)

      Usuń
  12. Ciekawość mnie zżera, ale pewnie tak szybko tej książki nie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jednak spróbuj wygospodarować czas, naprawdę nie pożałujesz, zresztą pewnie sama dobrze to wiesz;)

      Usuń
  13. Pochłaniacz jeszcze przede mną, ale nastraja mnie optymistycznie fakt, że jest on co najmniej dobry, a Okularnik jeszcze lepszy. Szykuje się niemała uczta :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo chcę przeczytać, ale najpierw muszę poznać "Pochłaniacza" ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Na pewno przeczytam, ,,Pochłaniacz" mi się podobał, także po ,,Okularnika" sięgnę z jeszcze większą chęcią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I mam nadzieję, że spodoba Ci się jeszcze bardziej:)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.