Katarzyna Bonda „Okularnik”, Muza 2015, ISBN
978-83-7758-980-0, stron 848
Sasza Załuska, profilerka, pragnie znowu pracować w policji.
W swoim zespole chce ją mieć nadkomisarz Robert Duchnowski Duch, który załatwił
jej indywidualny tok kursu w Pile. Postawił jednak warunek: najpierw testy
sprawnościowe i strzelnica. Jeszcze więc tylko jeden egzamin i Sasza wraca na
stare śmieci. Ale wcześniej, korzystając z okazji, że córkę wysłała ze swoją
matką na wakacje, chciałaby zamknąć inny rozdział, ten związany z Łukaszem
Polakiem. Wyjeżdża więc do Hajnówki, gdzie wikła się w poważną sprawę.
Zaraz po weselu miejscowego potentata, jego świeżo
poślubiona małżonka zostaje porwana. Sasza dowiaduje się, że Iwona Bejnar znika
nie jako pierwsza z jego partnerek – Piotr Bondaruk nie ma szczęścia w życiu
prywatnym. Równocześnie do miejscowej komendy ktoś podrzuca ludzkie czaszki –
czy jest możliwe, że to szczątki zaginionych kobiet? I dlaczego nagle teraz, po
tylu latach? Jakby tego było mało, na jaw wychodzą tajemnice z przeszłości,
kiedy to oddział żołnierza wyklętego, Romualda Rajsa „Burego”, dokonał rzezi
mieszkańców prawosławnej wsi. Załuska przekonuje się, że na Podlasiu
nacjonalizmy: polski i białoruski, ciągle mają się „nieźle”...
Na moją entuzjastyczną ocenę bez wątpienia wpłynął fakt, iż
po raz pierwszy „polska królowa kryminału” sięgnęła daleko w przeszłość i
poruszyła temat polskiego podziemia antykomunistycznego działającego po II
wojnie światowej. Choć oczywiście mam świadomość, że nie wszyscy członkowie
tego grona byli czysto kryształowi, to nie da się zaprzeczyć, że wykazuję
skłonności do gloryfikowania (choć to na pewno zbyt mocne słowo) żołnierzy
wyklętych, a już na pewno do rozumienia bądź usprawiedliwiania ich intencji.
Tymczasem w „Okularniku” musiałam zmierzyć się z obrazem oddziału, który hasło
„Polska dla Polaków” traktował bardzo dosłownie, więc żyjący po sąsiedzku
Białorusini w kategoriach uznawanych przez „Burego” już się nie mieścili.
Dziękuję autorce za przywołanie mnie do porządku, za przypomnienie o
konieczności obiektywnego spojrzenia, a nie kierowania się tylko emocjami.
Katarzyna Bonda w ostatnich wywiadach oraz na spotkaniu,
którego byłam uczestniczką, wspominała, że są takie historie, które same
człowieka znajdują, które musi opowiedzieć właśnie on, nikt inny. To w trakcie
dokumentacji do tej książki poznała prawdę o tragicznej śmierci swojej babci,
po której nosi imię. I jakkolwiek ta historia była tylko inspiracją, a powieść
jest powieścią, więc rządzi się swoimi prawami, to jednak autorka dobitnie
uświadamia, że działalność żołnierzy podziemia, którzy pozostali w lasach, to
wcale nie zamierzchła przeszłość, która należy już tylko do kart książek czy
podręczników – ona nadal żyje, dopóki żyć będą świadkowie i potomkowie świadków
tamtych wydarzeń. I to na przykładzie książkowej opowieści możemy zobaczyć, że
czasem łatwiej zachowywać milczenie, niż ujawnić niewygodną, bolesną prawdę. A
to, co było kiedyś, nigdy nie pozostaje bez wpływu na teraźniejszość...
To novum w prozie Bondy pokazało jednocześnie, że pisarka
nie boi się wyzwań, jest na nie otwarta, a zarazem, że potrafi im sprostać. Bo
„Okularnik” to nie tylko kryminał. Mnie osobiście bardzo cieszy to, że pisarka
nie zamyka się w prawidłach jednego gatunku, że wprowadza innowacje, elementy,
dzięki którym zawsze pojawia się element zaskoczenia, a zarazem
ekscytacji.
Przy „Pochłaniaczu” wyrażałam podziw dla autorki, że ogarnia
tak wielowątkową i wieloosobową fabułę. A w „Okularniku” obu tych czynników
także nie brakuje. Po wysłuchaniu jej opowieści o tym, w jaki sposób pracuje,
mój podziw wcale nie zmalał. Owszem, dokumentacja, drobiazgowe plany, to
oczywiście ma przeogromne znaczenie, i przynosi znakomite efekty, ale i tak
pozostanę przy zdaniu, że trzeba mieć niesamowity dar do wymyślania literackich
światów, bo przecież żeby napisać plan, najpierw trzeba wymyślić, co ma w nim
być. A wymyślić taką fabułę, połączoną z prawdziwą historią, i ogarnąć,
posklejać wszystkie wątki w tak perfekcyjną całość, do tego liczącą ponad
osiemset stron – no cóż, chapeau bas. Nic innego powiedzieć nie mogę. A w
trakcie lektury zachęcam do tworzenia własnych notatek – ja zrobiłam to dopiero
po zakończeniu, bo wcześniej nie chciałam się odrywać; lepiej ułożyło mi się
wszystko w głowie, gdy rozrysowałam sobie połączenia i koligacje między
bohaterami.
Z uwagi na obecność w „Okularniku” wycinka polskiej historii
po roku 1945 roku, sądzę, że może on zbierać skrajne recenzje. Dla mnie jednak,
właśnie z tego powodu, oraz dzięki temu, że jest on idealnie spleciony z
fabularną warstwą teraźniejszą, jest to książka wielka. Dopracowana, dokładna,
„nieprzegadana” i pasjonująca, która tak bardzo intryguje i wciąga, że traci
się z oczu rzeczywistość. I przy całym szacunku i uwielbieniu dla
„Pochłaniacza”, „Okularnik” jest w moich oczach o wiele lepszy – choć może nie
potrafiłam oddać tego słowami. Bo nawet jeśli nie brać pod uwagę historii, to
najnowsza powieść Katarzyny Bondy ma w sobie to subiektywnie pojmowane „coś”,
dla którego sięgam po literaturę piękną – coś niewyrażalnego, co sprawia, że
taką książkę zalicza się do tych najlepszych i pamięta się o niej latami. Tego
zdania będę się trzymać, bo przekonała mnie siła uczuć, jakie wzbudził
„Okularnik”. Naprawdę mocna rzecz. Polecam.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Muza.
Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.
Takiej recenzji oczekiwałam ☺ Podlasie, profilerka i żołnierze wyklęci - czego chcieć więcej? Poza ty nie sądziłam, że może być lepiej niż w Pochłaniaczu.
OdpowiedzUsuńJa chyba też nie sądziłam, ale tym bardziej się cieszę:)
UsuńMuszę koniecznie poznać twórczość Katarzyny Bondy, gdyż od dłuższego czasu ''chodzą mi'' po głowie jej powieści.
OdpowiedzUsuńKoniecznie, szkoda by było nie poznać takiej autorki:)
UsuńJuż po? Ja jeszcze nie zaczęłam, może w weekend uda mi się przeczytać. Interesujące, że Pani Bonda nawiązuje do naszej polskiej historii, tym bardziej jestem zaciekawiona.
OdpowiedzUsuńJuż, nie mogłam się powstrzymać i tak organizowałam czas, żeby przeczytać w miarę szybko:)
UsuńWłaśnie jestem po 200 stronach ,,Pochłaniacza" i już nie mogę się doczekać kiedy wypożyczę ten tom :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Po skończeniu to uczucie pewnie się nasili;)
UsuńKochana, uwierz, że udało Ci się przekazać swoje uwielbienie dla tej powieści. Skutecznie zachęcasz mnie do sięgnięcia po twórczość Bondy.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak mnie cieszą Twoje słowa:)
UsuńNa pewno przeczytam, jestem ciekawa jak wypadło połączenie kryminału z polską historią- chociaż chyba wolałabym więcej wątków śledztwa. "Pochłaniacz" mi się podobał.
OdpowiedzUsuńA mnie właśnie takie proporcje bardzo odpowiadały:)
Usuń"Pochłaniacz" był niezły, ale jak dla mnie zbyt rozwleczony :P "Okularnika" już mam i widzę, że gabarytowo podobnie. Cieszy mnie za to fakt, że akcja powieści toczy się na Podlasiu :)
OdpowiedzUsuńMnie akurat bardzo cieszą takie gabaryty, "Okularnik" ani trochę się nie wlecze;)
UsuńHmmm ja tak średnio jestem przekonana do twórczości tej pani. Nie mówię stanowczego nie, ale póki co odpuszczam.
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
Może przyjdzie odpowiedni moment;)
UsuńNo dobra, ja jeszcze nie przeczytałam pochłaniacza, więc... ;D ekhmm mam maleńkie braki ;D
OdpowiedzUsuńMaleńkie;) Nadrabiaj, kochana, nadrabiaj;)
UsuńWłasnie szykuję się do czytania "Pochłaniacza" - jest to pierwsza moja przygoda z tą autorką, więc mam rozbudzone nadzieje. "Okularnik", którego również zachwalasz będzie w takim razie następny w kolejce - oczywiście jak zaspokoi mój skromny gust - jednak tyle jest pochlebnym opinii, że nie może nie zaspokoić.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Twoje oczekiwania zostaną zaspokojone:)
UsuńTyle wspaniałych słów o "Okularniku" a ja w dalszym ciągu nie sięgnęłam po "Pochłaniacza", który kurzy się od kilku miesięcy na półce... Czas nadrobić zaległości :)
OdpowiedzUsuńJak mogłaś pozwolić, żeby się kurzył;)
UsuńCiekawość mnie zżera, ale pewnie tak szybko tej książki nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńMoże jednak spróbuj wygospodarować czas, naprawdę nie pożałujesz, zresztą pewnie sama dobrze to wiesz;)
UsuńPochłaniacz jeszcze przede mną, ale nastraja mnie optymistycznie fakt, że jest on co najmniej dobry, a Okularnik jeszcze lepszy. Szykuje się niemała uczta :)
OdpowiedzUsuńUczta, dobre słowo:)
UsuńBardzo chcę przeczytać, ale najpierw muszę poznać "Pochłaniacza" ;)
OdpowiedzUsuńByłam przekonana, że już go czytałaś;)
UsuńNa pewno przeczytam, ,,Pochłaniacz" mi się podobał, także po ,,Okularnika" sięgnę z jeszcze większą chęcią :)
OdpowiedzUsuńI mam nadzieję, że spodoba Ci się jeszcze bardziej:)
Usuń