Katarzyna Zyskowska-Ignaciak „Upalne lato Gabrieli”, MG
2015, ISBN 978-83-7779-264-3, stron 272
Gabriela Kern tylko z pozoru jest przebojową kobietą
sukcesu. Wizerunek, jaki przyjęła dla siebie w związku z karierą pisarki,
niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. Bo tak naprawdę Gaba wsiąkła już w
mazurski krajobraz, a zadania związane z promocjami swoich powieści tylko ją
męczą i drażnią. To na Mazurach czuje, że jest sobą. Kupiła tam dom z dala od
sąsiadów, a bliskość przyrody i jeziora daje jej dużo spokoju. Tam czeka na
swojego syna Janka, tam nic ich nie rozprasza i mogą poświęcić czas tylko sobie
nawzajem.
Katarzyna Zyskowska-Ignaciak długo kazała czekać na ostatnią
część sagi „Upalne lato”. Ale na każdą jej książkę warto czekać, przekonałam
się już o tym nie raz. Tomem o Gabrieli stawia wyrazistą kropkę nad i. Kolejny
raz swoją bohaterkę stawia na tle bogatych dekoracji, czyli przełomowych
momentów w polskiej historii. Burzliwy schyłek PRL-u, czas rozliczeń z minionym
ustrojem, a wreszcie teraźniejszość, z jej tempem życia, z nowymi wyzwaniami. A
w tym wszystkim ona, Gabriela, córka Kaliny, wnuczka Marianny, najmłodsza i
ostatnia z linii Boruckich. Podobnie jak antenatkom, jej także los nie
zafundował życia lekkiego i przyjemnego, choć właśnie w takie stara się
uciekać, by nie myśleć o tym, co było. Przelotne związki po nieudanym
małżeństwie, które nie spełniło jej oczekiwań, incydentalny seks jako substytut
bliskości. I życie z dnia na dzień, w oczekiwaniu na wenę, na chwilę, w której
poczuje, że musi wyrzucić z sobie kolejną historię, opowieść jak terapię. Tak
było z książką o ojcu, tak przyjedzie jej się zmierzyć z tym, co najbardziej
boli. Choć oczywiście łatwiej było ustawiać się na pozycji tej skrzywdzonej, wygodniej
było twierdzić, że to wszystko wina jej, Kaliny. Ale czy faktycznie jest to
jedyna prawda?
Zyskowska-Ignaciak pięknie pisze o przebaczeniu, o drodze,
którą trzeba do niego dojść, o tym, jak wyjątkowo trudna jest to sztuka.
Szczególnie jeśli nieporozumienia i przekonanie o własnej krzywdzie narastają
przez lata. Uświadamia także, jak niełatwa jest czasem relacja matki i córki,
zwłaszcza jeśli rzutuje na nią przeszłość. Bo choć możemy być przekonani o
własnej niezależności i wolności, to i tak jesteśmy sumą doświadczeń naszych
przodków, to one nas kształtują. Czy ktoś, kto nie był kochany, nie zaznał
głębokiej miłości rodzicielskiej, sam będzie potrafił kochać? Pisarka,
wyjawiając kolejne rodzinne tajemnice – bo tak, jeszcze ich trochę zostało, nie
wszystko zostało powiedziane w poprzednich częściach cyklu – każe nam się
zastanowić, jak wielka historia wpłynęła na byt jednostki, jak potrafiła
zaważyć nie tylko na jej życiu, ale na obrazie następnych pokoleń.
Jak bardzo podobało mi się „Upalne lato Gabrieli”, tak
bardzo trudno było mi zebrać w jeden bukiet wrażenia po lekturze i przelać je
na papier. A najlepsze jest to – tak, najlepsze, bo świadczy o jakości – że mam
tak z każdą powieścią K. Zyskowskiej-Ignaciak. Jej proza ma w sobie coś
nieuchwytnego, co wymyka się jednoznacznym ocenom, co trafia prosto w serce,
ale czyni odbiorcę trochę bezradnym. Bo tylko wydaje mu się, że autorka pisze
tak zwyczajnie. Ona dotyka tego, co chyba najtrudniejsze do przekazania i
zgłębienia, czyli relacji międzyludzkich. A operuje przy tym niuansami,
półcieniami, które każdy może odbierać inaczej, w zależności od własnych
doświadczeń, emocji, rozumienia świata i ludzi.
Chciałabym teraz znaleźć czas, by sagę „Upalne lato”
przeczytać jeszcze raz, w całości, by z takiej perspektywy spojrzeć na
bohaterki, by wybrać swojego faworyta (choć chyba i tak już wiem, który tom
przekonał mnie najbardziej). Ale przede wszystkim po to, by jeszcze raz
zanurzyć się w świecie wykreowanym przez Katarzynę Zyskowską-Ignaciak, w
świecie wielkich wydarzeń oraz małych, ale wielkich miłości, namiętności i
tęsknot, w świecie pogmatwanych ludzkich losów oraz walki o prawdę o sobie,
swojej tożsamości, o swoją przeszłość i przyszłość.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu MG.
Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.
Hmm tej autorki jeszcze nic nie czytałam, chyba mam co nadrabiać :)
OdpowiedzUsuńOj masz:) Ale za to jakie doznania Cię czekają:)
UsuńOj, tak, autorka bardzo długo zwlekała z ostatnią częścią. Mam w planach, muszę poznać dalsze losy moich ulubionych bohaterów.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie, który tom uznasz za najlepszy:)
UsuńBardzo lubię tego typu książki - klimat prowincji, dobrze skonstruowane wątki obyczajowe... Książkę mam u siebie i będzie to mój początek przygody z autorką. Mam nadzieję, że udany. :)
OdpowiedzUsuńA nie chciałabyś zacząć od poprzednich tomów? Wprawdzie każdy z nich można czytać jako osobną powieść, ale jednak myślę, że łatwiej zrozumieć Gabrielę, jeśli zna się historie jej matki i babki.
UsuńMoja ocena jest bardziej krytyczna, jeśli chcesz przeczytać recenzję, to zapraszam :) W każdym razie moim celem teraz stało się przeczytanie pozostałych dwóch tomów, jestem bardzo ciekawa szczególnie historii Marianny.
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Przeczytałam, ale pozwolę sobie na opinię, że gdybyś znała poprzednie tomy, odebrałabyś tę historię inaczej.
UsuńCzytałam i jestem zachwycona!
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię;)
UsuńNo i który tom podobał Ci się najbardziej? :) Chociaż "Gabriela" jeszcze przede mną, to też chciałabym przeczytać całość od nowa.. Szczególnie chyba "Mariannę"!
OdpowiedzUsuńNa chwilę obecną "Kalina":)
UsuńJestem po prostu CAŁĄ trylogią oczarowana
OdpowiedzUsuńAutorka pisze tak, że nie może być inaczej:)
UsuńNie znam tej autorki, ale skoro recenzja zachęca i komentarze, to muszę to szybko zmienić. W takim razie zacznę od pierwszej części.
OdpowiedzUsuńMusisz. I dobrze, że chcesz zacząć od pierwszej części, prawdziwa uczta Cię czeka:)
UsuńPodobało mi się, ale nie pobije "Kaliny". Nie ma szans ;)
OdpowiedzUsuńCzyli jesteśmy podobnego zdania:)
Usuń