środa, 20 maja 2015

Michelle Morgan "Marilyn Monroe. Za kulisami"


Michelle Morgan „Marilyn Monroe. Za kulisami”, Wyd. Dolnośląskie 2014, ISBN 978-83-271-5224-4, stron 320

Gdybym miała wskazać źródło mojej fascynacji Marilyn Monroe, powiedziałabym, że wszystko zaczęło się od „Blondynki” Joyce Carol Oates. Ta przeczytana lata temu zbeletryzowana biografia amerykańskiej aktorki pozostawiła we mnie trwałe przekonanie, że osobowość Marilyn wykraczała daleko poza symbol seksu; że Marilyn to nie tylko ładna buzia i blond włosy, pod którymi niewiele było. Dla mnie Monroe to od tamtej pory kobieta, która doskonale wiedziała, czego chce, ale w osiągnięciu celu przeszkodziły jej nieprzyjazne dzieciństwo oraz późniejsze otoczenie; to, że z czasem zupełnie się pogubiła i była po prostu nieszczęśliwa. Po „Metamorfozach Marilyn Monroe” Davida Willsa oraz „Fragmentach: wiersze, zapiski intymne, listy” pióra samej gwiazdy, przyszedł czas na jej najnowszą biografię. Michelle Morgan przez szesnaście lat była prezesem brytyjskiego fanklubu „Marilyn Lives Society”. Swoje badania dotyczące Monroe prowadziła przez cztery lata – niniejsza książka jest ich zwieńczeniem. Wnikliwym i rzetelnym zwieńczeniem.  

Norma Jeane Baker przyszła na świat pierwszego czerwca 1926 roku. Przyznaję, że z trudem czytało mi się rozdziały poświęcone jej dzieciństwu. Dziewczynka, wobec problemów matki, która coraz bardziej nie radziła sobie z życiem i opieką nad córką, przekazywana była do rodzin kolejnych ciotek i wujków, z którymi często nie łączyły ją więzy krwi. I choć może nie działa jej się wielka krzywda, bo raczej o nią dbano i ją kochano, to jednak porównania do przerzucanego z kąta w kąt przedmiotu nie będą chyba przesadzone. Można także wysnuć wniosek, że to właśnie w dzieciństwie tkwi klucz do jej późniejszego zachowania, do pragnienia bycia kochaną, ale także do chęci obdarzania miłością, oraz wielkich nadziei – nigdy niespełnionych – na posiadanie dużej rodziny.

Na kolejnych stronach Morgan przedstawia etapy kariery Normy Jeane, jej drogę do bycia Marilyn. Nie było jej łatwo. To tylko nam, z dzisiejszej perspektywy i postrzegania jej jako ikony, może się wydawać, że szybko osiągnęła status gwiazdy. Było wręcz odwrotnie; nawet gdy była już znana i cieszyła się popularnością, miewała np. o wiele mniejszą gażę od innych aktorów grających w tym samym filmie. Autorka nie omija legendarnego już chyba braku punktualności gwiazdy, która potrafiła zjawiać się na planie po siedemnastej, gdy inni czekali od dziewiątej. Ale tak szczerze mówiąc, to nie znalazłam jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, z czego to właściwie wynikało. 

Morgan analizuje karierę zawodową Marilyn, ale i jej życie prywatne, przede wszystkim trzy małżeństwa, ale też inne związki i przyjaźnie. To właśnie tutaj widać doskonałe przygotowanie autorki, która prostuje nieprawdziwe informacje, podaje faktyczną wersję wydarzeń, które obrosły w mity i plotki. W niektórych przypadkach pozostawia furtkę w rodzaju: „najprawdopodobniej nie dowiemy się już nigdy, co się stało”, co jest o tyle istotne, że nie mając pewności w jakimś względzie, Morgan nie narzuca swojej interpretacji i nie tworzy tym samym następnych spiskowych teorii. A tych w przypadku Monroe przecież nie brakuje; najwięcej pojawia się ich, jeśli chodzi o okoliczności śmierci gwiazdy. I jeśli mam być szczera, to sama nie wiem, co o niej myśleć. Bardziej skłaniałabym się ku myśli, że ktoś jej pomógł odejść z tego świata, ale zarzekać się nie będę. 

Portret Marilyn kreślony ręką Morgan jest wielowymiarowy, bo i sama aktorka taka była. Szalenie podobało mi się to, że autorka przytacza szereg wypowiedzi, ale nie ogranicza się jedynie do znanych nazwisk, a dociera do tych, którzy spotkali gwiazdę gdzieś przypadkiem, mieli okazję zamienić z nią kilka słów. Uderza to, że oceniano ją jako ciepłą i sympatyczną osobę, która nie wywyższała się, ale jednocześnie wielu miało wrażenie obcowania z kimś wyjątkowym. Ale żeby była jasność, Morgan nie stworzyła laurki; niepochlebne zdania także tutaj znajdziemy, co tylko podkreśla złożoność charakteru Marilyn, a zarazem to, że każdy odbiorca książki może oceniać legendę kina zupełnie inaczej. Ja pozostanę przy swoim zdaniu, że była nieszczęśliwa – choć oczywiście bywały momenty, w których potrafiła cieszyć się życiem. Można się tylko zastanawiać, jak potoczyłyby się jej losy, gdyby po pierwsze, została matką, a po drugie, gdyby na swojej drodze spotkała innych ludzi.

Z tej biograficznej serii Wyd. Dolnośląskiego znam tylko „Freddie Mercury. Biografię legendy” Lesley-Ann Jones, ale za to była to według mnie książka wybitna. O „Marilyn Monroe. Za kulisami” zdanie mam takie samo. Michelle Morgan oddała nam do rąk opowieść, z której rzeczywiście może być dumna. To kawałek solidnej, merytorycznej narracji przeplatanej nigdy dotąd niepublikowanymi zdjęciami, który znakomicie się czyta, a przy tym rodzi on mnóstwo emocji. Gorąco polecam.   

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat. 

http://publicat.pl/wydawnictwo-dolnoslaskie.html

18 komentarzy:

  1. Chciałabym przeczytać jakąś dobrą biografię Monroe, ale pozbawiona tanich emocji i fantazjowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że ta będzie idealna, nie ma tu żadnego z elementów, o którym wspominasz.

      Usuń
  2. Co do książki rzeczywiście może być ciekawa, ale chciałabym też obejrzeć film "Mój tydzień z Marilyn" z Michelle Williams w roli głównej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakkolwiek interesuje mnie Monroe, tak na ten film nie mam jakoś ochoty, sama nie wiem dlaczego.

      Usuń
  3. Nie przepadam za biografiami, ale dla tej osoby mogłabym zrobić wyjątek
    Moje-ukochane-czytadelka

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie interesowałam się Marilyn Monroe, dlatego raczej nie skuszę się na powyższą publikację. Ale dla fanów tej gwiazdy, to zapewne nie lada cenna pamiątka.

    OdpowiedzUsuń
  5. W sumie o Marylin Monroe wiem nie wiele, fajnie byłoby przeczytać jej jakąś biografię, chętnie sięgnę po tę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie akurat nigdy zbytnio nie fascynowała sama jej postać, lecz raczej jej dość zagadkowa śmierć. Ciekawa publikacja, może kiedyś zajrzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autorka wspomina o grupie osób, które prowadziły własne śledztwo w sprawie śmierci aktorki i jego efektem jest publikacja licząca około pięciuset stron. Szkoda, że nie ukazała się jeszcze po polsku.

      Usuń
  7. Czytałam i również uważam, że ta książka to naprawdę świetna pozycja :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam kiedyś film o tej aktorce, bardzo mnie zainteresował, tak więc i książkę z chęcią bym przeczytała! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. świetna pozycja, tez polecam

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.