Monika Orłowska „Całuję. Mama”, Replika 2015, ISBN
978-83-7674-479-7, stron 272
Beata, Joanna i Paulina spotykają się w mieszkaniu swojej
zmarłej matki, by je uporządkować i zadecydować, co ma trafić do której
siostry. Ten smutny obowiązek nie zapowiada się łatwo, biorąc pod uwagę różnice
między kobietami. Szczególnie średnia z nich, Joanna, ma pretensje do całego
świata, co odbija się na najmłodszej, Paulinie. Najstarsza, Beata, siłą rzeczy
jest więc ich rozjemcą. Przeglądane przedmioty stają się okazją do odbycia
sentymentalnej podróży w przeszłość, z tym że przywoływane wspomnienia nie
zawsze są wspólne, bo córki Lidii Galin rodziły się w sporych odstępach czasu.
Niespodziewanie dla nich samych okazuje się, że matka miała przed nimi
tajemnice; szokujące jest też to, że z mieszkania ginie wartościowa rzecz,
cenna pamiątka, na którą ostrzyła sobie zęby Joanna. Czy pięć dni spędzonych
razem pozwoli siostrom zasypać podziały i zbliżyć się do siebie?
Na pewno autorce nie można odmówić umiejętności kreowania
wyrazistych, mocno zindywidualizowanych postaci. Pokazała to już w
„Kłamstewkach...”, a tutaj widoczne jest to jeszcze bardziej. Widzimy trzy
siostry, zbudowane na zasadzie kontrastu i przeciwieństw. Patrząc na nie na początku można by
powiedzieć, że tylko Beata i Paulina są do siebie podobne, a Joanna sprawia
wrażenie, jakby się „wyrodziła” z tej rodziny. Pauliny zdaje się nienawidzić,
natomiast z Beatą mają zupełnie inny światopogląd – najstarsza w każdej chwili
ucieka się z prawdziwą wiarą do Boga, a Joanna woli jej nie uświadamiać, co tak
naprawdę myśli np. o prokreacji. Nie da się ukryć, że tak właściwie Joanna –
choć wredna i miejscami wręcz okropna, egoistyczna materialistka, wielka pani
dyrektor banku i żona artysty – paradoksalnie najbardziej przyciąga uwagę.
Orłowska konfrontuje swoje bohaterki z chorobą, odchodzeniem
i śmiercią najbliższej osoby. Każda z sióstr przyjęła inny sposób radzenia
sobie z traumą. Jest tu wszystko: bezradność, poczucie niesprawiedliwości,
wyrzuty sumienia, ale też i ulga oraz wiara, że matka trafiła do lepszego
świata. Trochę tylko mało spektakularna wydała mi się zapowiadana w opisie
tajemnica Lidii Galin, czekałam na jakieś większe zaskoczenie; na szczęście
jednak ten mały niedosyt rekompensuje zakończenie – bo choć siostrom
docierającym do sekretów matki mogło przyjść do głowy, że wcale jej nie znały,
że coś przegapiły, to akurat ona, matka trzech tak różnych istot, znała je
doskonale i wiedziała dobrze, jakie przesłanie im zostawić i jak zadbać o to,
by córki nie zapomniały o ty,, co w życiu jest najważniejsze.
„Całuję. Mama” to dość krótka historia, ale solidna płynie z
niej rzeka emocji. Jest tu miejsce i na uśmiech, i na sentyment, i na przemijanie,
na wzruszenie oraz łzy. Monika Orłowska napisała całkiem przyzwoitą powieść o
tym, co choć bardzo ważne, czasem okazuje się wyjątkowo skomplikowane – o
relacjach rodzinnych.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Replika.
Autorka ujęła mnie swoją powieścią ''Cisza pod sercem'', dlatego bardzo chętnie poznam również powyższą pozycję.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, Ciebie ujęła, a ja jej ciągle nie znam.
UsuńTrudne tematy porusza ta książka, ale może dzięki temu łatwiej się z nimi zmierzyć, wpierw na kartach powieści...
OdpowiedzUsuńJestem tego samego zdania.
UsuńAutorkę i jej twórczość kojarzę. Książka porusza bardzo trudny temat. Zainteresowała mnie.
OdpowiedzUsuńMyślę, że skoro kojarzysz autorkę, to tym chętniej sięgniesz po jej najnowszą powieść.
UsuńZajrzę w wolnej chwili;)
OdpowiedzUsuń