Małgorzata i Michał Kuźmińscy „Śleboda”, Wyd. Dolnośląskie
2015, ISBN 978-83-271-5270-1, stron 336
Anna Serafin jest doktorem antropologii. Na wakacje
zaplanowała wyjazd do Murzasichla, miejscowości nieodłącznie kojarzącej się jej
z dzieciństwem. Do tej pory mieszka tam jej rodzina: kuzyni Kaśka i Józek oraz
krewna zwana Babońką. Pierwszy spacer Anki w góry i już to, o czym tak marzyła,
czyli święty spokój, odpływa w siną dal, bo kobieta znajduje trupa. Takiego
mało już świeżego, a na dodatek napoczętego przez „misia”. Okazuje się, że
zwłoki należą do Jana Ślebody; mężczyznę mieszkającego z dala od ludzi i nie
utrzymującego kontaktów towarzyskich zamordowano. Możliwe, że ktoś wreszcie
postanowił zrobić z nim porządek i dać wyraz temu, co myślał o przeszłości
Ślebody. Na Podhale ściąga dziennikarz tabloidu, Sebastian Strzygoń, a jakby
tego było mało, śledztwo prowadzi doskonale znany Ance z młodych lat Jędrek
Chowaniec. Niedługo później dochodzi do kolejnej tragedii. W jednej i drugiej
sprawie motywem łączącym jest swastyka...
Lubię polskie góry i lubię o nich czytać, czy to w
publikacjach reportażowych i historycznych, czy we wspomnieniach, czy to
wreszcie w powieściach z górskim klimatem. Dlatego też nie mogło w moim
czytelniczym repertuarze zabraknąć „Ślebody”. Tym bardziej że ochota na
kryminały wcale mi nie przechodzi. A tu nie dość, że kryminał, to w górskiej
scenerii. A morderstwo Jana Ślebody jest dla Kuźmińskich tylko punktem wyjścia
do rozważań nad - no właśnie, czegóż tu nie ma. Bo z jednej strony da się
potraktować utwór jako swego rodzaju traktat nad ludzką naturą, mówiąc bardzo
ogólnie. Z drugiej, sięgnęli także po mniej chlubne karty z góralskiej
historii, czyli czasy Goralenvolku. Z jeszcze innej perspektywy patrząc,
„Śleboda” może być autorską opinią na temat współczesnego Podhala. I tu bardzo
podobało mi się to, że pisarze zajęli stanowisko obiektywne, punktując to, co
na wypunktowanie zasługuje, np. niezliczone reklamy i billboardy ciągnące się
na długo przed wjazdem do stolicy polskich Tatr, architektoniczne koszmarki,
czy też schlebianie tanim gustom klientów i turystów, nijak mające się do
czerpania z prawdziwego, góralskiego folkloru. Ale jednocześnie starali się
pokazać i uwypuklić wszystko to, co w tym zakątku naszego kraju jest pozytywne.
Wszystko, o czym wspominam powyżej, tworzy zgrabną
mieszankę. Co nie zmienia jednak faktu, że atmosfera jest dosyć mroczna i przez
większość lektury czytelnika spowija jakiś mrok i obawy, że coś czai się za
plecami. Ludzie zdają się być nastawieni wyjątkowo nieprzychylnie oraz zdolni
do wszystkiego, byleby tylko nikt nie wszedł im w drogę. Nawet góry sprawiają
wrażenie, jakby chętnie utrzymywały ludzkie tajemnice i mogły człowieka z
radością pochłonąć.
Przewrotna, skrywająca drugie dno, intryga; dopracowani
bohaterowie (oj, już dawno nie zdarzyło mi się, bym tak mocno zaciskała kciuki
za pewną dwójkę); duszący, mroczny nastrój; kilka elementów z podhalańskiej
historii i oto dostaliśmy naprawdę niczego sobie kryminał. „Śleboda” jest warta
polecenia. I wyjątkowo mocno życzyłabym sobie, by Małgorzata i Michał Kuźmińscy
nie poprzestali na dotychczasowej twórczości, tylko pracowali razem nadal, bo
osiągają naprawdę świetne rezultaty.
Chciałabym przeczytać :)
OdpowiedzUsuńJa też!
UsuńOby Wam się udało:)
UsuńTo ja się po prostu dopiszę. I dodam, że wkurza mnie to, że wciąż znajduję u Ciebie nowe polskie nazwiska kryminalne. Kiedy mam to nadrobić, no kiedy?
UsuńJa Ci z sercem na dłoni dobrą książkę polecam, a Ty mi tu o wkurzaniu, no wiesz? Ranisz mnie;)
UsuńA ja lubię takie mroczne klimaty. Czuję, że odnalazłabym się w tej książce.
OdpowiedzUsuńTeż mi się tak wydaje:)
UsuńBrzmi bardzo ciekawie, głównie ze względu na miejsce akcji :) O Tatrach mogę czytać w nieskończoność :)
OdpowiedzUsuńCzyli trafiłam z lekturą dla Ciebie idealnie:)
UsuńBardzo mi się ta książka podobała:)
OdpowiedzUsuńTo fajnie, że mamy takie samo zdanie:)
UsuńJa czytałam powieści pisane przez duety i nigdy się nie zawiodłam, choć też zastanawia mnie fakt, jak dzielą się pracą. Kryminały lubię, tych w stylu retro mam jeszcze mało na koncie, ale z chęcią przeczytam :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńA widzisz, czyli nie tylko ja się nad tym zastanawiam;) Choć przecież i tak mi to rozmyślanie nic nie da;)
UsuńPodoba mi się klimat tej powieści. Zaintrygowałaś mnie i na pewno sięgnę po tę pozycję po sesji zimowej ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że udało mi się zachęcić Cię do lektury:)
UsuńMroczna atmosfera to dla mnie spory plus. Ale z drugiej strony nie przepadam za kryminału w stylu retro. I teraz mam dylemat: czytać nie czytać? Zastanowię się jeszcze.
OdpowiedzUsuńTen nie jest retro, Krysiu, współczesny jak się patrz, możesz spokojnie czytać:)
UsuńLubię czytac o udanych kryminałach wydawanych na rodzimym rynku :) dopisuje do listy.
OdpowiedzUsuńTeż mnie cieszy, gdy mogę o takich pisać;)
Usuń