Wiesława Bancarzewska „Noc nad Samborzewem”, Nasza
Księgarnia 2015, ISBN 978-83-10-12737-2, stron 448
W drugim życiu Anny Obryckiej nastał rok 1939. Od dawna
wszyscy byli przekonani, że zbliża się wojna i wreszcie pierwszego września
nastało nieuniknione. Jej mąż, ojciec ich córki Walentynki, zostaje powołany do
wojska. Anna zostaje w Annopolu, ale nie na długo. Wkrótce zjawia się nowy
właściciel, Niemiec, który jednak zatrudnia kobietę jako swoją sekretarkę. Ona
sama wraz z córką przenosi się do Samborzewa, gdzie znajdują małe mieszkanko w
kamienicy naprzeciw stacji kolejowej. Tam poznaje Dominika, byłego już
naczelnika stacji, który z czasem staje się jej bliskim przyjacielem, podobnie
jak inna sąsiadka, pani Tarnowska z rodziną. Anna ma pewność, że przeżyją
wojnę, ale w jakich warunkach? Tego nie wie.
Przy każdej części podkreślałam, że w czasie ich lektury
racjonalizm należy odłożyć na półkę. Ja, twardo stąpająca po ziemi realistka,
nie zastanawiałam się nad prawdopodobieństwem wydarzeń, po prostu cieszyłam się
fabułą. Myślę, że największą zaletą pióra Bancarzewskiej jest umiejętność
oddawania nastrojów panujących w danym czasie. Najdoskonalej widoczne to było w
„Powrocie”, odrobinę mniej w „Zapiskach”, ale już „Noc...”, niestety, ustępuje
im pod tym względem. Sądzę także, że autorka chciała postawić nacisk na relacje
międzyludzkie, które niby od wieków są takie same, ale mam wrażenie, że dawniej
miały one jednak zupełnie inny wymiar, były jakby głębsze i pełniejsze, nie tak
powierzchowne, jak ma to miejsce obecnie. Takie miałam odczucia, jeśli chodzi o
Annę i jej sąsiadów w czasie wojny. Ale jeśli już jesteśmy przy tych
tragicznych czasach, to mam jeden zarzut solidnego kalibru, który rzutuje na
odbiór całej książki. Moim zdaniem, pisarka zbyt łagodnie przeprowadziła swoją
bohaterkę przez wojnę. Nie chodzi może o to, by fundowała jej traumę za traumą,
ale tak szczerze mówiąc, to przez większość powieści nie dało się w ogóle
odczuć, że akcja toczy się w latach 1939-1942. Anna ma szczęście, bo za
pracodawcę trafił jej się „dobry Niemiec”; problemy z zaopatrzeniem rozwiązuje
wycieczkami do 2011 r. i nikogo to jakoś specjalnie nie dziwi. Trochę wyglądało
to tak, jakby autorce zabrakło pomysłu na działania postaci, dlatego wybrała
dla niej najłatwiejszą drogę. Według mnie szkoda, bo fabuła nabrała
przelukrowanego charakteru i nie widzimy tego, co stanowiło wojenną
codzienność. Z tego, prawdopodobnego dla mnie, braku pomysłu na akcję, wynika
chyba także obecność Dominika w życiu Anny – nie wiadomo, co z nią zrobić, to
wprowadzimy zakochanego w niej mężczyznę, a potem przeniesiemy go we
współczesne realia – rozwiązanie może i dobre, ale w moich oczach jednak trochę
na siłę, spóźnione.
Mimo wszystko, „Noc nad Samobrzewem” czytało mi się dobrze.
Nie zmienia to jednak faktu, że miałam wobec niej wielkie oczekiwania, które
rozminęły się z rzeczywistością. Nadal uważam, że Wiesława Bancarzewska na
swoją trylogię miała ciekawy pomysł, ale wystarczyło go na pierwsze dwa tomy, a
trzeci, co piszę z przykrością, okazał się najsłabszy. Nie żałuję czasu
poświęconego na jego lekturę, ale z większym sentymentem będę wspominała
„Powrót do Nałęczowa” i „Zapiski z Annopola”. A „Noc...” polecam tym, którzy
czytali poprzednie części i chcą się dowiedzieć, jak zakończyła się historia
Anny Obryckiej / Duszkowskiej.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Nasza
Księgarnia.
Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.
Ja nie potrafię, wyłączyć się i cieszyć z lektury, której wydarzenia nie mogły zdarzyć się w rzeczywistości, zawsze zwracam uwagę na szczegóły i realia, więc pewnie po książkę Bancarzewskiej nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńhttp://leonzabookowiec.blogspot.com/
Dlatego też właśnie nie czytam np. fantastyki czy książek z elementami nadprzyrodzonymi. Jednak pierwsza część tej trylogii mnie oczarowała, mimo moich uprzedzeń.
UsuńCóż, ja zwracam uwagę na realia, gdy akcja jest osadzona w rzeczywistości, jeśli jest to fantastyka, jest inaczej, tam też logika jest dla mnie ważna, ale niesamowite wydarzenia są dla mnie zawsze kuszące ;)
Usuńhttp://leonzabookowiec.blogspot.com/
Pierwsza część przekonała mnie do siebie właśnie tym, jak cudnie były przedstawione realia Polski międzywojennej. I właśnie tak przedstawionych realiów zabrakło w ostatnim tomie.
UsuńSzkoda, że „Noc nad Samobrzewem” nie spełniła w pełni Twoich oczekiwań, ale i tak najważniejsze, że ogólnie nie żałujesz poznania tej książki.
OdpowiedzUsuńTak, nie żałuję, bo wiem już, jaki wariant ostateczny wybrała autorka, a tego musiałam się dowiedzieć.
UsuńPrzede mną jeszcze "Annopol",ale lubię zawsze czytać całość więc po przeczytaniu wcześniejszych części pewnie sięgnę i po ten tom.
OdpowiedzUsuńTeż tak mam, zazwyczaj;)
UsuńJa mam chyba coś z tym Annopolem i nie wiem co czynić, bo tej pierwszej brak, nie wiem czy kiedyś nabędę, no trzecia to już całkiem inna bajka.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się rozczarowałaś bo pamiętam jak poprzednimi byłaś zachwycona..
No bo zdecydowanie pierwsze dwie były super, dlatego tak mi teraz przykro, że zabrakło pary na tę ostatnią.
UsuńNie kręci mnie ta seria, pewnie z powodu dość dużej liczby negatywnych komentarzy, z jakimi się spotkałam na jej temat. Tym bardziej, że mam pełną półkę książek do czytania.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście można spotkać negatywne opinie, ale ja pozostanę wierna swojemu zdaniu, dwie pierwsze części super, trzecia nie dała rady.
UsuńPrzecudnej urody jest Twój nowy nagłówek :) Nie mogę oderwać oczu!
OdpowiedzUsuńTo dzieło Kasi, dziękuję w jej imieniu i swoim:)
UsuńZajrzyj tutaj: http://www.swiatkasiencjusza.pl/p/blog-page_8.html
Chyba ta seria nie jest dla mnie...
OdpowiedzUsuńChyba, to może jednak jeszcze się zastanowisz?;)
UsuńPoprzednie dwie części bardzo mi się podobały, ta na pewno też przeczytam. Masz piękne logo :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję w imieniu autorki i swoim:) Szczerze mówiąc, to sama nie mogę się na nie napatrzeć:)
UsuńNie mam w planach tej książki obecnie, ale w przyszłości kto wie. Jej mankamenty mnie nie przerażają.
OdpowiedzUsuńI dobrze, zresztą jak zaczniesz od pierwszej części i Ci się spodoba, to i po trzecią sięgniesz:)
Usuń