Katarzyna Kwiatkowska „Zbrodnia w błękicie”, Zysk i S-ka
2011, ISBN 978-83-7506-549-7, stron 380
Z wielkim trudem Janowi Morawskiemu i jego kamerdynerowi
Mateuszowi udało się dotrzeć do pałacu w Tarnowicach. Siedzibę jego przyjaciela
Tadeusza zasypało śniegiem i praktycznie odcięło od świata. Jan wreszcie ma
okazję poznać żonę Tarnowskiego, Julię, oraz resztę jego gości: starszą
hrabinę, zadufanego w sobie posła Wacława i jego uwodzicielską siostrę Paulinę
oraz rodzeństwo Rusieckich: Zosię i Karola. Szybko wychodzi na jaw, że relacje
między gośćmi dalekie są od towarzyskiego ideału, a o konwenanse nikt tutaj nie
dba. W najgorszej sytuacji wydaje się być panna Rusiecka, której wiele osób ma
coś do zarzucenia. Następnego dnia po burzliwej kolacji powitalnej, Zosia
zostaje znaleziona martwa. Samobójstwo? Morderstwo? A jeśli tak, to komu
najbardziej zależało na pozbyciu się dziewczyny? Czy mogła skrywać jakieś
tajemnice? Do dworu nie ma dostępu, więc śledztwo na własną rękę prowadzi Jan
przy pomocy Tarnowskiego i Mateusza. Z czasem okazuje się, że nie wszyscy mieli
czyste intencje, a Jan przestaje nadążać za wychodzącymi na jaw faktami.
Wspomniałam o podobieństwach, ale bynajmniej nie w
kontekście zarzutu. Owszem, mamy znów wąskie grono osób, wśród których znajduje
się morderca – co budzi grozę o tyle większą, że jest pewność, iż zbrodni nie
mógł dokonać nikt obcy, ponieważ uniemożliwiały to warunki pogodowe – ale wcale
nie pojawia się wrażenie, że przecież było już coś takiego. Wręcz przeciwnie,
mam nawet odczucie, że ta sprawa jest jeszcze bardziej zagmatwana, niż
morderstwo wierzyciela dworu w Jeziorach. Poza tym, wiecie, jak to jest - gdy
dana książka jakiegoś pisarza do Was przemówi, to kolejna w tym samym klimacie
może Was tylko ucieszyć. Tym bardziej gdy autor pisze świetnie, a Katarzyna
Kwiatkowska zasługuje na pisanie o niej i o jej książkach w samych
superlatywach.
W „Zbrodni w błękicie” również widać przywiązanie autorki do
materii historycznej. Znów zostałam porwana i przeniesiona w świat odległy, w
schyłek XIX wieku. Wręcz byłam głodna wszystkich tych szczegółów dotyczących
pałacowego życia i mój apetyt został zaspokojony. Warto tu także podkreślić, że
w tle wydarzeń – ale bardzo istotnym tle – jest wielka polska historia, bo
Kwiatkowska pisze o czasach zaborów. Dzięki niej zaglądamy za kulisy
codziennej, mozolnej walki z pruskim zaborcą, która przynosi jednak znakomite
rezultaty. A chcąc nadmienić co nieco o bohaterach: chyba każdy czytelnik
zwrócił uwagę na kreację rodzeństwo Bonikowskich. Bo jest po prostu genialna!
Fakt, oboje są ogromnie irytujący, nie wiem, które bardziej, ale jacy przez to
wiarygodni, jacy plastyczni! Brawo. I znów muszę się przyznać, że nie udało mi
się wytypować mordercy: tak mało osób, a moje typy zmieniały się jak w
kalejdoskopie. Nie wiem, jak Kwiatkowska to robi, że na końcu pojawia się tak
wielkie zaskoczenie. To znaczy wiem, bo pisałam to już ostatnio – jest po
prostu mistrzynią, ale tak czysto technicznie – jak udaje jej się do tego
stopnia mylić tropy i sprawiać, że zabójcą obstawia się nie tego, kogo trzeba?
Niepojęte...
Nie będę się więcej rozpisywać, bo słowa i tak nie oddadzą
wszystkich moich wrażeń po lekturze drugiej powieści Katarzyny Kwiatkowskiej.
„Zbrodnią w błękicie” umocniła się w czołówce moich ulubionych pisarek.
Wyzwania: „Czytamy książki historyczne”, „Polacy nie gęsi”.
Nie znałam do tej pory książek Kwiatkowskiej, widzę, że sporo straciłam, więc chętnie nadrobię zaległości w wolnej chwili :)
OdpowiedzUsuńSporo to nawet mało powiedziane, czytaj koniecznie:)
UsuńJa również nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki. Chętnie to zmienię. Ciekawe czy mnie tez wciągnie to życie pałacowe.
OdpowiedzUsuńMyślę, że tak, jest przedstawione w wyjątkowy sposób:)
UsuńZastanowię się jeszcze nad tą książką, gdyż na razie mam co innego w planach.
OdpowiedzUsuńJasne, ale nie zapominaj o niej;)
UsuńKurczę, zapisuję sobie tę powieść. Lubię powieści historyczne, więc myślę, że to dzieło przypadnie mi do gustu. To na co zwróciłam jednak uwagę to mało kreatywny tytuł.
OdpowiedzUsuńCo do tytułu, to powiedziałabym, że to rzecz gustu;) W każdym razie jest związany z fabułą, tyle mogę zdradzić:)
UsuńMam zamiar poznać obie :) Uwielbiam te klimaty...
OdpowiedzUsuńNa pewno będziesz zadowolona z lektury, jestem o tym w stu procentach przekonana:)
UsuńTak, tak!!! w końcu o Kasi slychać - i dobrze bo fantastycznie pisze!!
OdpowiedzUsuńBo i ja zaczęłam szerzyć dobry kryminał Kasi, to Paulę namówiłam:) A tak poważnie świetna książka, a jak na debiut to po prostu rewelacyjna. Czekam na Zbrodnię w szkarłacie i nienawidzę was, że już czytałyście!
UsuńZgadza się, zasługa to Magdy, że poznałam taką świetną pisarkę:)
UsuńMagda, w Twoje ostatnie słowa i tak nie wierzę:P
Ja mam mieszane uczucia co do książek historycznych. Czasem z chęcią przenoszę się w dawne czasy, czasem tematyka do mnie nie trafia. Ale to brzmi dość ciekawie, jednak musiałabym zacząć po kolei i nie wiem czy znajdę na to czas... ;/
OdpowiedzUsuń/Pozdrawiam,
Szufladopółka
Zaczynać po kolei akurat nie musisz - chyba że po prostu tak wolisz - bo każda przedstawia inne śledztwo:)
UsuńPrzyznam, że nie znam tej autorki, ale Twoja rekomendacja mnie bardzo przekonuje.
OdpowiedzUsuńAbsolutnie musisz ją poznać, jako wielbicielka polskiej literatury to nazwisko musisz znać;)
UsuńNo proszę. U Cienie czołówka, a ja nie znam ani jednej książki tej pani. :(
OdpowiedzUsuńNo ja nie wiem, jak to się stało, przecież to kryminał, więc Twoja bajka;)
UsuńTaaaa... Tylko jak sobie pomyślę, ile jeszcze twórczości kryminalnej przede mną... Nie czytałam np. Puzyńskiej, Ciszewskiego, Jodełki i wielu, wielu innych.
UsuńPuzyńską właśnie poznałam, podoba mi się, muszę teraz upolować kolejne z serii. Ciszewskiego czytałam dwie, historyczną i współczesną, ma coś w sobie jego proza. Jodełka, jak dla mnie, trochę nierówna, "Kamyk" świetny, "Kryminalistka", hm, dziwna. Wielu też pewnie jeszcze nie znam.
Usuń