Lucy Diamond „Pewnej nocy we Włoszech”, Black Publishing
2015, ISBN 978-83-8049-106-9, stron 408
Anna jest dziennikarką uwikłaną w związek bez przyszłości.
Wychowywała ją matka, swojego taty nigdy nie znała. Gdy któregoś dnia odwiedza
swoją babcię, ta zdradza jej imię ojca. W ten sposób dziewczyna dowiaduje się,
że ma włoskie korzenie. Postanawia odnaleźć Włoszkę w sobie, obierając drogę
przez włoską kuchnię oraz kurs języka. A gdy uzyska więcej szczegółów, wyruszy
ku brzegom Italii, by poszukać i poznać tajemniczego Gina.
Na kursie poznaje Catherine. Jej życie przez lata
sprowadzało się do bycia żoną i matką, do zajmowania się domem. I nagle
dowiaduje się, że mąż jej nigdy nie kochał i odchodzi z młodszą i ładniejszą
blondynką. Dzieci wyjeżdżają na studia, więc Catherine pod wpływem impulsu chce
zrobić coś dla siebie i przypomnieć sobie, że kiedyś była odważną, cieszącą się
życiem kobietą.
Ich nauczycielką jest Sophie, której sposobem na życie jest poznawanie świata. Musiała opuścić Sorrento, gdzie ostatnio osiadła, i wrócić do Anglii, bo jej ojciec zachorował. Sytuacja domowa dziewczyny daleka jest od ideału, więc pracę wykładowcy traktuje jako możliwość zarobienia na bilet do kolejnego zakątka globu, w którym jeszcze nie była.
To kolejna w ostatnim czasie historia z wątkiem kobiecej
przyjaźni. Tak, tym razem to też był główny powód, dla którego sięgnęłam po
powieść Lucy Diamond. Drugim były Włochy, kraj, w którym nigdy nie byłam, co
nie przeszkadza mi wielbić wszystkiego, co włoskie. Przeczucie mnie nie
zawiodło i „Pewnej nocy we Włoszech” okazało się być lekturą rewelacyjną, nie
tylko na lato, choć bez wątpienia jej czytaniu sprzyja upał i prażące słońce.
Gdy usiadłam z nią w ogrodzie któregoś popołudnia, wciągnęła mnie do tego
stopnia, że przestałam zwracać uwagę na fakt, iż powoli rozpływam się z gorąca.
Lektura na lato nie jest jednoznaczna z książką tylko lekką,
łatwą i przyjemną, o której szybko się zapomina. Niewątpliwie Lucy Diamond
pisze lekko i z wdziękiem, ale nie znaczy to jednak, że nie ma u niej problemów
czy poważniejszych tematów. Na jednym z planów jest rodząca się przyjaźń, ta
świadomość, że ma się kogoś, komu można się choćby wygadać, opowiedzieć o
kłopotach i czuć jego wsparcie. Oprócz tego znajdziemy tutaj także wątek
szukania własnej tożsamości, przynależności, posiadania rodziny większej niż
tylko matka i babka. „Pewnej nocy...” to również motyw niełatwych relacji
rodziców z dorastającymi dziećmi, które rozluźniają się, gdy ci pierwsi mają
inne spojrzenie na przyszłość swojej latorośli. I wreszcie, na przykładzie
Catherine, widzimy, jak radzi sobie matka ogromnie przywiązana do swoich
dzieci, może nawet za bardzo przywiązana, gdy te wyfruwają z gniazda i
zaczynają samodzielne życie. Jak więc można zauważyć, znajdziemy tutaj szerokie
spektrum wątków, które składają się na dość zwyczajne, powiedziałabym, losy
bohaterów, a dzięki temu czytelnikom łatwo w ich doświadczeniach zobaczyć
odbicie swoich własnych.
Gdybym miała się do czegoś przyczepić, to mogłabym zwrócić
uwagę na znaczenie tytułu, który według mnie, także w oryginale, niezbyt
dokładnie pasuje do treści, ponieważ ta jedna noc we Włoszech przedstawiona
jest raczej skrótowo, a spodziewałam się, że wypełni fabułę w bardziej znaczący
sposób. Ale tak właściwie, to nieszczególnie mi to przeszkadzało, bo rozwój
akcji i tak w pełni mnie usatysfakcjonował.
„Pewnej nocy we Włoszech” to wyjątkowo ciepła i sympatyczna
opowieść o relacjach międzyludzkich, o miłości i przyjaźni. Szczerze polecam.
Też niedawno czytałam powieść oscylującą we włoskich klimatach, dlatego teraz mam ochotę na coś zgoła innego.
OdpowiedzUsuńRacja, odmiana zawsze mile widziana, ale pamiętaj o niej na przyszłość;)
UsuńWłaśnie o tym pisałam u siebie w ostatniej recenzji, że lektura na lato nie zawsze bywają lekkie. Ale narobiłaś mi ochoty na tę książkę, z chęcią bym ją przeczytała.
OdpowiedzUsuń/Pozdrawiam,
Szufladopółka
Cieszę się, że się zgadzamy. Choć w porównaniu z lekturą, którą Ty czytałaś, ta jednak jest baardzo lekka:)
UsuńPrzyznam, że ta piękna okładka mnie zwyczajnie kupiła. Muszę mieć tę książkę!
OdpowiedzUsuńOj tak, BP zazwyczaj ma bardzo zachęcające okładki:)
UsuńWygląda ciekawie, ale chyba się nie skuszę. Za długa już jest lista moich "must have" ;)
OdpowiedzUsuńDrugastronaksiazek.blogspot.com
Moja też jest długa, ale cóż zrobić;)
UsuńO, na lato będzie idealna! Szkoda, że ja już w harmonogram wakacyjnego czytania pewnie nic nie wcisnę, patrząc na stosy, które mi przybyły ;)
OdpowiedzUsuńJa ze stosów powoli wychodzę na prostą, teraz wypadałaby nadrabiać zaległości z książek kupowanych kiedyś tam i odłożonych na później;)
UsuńKsiążka wydaje się całkiem niezła i warta uwagi. Zapamiętuję tytuł. :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie pożałujesz:)
UsuńTa książka o przyjaźni zdecydowanie bardziej mnie zainteresowała, będę mieć ją na uwadze :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, jest zwyczajnie lepsza:)
UsuńJaka apetyczna okładka!:) To wydawnictwo naprawdę się w tej kwestii stara:) Zapisuję do mojej listy obowiązkowych, a co!:)
OdpowiedzUsuńJestem tego samego zdania, okładki mają cudne:)
Usuń