Katarzyna Archimowicz „W kolejce po życie”, Black Publishing
2015, ISBN 978-83-8049-107-6, stron 368
Ewa z Leszkiem mieli jeszcze tyle planów. On wreszcie miał
zwolnić tempo i może mniej pracować, a już na pewno myślał o dłuższym urlopie i
wczasach w jakimś ciepłym miejscu. Ich dwaj synowie są już dorośli, wkrótce
całkowicie się usamodzielnią, więc może przyszedł wreszcie czas, by Czarscy
pomyśleli o sobie. Te wszystkie plany i marzenia przekreśla jedna chwila:
wypadek Leszka. W sylwestrowy ranek Ewa rzuca wszystko i gna do Ciechocinka, do
szpitala, do którego go przewieziono. Rokowania co do jego stanu są bardzo
niepewne. Pomoc Ewie oferuje lekarz zajmujący się jej mężem. Zaprasza ją do
wilii swojej ciotki, Konstancji. Z czasem starsza pani, baronowa, stanie się
dla Ewy solidnym wsparciem, a zarazem przykładem tego, jak można się cieszyć
życiem. Kobieta nie wie, co będzie dalej, stara się nie wybiegać myślą zbytnio
do przodu, ale nie traci nadziei, że jeszcze wróci z Leszkiem na ich piękne
Roztocze.
Przy drugiej książce autora, szczególnie jeśli pierwsza była
tak bardzo udana, nie da się uniknąć porównań. Według mnie, Katarzyna
Archimowicz nie uciekła się do wtórności, pokazała, że świeżości pomysłów jej
nie brakuje, ponieważ „W kolejce...” jest zupełnie inne od „Miłości...”.
Natomiast obie łączy to, że są tak mocno uniwersalne, obie koncentrują się na
emocjach i relacjach międzyludzkich jako clou człowieczego losu. To chyba
kolejna cecha charakterystyczna tej autorki – pisze o nich z wyczuciem, wielką
przenikliwością, rozkładając je na czynniki pierwsze. Tym razem jesteśmy
świadkami uczuć, jakich doświadcza Ewa, postawiona wobec tragicznego wypadku
swojego męża. Najpierw jest szok i niedowierzanie, przerażenie i strach o
najbliższe godziny, a potem dni. Później, gdy nic się nie zmienia, przychodzi
swego rodzaju constans, przekonanie, że przecież jakoś trzeba żyć dalej, bo
świat nie zatrzymał się wraz z nimi. Ewa układa sobie nowy plan dnia, trzymając
się kurczowo słów lekarzy, że trzeba wierzyć. Więc wierzy i ma nadzieję, tylko
tego jednego jej nie brakuje. Ewa jako bohaterka zdecydowanie bardziej
przypadła mi do gustu, niż postać z debiutu, czyli Greta. Nie zmienia to jednak
faktu, że w którymś momencie zaczęła mnie już irytować: najpierw tą swoją
niedomyślnością, a potem wahaniem. Oczywiście, że potrafiłam postawić się na
jej miejscu, że rozumiałam jej rozterki, wątpliwości i motywacje, ale postawa
„chciałabym, a boję się” w nadmiarze staje się męcząca i drażniąca.
Tak jak w „Miłości...” moją całkowitą aprobatę zdobył
Michał, tak tutaj palmę pierwszeństwa dzierży Konstancja, genialna
arystokratka, starsza pani obdarzona niesłabnącą wolą – i radością – życia.
Powtórzę tutaj za Ewą: chciałabym się zestarzeć właśnie tak, z ufnością,
przyjaźnią wobec świata i ludzi, z przekonaniem, że wszystko, co najlepsze,
wcale nie za mną, że czeka mnie jeszcze wiele szczęśliwych chwil, trzeba być
tylko na nie otwartym i umieć je dostrzegać.
Przeliczy się ten, kto po „W kolejce po życie” będzie się
spodziewał zaskakującego rozstrzygnięcia. Można z dużą dozą prawdopodobieństwa
założyć, że najprostsze rozwiązanie będzie tym właściwym. Rozczarowany będzie
także ten, kto oczekuje dynamicznego przebiegu akcji – wręcz przeciwnie, ona
toczy się swoim spokojnym, miarowym tempem. Ale wiecie co? Mnie to absolutnie
nie przeszkadzało. Czytałam z ogromną przyjemnością, choć do pewnego stopnia jest
to lektura przygnębiająca raczej, niż tryskająca radością. Tak czy inaczej,
proza Katarzyny Archimowicz do mnie trafia – kolejne jej książki mile widziane.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Black
Publishing.
Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.
Coraz więcej polskich autorek, których nie znam a powinnam. Chętnie sięgnę po twórczość Archimowicz :)
OdpowiedzUsuńW środę będę polecać następną polską pisarkę, która mnie przekonała:)
UsuńPrzecudna okładka. Sama fabuła oraz Twoja recenzja także kusi, dlatego tym razem, bardzo, bardzo chce poznać tę książkę.
OdpowiedzUsuńOj tak, okładki oby książek autorki są cudowne, ta podoba mi się jeszcze bardziej niż debiutu:)
UsuńNiestety książka mnie zawiodła, w moim odczuciu po Burzanach była rozczarowująca
OdpowiedzUsuńWiem, czytałam Twoją recenzję. Szkoda, że nie spełniła Twoich oczekiwań.
UsuńZaciekawiła mnie ta pozycja, z chęcią bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że przypadłaby Ci do gustu;)
UsuńCzytałam już kilka pozytywnych recenzji tej powieści i mam na nią zdecydowanie ochotę. Jestem wręcz pewna, że mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby tak właśnie się stało:)
UsuńPierwsza książka autorki bardzo przypadła mi do gustu. Tę już mam na półce i niebawem będę ją czytać ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę przyjemnych wrażeń. I czekam na nie:)
Usuń