Camilla Läckberg „Pogromca lwów”, Czarna Owca 2015, ISBN
978-83-7554-818-1, stron 432
Erika Falck przymierza się do napisania kolejnej książki. To
na jej potrzeby gromadzi materiały dotyczące tragedii, jaka wydarzyła się przed
laty w mieszkającej w Szwecji rodzinie polskiego cyrkowca. Vladek Kowalski
został pozbawiony życia z wyjątkową brutalnością, a za winną uznano jego żonę.
Laila odsiaduje wyrok w więzieniu i zgodziła się rozmawiać z Eriką, ale mówi
jej tylko tyle, ile sama uzna za stosowne. Intuicja podpowiada Falck, że sprawa
ma jakieś głębsze dno i że dom tresera lwów skrywał wiele tajemnic.
Tymczasem mąż Eriki, Patrick Hedström, prowadzi śledztwo w
sprawie śmierci nastolatki. Któregoś dnia dziewczyna wybiegła z lasu wprost pod
nadjeżdżający samochód. Nie udało się jej uratować; szybko okazuje się też, że
Victoria była wcześniej torturowana. Zaginięcie nastolatki, która nie wróciła
do domu po treningu w szkółce jeździeckiej, Patrick i jego ekipa wiążą z innymi
zaginięciami młodych dziewcząt.
„Pogromca lwów”, podobnie jak pozostałe książki pisarki,
przedstawia szwedzką prowincję. A ta prezentuje się raczej mrocznie. Tym razem
doświadczamy narastającego napięcia i rosnącej grozy, gdy pojmujemy ogrom
dramatu, jaki toczył się za zamkniętymi drzwiami domu pewnej rodziny. Läckberg
uświadamia, jak jedna decyzja, błąd wynikający ze wstydu, może ze strachu, może
z niewiedzy, wywołuje lawinę, która wpływa na życie tylu innych ludzi. Pisarka
pokazuje również, w jaki sposób budzą się demony i to, że największą bestią na
świecie jest tak naprawdę człowiek. To, do jakich zwyrodniałych rzeczy jest
zdolny, budzi przerażenie i odrazę, lęk i obrzydzenie. A trzeba tu jeszcze
podkreślić, że autorka nie epatuje brutalnymi szczegółami, część faktów
pozostawia domysłom i wyobraźni czytelnika.
Mój sposób na czytanie kryminałów jest może trochę
specyficzny. Nie staram się za wszelką cenę odpowiadać na kluczowe dla intrygi
pytanie: kto za tym wszystkim stoi, kto jest winny, kim jest zabójca. Może
wynika to z mojej małej przenikliwości, a może wolę nie wybiegać naprzód, nie
odkrywać sama przed sobą za szybko kart, by na końcu zostać zaskoczoną. Tym
razem jednak część zagadki sama wpadła mi do głowy, co wynika chyba stąd, że
mamy tutaj stosunkowo mało bohaterów, więc nietrudno jest powiązać pewne fakty.
Nie zmienia to jednak faktu, że skalę tragedii pojęłam dopiero na samym końcu.
Długo jeszcze po odłożeniu książki rozmyślałam nad złem w jego czystej postaci.
„Pogromcę lwów” umieściłabym gdzieś pośrodku między
najlepszymi, a najsłabszymi książkami Camilli Läckberg – pod względem komfortu
lektury i ogólnych wrażeń ciągnęłabym ją w górę, ale pod kątem tego, że części
intrygi domyśliłam się sama, raczej powinna iść w dół rankingu. Ale chcę mocno
podkreślić, że wcale nie czuję się zawiedziona, czas jej poświęcony uważam za
dobrze spędzony i powieść polecam nie tylko wiernym fanom szwedzkiej pisarki,
ale także wszystkim miłośnikom kryminałów z szerokim tłem społecznym.
Nadal nie znam żadnego tworu tej autorki. I jakoś nie mogę tego zmienić. :o
OdpowiedzUsuńNie możesz, czy nie chcesz? ;)
UsuńKilka razy zawiodłam się na szwedzkich kryminałach, dlatego nie mam ochoty sięgać po nie sięgać.
OdpowiedzUsuńJeśli szukałaś w nich dynamicznej akcji i samego tylko śledztwa to rzeczywiście mogłaś się rozczarować, bo tu dużą rolę odgrywają wątki obyczajowe.
UsuńKryminały Lackberg mają coś w sobie, może intrygi kryminalne nie stoją na najwyższym poziomie, ale zwyczajnie dobrze się ją czyta. Mi "Pogromca lwów" się podobał, ale do najlepszych książek tej autorki trochę brakowało :)
OdpowiedzUsuńOtóż to, dobrze się je czyta, a to przecież bardzo ważne. A pod drugim Twoim zdaniem też się podpisuję:)
UsuńJa jakoś tak zrobiłam sobie przerwę od jej książek:) Może kiedyś i tę część przeczytam, ale na razie się nie zapowiada.
OdpowiedzUsuńFakt, czasem taka przerwa jest wskazana:)
UsuńNasze wrażenia są bardzo podobne. :) Książka niezła, ale w twórczości autorki znajdą się i lepsze. Ogólnie lubię tę serię i z przyjemnością do niej wróciłam po długiej przerwie. Ciekawe, czy Lackberg planuje kolejny tom.
OdpowiedzUsuńPotwierdzam, są lepsze, choć to pewnie też kwestia indywidualnej oceny, które najlepsze;)
UsuńTeż się nad tym zastanawiałam, niby bohaterów wiodących zostawiała w takim zawieszeniu, ale z drugiej wszystko im w miarę poukładała;)
Własnie skończyłam czytać, myślę, że oczekiwanie na kolejny tom ulubionej seerii ma to do siebie, ze zazwyczaj długo wyczekiwana pozycja okazuje się słabsza..niż oczekiwaliśmy
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest;) W ogóle podchodzenie do danej książki z jakimiś oczekiwaniami jest ryzykowne;)
UsuńTwórczość Lackberg nadal przede mną, ale że lubię kryminały, również w skandynawskiej odsłonie, to jedną z najpopularniejszych autorek po prostu muszę poznać. I na razie trzymam się z dala od ekranizacji jej książek, bo nie chcę sobie psuć przyjemności z rozwiązywania kryminalnych zagadek :)
OdpowiedzUsuńNa ekranizacje nie trafiłam, ale może to i dobrze, jeszcze bym się rozczarowała;)
UsuńMroczna, szwedzka prowincja. Już zaczyna mi się podobać ta książka.
OdpowiedzUsuńPoczekaj, aż zaczniesz czytać;)
UsuńMam za sobą jeden kryminał Lackberg - akurat trafiłam na ten podobno najsłabszy, a przynajmniej jeden z najgorszych, ale i tak nie było tak źle, zatem z pewnością sięgnę po kolejną powieść autorki. Jednak podejrzewam, że sięgnę po bardziej chwaloną powieść niż "Pogromca lwów".
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że się nie zniechęciłaś i chcesz poznać inne jej książki:)
UsuńNa pewno przeczytam, czytałam całą serię Lackberg, i bardzo przypadła mi do gustu. Inne kryminały skandynawskie już nie bardzo, ale pani Camilli książki jak najbardziej na tak :)
OdpowiedzUsuńNo widzisz, czyli co do kryminałów skandynawskich jesteśmy zgodne:)
UsuńMam na swojej półce...czeka w kolejce
OdpowiedzUsuńa skandynawskie kryminały uwielbiam! i czytam namiętnie
chociaż póki co są 2książki których bym nie poleciła
Pozdrawiam
To dobrze, że tylko dwie;)
Usuń