Ben Kane „Zapomniany Legion”, Znak Horyzont 2015, ISBN
978-83-240-3058-3, stron 656
Mówiąc kolokwialnie, starożytność to nie jest moja bajka.
Kocham historię, ale miłością chyba raczej wybiórczą – mam ulubione epoki oraz
czasy, które mnie bardziej lub mniej ciekawią. Starożytność nigdy się do nich
nie zaliczała i nic się w tym względzie nie zmieniło przez lata. Sama nie wiem,
co musi się wydarzyć, żebym z ochotą sięgnęła po książkę z akcją osadzoną w tym
okresie. Dlatego też nie miałam w planach lektury „Zapomnianego Legionu” –
egzemplarz trafił do mnie zupełnie niespodziewanie, a wychodząc z założenia, że
nie można przekreślać książki bez choćby spróbowania, zaczęłam czytać.
W powieści Bena Kane’a śledzimy losy trzech mężczyzn i jednej kobiety. Tarkwiniusz wywodzi się z plemienia Etrusków, wyniszczonego przez Rzymian. Wszystkiego, co wie, nauczył się od swojego duchowego przewodnika Olenusa. Potrafi zaglądać w przyszłość, z czasem nauczy się też walczyć. Całe swoje dorosłe życie będzie próbował się zemścić za śmierć nauczyciela, która według niego przyszła o wiele za wcześnie. Brennus jest ostatnim z Allobrogów, widział zagładę swojej rodzinnej wioski, nie zapobiegł masakrze, w której zginęli jego najbliżsi. W Rzymie zyskuje sławę najbardziej groźnego gladiatora. To właśnie w szkole gladiatorów poznaje Romulusa, który tak bardzo przypomina mu utraconego kuzyna. Młody chłopiec to niewolnik, sprzedany przez swojego pana, który co noc wykorzystywał matkę jego i siostry bliźniaczki, Fabioli. Dziewczynka podziela los brata i także zostaje sprzedana, do domu publicznego. Jej celem jest zemsta na arystokracie, który zgwałcił ich matkę, na swoim ojcu. Fabiola z czasem pozyskuje klientów, którzy mają jej pomóc w realizacji założonego celu; jednym z nich zostaje Brutus, człowiek dysponujący potężną władzą w Rzymie.
„Zapomniany Legion” wymyka się jednoznacznej ocenie z mojej
strony. Jest on pierwszym tomem trylogii i to, niestety, widać. Widać przede
wszystkim po liczbie stron, które owocują tym, że powieść jest nierówna. Są
takie partie tekstu, które pochłania się z olbrzymim zainteresowaniem, ale są i
te, które określiłabym jako dłużyzny. I to właśnie one spowodowały, że tak
długo czytałam tę powieść – zdarzało mi się zwyczajnie utknąć i trudno było
ruszyć dalej. Fabuła bardzo długo się rozkręca i jeszcze nawet w połowie miałam
wątpliwości, czy na pewno jej podołam. Sam Zapomniany Legion formuje się w
zasadzie dopiero pod koniec książki, a liczyłam na to, że nastąpi to o wiele
wcześniej. Sądzę więc, że gdyby skrócić ją o około dwieście stron, wyszłoby to
czytelnikom na dobre.
Jednakże to, co wynika z liczby stron, jest równocześnie
zaletą powieści Kane’a. Widać, jak bardzo autor się do niej przyłożył, jak
wielką wagę przykłada do historii. Nie szczędzi szczegółów, stąd też świat
starożytny wyłania się przed nami jak żywy. Posiłki, zwyczaje, stroje,
modlitwy, ale i wszystkie ciemne strony ówczesnego Rzymu – to wszystko jest
odmalowane wyjątkowo dokładnie. I bez względu na powyższe zdania – że
skutkowało to fragmentami nużącymi – ja to doceniam. Wiem, wygląda na to, że
przeczę sama sobie, ale naprawdę tak to u mnie przebiegało: z jednej strony
trochę się nudziłam, bo akcja nie była aż tak porywająca, jak oczekiwałam, ale
z drugiej, jako miłośniczka historii, nie mogę nie doceniać opowieści, która
jest tak szczegółowa, rzeczywista i merytoryczna (a to, co jest sferą wyobraźni
i fantazji autora, wyjaśnione jest w jego komentarzu i słowniczku).
„Zapomniany Legion” jest powieścią, która uświadamia siłę
ludzkich namiętności. Władza już wówczas była narkotykiem, dla którego zdobycia
można było zrobić absolutnie wszystko. Zemsta okazywała się celem, któremu
poświęcano całe życie. Chęć dominacji i wywyższania się kazała eliminować
jednostki słabsze. Pożądanie rozładowywano bez żadnych skrupułów, a kobiety
wcale nie traktowane były jako istoty myślące, czujące czy mające jakiekolwiek
prawa. To wszystko sprawia, że Rzym połowy I wieku przed naszą erą jawi się
jako okrutne i podłe, brudne i odrażające miejsce do życia.
No cóż, przed rozpoczęciem lektury z całym przekonaniem
powiedziałabym, że „Zapomniany Legion” nie jest powieścią w moim guście. Teraz,
po skończeniu, nie mogę jednak napisać, że się w niej nie odnalazłam, bo
ostatecznie wciągnęły mnie perypetie bohaterów – szczególnie Fabioli, no ale
nie mogło być inaczej, skoro to główna postać kobieca – i chciałam wiedzieć, co
ich czeka. Ale nie powiem Wam jednoznacznie: czytać, czy nie czytać, każdy musi
zdecydować sam. Dla wielbicieli starożytności może to być nie lada gratka; inni
może odnajdą w niej uniwersalność ludzkiego losu. Decyzję pozostawiam do
indywidualnego rozpatrzenia.
Fantastycznie, to lektura dla mnie! I tło historyczne, i bohaterowie, klimat, fabuła - ta książka odpowiada mi pod każdym względem. I cieszę się, że ostatecznie się na niej nie zawiodłaś:)
OdpowiedzUsuńW takim układzie musisz czytać czym prędzej, bo widziałam już zapowiedź drugiej części:) Pewnie też będę chciała ją poznać, z uwagi na Fabiolę. Mam nadzieję, że autor się rozkręci i nie będzie mankamentów;)
UsuńStarożytność to też nie moja bajka, ale Znak potrafi dobrze zareklamować swoje książki i jakoś nietypowo mam na nią ochotę. Może nawet przeżyję jakoś te dłużyzny :)
OdpowiedzUsuńNa pewno Znak jest gwarantem wysokiej jakości, to prawda.
UsuńLubię starożytność i to nawet bardzo, ale czy chciałabym przeczytać ten właśnie tytuł? tego nie wiem..;)
OdpowiedzUsuńOjoj, to w takiej sytuacji nie wiem, co Ci napisać;)
UsuńNigdy nie lubiłam starożytności, więc wątpię, abym odnalazła się w tej książce. Wolę nie ryzykować.
OdpowiedzUsuńTo mamy podobnie w tym względzie. Starożytność jakoś zawsze była dla mnie nie do przejścia.
UsuńStarożytność to zawsze był jeden z moich ulubionych historycznych okresów, więc być może się skuszę na tę lekturę ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że powinna Ci się spodobać, skoro lubisz ten okres.
UsuńJa uwielbiam starożytność, chociaż za Rzymem nie przepadam, więc nie wiem, czy się do tej książki przekonam, ale chyba dam jej szansę, może znajdę w niej to, czego Tobie się nie udało? :)
OdpowiedzUsuńhttp://leonzabookowiec.blogspot.com/
Spróbować na pewno nie zaszkodzi, a kto wie, może uznasz ją za powieść doskonałą? :)
UsuńStarożytność lubię, ale ilość stron tej książki i fakt, że to trylogia trochę mnie zniechęca, także jeszcze się zastanowię :)
OdpowiedzUsuńChyba trzeba mieć dobry moment na taką książkę, więc faktycznie musisz sama zdecydować, czy taki nadejdzie;)
UsuńSama nie wiem. Postać Fabioli mnie trochę intryguje, więc może się skuszę.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie, to właśnie ona była najbardziej interesująca.
UsuńNa pewno przeczytam, książka już stoi na półce. Może przekonam się do książek historycznych ;)
OdpowiedzUsuńTego Ci życzę:)
Usuń