środa, 1 lipca 2015

Grzegorz Rogowski "Pod polską banderą przez Atlantyk"


Grzegorz Rogowski „Pod polską banderą przez Atlantyk: m/s „Piłsudski” i m/s „Batory”. 8 dni niezapomnianej podróży”, Sport i Turystyka – Muza 2015, ISBN 978-83-287-0034-5, stron 496

W lutym tego roku zwiedzaliśmy z mężem Trójmiasto. Jeden dzień poświęciliśmy na odwiedziny gdańskich muzeów, z których największe wrażenie wywarło na nas Centralne Muzeum Morskie. Ekspozycja jest tak bogata, że chcąc ją dokładnie poznać i zapamiętać szczegóły w niej zawarte, trzeba by tam spędzić przynajmniej kilka dni. Mnie oczywiście najbardziej zainteresowała część dotycząca dwudziestolecia międzywojennego, a potem PRL-u, a w niej eksponaty związane z polskim transatlantykiem „Batorym”. Teraz żałuję, że nie poświęciłam jej jeszcze więcej czasu i uwagi, ale cóż, przyjmijmy, że mam pretekst, by jechać tam drugi raz – poznałam już historię, czas więc utrwalić ją bardziej praktycznie.


Niedawno prezentowałam opinię na temat książki „BATORY. Gwiazdy, skandale i miłość na transatlantyku” Bożeny Aksamit. Teraz przyszła kolej na „Pod polską banderą przez Atlantyk”. Dwie lektury na ten sam temat? Tak, było to z mojej strony działanie celowe. Po pierwsze, uznałam, że publikacja Aksamit, z uwagi na podtytuł, będzie „lżejszym” ujęciem problematyki polskiej żeglugi międzykontynentalnej; po drugie, w książce Grzegorza Rogowskiego, nie tylko „Batory” miał być na pierwszym miejscu, ale także „Piłsudski”; a po trzecie wreszcie, patrząc na rozmiary tomu wydanego przez Muzę, słusznie, jak się okazało, założyłam, że będzie ona dokładniejsza i pełniejsza. I kończąc porównywanie obu tych książek stwierdzam, że zarówno Bożena Aksamit, jak i Grzegorz Rogowski, napisali książki fantastyczne, w których każdy, nie tylko pasjonat zagadnienia, znajdzie coś dla siebie. 

Grzegorz Rogowski, politolog i dziennikarz, pierwszy cień zainteresowania tematyką statków łączących stary kontynent z Ameryką, poczuł oglądając „Titanica”. Niedługo później okazało się, że w 1968 roku za ocean „Batorym” płynął jego dziadek. I tak zaczęła się pasja autora, fascynacja, której poświęcił kilka lat. Zbierał wszystko, co dotyczyło polskiej linii żeglugowej, mając świadomość, że „zachowuję coś bardzo ważnego i niestety raczej ulegającego zapomnieniu” (str. 5). Mam w ostatnim czasie szczęście trafiać na książki, w których uwielbienie autora się czuje. Rogowski uznał, że chce się nim podzielić i bardzo się cieszę, że to zrobił. Bo dzięki niemu odbyłam kolejny, „niezwykły rejs w czasie” (str. 7). Autor zaprosił mnie na pokład i długo nie chciałam go opuszczać.

„Pod polską banderą” jest pisane oczywiście w układzie chronologicznym. Kolejne rozdziały uświadamiają, jak narodziła się legenda polskich statków i jak funkcjonowały one przed wybuchem wojny. Lata wojenne zaś to z jednej strony wojskowa służba „Batorego” – „Szczęśliwego statku” – a z drugiej niepowetowana strata „Piłsudskiego”. „Od amerykańskich szykan po kanadyjski triumf” to część, która prezentuje historię „Batorego” po 1945 r. do czasu smutnego końca na początku lat siedemdziesiątych. Tak, tu też chciało mi się płakać, choć przecież dobrze widziałam, co mnie czeka pod koniec lektury.

Jednak najbardziej interesujący jest fragment „160 metrów komfortu”, dzięki któremu przenosimy się do wnętrza statków. Szczegółowe opisy kabin, werand, saloników, palarni, jadalni czy basenu, opatrzone licznym zdjęciami, pochłaniały mnie bez reszty. Patrząc na fotografie, można czasem zapomnieć, że to pomieszczenia maszyny pływającej- wyglądają bardziej na jakiś luksusowy hotel, stojący gdzieś w światowej metropolii. W sumie nic dziwnego, bo przecież pracowali nad nimi najwybitniejsi polscy architekci i artyści. Nie da się ukryć, że o jakość w międzywojniu umiano zadbać.

Grzegorz Rogowski, podobnie jak Bożena Aksamit – wiem, miałam już nie porównywać, ale muszę – pisze tak, że ma się wrażenie osobistego pobytu na pokładzie „Batorego”. W pełni oddał atmosferę tamtych lat, kiedy polska żegluga liczyła się w świecie. Spowodował tym samym, że odczuwany przeze mnie sentyment do czasów Drugiej Rzeczypospolitej jeszcze tylko się wzmógł.

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Muza.

http://muza.com.pl/

Wyzwania: „Czytamy książki historyczne”, „Polacy nie gęsi”.

6 komentarzy:

  1. Fotografie wnętrza statku na pewno by mnie zachęciły, ale same ich opisy już mniej. Generalnie to ciekawa publikacja, w szczególności dla pasjonatów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest tych fotografii sporo i od nich można zacząć;)

      Usuń
  2. Tym razem nie jestem zainteresowana, więc spasuje. Ale może kolejna pozycja bardziej trafi w mój czytelniczy gust? Będę czekać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie niby thriller, ale w realiach historycznych, więc znów nie wiem, czy Cię przekonam;)

      Usuń
  3. Wow, książka o świecie, którego już nie ma... I to na dodatek morskim świecie - muszę kiedyś przeczytać. Obym znalazła czas :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.