środa, 3 czerwca 2015

Pierre Lemaitre "Koronkowa robota"



Pierre Lemaitre „Koronkowa robota”, Muza 2015, ISBN 978-83-7758-996-0, stron 416

Camille Verhoeven nawet nie przypuszcza, że ma przed sobą być może najtrudniejsze śledztwo w swojej karierze. Podwójna zbrodnia w jednym z podparyskich loftów rodzi przekonanie, że ma do czynienia z mordercą wyjątkowo perwersyjnym i brutalnym. Udaje mu się powiązać to morderstwo z inną niewyjaśnioną sprawą – elementem wspólnym jest odcisk palca wykonany pieczątką. Camille jest coraz bardziej przekonany, że morderca za źródło inspiracji obrał literaturę kryminalną – jego zbrodnie idealnie naśladują te opisane w klasykach gatunku. „Czarna Dalia” i „American Psycho” – to na pewno, ale jakie jeszcze książki może wykorzystać?


Morderstwa rozbudzają zainteresowanie opinii publicznej, ale Verhoeven nie chce rozmawiać z prasą. Mimo to, jeden z dziennikarzy na bieżąco opisuje postępy w śledztwie, co nie podoba się, delikatnie mówiąc, przełożonym Camille’a. Tak więc inspektor ma na głowie nie tylko zagadkę dotychczasowych zabójstw wynikających z literatury, możliwego szpiega w szeregach śledczych, ale i natrętnych przedstawicieli mediów. A na dodatek jego ukochana żona jest w ciąży, a on nie może poświęcić jej tyle czasu, ile by chciał.

Jestem wielka, naprawdę. Nie ma to jak zaczynać trylogię od ostatniego tomu, brawa. Żartuję. Ale tylko trochę. Bo tak właściwie już polskie przekłady wcale nie ukazują się w kolejności oryginalnej i wcześniejsza „Ofiara” powinna być po „Koronkowej robocie”. Po skończeniu lektury przeczytałam opisy dwóch pozostałych książek składających się na trylogię i naprawdę dobrze, że zrobiłam to w takim momencie, a nie wcześniej, ponieważ zepsułabym sobie odbiór zakończenia. Dlatego też uważam, że okładkowy opis poszedł o jedno zdanie za daleko, zbyt wiele zdradza. Osoba, która tak jak ja, nie zna innych książek autora, przeczyta te streszczenia, powiąże fakty i kluczowy element „Koronkowej...” straci na swojej mocy. Ale jeśli już jestem przy zakończeniu, to już dawno nie zdarzyła mi się taka sytuacja, że nie chciałam się  do niego zbliżać (mimo że lektura gnała swoim rytmem i w pewnym momencie nie sposób było się już oderwać). Okropnie się bałam tego, co nastąpi, a i tak poczułam się zszokowana, że tymi ostatnimi obrazami, tym, co autor to zrobił. I bardzo trudno było zasnąć po czymś takim... 

Pierre Lemaitre to nazwisko, które przewija się na książkowych blogach, a towarzyszą mu wysoce pochlebne opinie. Jeden z moich ulubionych pisarzy polskich, Zygmunt Miłoszewski, twierdzi nawet, że nie ma obecnie lepszych kryminałów od tych pióra Francuza. Hm, nie wiem, czy do końca zgadzam się z autorem rewelacyjnego „Ziarna prawdy” czy „Gniewu”, ale rzeczywiście coś w prozie Lemaitre’a jest. Ale co? Tego nie wyjaśnię, bo sama nie jestem pewna. „Koronkowa robota” jest wyjątkowo drastyczna, makabryczne opisy powodują wędrówki żołądka do gardła, a ja, mięczak odwracający wzrok od nawet odrobinę krwawych scen w filmach, nie odłożyłam tej książki, mało tego, chcę poznać pozostałe jego autorstwa. Masochizm...?

Tak właściwie to zdecydowałam się na tę powieść ze względu na zabieg użyty w fabule, to naśladownictwo literackich zbrodni. Uznanie dla Lemaitre’a za oryginalny pomysł, choć jednocześnie trzeba przyznać, że bardzo przerażający – pozostaje mieć nadzieję, że rzeczywiści psychopaci, tacy jak ten książkowy, nie są tacy oczytani i nie wpadnie im do głowy w klasykach kryminału szukać „weny”.

Wspomniałam o zakończeniu, o świeżości fabuły, podkreślę jeszcze na koniec, że „Koronkową robotę” – mimo masakrycznych fragmentów, których scenerii wolałam sobie zbyt dokładnie nie wizualizować – dobrze się czyta. Zasługa w tym oczywiście stylu francuskiego pisarza oraz punktów zwrotnych w przebiegu akcji. Lemaitre wie, co robić, by czytelnik pozostawał cały czas w napięciu. A bez tego nie obejdzie się żaden dobry kryminał. „Koronkowa robota” nim jest. Nie mam żadnych wątpliwości. Pamiętajcie tylko o jednym: to nie jest powieść dla ludzi o słabych nerwach, wrażliwych i delikatnych. Ja wprawdzie dałam radę, ale o tych opisach to jednak wolę zapomnieć.  

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Muza. 

http://muza.com.pl/

26 komentarzy:

  1. Przeczytam na pewno, po ,,Alexie" chcę poznać wszystkie książki autora! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też bym z wielką chęcią przeczytała. Lubię kryminały, a ten autor kusi mnie od dłuższego czasu :)
    Moje-ukochane-czytadelka

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam jakiś czas temu ''Alex'' tego autora i byłam zachwycona, dlatego też na pewno postaram się upolować powyższą pozycję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Też się zastanawiałam, CO jest takiego w jego powieści. I też nie potrafiłam tego określic... Tak, jak napisałam w swojej recenzji-oczekiwałam jednak innego zakończenia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Recenzja zaprasza do przeczytania, a że nic jeszcze tego autora nie czytałam -a lubię kryminały - to na pewno przeczytam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem, co jest w stylu Lemaitre'a, ale u niego nawet te makabryczne sceny czyta się lekko i przyjemnie. Całość bardzo mi się podobała. Czytałam już trzeci tom, teraz pierwszy, więc chyba przyszedł czas na "dwójkę"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, lekko, tylko lepiej ich sobie nie wyobrażać;)

      Usuń
  7. Mam w planach, bowiem czytałam do tej pory jedynie środkową część. Proza tego pisarza mnie fascynuje.

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetna książka :) To mój pierwszy raz z autorem i na pewno nie ostatni :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Faktycznie opis okładkowy trochę za wiele zdradza. Ja akurat czytałam inne książki tego autora, więc teoretycznie wiedziałam co się stanie, ale to ostatnie sceny zmroziły mi krew w żyłach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na szczęście nie wiedziałam, ale i tak nie chciałam kończyć.

      Usuń
  10. Dzielny mięczak z Ciebie. :D
    A książka jest super!

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja właśnie poczułam się zaintrygowana tymi ohydnymi opisami... :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Trochę mnie nie było, ależ mam do nadrobienia! :) Świetny nowy nagłówek ! Tego autora czytałam do tej pory ,,Alexa", ,,Koronkową robotę" mam w planach! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Przeczytałam już sporo kryminałów i niewiele jest mnie w stanie zaskoczyć, a tutaj się udało! Porządny, krwisty (dosłownie i w przenośni...) kryminał, wart polecenia.
    Z jednym recenzji zdaniem się nie zgadzam - Miłoszewski wcale nie jest taki genialny (choć "Domofon" i "Uwikłanie" świetne), ale to temat na inną dyskusję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teoretycznie o gustach się nie dyskutuje;)

      Usuń
    2. Moim zdaniem każda recenzja jest swoistym głosem w dyskusji... Ponadto - sztuka, która nie wywołuje emocji, dyskusji, opinii jest dla mnie sztuką martwą i jako taka - moim zdaniem - nie ma racji bytu...

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.