Anna Kamińska „Simona. Opowieść o niezwyczajnym życiu Simony
Kossak”, Wyd. Literackie 2015, ISBN 978-83-08-05523-6, stron 336
Gdy zobaczyłam zapowiedź książki o Simonie Kossak, przez
głowę błyskawicznie przeleciały mi myśli w rodzaju: „Ale zaraz, z tych Kossaków?
To kim ona była? I dlaczego nic o niej nie wiem, skoro śmiem twierdzić, że
dzieje tego krakowskiego rodu i jego przedstawicieli nie są mi obce?” Po
zapoznaniu się z opisem wiedziałam już, że muszę poznać odpowiedzi na te
pytania, dlatego książkę Anny Kamińskiej potraktowałam jako jeden z
czytelniczych priorytetów.
Simona Kossak miała być czwartym Kossakiem. Po pradziadku
Juliuszu, dziadku Wojciechu i ojcu Jerzym to ona miała przejąć pędzel i
malować, malować, malować... Gdy okazało się, że talentu nie ma, drzwi do pracowni
ojca zostały przed nią zatrzaśnięte. Szczerze mówiąc, to losy małej, a później
dorastającej Simony są mocno przejmujące. Nie wyobrażam sobie żyć, codziennie
funkcjonować ze świadomością, że nie spełniło się oczekiwań rodziców, bo
urodziło się dziewczynką, na dodatek nie z tym talentem co trzeba – bo skoro
nie malarstwo, chciano z niej zrobić pisarkę. Nietrudno odnieść wrażenie, że
doświadczenia dzieciństwa i młodości spowodowały rozdarcie, jakieś pęknięcie,
które towarzyszyło jej już zawsze. Bo z jednej strony odcinała się od korzeni,
opuściła dom rodzinny i mieszczański Kraków, zamieszkując w całkowicie
odmiennych warunkach, w Puszczy Białowieskiej, w zgodzie z naturą, bez prądu,
wody czy innych wygód. Ale z drugiej strony, całym swoim życiem, działaniem,
karierą naukową udowadniała, że zasługuje na nazwisko Kossak – może nie maluje,
ale jest artystką w swoim fachu, jest dobra w tym, czym się zajmuje, i jest za
to doceniana.
Do pewnego stopnia smutne jest też to, że największą
miłością kochała zwierzęta. Oczywiście dla zwierząt to dobrze, bo zyskały w
niej niezrównaną obrończynię ich praw. Ale jednak wydaje się to być przykre –
nie znajdować zrozumienia u ludzi. Daleka jednakże była od tego, by się
dostosowywać, dopasowywać – wybierała wersję skrajną: albo ktoś jest ze mną,
akceptuje to, co robię i jak robię, albo droga wolna.
Można by powiedzieć, że jej życie było smutne i samotne. Ale
nie do końca byłoby to prawdą – miała swoich przyjaciół, zwierzęta, które
wprowadzały w jej świat kolory, ale i prawdziwe uczucia. Simona Kossak miała
się za zoopsychologa, była przekonana, że nasi bracia mniejsi czują, myślą,
pamiętają. To im poświęcała swoje filmy dokumentalne i radiowe
słuchowiska.
Jeden życiorys, a pomieścił tak wiele. Bo historia życia
Simony to także kawałek polskiej historii – od barwnych czasów arystokracji po
szare realia PRL-u, które dążyły do unicestwienia tych pierwszych. Choć ja
osobiście bardzo przeżywałam jej losy przedstawione na kartach książki i
najmocniej uderzyły mnie te epizody smutne, przygnębiające, to trzeba
podkreślić, że jej życie na pewno nie było takie dla końca. Znalazła swoje
miejsce na ziemi, oddawała się swojej pasji. A to przecież bardzo wiele. Jedno
jest pewne: Anna Kamińska nie stworzyła laurki i chwała jej za to –
przedstawiła prawdziwą kobietę, nie pomnik. Miała Simona Kossak zalety – jest o
nich mowa. Nie wszyscy wypowiadali się o niej w superlatywach – nie wyrzuciła
takich opowieści. Autorka przyłożyła się do swojej pracy, zebrała bogaty
materiał, ale przede wszystkim umiała go w wyśmienity sposób przekazać.
Biografię Simony Kossak polecałabym nie tylko pasjonatom
dziejów wielkich, rodzimych dynastii; nie tylko miłośnikom przyrody, ale
głównie wszystkim tym, którzy chcą poznawać ludzi wyjątkowych, ciekawych, żyjących
po swojemu, kochających to, co robili.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Literackiemu.
Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.
Na pewno dużo dowiedziałabym się na temat Simony. Takie nietuzinkowe postacie zawsze bowiem wywołują skraje emocje.
OdpowiedzUsuńTak sobie myślę, że to lektura w sam raz dla Ciebie:)
UsuńJa spasuje, ale dla wielbicieli dziejów wielkich, rodzimych dynastii, niniejsza biografia Simony Kossak będzie zapewne nie lada cennym nabytkiem.
OdpowiedzUsuńTak właśnie będzie, zwłaszcza że innych tekstów o jej życiu chyba nie ma.
UsuńKilka recenzji tej książki czytałam ostatnio na blogach.. Interesująca lektura, jak wpadnie mi w ręce na pewno po nią sięgnę, warto wiedzieć więcej na temat Simony :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że zbierze same pozytywne recenzje:)
Usuńhaha, miałam dokładnie tak samo. Simona Kossak? Ale z "tych" Kossaków? Sama bohaterka wydaje się równie fascynująca, jak jej przodkowie:)
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, że nie tylko ja tak zareagowałam:)
UsuńTo z pewnością intrygująca postać, sama nie gustuję w podobnej literaturze, ale mojej mamie kupię ;) Wiem, że się zachwyci i bardzo podoba jej się Twoja recenzja.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, niezmiernie miło czytać takie słowa:)
Usuń