środa, 24 czerwca 2015

Dianne Hales "Mona Lisa. Odkryte życie"



Dianne Hales „Mona Lisa. Odkryte życie“, PWN 2015, ISBN 978-83-7705-885-5, stron 416

Mona Lisa. Dzieło sztuki jedyne w swoim rodzaju, obcowanie z którym pozostaje w pamięci chyba na zawsze – niebywałe to doświadczenie mieć odczucie, że gdy człowiek stojący przez obrazem się porusza, sportretowana dama wodzi za nim oczami. Jednocześnie jedyny chyba taki obraz, którego bohaterka ponad pięć wieków od uwiecznienia pozostaje ikoną pop-kultury. Nie ma chyba rzeczy, której nie próbowano by sprzedać za pomocą tego wizerunku lub tych dwóch słów. O fascynacji dziełem i jego twórcą pisało i mówiło już wielu. Do tego grona niniejszym dołącza amerykańska dziennikarka i pisarka, Dianne Hales. Ale nie koncentruje się ona na samym obrazie. Swoją książkę opiera na przekonaniu, że „Mona Lisa faktycznie przedstawia osobę podaną w najstarszym opisie obrazu: Lisę Gherardini, żonę florenckiego kupca Francesca del Giocondo” (str. 15).

Zgodnie z najnowszymi badaniami, najsłynniejsza kobieta w świecie malarskim istniała naprawdę. „Pochodziła ze starej szlachty, urodziła się i otrzymała chrzest we Florencji w 1479 roku. Wydana za surowego i dwukrotnie od niej starszego człowieka interesu urodziła sześcioro dzieci i zmarła w wieku sześćdziesięciu trzech lat” (str. 23). Do tych kilku faktów można sprowadzić jej życie. Hales zapragnęła „dowiedzieć się więcej o kobiecie, którą rozpoznają wszyscy, ale prawie nikt nie zna” (str. 15). Innymi słowy, tajemniczo uśmiechającej się niewieście pędzla mistrza Leonarda, Dianne Hales postanowiła przydać życia. Czy jej się to udało? Moim zdaniem, na tyle, na ile to możliwe po upływie takiego czasu – tak.

„Odkryte życie” nie jest jednak typową biografią. Ma z niej tyle, ile było możliwe, ale część informacji pewnie już na zawsze postanie kwestią domysłów: „na tym gruncie stąpa się po granicy między prawdopodobnym a możliwym; starałam się jasno zarysować tę granicę za każdym razem, gdy przechodziłam od potwierdzonych faktów do opartych na nich wyobrażeniach” (str. 16). Trzeba przyznać, że to się autorce udało – poszczególne epizody są czytelnie określone w tym, co pewne, a tym, co tylko możliwe.

Historia Lisy Gherardini to oczywiście kawałek dziejów Florencji. Kobieta „żyła wśród gwałtownych przemian, politycznych waśni, eksplozji twórczych sił, gospodarczych wzlotów i upadków” (str. 16). Dlatego też nie brak tu szczegółów z wielkiej i mniejszej polityki oraz znanych nazwisk, innych niż tylko da Vinci artystów czy rządzących Florencją Medyceuszy.

Tym, co mnie wydało się najistotniejsze, a zarazem najciekawsze z punktu widzenia nowej wiedzy, jest fakt, że Hales sporo miejsca poświęca otoczeniu, warunkom społecznym, w jakich żyła jej bohaterka. „Książka (...) opisuje obyczaje – ubiór, domy, rytuały, codzienność – z epoki Lisy Gherardini. Ukazuje przy tym bohaterkę w roli kobiety, córki, siostry, żony, matki czy matriarchini jako w pełni ukształtowaną ludzką istotę, nie tak znowu odmienną od jej dzisiejszych odpowiedniczek” (str. 16). To właśnie te fragmenty pochłaniały mnie bez reszty, nadając La Giocondzie wymiar pełnokrwistej kobiety.

„Odkryte życie” przekonuje do siebie formą narracji. Obok wspomnianych prawideł biografii, z łatwością dostrzeżemy elementy pamiętnika Dianne Hales. Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że przeradzają się one niekiedy w reportaż, gdy autorka przedstawia etapy swoich badań czy podróży śladami Mony Lisy. „Zasięgałam rady autorytetów z szeregu dziedzin, od sztuki, przez historię i socjologię, aż po studia feministyczne. Zagłębiałam się w archiwa, przeczytałam całą bibliotekę uczonych artykułów i tekstów. Polegałam też na odwiecznym i najbardziej niezawodnym narzędziu reportera: dobrych podeszwach. Przez lata złożyłam we Florencji kilka długich wizyt, za każdym razem przemierzając ulice i dzielnice miasta, w których mieszkała kiedyś Mona Lisa. Oglądałam muzea i zabytki, poznałam – i pokochałam – niebo nad Florencją i tamtejsze pory roku” (str. 15-16). Tę osobistą perspektywę – i pasję – czuje się w toku narracji, który ma tę niezaprzeczalną zaletę, że gwarantuje świeżość i utrzymanie uwagi na stale tym samym poziomie. To przeplatanie form jest strzałem w dziesiątkę.

Wraz z Dianne Hales odbyłam podróż do piętnasto- i szesnastowiecznej Florencji. Myślę, że po takim doświadczeniu na pewno inaczej będę patrzyła na obraz Leonarda da Vinci. Od teraz spoglądająca na mnie kobieta będzie miała nie tylko imię i nazwisko, ale i pełen uczuć życiorys.   

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu PWN.

http://www.dwpwn.pl/produkty/941/

14 komentarzy:

  1. Przeczuwałam, że znajdę recenzję tej książki u Ciebie! :)
    Właśnie zaczynam i jestem bardzo tym faktem podekscytowana. Cieszę się, że tak bardzo przypadła Ci do gustu, mam nadzieję, że ze mną będzie tak samo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że nie zawiodłam Twoich przeczuć;)
      Też mam taką nadzieję. I satysfakcjonującej lektury Ci życzę:)

      Usuń
  2. Florencja, obraz znany na całym świecie i ta historia. Przyznam, że sama bym się chętnie skusiła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądzę, że lektura przypadłaby Ci do gustu:)

      Usuń
  3. Wypadałoby przeczytać, prawda? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tę pozycję akurat sobie odpuszczę, ale dla fanów takiej tematyki to pozycja obowiązkowa. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie coś ciężko dogodzić ostatnio, gdyż powyższa pozycja niestety nie wzbudziła mojego zainteresowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba raczej to, że gust nam się troszkę rozjeżdża, Ty częściej czytasz to, na co ja miałabym ochotę, a Tobie u mnie trudniej znaleźć coś dla siebie;)

      Usuń
  6. Chętnie wybiorę się w podróż do historycznej Francji i poznam losy prawdziwej Mona Lisy ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. O, coś dla mnie! Nigdy co prawda nie zastanawiałam się nad historią postaci z obrazu, ale teraz widzę, że warto się jej przyjrzeć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czemu, ale byłam pewna, że tą książką to Cię na pewno nie zainteresuję;)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.