Ian Buruma „Rok zerowy. Historia roku 1945”, PWN 2015, ISBN
978-83-7705-667-7, stron 432
Wielka historia ma to do siebie, że znajdziemy w niej wiele
dat granicznych. Zapewne większość z nich w znaczący sposób wpłynęła na życie
całych narodów na wszystkich kontynentach. Patrząc tylko na XX wiek, na pewno
takimi wyznacznikami był rok 1918, potem początek nowej wojny w 1939 i jej
zakończenie w 1945, a jeszcze później upadek Związku Radzieckiego i komunizmu w
podległych mu republikach w 1989. Rok 1945 z jednej strony kończył najbardziej
krwawą i unicestwiającą wojnę; był także momentem, w którym ostatecznie odszedł
w przeszłość jedyny w swoim rodzaju świat (mam tutaj na myśli szczególnie
polską perspektywę i epokę dwudziestolecia międzywojennego); odtąd nic już nie
było takie jak przedtem. Z drugiej – mnóstwo ludzi wierzyło, że będzie to czas
nowego początku, podnoszenia się z kolan tkwiących w ruinach, odbudowy i
wzrastania. O każdym wymiarze tego jednego roku pisze Holender Ian Buruma w
swojej publikacji „Rok zerowy”.
Radość ze zwycięstwa nie trwała jednak zbyt długo. Szybko
okazało się, jak wiele jest problemów w nowej rzeczywistości, począwszy od
niewyobrażalnego głodu po pragnienie zemsty. Pod względem politycznym i układów
gospodarczo-społecznych na świecie, zwraca również uwagę rozbieżność między
myśleniem władz i ludzi. Weźmy na przykład kolonie; rządy Francji i Holandii
nadal wierzyły, że „dawne kolonie da się zająć ponownie i życie potoczy się tym
samym torem, jakim toczyło się przed inwazją Japończyków na
południowo-wschodnią Azję” (str. 19). Ale po pierwsze, „niewielu ludzi pragnęło
powrotu dawnych stosunków”, a po drugie, zmieniła się rzeczywistość samej Azji,
w której upadło „przekonanie o wszechmocy Zachodu” (tamże); poszczególne rządy
zaczęły dążyć do samostanowienia. Nie da się jednakże zapomnieć, że efektem
tego były nierzadko narodziny nowych dyktatur.
Buruma pisze również o przegranych, czyli o sytuacji Niemców
i Japończyków. Pomysłów na ich dalsze losy nie brakowało; niektórzy zgłaszali
konieczność reedukacji, inni szli dużo dalej, mówiąc o konieczności
eksterminacji.
W „Roku zerowym” stosunkowo mało miejsca poświęcono Polsce,
ale uważam, że to akurat dobrze, ponieważ jeśli już, to fragmenty te są
opatrzone licznymi przypisami polskiego profesora historii. Wynika z nich, że
autor pozwolił sobie na uproszczenia i uogólnienia. Dlatego też chyba lepiej
sięgać po nasze źródła i opracowania, chcąc mieć pełny obraz tamtego okresu.
Należy przy tym pamiętać, że w Polsce w 1945 r. zakończyła się jedynie okupacji
hitlerowska, a de facto zaczęła sowiecka. Wielu żołnierzy Armii Krajowej
pozostało w lasach, czekając na kolejną wojnę: Zachodu ze Wschodem, myślę więc,
że przez to specyfika polskiego roku 1945 i lat późniejszych nie do końca jest
zrozumiała dla autorów obcojęzycznych.
Ian Buruma wykonał kawał solidnej pracy. Jego
zainteresowanie tematem wynika przede wszystkim z wojennych doświadczeń ojca;
chciał zrozumieć świat, w jakim żył jego ojciec, „i światopogląd jego
pokolenia” (str. 20). Z tego bierze się moje jedyne zastrzeżenie: liczyłam na
mocniej zaznaczoną perspektywę jednostki. I nie mam na myśli tylko rodziny
autora, ale innych ludzi, konkretnych, mających imię i nazwisko, i swoje przeżycia.
A w wielu miejscach jest to bardziej opowieść o politykach i ich działaniach –
nie przeczę, wpływali oni na losy jednostki, ale punktu widzenia pojedynczego
człowieka właśnie trochę mi brakowało. Nie deprecjonuję całokształtu, bo ma on
na pewno imponujący wymiar, ale bez wątpienia położenie nacisku na szczegół,
doświadczenia żyjących wówczas ludzi, dopełniłoby znakomitego efektu.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu PWN.
Wyzwanie: „Czytamy książki historyczne”.
Tym razem nie dla mnie, ale cieszę się, że Ty jesteś zadowolona z niniejszej lektury. To najważniejsze.
OdpowiedzUsuńOj tak, dawno nie zdarzyło mi się rozczarowanie czytelnicze i oby trwało to jak najdłużej:)
UsuńDość obszerna, ale lubię historię. Jeśli się kiedyś na nią natknę, to przeczytam.
OdpowiedzUsuńNamawiam do poszukiwań, bo naprawdę warto:)
UsuńPolecę tę książkę mojemu wujowi, pasjonatowi historii. Obecnie bowiem jakoś nie mam ochoty na taką lekturę.
OdpowiedzUsuńFakt, wymaga trochę uwagi i odpowiedniego nastroju.
Usuń