sobota, 20 czerwca 2015

Grzegorz Kalinowski "Śmierć frajerom"



Grzegorz Kalinowski „Śmierć frajerom”, Muza 2015, ISBN 978-83-287-0028-4, stron 528

Przeznaczeniem Heńka Wcisły na pewno nie jest nudne, uporządkowane życie. Już same okoliczności, w jakich przyszedł na świat, były wystrzałowe, a i czasy, na jakie został powołany, nie należą do spokojnych. Gdy wybuchnie pierwsza wojna światowa, Heniek będzie miał dziesięć lat.

Heniek angażuje się w akcje Polskiej Organizacji Wojskowej. Będzie brał udział w wojnie z 1920 roku, a za namową syna swojego dobroczyńcy wyjedzie na Śląsk, w sam raz na trzecie powstanie. Ale nie tylko ścieżka wojskowa przed nim. Fach, jakim dysponuje – ślusarza – a przy tym talent i sprytne palce sprawią, że trafi do świata słynnego kasiarza Szpicbródki. Którą drogę wybierze ostatecznie: szkoła i nauka, wartości, jakie chciał mu wpoić Ludwik Beniowski, czy też górę weźmie miejsce, z którego się wywodzi, środowisko, w którym czuje się jak u siebie? Praca czy nielegalnie, ale szybko, zdobywane pieniądze?

Grzegorz Kalinowski, historyk, dziennikarz, dokumentalista, powieścią „Śmierć frajerom” pokazuje, jak sięgać literackich szczytów. Spodziewałam się, że to może być ciekawa rzecz, ale nie liczyłam, że będzie aż tak dobrze. Kalinowski pokusił się o nowe oblicze powieści łotrzykowskiej, do której mnie oczywiście przekonała epoka międzywojnia; to w niej, między innymi, miała się toczyć akcja. Ale autor barwnie i niezwykle plastycznie przedstawia całe pierwsze ćwierćwiecze wieku dwudziestego, zaglądając przy tym za kulisy wielkich wydarzeń z polskich dziejów oraz wkraczając w świat żyjący z dala od eleganckich salonów, w którym panuje nędza, a rządzi pięść i walka o przetrwanie. Skoro powieść łotrzykowska, to wszelkiego autoramentu łotrzyków tu nie brakuje, ale części z nich zwyczajnie się kibicuje. Nie jest trudno określić, kto w danym epizodzie jest zły, a kto dobry – zasługa w tym autora, który swoich bohaterów kreśli mocną kreską. Oczywiście na pierwszym panie jest Heniek, którego dojrzewanie obserwujemy: od młodego, wyszczekanego dzieciaka z Woli, pewnym głosem zachwalającego sprzedawane gazety, przez chłopaka, który trafia na wojnę i zastanawia się, jak to jest odbierać drugiemu życie, po młodego mężczyznę, który nieraz rozmyśla nad tym, co zrobić ze swoim dalszym losem. Z jednej strony, po śmierci ojca, troszczy się o matkę, siostrę i babkę, ale z drugiej, jak by na to nie patrzeć, jest złodziejem. Z innymi postaciami nie miałam takiego problemu, ale Wcisło mi się wymykał, wzbudzał różne emocje – od troski poprzez rozbawienie do złości. Jedno jest natomiast pewne: muszę poznać jego dalsze losy.  

„Śmierć frajerom” jest książką absolutnie genialną, jeśli chodzi o klimat i warstwę historyczną. Kalinowski nie szczędzi szczegółów; opierał się zresztą na bogatej bibliografii, więc przedwojenna Warszawa tętni u niego prawdziwym życiem. Jest to jeszcze o tyle cenniejsze, że przecież opisuje on świat, którego nie ma, który poszedł z dymem i gruzem po okupacji hitlerowskiej. Oprócz opisów miejsc czy strojów, autor zastosował stylizację językową. Jak sam podkreśla, „książka nie jest pisana czystą gwarą, ale na pewno moim bohaterom bliżej do warsiaskiej mowy niż rycerzom z Krzyżaków do średniowiecznej polszczyzny” (str. 518). Piętrowe wypowiedzi powieściowych szynkarzy czy Żydów (tu jedno nie wyklucza drugiego) to po prostu majstersztyk, to jest tak napisane, że aż się to słyszy, rozbrzmiewa jako żywo w uszach. A to z kolei, wraz z pozostałymi elementami, zrodziło we mnie przekonanie, jak cudowny byłby z takiego materiału film. Zresztą na początku „Śmierć frajerom” była pomysłem na serial. Nic z niego nie wyszło, ale Kalinowski szkic wykorzystał i dał się ponieść, może nawet nie tyle fantazji, co solidnej pracy, która dała znakomity efekt. 

Z powyższych rozważań chyba nie trudno wywnioskować, że powieść Grzegorza Kalinowskiego czyta się z niebywałą przyjemnością. Nawet sama byłam tym trochę zaskoczona: ponad pięćset stron, a kolejne „leciały” prawie że same. Jeśli macie ochotę na fabułę sensacyjną, ale w historycznym wydaniu, zapraszam do lektury „Śmierć frajerom” – czeka Was prawdziwa uczta.

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Muza.

http://muza.com.pl/

Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”. 

6 komentarzy:

  1. Skoro klimat i warstwa historyczna jest znakomicie zaprezentowana to w takim razie muszę koniecznie polecić tę pozycje mojej siostrze, bo ona lubi tego typu książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama też mogłabyś się skusić, opisywane emocje są takie same, jak współczesne:)

      Usuń
  2. Klimta przedwojennej Warszawy, to mnie mocno kręci. Zapisałam sobie tytuł tej książki, gdyż narobiłaś mi na nią ochoty.

    OdpowiedzUsuń
  3. Och, przedwojenna Warszawa! Na pewno muszę mieć tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak przeczytasz, to pewnie zapragniesz mieć i drugą część;)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.