Krzysztof Potaczała „Bieszczady w PRL-u 3”, BOSZ 2015, ISBN
978-83-7576-248-8, stron 128
Nikt mnie nie odwiedzie od zdania, że Polska jest krajem
pięknym, że ma się czym pochwalić i że jest w niej wiele miejsce, które warto
odwiedzić. Ze wszystkich tych, która ja chciałabym zobaczyć, na pierwsze
miejsce wysuwają się aktualnie Bieszczady. Bardzo się ucieszyłam, gdy nadarzyła
się okazja przeczytania książki Krzysztofa Potaczały. Nie dość, że o miejscu,
które chcę poznać, to jeszcze o czasach, które należą do moich ulubionych. Czy
mogłam zrezygnować? No, chyba logiczne, że nie. Wprawdzie to trzecia część, ale
przy zbiorku reportaży nie ma to większego znaczenia poza tym, że po lekturze
chce się sięgnąć po pozostałe dwa tomy.
Skoro Bieszczady, czyli góry, to i zwierzęta. „Na
Wetlińskiej mieszkały: konie Karo i Erat, osioł Gapa, lama Iwan, koza Beksa.
Wszystkie zapisały się złotymi zgłoskami w historii schroniska. Głośne z uwagi
na niepospolity charakter i niezwyczajne upodobania” (str. 81) – jakie?
Odpowiedź znajdziecie w książce. Był jeszcze znany na całą Polskę żubr Pulpit,
który dobitnie pokazywał, że ma swoje zdanie i wędrował tam, gdzie chciał.
Ale Bieszczady to także ludzie. Na ranczo w Wilczej Dolinie
ściągali studenci, którzy chcieli zobaczyć, jak to jest wypasać bydło. „Każdy
mol książkowy, gryzipiórek, przyszły inżynier albo lekarz gotów był zamienić
uczelniany strój na łachy, zawiązać sobie chustkę na szyi, wdziać gumiaki i
zostać kowbojem” (str. 9). I chętnych na ten polski Dziki Zachód nie brakowało.
Bieszczady stawały się też miejscem do życia dość skrajnych grup społecznych:
przedstawicieli wojska i więźniów. „Gdyby nie żołnierze, bieszczadzkie szlaki
komunikacyjne budowano by znacznie dłużej. Wojsko miało ludzi, a przede
wszystkim sprzęt, czego za Gomułki brakowało państwowym przedsiębiorstwom.
Dzięki nim życie wróciło w Bieszczady szybciej, niż się spodziewano” (str. 37).
W Bieszczadach funkcjonowały także ośrodki pracy dla więźniów, zwane Oddziałam
Zewnętrznymi. „Do pracy maszerowali czwórkami. Paśli krowy, ryli rowy, wycinali
chwasty, tłukli kamienie” (str. 45).
Jeszcze kilka innych opowieści znajdziemy w tej niewielkiej
książeczce. Każda z nich ma w sobie coś, czym przekonuje do siebie czytelnika.
Całość składa się na obraz świata innego od pozostałych polskich regionów:
pełnego surowej przyrody, która kojarzy się z dzikością i niczym nieskrępowaną
wolnością. Najbardziej jednak nurtuje mnie jedno: czy coś z tego świata
zostało? Chyba nie będąc nigdy w Bieszczadach, nie sposób na takie pytanie
odpowiedzieć.
Odwołam się kolejny raz do słów Krzysztofa Potaczały. „Nie
zawsze jest poważnie, bo i być nie powinno. Jak w życiu. Jeśli ktoś przez
chwilę się pośmieje – będzie mi miło. Tak samo, jeśli się wzruszy lub kiedy nim
z lekka zatrzęsie. Bo nie zgodzi się z taką lub inną opinią, nie we wszystko
uwierzy, a może mu się PRL odbije czkawką. Ważne, że zareaguje” (str. 7).
Myślę, że o to może być autor spokojny – jego reportaże nie pozostawiają
obojętnym. Czyta się je dobrze, ale trzecia część ma jedną wadę: jest
zwyczajnie za krótka. Pozostawiła we mnie pewien niedosyt, dlatego też nie
wyobrażam sobie, że mogłabym nie poznać pierwszej i drugiej. I Wam też
polecam.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu BOSZ.
Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.
Bieszczady to mój przyszły teść. Co roku tam wyjeżdża i siedzi tygodniami. Może zakupię mu tę książkę na prezent, będzie idealna.
OdpowiedzUsuńO widzisz, to on też mógłby powiedzieć, czy coś z opisywanego świata zostało.
UsuńMoim marzeniem jest pojechać w Bieszczady :)
OdpowiedzUsuńCzyli mamy kolejną cechę, która nas łączy:)
UsuńPRL - i nic więcej nie trzeba mówić. Muszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńDoskonale to rozumiem, mam to samo;)
UsuńTo już zdecydowanie nie te same Bieszczady. Jedź jak najszybciej, bo zmieniają się, zmieniają bardzo. I, moim zdaniem, coraz więcej tracą ze swej magii.
OdpowiedzUsuńTakie też odnoszę wrażenie, gdy czytam np. o coraz większej liczbie turystów.
UsuńBOSZ ma w swej ofercie wiele ciekawych publikacji. I ta do nich należy. Okładka rzuciła mi się już kilka razy w oczy. Na pewno zapoznam się z tą książką, bo kocham Bieszczady i interesuję się okresem PRL-u.
OdpowiedzUsuńNie mam jakoś okazji dotrzeć do książek z tego wydawnictwa, a faktycznie kilka tytułów mnie zainteresowało.
UsuńJa jestem uzależniona od książek o PRL także ta też na sto procent wzbogaci moją biblioteczkę ;)
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl
Nie wiem, czy w moim przypadku można mówić już o uzależnieniu, ale też nie wyobrażam sobie bez nich życia;)
UsuńLata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte - to ulubione lata mojego taty, który ciągle z sentymentem je wspomina. Dlatego myślę, że w powyższej antologii znajdzie coś dla siebie.
OdpowiedzUsuńJestem o tym przekonana:)
Usuń