poniedziałek, 13 października 2014

Maja i Jan Łozińscy "Ułani, poeci, dżentelmeni"



Maja i Jan Łozińscy „Ułani, poeci, dżentelmeni. Męski świat przedwojennej Polski”, PWN 2014, ISBN 978-83-7705-386-7, stron 224

„Poza kwiatami mężczyzna nie ofiarowuje nigdy niczego kobiecie, ani perfum, ani klejnotów, chyba że jest z nią w bliższych rodzinnych stosunkach” (Obyczaje towarzyskie, 1938, str. 212). „Na ulicy nie wolno jeść, czytać ani rzucać odpadków i niedopałków. Nie należy wołać ani psykać na znajomych” (Oficer, 1931, str. 202). „U mężczyzny spokojny strój na ulicy – jasne spodnie – ubranie sportowe, bez przesadnych krawatów i chusteczek sterczących z kieszeni jak flagi” (Obyczaje..., 1938, str. 202), a z kolei „Mężczyzna w podróży powinien mieć garnitur niezbyt ciemny, nigdy czarny, czapkę sportową lub miękki kapelusz (nigdy twardy), dobrany do koloru ubrania, jak również w tym kolorze płaszcz” (Obyczaje..., 1939, str. 204).
Przedwojenne poradniki dla mężczyzn, jak również powszechnie obowiązujące zasady, żadnego elementu egzystencji ówczesnych panów nie pozostawiały przypadkowi. Każdy wiedział, co jest mile widziane – i co będzie naśladowane, zwłaszcza jeśli chodzi o osoby będące „na świeczniku” – a czego robić absolutnie nie wypada, bo grozi to utratą czci i honoru. To właśnie honor liczył się najbardziej w męskim świecie dwudziestolecia międzywojennego, o którym w swej najnowszej książce opowiadają Maja i Jan Łozińscy. Historycy polskiej obyczajowości z pasją przenoszą nas w ten świat miniony i niepowtarzalny, pozwalając mu na czas lektury ożyć i cieszyć nas jego kolorytem oraz jedynym w swoim rodzaju charakterem.

Modeli zachowania, do którego można było aspirować w epoce międzywojnia, było kilka. „W powszechnej opinii ideałem międzywojennego mężczyzny wciąż pozostaje oficer, zwłaszcza kawalerzysta, człowiek honorowy o nienagannych manierach, rycerskich zasadach i... ziemiańskim pochodzeniu” (str. 7). I chyba rzeczywiście coś w tym jest, bo gdybym sama miała przywołać nazwisko człowieka najbardziej dla mnie charakterystycznego dla tamtego czasu i któremu najbliżej do ideału, byłby to „pierwszy kawalerzysta Drugiej Rzeczypospolitej”, Bolesław Wieniawa-Długoszowski. Do tego ulubieńca Piłsudskiego i wielbiciela „trzech K” – kobiet, koniaku i koni (w kolejności dowolnej) mam mnóstwo sympatii. Wykazywał się on prawdziwie ułańską fantazją, która obrosła przez lata w legendy, ale także, jeśli chodzi o relacje prywatne z kobietami, dyskrecją i szacunkiem. „Ta szczególna słabość do kawalerii, do ułanów, szwoleżerów, do koni” (str. 14) wynikała oczywiście z faktu ich znaczenia w niedawno odzyskanej niepodległości – i to właśnie ta część armii stanowiła jej elitę – ale również z literatury, choćby namiętnie czytanego Sienkiewicza. Każdego oficera obowiązywały pewne reguły, nie tylko stroju, ale przede wszystkim tego, jak godnie nosić mundur. Nie brakowało im jednak brawury i szalonych pomysłów, które wzmacniane alkoholem stanowiły zalążek późniejszych sprzeczek i awantur. Te nierzadko kończyły się pojedynkami, które odbywały się według wskazań „Polskiego kodeksu honorowego” pióra Władysława Boziewicza.

O dziwo, pojedynkowali się nie tylko wojskowi. Potyczki honorowe zdarzały się także w gronie artystów, którzy – zgodnie ze stwierdzeniem Wieniawy: „Na świecie istnieją tylko dwa zawody godne wyzwolonego i niepodległego mężczyzny, a mianowicie: zawód poety i kawalerzysty” – stanowili drugą grupę wartą naśladowania. Szczególnie ważną rolę odegrali w międzywojniu skamandryci, czyli Julian Tuwim, Jan Lechoń, Antoni Słonimski, Jarosław Iwaszkiewicz oraz Kazimierz Wierzyński. Bo czy „kiedykolwiek zdarzyło się, aby w tym samym czasie i tym samym miejscu spotkało się pięciu wyjątkowych mężczyzn, takich, którym udało się na dwie dekady zawładnąć literaturą, życiem kulturalnym i towarzyskim, a jeszcze do tego osiągnąć ogromną popularność i finansowy sukces? To naprawdę niezwykłe, zwłaszcza że byli przecież „jedynie” poetami...” (str. 93).
Chyba w każdej epoce znalazłaby się gwiazda ekranu, którą można by stawiać za wzór: urody, ubierania się, reprezentowanych wartości. Nie inaczej było w dwudziestoleciu. Ogromny zachwyt widowni, szczególnie jej damskiej części, wzbudzali ci, którym często przyszło grywać amantów, by wymienić tylko Aleksandra Żabczyńskiego i Eugeniusza Bodo. Oprócz nich popularnością cieszyli się także Franciszek Brodniewicz czy Witold Conti. To właśnie ci gwiazdorzy rozwijającego się filmu stawali się „arbitrami klasycznej elegancji” (str. 106) – nosili garnitury szyte zawsze na miarę, a ich męskości wcale nie uwłaczały wizyty u kosmetyczki.

Lata II RP to także czas, w którym zapanowała moda na sport. Prawdziwy dżentelmen musiał grywać w tenisa, a polską specjalnością narodową było jeździectwo, wioślarstwo, a przede wszystkim narciarstwo, związane z istotną funkcją nowo odkrytego Zakopanego. Nie można także zapominać o lotnictwie – Żwirko i Wigura, czy Stanisław Skarżyński, to nazwiska mówiące same za siebie – oraz sporcie automobilowym. Był jeszcze jeden, „chętnie podpatrywany”, ale „hermetyczny” krąg, który tworzyli dyplomaci, „pewni siebie, zawsze stosownie ubrani” (str. 187). I tu znów wracamy do Wieniawy, ostatniego ambasadora Drugiej RP w Rzymie...  
   
„Ułani, poeci, dżentelmeni” to wspaniała podróż sentymentalna do czasów, w których bycie mężczyzną naprawdę coś znaczyło, a pojęcie honoru nie było tylko pustym słowem. Oczywiście czasy się zmieniają, a świat idzie z postępem, i jest to rzecz naturalna, ale trochę żal, że te wszystkie przedwojenne maniery, ujęte w normach i kodeksach rzeczywiście przestrzeganych, aż tak się rozmyły i chyba nic już z nich nie zostało... Dobrze więc, że dzięki Państwu Łozińskim możemy o nich chociaż przeczytać. A lektura ta jest niebywale przyjemna i podobnie jak z całą epoką dwudziestolecia międzywojennego, przykro się z nią rozstawać. Zawsze, gdy kończę ich publikację, tak barwnie i z polotem napisaną, chciałabym jeszcze i więcej...

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Pani Marcie z Domu Wydawniczego PWN.

http://www.dwpwn.pl/


Wyzwania: „Czytamy książki historyczne”, „Grunt to okładka”, „Lata dwudzieste, lata trzydzieste...”, „Nie tylko literatura piękna...”.

21 komentarzy:

  1. Czuję, że książka mogłaby mi się spodobać, lubię takie klimaty przedwojenne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kończę rozdział o kawalerzystach i jakby zabrakło w nim Wieniawy to czułabym się nieswojo. Mam nadzieję w tym tygodniu przeczytać całą książkę i zabrać się za Literatów (ty to ich pewnie w 3 dni łykniesz) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mało, że nieswojo, jakoś tak pusto;)
      Literatów czyta mi się cudnie, tylko nie mogę im poświęcić tyle czasu, ile bym chciała, i czytać jakoś większymi partiami;)

      Usuń
  3. Uwielbiam podróże sentymentalne, więc może się skuszę na tę książkę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też je bardzo lubię, zwłaszcza do tej epoki:)

      Usuń
  4. Cześć, z góry przepraszam za ten rodzaju spamu, ale pragnę poinformować, że zmieniłam adres internetowy strony. Dalsze wskazówki przesyłam w linku:
    http://recenzjapisanaemocjami.blogspot.com/2014/10/zmiana-adresu-strony.html
    Jeszcze raz przepraszam i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten okres jest moim ulubionym, więc z chęcią poczytam o prawdziwych mężczyznach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe, czy też doszłabyś do wniosku, że spotkać dzisiaj, w naszych czasach, takiego mężczyznę, jest czymś niebywałym;)

      Usuń
  6. Teraz nie mam ochoty na takie książki, ale... może kiedyś ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tematycznie książka niestety mnie nie zaciekawiła, więc nie chce na siłę się do niej przekonywać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Książka zdecydowanie dla mnie :) Szkoda tylko, że cena taka wysoka, ale wydana jest pięknie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, ceny powalają, ale jakość wydania bezsprzeczna;)

      Usuń
  9. Zazdroszczę Ci lektury tej książki. Choćby nie wiem, ile kosztowała, muszę mieć ją na półce. Oczywiście przeczytaną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tu Cię doskonale rozumiem, bo ja też dążę do posiadania całej kolekcji książek tych państwa:)

      Usuń
  10. Bardzo fajnie opisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.