środa, 8 października 2014

Remigiusz Mróz "Turkusowe szale"



Remigiusz Mróz „Turkusowe szale”, Bellona 2014, ISBN 978-83-11-13332-7, stron 528

Jest rok 1940. Grupa polskich lotników, z podporucznikiem Feliksem Esskerem i sierżantem Leonem Merowskim na czele, stacjonuje w bazie lotnictwa w Squires Gate. Powoli tracą zapasy cierpliwości, szczególnie Felek. „Do tej pory powołano już cztery polskie dywizjony w ramach brytyjskiego lotnictwa. Oni zaś tkwili nadal w salach wykładowych, odbywali szkolenie fizyczne (...), udawali przed Brytyjczykami, że uczą się języka. I czekali, aż przyjdzie pora na nich”, a „nieprzydzielonych lotników była jeszcze jednak cała armia” (str. 15). Choć wkrótce później przychodzi rozkaz o włączeniu do 307 Dywizjonu Myśliwskiego Lwowskich Puchaczy, nie jest tak różowo, jak mogłoby się początkowo wydawać. Ale czegóż innego można się było spodziewać po „herbaciarzach”. Dywizjon ma być nocny, a jego sprzęt mają stanowić samoloty defianty, które „w bezpośrednim starciu z niemieckimi samolotami do tej pory się nie sprawdziły, nic więc dziwnego, że przenoszono je do służby nocami” (str. 22).  

Informacje takie nie wzbudzają szczególnego entuzjazmu. Felek z Leonem czują, że tracą czas i tylko się marnują. „Mimo iż zostali wcieleni w szeregi Trzysta Siódmego i na papierze posiadali kilka samolotów, nie mieli okazji zasiąść za sterami” (str. 43). Choć loty treningowe z czasem w końcu się rozpoczęły, to okazji do bezpośrednich starć z wrogiem nadal nie było. Wreszcie granica frustracji Esskera zostaje przekroczona... Wkrótce później okazuje się, że w dywizjonie na rzecz hitlerowskiej Rzeszy działa szpieg...

Nie ma chyba osoby, która choć raz nie słyszałaby o Dywizjonie 303, utrwalonym w książce Arkadego Fiedlera. Nawet jeśli nie potrafi ona powiedzieć nic więcej ponad to, iż brał udział w bitwie o Anglię, to z nazwą zetknęła się na pewno, jestem o tym przekonana. Tymczasem „polskie lotnictwo na Zachodzie to nie tylko Dywizjon 303. Turkusowe szale to powieść sensacyjna, której fabuła opiera się na rzeczywistych wspomnieniach, dokumentach oraz wydarzeniach związanych z 307 Dywizjonem Nocnym Myśliwskim Lwowskich Puchaczy” (opis z okładki). Jednak, jak podkreśla Remigiusz Mróz w posłowiu, książka ta nie rości sobie pretensji naukowych, a on sam nie czuł się na tyle „kompetentny, by oddać rys charakterologiczny owych bohaterów – ci przedstawieni w książce są pewną wypadkową tego, co możemy przeczytać na temat nocnych lotników w opracowaniach historycznych” (str. 519). Dalej wymienia część odstępstw od rzeczywistości, na które sobie pozwolił, przywołując zarazem źródła, z których skorzystał. Jedno jest natomiast pewne i niepodważalne: opowieść Mroza wyróżnia się niebywałą brawurą i polotem, a one sprawiają, że te ponad pięćset stron pochłania się w mgnieniu oka i jednym tchem, i wręcz chciałoby się więcej.

Nie miałam okazji czytać wcześniejszych książek Remigiusza Mroza – i już wiem, że czym prędzej powinnam nadrobić to niedopatrzenie. Nie wiedziałam więc, czego spodziewać się po „Turkusowych szalach”; potraktowałam je bardziej jako szansę poszerzenia wiedzy na temat działań polskich lotników w czasie II wojny światowej. Dostałam jednak o wiele więcej. Bo nowe wiadomości swoją drogą, ale styl, w jakim zostały mi one dostarczone, porwał mnie bez reszty. Jestem pod ogromnym wrażeniem lekkości, z jaką autor włada piórem. Podkreślenie szczegółów, swada i poczucie humoru oraz wydarzenia skoncentrowane w krótkich rozdziałach przynoszą niesamowity komfort czytelniczy. Do tego dochodzi oczywiście stopniowanie napięcia i – jak to w dobrej powieści sensacyjnej powinno być – płynność akcji, a te elementy w połączeniu z powyższymi sprawiły mi wielką frajdę i przyjemność, której nie da się oddać słowami. Podkreślić jeszcze muszę, że „Turkusowe szale” to niemal gotowy scenariusz na doskonały film – Mróz pisze tak, że szczególnie powietrzne potyczki stają nam przed oczami jak żywe.

Niemałe znaczenie w odbiorze powieści ma również sympatia dla głównych bohaterów: Feliksa i Leona. Myślę, że cechy osobowościowe, w jakie wyposażył ich nasz młody pisarz, uwidoczniają się jeszcze mocniej przez kontrast temperamentów z oddanymi procedurom Brytyjczykami, a także w tym, jak bardzo garnęli się do walki z hitlerowcami, której tak długo im odmawiano. Na pierwszy plan wysuwają się więc nie tylko ironia, ale przede wszystkim przekora i chęć pokazania tego, co potrafią. Bo nawet jeśli bywali krnąbrni i nieposłuszni, to zawodowych umiejętności nikt nie mógł im odmówić.

„Turkusowe szale” to opowieść frapująca i fascynująca, a także dobitnie pokazująca, że w polskiej historii możemy znaleźć wiele interesujących wydarzeń, osób i zjawisk, które aż prosiłyby się o przybliżenie ich szerokiemu gronu czytelników właśnie w taki sposób: w formie powieści lekkiej i idealnej w odbiorze, ale przynoszącej coś więcej, niż tylko walor rozrywkowy. Jestem pełna podziwu dla Remigiusza Mroza za pracę merytoryczną, jaką włożył w napisanie tej książki, oraz za sposób, w jaki to zrobił. „Turkusowe szale” w pełni zasługują na polecenie, gorąco więc namawiam do ich lektury. Nie pożałujecie.     

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Bellona.

http://www.bellona.pl/aktualnosci#

Wyzwanie: „Czytamy książki historyczne”.

17 komentarzy:

  1. Nie znam książek Remigiusza Mroza, ale na półce leży Parabellum tego autora, więc najpierw zabiorę się za tę książkę, a potem pomyślę o pozostałych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to powiem Ci tyle, że ogromnie Ci tego Parabellum zazdroszczę;)

      Usuń
  2. Koniecznie musisz w takim razie sięgnąć po Parabellum :) Po Turkusowe szale mam nadzieję, że sięgnę jeszcze w tym tygodniu, bo już czekają i czekają :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz, jak bardzo bym chciała, szkoda, że w bibliotece nie ma:(
      Nie daj im dłużej czekać;)

      Usuń
  3. Ostatnio udało mi się wygrać tę książkę, teraz czekam na przesyłkę i nie mogę się doczekać, żeby ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja trzymam kciuki, żeby przyszła jak najszybciej i żebyś mogła zacząć ją już czytać;)

      Usuń
  4. Ten tytuł to książka raczej nie dla mnie. Lotnictwo nigdy specjalnie mnie nie interesowało, więc boję się, że książka mogłaby mi wydać się nużąca ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że ja początkowo też się tego obawiałam, ale szybko okazało się, że ten lęk był zupełnie nie na miejscu;)

      Usuń
  5. Musisz, musisz przeczytać doskonałą książkę autora "Wieża milczenia", a potem serię Parabellum.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierzę, że nie użyłaś dwa razy tego słowa przez przypadek, więc chyba rzeczywiście muszę:)

      Usuń
    2. Awiola się myli. Nie "musisz, musisz", a "musisz, musisz, musisz, musisz". :D

      Wiedziałam, że Ci się spodoba. Nie mogło być inaczej. :D

      Usuń
    3. Ja też wiedziałam, że Ci się spodoba, bo ta książka nie może się nie podobać, tak samo jak Parabellum, a na "Wieżę milczenia" się czaję. Mam nadzieję, że uda mi się ją upolować w najbliższym czasie.

      Paula ja mam takie zaległości u Ciebie, że aż mi wstyd! Muszę wszystko nadrobić, ale zrobię to! :)

      Usuń
    4. Ania, jak mus, to mus:D

      Kasia, spokojnie;)

      Usuń
  6. Czytelnicy tej książki wyrażają się o niej w samych pozytywnych słowach, więc koniecznie muszę ją przeczytać :) Na półce mam też książki z serii Parabellum :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęściara z Ciebie, wszyscy zachwalają, a Ty już je masz;)

      Usuń
  7. Koniecznie muszę zapoznać się z twórczością autora. Robi prawdziwą furorę, a mam wrażenie, że jest jakoś mało reklamowany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znalazłabym jeszcze kilku polskich autorów, o których też powinno być głośno;)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.