Remigiusz Mróz „Turkusowe szale”, Bellona 2014, ISBN
978-83-11-13332-7, stron 528
Jest rok 1940. Grupa polskich lotników, z podporucznikiem
Feliksem Esskerem i sierżantem Leonem Merowskim na czele, stacjonuje w bazie
lotnictwa w Squires Gate. Powoli tracą zapasy cierpliwości, szczególnie Felek.
„Do tej pory powołano już cztery polskie dywizjony w ramach brytyjskiego
lotnictwa. Oni zaś tkwili nadal w salach wykładowych, odbywali szkolenie
fizyczne (...), udawali przed Brytyjczykami, że uczą się języka. I czekali, aż
przyjdzie pora na nich”, a „nieprzydzielonych lotników była jeszcze jednak cała
armia” (str. 15). Choć wkrótce później przychodzi rozkaz o włączeniu do 307
Dywizjonu Myśliwskiego Lwowskich Puchaczy, nie jest tak różowo, jak mogłoby się
początkowo wydawać. Ale czegóż innego można się było spodziewać po
„herbaciarzach”. Dywizjon ma być nocny, a jego sprzęt mają stanowić samoloty
defianty, które „w bezpośrednim starciu z niemieckimi samolotami do tej pory
się nie sprawdziły, nic więc dziwnego, że przenoszono je do służby nocami”
(str. 22).
Nie ma chyba osoby, która choć raz nie słyszałaby o
Dywizjonie 303, utrwalonym w książce Arkadego Fiedlera. Nawet jeśli nie potrafi
ona powiedzieć nic więcej ponad to, iż brał udział w bitwie o Anglię, to z
nazwą zetknęła się na pewno, jestem o tym przekonana. Tymczasem „polskie
lotnictwo na Zachodzie to nie tylko Dywizjon 303. Turkusowe szale to
powieść sensacyjna, której fabuła opiera się na rzeczywistych wspomnieniach,
dokumentach oraz wydarzeniach związanych z 307 Dywizjonem Nocnym Myśliwskim Lwowskich
Puchaczy” (opis z okładki). Jednak, jak podkreśla Remigiusz Mróz w
posłowiu, książka ta nie rości sobie pretensji naukowych, a on sam nie czuł się
na tyle „kompetentny, by oddać rys charakterologiczny owych bohaterów – ci
przedstawieni w książce są pewną wypadkową tego, co możemy przeczytać na temat
nocnych lotników w opracowaniach historycznych” (str. 519). Dalej wymienia
część odstępstw od rzeczywistości, na które sobie pozwolił, przywołując zarazem
źródła, z których skorzystał. Jedno jest natomiast pewne i niepodważalne:
opowieść Mroza wyróżnia się niebywałą brawurą i polotem, a one sprawiają, że te
ponad pięćset stron pochłania się w mgnieniu oka i jednym tchem, i wręcz
chciałoby się więcej.
Nie miałam okazji czytać wcześniejszych książek Remigiusza
Mroza – i już wiem, że czym prędzej powinnam nadrobić to niedopatrzenie. Nie
wiedziałam więc, czego spodziewać się po „Turkusowych szalach”; potraktowałam
je bardziej jako szansę poszerzenia wiedzy na temat działań polskich lotników w
czasie II wojny światowej. Dostałam jednak o wiele więcej. Bo nowe wiadomości
swoją drogą, ale styl, w jakim zostały mi one dostarczone, porwał mnie bez
reszty. Jestem pod ogromnym wrażeniem lekkości, z jaką autor włada piórem.
Podkreślenie szczegółów, swada i poczucie humoru oraz wydarzenia skoncentrowane
w krótkich rozdziałach przynoszą niesamowity komfort czytelniczy. Do tego
dochodzi oczywiście stopniowanie napięcia i – jak to w dobrej powieści
sensacyjnej powinno być – płynność akcji, a te elementy w połączeniu z
powyższymi sprawiły mi wielką frajdę i przyjemność, której nie da się oddać
słowami. Podkreślić jeszcze muszę, że „Turkusowe szale” to niemal gotowy
scenariusz na doskonały film – Mróz pisze tak, że szczególnie powietrzne
potyczki stają nam przed oczami jak żywe.
Niemałe znaczenie w odbiorze powieści ma również sympatia
dla głównych bohaterów: Feliksa i Leona. Myślę, że cechy osobowościowe, w jakie
wyposażył ich nasz młody pisarz, uwidoczniają się jeszcze mocniej przez
kontrast temperamentów z oddanymi procedurom Brytyjczykami, a także w tym, jak
bardzo garnęli się do walki z hitlerowcami, której tak długo im odmawiano. Na
pierwszy plan wysuwają się więc nie tylko ironia, ale przede wszystkim przekora
i chęć pokazania tego, co potrafią. Bo nawet jeśli bywali krnąbrni i
nieposłuszni, to zawodowych umiejętności nikt nie mógł im odmówić.
„Turkusowe szale” to opowieść frapująca i fascynująca, a
także dobitnie pokazująca, że w polskiej historii możemy znaleźć wiele interesujących
wydarzeń, osób i zjawisk, które aż prosiłyby się o przybliżenie ich szerokiemu
gronu czytelników właśnie w taki sposób: w formie powieści lekkiej i idealnej w
odbiorze, ale przynoszącej coś więcej, niż tylko walor rozrywkowy. Jestem pełna
podziwu dla Remigiusza Mroza za pracę merytoryczną, jaką włożył w napisanie tej
książki, oraz za sposób, w jaki to zrobił. „Turkusowe szale” w pełni zasługują
na polecenie, gorąco więc namawiam do ich lektury. Nie pożałujecie.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Bellona.
Wyzwanie: „Czytamy książki historyczne”.
Nie znam książek Remigiusza Mroza, ale na półce leży Parabellum tego autora, więc najpierw zabiorę się za tę książkę, a potem pomyślę o pozostałych.
OdpowiedzUsuńNo to powiem Ci tyle, że ogromnie Ci tego Parabellum zazdroszczę;)
UsuńKoniecznie musisz w takim razie sięgnąć po Parabellum :) Po Turkusowe szale mam nadzieję, że sięgnę jeszcze w tym tygodniu, bo już czekają i czekają :)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak bardzo bym chciała, szkoda, że w bibliotece nie ma:(
UsuńNie daj im dłużej czekać;)
Ostatnio udało mi się wygrać tę książkę, teraz czekam na przesyłkę i nie mogę się doczekać, żeby ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńTo ja trzymam kciuki, żeby przyszła jak najszybciej i żebyś mogła zacząć ją już czytać;)
UsuńTen tytuł to książka raczej nie dla mnie. Lotnictwo nigdy specjalnie mnie nie interesowało, więc boję się, że książka mogłaby mi wydać się nużąca ;)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że ja początkowo też się tego obawiałam, ale szybko okazało się, że ten lęk był zupełnie nie na miejscu;)
UsuńMusisz, musisz przeczytać doskonałą książkę autora "Wieża milczenia", a potem serię Parabellum.
OdpowiedzUsuńWierzę, że nie użyłaś dwa razy tego słowa przez przypadek, więc chyba rzeczywiście muszę:)
UsuńAwiola się myli. Nie "musisz, musisz", a "musisz, musisz, musisz, musisz". :D
UsuńWiedziałam, że Ci się spodoba. Nie mogło być inaczej. :D
Ja też wiedziałam, że Ci się spodoba, bo ta książka nie może się nie podobać, tak samo jak Parabellum, a na "Wieżę milczenia" się czaję. Mam nadzieję, że uda mi się ją upolować w najbliższym czasie.
UsuńPaula ja mam takie zaległości u Ciebie, że aż mi wstyd! Muszę wszystko nadrobić, ale zrobię to! :)
Ania, jak mus, to mus:D
UsuńKasia, spokojnie;)
Czytelnicy tej książki wyrażają się o niej w samych pozytywnych słowach, więc koniecznie muszę ją przeczytać :) Na półce mam też książki z serii Parabellum :)
OdpowiedzUsuńSzczęściara z Ciebie, wszyscy zachwalają, a Ty już je masz;)
UsuńKoniecznie muszę zapoznać się z twórczością autora. Robi prawdziwą furorę, a mam wrażenie, że jest jakoś mało reklamowany.
OdpowiedzUsuńZnalazłabym jeszcze kilku polskich autorów, o których też powinno być głośno;)
Usuń