Dolen Perkins-Valdez „Niewolnice”, Nasza Księgarnia 2013,
ISBN 978-83-10-12277-3, stron 352
Druga połowa XIX wieku. Słodka, Lizzie, Reenie i Mawu,
czarnoskóre niewolnice, wraz ze swoimi białymi panami, przyjeżdżają do
wypoczynkowego kurortu. Oczywiście one nie odpoczywają, dla nich zawsze
znajdzie się zajęcie, przede wszystkim muszą być na każde skinienie swoich
mężczyzn. Wszystkie są wykorzystywana seksualnie, choć tylko Lizzie zdaje się
naprawdę kochać swojego Drayle’a. Pierwszą wspólną noc spędzili, gdy ona była w
zasadzie jeszcze dzieckiem. To ona dała mu potomstwo, którego nie doczekał się
z żoną. Największym marzeniem dziewczyny jest wolność, nawet nie dla niej
samej, ale dla Nate’a i Żabki, chciałaby, żeby Drayle ich uwolnił, a nie
traktował jak swoją własność, z którą może zrobić, co mu się tylko spodoba.
Można by powiedzieć, że niewolnictwo w Stanach Zjednoczonych
to temat-rzeka i niewyczerpana kopalnia pomysłów. Z drugiej jednak strony można
także sądzić, że właściwie wszystko, co można było napisać w tym temacie,
zostało już napisane. Okazuje się jednak, że niekoniecznie i powieść Dolen Perkins-Valdez
jest tego doskonałym przykładem. Zazwyczaj mamy do czynienia z bohaterami,
którzy owszem, tak jak tutaj, zaczynają się buntować przeciwko swojemu losowi,
ale oni od samego początku traktowani są jak poddani, ta relacja pan-niewolnik
jest jasno określona i opiera się na elemencie przemocy oraz przymusu. W
„Niewolnicach” jest odrobinę inaczej, zwłaszcza jeśli chodzi o Lizzie, bo to
głównie jej przeżycia stają się naszym punktem odniesienia i to z jej
perspektywy śledzimy rozwój akcji. Ta postać także została zmuszona do
współżycia ze swoim właścicielem, ale występuje tu pierwiastek uczucia. Lizzie
obdarza Drayle’a miłością, przynajmniej tak o tym myśli, a jej postępowanie
wynika częściowo z uprzywilejowanej pozycji, w jakiej się znalazła: jako matka
jedynych dzieci pana ma na niego wpływ, dzięki któremu jest w stanie wywalczyć
coś dla innych niewolników. Jednocześnie jednak ta wyjątkowa sytuacja jest dla
Lizzie przekleństwem, bo rodzi w niej rozdarcie między kastą, do której
przynależy, a przywiązaniem do Drayle’a.
Poruszające są historie wszystkich kobiet. Nie da się
przejść obok nich obojętnie. Mnie nie udało się zachować dystansu i szczególnie
mocno przeżywałam losy Reenie. Zbulwersowało mnie to, jak została potraktowana
przez swojego pana – jak rzecz, jak przedmiot, który się znudził i można go
odpłatnie przekazać komuś innemu, niech też się „pobawi”. Mogę tylko
przypuszczać, ile kobiet-niewolnic przez całą niechlubną epokę wyzysku znalazło
się w tak upokarzającym, uwłaczającym ludzkiej godności położeniu. Oburzające
były także te coroczne wyjazdy do kurortu, gdzie niewolnice do pewnego stopnia
i na krótki czas żyły jak konkubiny, partnerki. Mężczyźni zabierali je na
uroczyste kolacje, gdzie przez chwilę mogły się poczuć jak damy, zakładające wytworne
toalety. W tym też widziałam coś gorszącego, niewłaściwego, co uwłaczało
kobiecemu honorowi. Bo tutaj doświadczały wrażeń, które były im dostępne raz na
rok, od święta, a na co dzień były tylko wykorzystywane, stając się obiektem
rozładowania potrzeb seksualnych. Perkins-Valdez dotknęła wyjątkowo trudnego
aspektu w stosunkach panów z niewolnikami.
Dobrym zabiegiem było wprowadzanie dwóch płaszczyzn
czasowych – najpierw poznajemy dorosłą Lizzie, a dopiero później wracamy do jej
dzieciństwa i obserwujemy te wydarzenia, które zaprowadziły ją do obecnego
miejsca i aktualnej relacji z właścicielem. Całość napisana jest subtelnym
językiem, powiedziałabym nawet, że pięknym, ale właśnie przez to dramatyzm
sytuacji niewolnic uwidacznia się jeszcze bardziej, mocniej – i boleśniej -
wpływając na wrażenia i emocje czytelnika. Wielkie uznanie dla autorki, że na
debiut wybrała tak niełatwy kawałek historii i że przekazała go w takim
stylu.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Nasza
Księgarnia.
Wyzwania: „Czytamy książki historyczne”, „Czytamy powieści
obyczajowe”.
Niewolnictwo to ważny temat, a ja lubię poświęcić swój czas na czytaniu książek, gdzie pojawiają się interesujące tematy, więc ,,Niewolnice" trafiają na moją listę.
OdpowiedzUsuńI bardzo się cieszę, nie powinnaś się zawieść;)
UsuńTemat niewolnictwa zawsze budzi wiele emocji i kontrowersji, dlatego podziwiam autorkę, że podjęła się tak trudnego zadania i co najważniejsze, podołała temu.
OdpowiedzUsuńTo prawda, emocjonalne podejście jest nieuniknione.
UsuńMam chęć na tę książkę już od jakiegoś czasu. Niewolnictwo frapuje mnie od ponad roku.
OdpowiedzUsuńJa lubię tę tematykę w książkach, choć lubię to może nie do końca odpowiednie słowo.
UsuńPoszukuję tej książki od dnia jej premiery :)
OdpowiedzUsuńNa pewno warto ją znaleźć:)
UsuńWidzę, że to przytłaczająca lektura. Na takie muszę mieć odpowiedni nastrój.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, można się miejscami zdołować.
UsuńNiewolnictwo to temat, który mnie ciekawi i książki, które go poruszają często trafiają w moje ręce. Zapisuję sobie ten tytuł i mam nadzieję, że nie będę musiała długo czekać, żeby go przeczytać.
OdpowiedzUsuńCałkowicie podzielam zdanie Zatraconej w książkach.
UsuńTrzymam zatem kciuki, Dziewczyny, żeby udało Wam się szybciutko dotrzeć do tej książki;)
UsuńTrudny temat. Lubię takie książki.
OdpowiedzUsuńMają coś w sobie, to prawda:)
UsuńWarta uwagi lektura, muszę się rozejrzeć.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie polecam.
Usuń