środa, 22 października 2014

Dolen Perkins-Valdez "Niewolnice"



Dolen Perkins-Valdez „Niewolnice”, Nasza Księgarnia 2013, ISBN 978-83-10-12277-3, stron 352

Druga połowa XIX wieku. Słodka, Lizzie, Reenie i Mawu, czarnoskóre niewolnice, wraz ze swoimi białymi panami, przyjeżdżają do wypoczynkowego kurortu. Oczywiście one nie odpoczywają, dla nich zawsze znajdzie się zajęcie, przede wszystkim muszą być na każde skinienie swoich mężczyzn. Wszystkie są wykorzystywana seksualnie, choć tylko Lizzie zdaje się naprawdę kochać swojego Drayle’a. Pierwszą wspólną noc spędzili, gdy ona była w zasadzie jeszcze dzieckiem. To ona dała mu potomstwo, którego nie doczekał się z żoną. Największym marzeniem dziewczyny jest wolność, nawet nie dla niej samej, ale dla Nate’a i Żabki, chciałaby, żeby Drayle ich uwolnił, a nie traktował jak swoją własność, z którą może zrobić, co mu się tylko spodoba.

Po wpływem Mawu, która jest nowa w ich gronie, w kobietach rodzą się nowe myśli, głównie o tym, co je czeka w przyszłości. Pragnienie wolności, tęsknota za samostanowieniem ustępują jednak przed strachem, co się stanie, jeśli opuszczą swoich panów. Czy te cztery kobiety odważą się sięgnąć po swoje marzenia? Czy znajdą w sobie siłę, by uciec i spróbować żyć po swojemu? Czy w tych czasach jest to w ogóle możliwe?

Można by powiedzieć, że niewolnictwo w Stanach Zjednoczonych to temat-rzeka i niewyczerpana kopalnia pomysłów. Z drugiej jednak strony można także sądzić, że właściwie wszystko, co można było napisać w tym temacie, zostało już napisane. Okazuje się jednak, że niekoniecznie i powieść Dolen Perkins-Valdez jest tego doskonałym przykładem. Zazwyczaj mamy do czynienia z bohaterami, którzy owszem, tak jak tutaj, zaczynają się buntować przeciwko swojemu losowi, ale oni od samego początku traktowani są jak poddani, ta relacja pan-niewolnik jest jasno określona i opiera się na elemencie przemocy oraz przymusu. W „Niewolnicach” jest odrobinę inaczej, zwłaszcza jeśli chodzi o Lizzie, bo to głównie jej przeżycia stają się naszym punktem odniesienia i to z jej perspektywy śledzimy rozwój akcji. Ta postać także została zmuszona do współżycia ze swoim właścicielem, ale występuje tu pierwiastek uczucia. Lizzie obdarza Drayle’a miłością, przynajmniej tak o tym myśli, a jej postępowanie wynika częściowo z uprzywilejowanej pozycji, w jakiej się znalazła: jako matka jedynych dzieci pana ma na niego wpływ, dzięki któremu jest w stanie wywalczyć coś dla innych niewolników. Jednocześnie jednak ta wyjątkowa sytuacja jest dla Lizzie przekleństwem, bo rodzi w niej rozdarcie między kastą, do której przynależy, a przywiązaniem do Drayle’a.

Poruszające są historie wszystkich kobiet. Nie da się przejść obok nich obojętnie. Mnie nie udało się zachować dystansu i szczególnie mocno przeżywałam losy Reenie. Zbulwersowało mnie to, jak została potraktowana przez swojego pana – jak rzecz, jak przedmiot, który się znudził i można go odpłatnie przekazać komuś innemu, niech też się „pobawi”. Mogę tylko przypuszczać, ile kobiet-niewolnic przez całą niechlubną epokę wyzysku znalazło się w tak upokarzającym, uwłaczającym ludzkiej godności położeniu. Oburzające były także te coroczne wyjazdy do kurortu, gdzie niewolnice do pewnego stopnia i na krótki czas żyły jak konkubiny, partnerki. Mężczyźni zabierali je na uroczyste kolacje, gdzie przez chwilę mogły się poczuć jak damy, zakładające wytworne toalety. W tym też widziałam coś gorszącego, niewłaściwego, co uwłaczało kobiecemu honorowi. Bo tutaj doświadczały wrażeń, które były im dostępne raz na rok, od święta, a na co dzień były tylko wykorzystywane, stając się obiektem rozładowania potrzeb seksualnych. Perkins-Valdez dotknęła wyjątkowo trudnego aspektu w stosunkach panów z niewolnikami.

Dobrym zabiegiem było wprowadzanie dwóch płaszczyzn czasowych – najpierw poznajemy dorosłą Lizzie, a dopiero później wracamy do jej dzieciństwa i obserwujemy te wydarzenia, które zaprowadziły ją do obecnego miejsca i aktualnej relacji z właścicielem. Całość napisana jest subtelnym językiem, powiedziałabym nawet, że pięknym, ale właśnie przez to dramatyzm sytuacji niewolnic uwidacznia się jeszcze bardziej, mocniej – i boleśniej - wpływając na wrażenia i emocje czytelnika. Wielkie uznanie dla autorki, że na debiut wybrała tak niełatwy kawałek historii i że przekazała go w takim stylu.      

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia.

http://nk.com.pl/

Wyzwania: „Czytamy książki historyczne”, „Czytamy powieści obyczajowe”.

17 komentarzy:

  1. Niewolnictwo to ważny temat, a ja lubię poświęcić swój czas na czytaniu książek, gdzie pojawiają się interesujące tematy, więc ,,Niewolnice" trafiają na moją listę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo się cieszę, nie powinnaś się zawieść;)

      Usuń
  2. Temat niewolnictwa zawsze budzi wiele emocji i kontrowersji, dlatego podziwiam autorkę, że podjęła się tak trudnego zadania i co najważniejsze, podołała temu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, emocjonalne podejście jest nieuniknione.

      Usuń
  3. Mam chęć na tę książkę już od jakiegoś czasu. Niewolnictwo frapuje mnie od ponad roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię tę tematykę w książkach, choć lubię to może nie do końca odpowiednie słowo.

      Usuń
  4. Poszukuję tej książki od dnia jej premiery :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę, że to przytłaczająca lektura. Na takie muszę mieć odpowiedni nastrój.

    OdpowiedzUsuń
  6. Niewolnictwo to temat, który mnie ciekawi i książki, które go poruszają często trafiają w moje ręce. Zapisuję sobie ten tytuł i mam nadzieję, że nie będę musiała długo czekać, żeby go przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie podzielam zdanie Zatraconej w książkach.

      Usuń
    2. Trzymam zatem kciuki, Dziewczyny, żeby udało Wam się szybciutko dotrzeć do tej książki;)

      Usuń
  7. Trudny temat. Lubię takie książki.

    OdpowiedzUsuń
  8. Warta uwagi lektura, muszę się rozejrzeć.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.