sobota, 18 października 2014

Beata Sabała-Zielińska "Radio-aktywna Sabała, czyli jak zostałam głosem z Zakopanego"



Beata Sabała-Zielińska „Radio-aktywna Sabała, czyli jak zostałam głosem z Zakopanego”, Pascal 2014, ISBN 978-83-7642-404-0, stron 352

„Reporter to wyjątkowa osoba, o ile zrozumie, jak wielkim zaufaniem darzą go rozmówcy. Wkraczając z mikrofonem w życie innych ludzi, w ich tragedię, rozpacz albo radość, dziennikarz staje się częścią ich historii. Dopiero po latach zrozumiałam, jak wielka jest to wartość. To dzięki moim rozmówcom prawdziwie dojrzałam, stałam się bardziej współczująca, bardziej słucham i bardziej uważam na to, co widzę, na to, co słyszę, i na to, co mówię” (str. 259). Beata Sabała-Zielińska tak podsumowała swoją pracę jako reportera terenowego jednej z największych komercyjnych rozgłośni radiowych w Polsce. Swoje doświadczenia i przeżycia w formie teraz już wspomnień, ale także liczne przemyślenia, zawarła w niniejszym tomie, który ma jedną podstawową zaletę: świetnie się czyta. Tak po prostu.

Sabała-Zielińska, rodowita góralka, jest również autorką dwóch subiektywnych przewodników pod Zakopanem, napisanych razem z Pauliną Młynarską. To właśnie ona, wyjeżdżając w podróż, zaproponowała Beacie przejęcie roli zakopiańskiej korespondentki popularnej Zetki. Jej początkową reakcją było popukanie się w głowę: „pielęgniarka z zawodu, ze świeżutkim tytułem bibliotekoznawcy (...). Klasyczna kura domowa (...). Gosposia, którą nudzą wszelkie wiadomości, (...) która wzorem tysięcy Polaków nie interesuje się polityką (...), miałaby się stać dziennikarką?!” (str. 13). A jednak. Radiu poświęciła dwanaście lat życia i pokochała je miłością wielką, co nie znaczy, że bezkrytyczną.

Ten krytycyzm wiąże się przede wszystkim z tym, w jakim kierunku zmierza szeroko pojęta misja (o ile można to jeszcze tak nazwać) informacyjna mediów, szczególnie radia. Jak sama napisała, gdy ona zaczynała swoją dziennikarską drogę, „dziennik trwał około dziesięciu minut, dzięki temu przedstawione w nim informacje mogły mieć nawet dwie minuty” (str. 338) – aktualnie cały dziennik trwa właśnie dwie minuty, a na antenach królują strzępy informacji. Jak w takim razie mówić o prawdziwie rzetelnej i dobrze przygotowanej wiadomości? A, przepraszam, teraz mówi się „news”.

W „Radio-aktywnej...” nie brakuje tematów gorzkich, jak powyższy, oraz tych skłaniających ku refleksji – bardzo wzruszający jest rozdział o śmierci tatrzańskich ratowników i tym bardziej poruszający w obliczu głupoty turystów, która, mimo trąbienia na prawo i lewo o pokorze wobec gór, nadal ma się dobrze. Są fragmenty pełne sarkazmu wobec swoistego pojmowania przez górali pojęcia honoru, któremu dziwnym zbiegiem okoliczności zupełnie nie przeszkadza nagminne niespełnianie obietnic. Nie brakuje też w książce tatrzańskich ciekawostek, bo możemy się dowiedzieć, skąd wzięły się nazwy górskich szczytów czy miejsc, by przywołać tylko te tak wyraziste, jak Żleb Portki czy Żleb Babie Nogi. A wszystko to podane z wdziękiem, humorem, taktem, a zarazem prostotą i naturalnością, które przekładają się na przyjemne doznania czytelnicze.

Przy poprzednich książkach mogłam się jeszcze zastanawiać nad stylem Beaty Sabały-Zielińskiej, bo była ich współautorką, a w takich przypadkach nie wiemy przecież, jaka jest właściwa proporcja wkładu w treść i język, jakim są napisane. „Radio-aktywna Sabała” dała mi jednak szansę poznać nie tylko to, jak dziennikarka pisze (a nie jedynie mówi), ale przede wszystkim, jaką jest kobietą. Polubiłam ją; podoba mi się jej podejście do świata, a zwłaszcza do życia w tak specyficznym, a zarazem charakterystycznym miejscu, jakim jest Podhale. Jeśli chcecie poznać ciekawą świata i ludzi kobietę, zapraszam do lektury „Radio-aktywnej Sabały”.      

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Pascal.

http://ksiegarnia.pascal.pl/ksiegarnia.php

Wyzwanie: „Nie tylko literatura piękna...”.

10 komentarzy:

  1. Na razie nie mam ochoty na tę książkę, ale może w przyszłości zmienię zdanie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślałam o tej książce, ale jednak z niej zrezygnowałam, gdyż nie do końca mi ''pasowała'' tematycznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem. Choć jeśli lubisz czytać o górach, to mogłabyś znaleźć tutaj coś dla siebie:)

      Usuń
  3. Ta książka wydaje się taka całkiem inna. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie tak, bo i wspomnienia, i refleksje o Podhalu:)

      Usuń
  4. Polecę tę książkę mojemu wujkowi, on uwielbia czytać wszystko o górach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ta, i dwie poprzednie książki autorki możesz polecać w ciemno:)

      Usuń
  5. Miałam przyjemność poznać życie radiowe od kuchni i nawet spróbować swych sił na antenie i do dziś żałuję, że nic więcej z tego nie wyszło. Ale ciekawość pozostała, więc z pewnością sięgnę po tę publikację. Słyszałam już kiedyś o tym przewodniku, pisanym z Młynarską, ale totalnie nie skojarzyłam, że to pani Beata była współautorką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam w takim razie do zapoznania się z wszystkimi trzema pozycjami, dwoma w duecie i jedną solo B. Sabały-Zielińskiej;)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.