sobota, 11 października 2014

Anna J. Szepielak "Wspomnienia w kolorze sepii"



Anna J. Szepielak „Wspomnienia w kolorze sepii”, Nasza Księgarnia 2014, ISBN 978-83-10-12552-1, stron 448

Ostatnie dni nie były dla Joanny łatwe. Życie mocno jej dopiekło, zarówno na płaszczyźnie zawodowej, jak i prywatnej. Choroba i odejście ojca zbiegło się w czasie ze stratą pracy i rozstaniem z narzeczonym – Tomek okazał się być zupełnie innym człowiekiem, niż myślała, i nie rozumiał jej priorytetów. Teraz Joanna próbuje sobie radzić, zajmując się sprzedażą rękodzieła, ale ten interes także nie idzie najlepiej. Na szczęście jednak może liczyć na rodzinę: matkę i siostrę Janinę oraz przyjaciółki – Elwira po raz kolejny chce zdawać egzamin na prawo jazdy, a Marta musi podjąć ostateczną decyzję, czy zostaje nad Czarnym Potokiem, czy też wraca z córką do Warszawy, do zapracowanego męża.

Janina po narodzinach synka planuje huczne chrzciny. Joanna zastanawiając się nad prezentem, wpada na pomysł stworzenia drzewa genealogicznego. Poszukując zdjęć przodków, które mogłaby umieścić na płótnie dla Kacperka i jego rodziców, natrafia na fotografię babci. Kobieta urodziła się we Lwowie, nie miała łatwego życia i niechętnie wracała do wspomnień z przeszłości. Joanna tymczasem odkrywa w sobie żyłkę detektywa i zaczyna zgłębiać historię rodzinną. W jej własną powoli wkracza tajemniczy Filip, ale czy kobieta zdecyduje się dać sobie szansę i jeszcze raz zaufać mężczyźnie?

„Wspomnienia w kolorze sepii” to czwarta powieść Anny J. Szepielak. Miałam okazję czytać wszystkie poprzednie i jeśli miałabym wypowiedzieć się na temat całokształtu twórczości pisarki, pierwszym skojarzeniem, które przyszłoby mi do głowy, jest nierówność. Debiutem pt. „Zamówienie z Francji” byłam oczarowana i zachwycona, a niecodzienna polszczyzna jednej z postaci wzbudziła mój żywy entuzjazm. Później był „Dworek pod Lipami”, w którym autorka wprowadziła dwie perspektywy czasowe, dodam, że bardzo intrygujące. Następnym w kolejności utworem jest „Młyn nad Czarnym Potokiem”, który oceniając teraz, określiłabym jako najsłabszy– ogromnie irytowała mnie główna bohaterka, czyli Marta (do której teraz wracamy, na szczęście nie na tyle często, bym zdążyła się nią znużyć), a do tego oczekiwałam czegoś bardziej spektakularnego w rozwiązywaniu tajemnicy rodzinnej, która była zapowiadana; zabrakło mi też utrzymania „pary” do końca, wielki zjazd rodzinny odbył się niejako mimochodem. Jak więc na tym tle wypadają „Wspomnienia...”? Przede wszystkim wracamy do dwóch płaszczyzn czasowych, jak w „Dworku”, i też tak jak w nim, znów bardziej podobał mi się wątek historyczny, niż ten współczesny.

A dlaczego? Nie potrafię do końca określić, ale – mówiąc bardzo kolokwialnie – coś mi „zgrzytało” w samej Joannie. Próbowałam dociec, o co tak naprawdę mi chodzi i nic konstruktywnego nie wymyśliłam. To tak jak z tym słynnym pierwszym wrażeniem: coś przy pierwszym kontakcie pójdzie nie tak i nawet jeśli dana osoba okazuje się potem sympatyczna i miła, to nie potrafimy wyzbyć się uprzedzeń. Z Joanną było podobnie – nie „zaiskrzyło” między nami. I choć na pewno nie irytowała mnie tak, jak Marta – bo uczucie, jakim ją obdarzyłam, irytacją nie było – to jednak czułam pewien dystans; więc z tym większą radością witałam kolejne rozdziały sięgające w przeszłość jej rodziny.

I ta część fabuły zasługuje na duże uznanie. Tym razem nawet nie chodzi o wprowadzenie wielkich sekretów, bo wszystko w zasadzie jest wiadome od początku – dla nas, czytelników, bo Joanna dopiero dochodzi do prawdy. Ale historia rodziny bohaterki to również historia naszej ojczyzny, a w niej nie brak nie tylko wielkich uczuć, ale i równie wielkich zawirowań. Stajemy się świadkami tego, jak wydarzenia dziejowe wpływały na losy jednostek. Zalążek rodziny datowany jest na 1903 rok i umiejscowiono go w Galicji Wschodniej. Obserwujemy z czasem m. in. odzyskanie niepodległości, jej utratę w 1939 r., wojenną zawieruchę oraz początki władzy ludowej. Te fragmenty autorka napisała z werwą i dbałością o szczegół, powstała więc pasjonująca saga, którą czytało mi się doskonale. I tak sobie pomyślałam: Anna J. Szepielak powinna pójść w kierunku beletrystyki całkowicie historycznej, bez „rozdrabniania się” na motywy współczesne.

„Wspomnienia w kolorze sepii” zrodziła we mnie mieszane uczucia. Jako całość, oceniłabym ją na pięć z dużym minusem, ale patrząc tylko na część historyczną, to zasługuje ona w pełni na ocenę najwyższą. Zaletą dla mnie jest również otwarte zakończenie – i choć autorka urwała powieść w takim momencie, że zabiegiem tym mogła zirytować, to silniej jednak rozbudziła nim ciekawość, zaintrygowała i zasugerowała jednocześnie, czego może dotyczyć jej kolejna powieść. Mam tylko nadzieję, że będzie w niej jeszcze więcej wątków z zamierzchłej przeszłości, bo to chyba staje się specjalnością Anny J. Szepielak.     

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia.

http://nk.com.pl/

Wyzwania: „Czytamy książki historyczne”, „Czytamy powieści obyczajowe”.

16 komentarzy:

  1. Jeszcze nic nie czytałam tej autorki. Ale chyba zacznę od ,,Zamówienia z Francji" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, ale myślę, że ta powieść ma coś w sobie. Chętnie przeczytam. Jaka piękna okładka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, okładki wszystkich powieści autorki w Naszej Księgarni są śliczne:)

      Usuń
  3. Nie znam twórczości Anny J. Szepielak, ale będę mieć ją na uwadze, lecz dopiero za jakiś czas, bo obecnie mam co czytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak swoją drogą, Krysiu, czy my kiedyś się uporamy z tymi zaległościami?;)

      Usuń
  4. Właśnie to ja sobie chyba daruję lekturę. Zamówienie i Dworek pokochałam, Młyn mnie wkurzał, bo Marta była okropnie irytująca, a tajemnica rodzinna słaba. I jak mi teraz mówisz, że tutaj bohaterka też jest taka sobie, to ja chyba podziękuję, no może kiedyś, jak mi ochota na obyczajówkę przyjdzie, Teraz będę się delektować lekturami o międzywojniu (tak jak ty) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby był tylko wątek historyczny, to nie miałabym się do czego przyczepić, naprawdę.
      Właśnie skończyłam pisać recenzję Ułanów, a Piotrowskiego zaczęłam wczoraj i podoba mi się ogromnie:)

      Usuń
  5. Czeka na mnie na półce jedna z książek tej Autorki. Recenzje są skrajne, więc muszę sama się przekonać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam jeszcze tej autorki, widzę, że czas to zmienić. Okładka tej książki przyciąga wzrok, Twoja ocena potwierdza, że warto poświęcić czas...

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie czytałam powieści tej pisarki, ale mam zamiar to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie czytałam do tej pory książek tego typu, ale ta wydaje się być bardzo ciekawa :-D

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.