poniedziałek, 23 czerwca 2014

Jan Karski "Tajne państwo"



Jan Karski „Tajne państwo. Opowieść o polskim Podziemiu”, Znak Horyzont 2014, ISBN 978-83-240-3005, str. 544

W 2014 r. minęła setna rocznica urodzin Jana Karskiego. Tak naprawdę nazywał się Jan Kozielewski i w 1939 r. zajmował się przygotowaniami do napisania doktoratu z dziedziny demografii. Ukończył uniwersytet we Lwowie i roczną służbę wojskową. Trzy lata zajęły mu badania, którym oddawał się w bibliotekach Szwajcarii, Niemiec i Anglii. Chyba nigdy nie przypuszczał, do czego przydadzą mu się szlifowane z wytrwałością języki obce.

Gdy pod koniec sierpnia 1939 r. otrzymał rozkaz mobilizacyjny, wyjechał do Oświęcimia, gdzie jego pułk artylerii, której był podporucznikiem, miał zająć kwatery.
Tak zaczęła się jego wędrówka – przez rosyjską niewolę po wymianę jeńców z Niemcami. Gdy dotarł do Warszawy, skierował swe kroki do jednego z najlepszych przyjaciół. Tak trafił do konspiracji, a jego pierwsze misje wiązały się z wyjazdem do Poznania, a później Lwowa. Został emisariuszem Delegata Rządu RP na Kraj i Komendanta Armii Krajowej do Rządu RP i Naczelnego Wodza w Londynie. Jego kurierskie drogi wielokrotnie wiodły z Warszawy do Paryża i Londynu.

Jego najważniejsza misja przypadła na rok 1942. Wtedy to udało mu się dostać do warszawskiego getta oraz obozu zagłady w Bełżcu. To, co tam zobaczył, zapamiętał na całe życie, a dzięki jego świadectwu zostało to także w myślach tysięcy jego czytelników. Miał za zadanie poinformować zachodnich przywódców o tym, jakich zbrodni dopuszczają się hitlerowcy na ziemiach polskich. Ogromny żal wzbudza ich postawa, bo nawet jeśli przyjęli do wiadomości jego sprawozdanie, co nie było sprawą oczywistą (mając przed sobą naocznego świadka męki Żydów, twierdzili, że „nie mogą w to uwierzyć”) – to z nowo zdobytą, przerażającą wiedzą nie zrobili nic, ograniczając się do ogólników, że po wojnie wszyscy Niemcy zostaną osądzeni, co niewątpliwie bardzo pomogło kolejnym rzeszom ludności żydowskiej, mordowanych na tak masową skalę w tak drastyczny sposób...

„Tajne państwo” ukazało się po raz pierwszy w 1944 r., po przyjeździe Jana Karskiego do Stanów Zjednoczonych; pisał on także liczne artykuły prasowe, przekazujące społeczeństwu prawdziwy obraz okupacji hitlerowskiej. Jego książkę można rozpatrywać pod kątem osobistej historii kuriera z Warszawy oraz struktury i działalności polskiego Podziemia. Właśnie te dwie perspektywy nadają tej relacji wartości: mamy spojrzenie na jednostkę oraz jednostki na czasy, w jakich przyszło jej żyć i się rozwijać, bo nie zapominajmy, że w chwili wybuchu wojny Karski miał dopiero dwadzieścia pięć lat. Opierał się na wspomnieniach i zapiskach, „nie wszystko mógł powiedzieć wprost” (str. 7), zachowując dla siebie szczegóły, które mogłyby komuś z opisywanych zaszkodzić – stąd uzupełnienie w postaci Klucza z rozszyfrowanymi nazwiskami osób, które przewijają się przez karty publikacji. Jego narracja ma charakter reportażu, który jednak czyta się tak, jak powieść – ja miejscami musiałam sama siebie sprowadzać na ziemię, że jest to opowieść autentyczna, a nie wytwór czyjejś wyobraźni. Tym bardziej że niektóre przedstawione wydarzenia są naprawdę wstrząsające. Taka właśnie jest relacja z pobytu w getcie i obozie, ale też ta, gdy Karski dostał się w ręce gestapo i obawiając się, że nie zniesie kolejnej porcji tortur, próbował popełnić samobójstwo. Myślę, że nie muszę nazywać po imieniu moich uczuć, wystarczy, jeśli powiem, że takich obrazów nie da się już wyrzucić z głowy i z pamięci.

„Tajne państwo” to nie jest książka do podobania się. Nie jest to też książka do oceny – to pozycja do obowiązkowego przeczytania i zapamiętania jej przesłania. Pamiętając o tym, co było, nie wolno nigdy dopuścić, by coś tak niepojętego kiedykolwiek się powtórzyło. Tym, którzy wtedy walczyli, należy się bezwzględny szacunek i wieczna cześć. Oni nie zastanawiali się, czy iść walczyć i co im z tego przyjdzie, dla nich było to naturalne, bo wolna Ojczyzna to nie były tylko górnolotne, ale puste słowa. Dzięki Janowi Karskiemu mogliśmy poznać niektórych z nich i jego samego. I chwała mu za to.       

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Pani Agnieszce z Wydawnictwa Znak Horyzont.

http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,4454,Tajne-panstwo

Wyzwania: „Czytamy książki historyczne”, „Nie tylko literatura piękna...”, „Polacy nie gęsi”.

14 komentarzy:

  1. Takich książek nie można pomijać.
    Tym bardziej, że na zachodzie odpowiedzialność Niemców za wojnę już się rozmywa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapewne jest to bardzo wartościowa pozycja, jednak muszę z niej zrezygnować, bowiem mam za dużo innych zobowiązań czytelniczych.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem zainteresowana tematem:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się, że takich książek nie sposób ocenić. Trzeba czytać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że jesteśmy tego samego zdania:)

      Usuń
  5. Koniecznie muszę ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie pozostaje mi nic innego, tylko książkę przeczytać jako obowiązkową lekturę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że też tak uważasz, bo jak widzisz po liczbie komentarzy, jesteśmy raczej w mniejszości;)

      Usuń
  7. Wiedziałam, że ją połkniesz :) Mnie wkurzały przypisy zawarte na końcu, gdzie i tak był spis innych rzeczy, ale to taka uwaga techniczna.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.