Magdalena Kordel „Malownicze. Wymarzony czas”, Znak 2014,
ISBN 978-83-240-3126-9, stron 352
W życiu Madeleine wszystko powoli zaczyna się układać.
Remont domu kupionego w przypływie szaleństwa, trochę ospale, ale jednak posuwa
się do przodu. Już wkrótce będzie mogła przyjąć w nim na stałe Anię i Marcysię,
dziewczynki, dla których chce być kimś więcej, niż tylko opiekunką. Michał
także coraz mniej odczuwa potrzebę ucieczki i samotności. Nawet kot już się
zadomowił, z tym że musiał zostać przechrzczony na Katastrofę, bo a to coś
zrzuci, a to coś potłucze. Wśród lokalnej społeczności Magda już się odnalazła,
więc wydaje się, że właśnie teraz nadchodzi ten jedyny w swoim rodzaju,
wymarzony czas.
Magdalena Kordel jest specjalistką od ciepłych powieści
obyczajowych, przy których można się nie tylko pośmiać, ale też i wzruszyć. Po
serii związanej z Uroczyskiem, czyli pensjonatem prowadzonym przez nieco
szaloną Majkę i jej córkę Marysię, teraz pierwsze skrzypce gra Magda, nowo
przybyła mieszkanka Malowniczego. Muszę przyznać, że pierwszym tomem tego
cyklu, autorka wysoko postawiła sobie poprzeczkę. Na szczęście jednak, i tym
razem poradziła sobie doskonale i utrzymała wysoki poziom poprzedniczki. Pod
każdym względem: pomysłu na dalsze losy bohaterów, jak i jego wykonania.
„Wymarzony czas” jest napisany stylem charakterystycznym dla Kordel, bardzo
lekkim i przyjemnym w odbiorze, wypełnionym po brzegi błyskotliwymi dialogami,
a czasem i ciętą ironią, który czyta się niejako sam. Zresztą co Wam będę dużo
opowiadać, albo ktoś umie fajnie pisać (zazwyczaj unikam tego słowa, ale teraz
wybitnie mi ono pasuje), albo nie. Magdalena Kordel umie, i już.
Kolejny raz pisarka postawiła na zwyczajność, co mnie bardzo
cieszy, ponieważ zdecydowanie łatwiej odnajduję się w takich zwykłych,
codziennych fabułach, bliskich realiom i mojej rzeczywistości. Położyła nacisk
na uczucia, które znane są chyba każdemu człowiekowi, przez to właśnie, że są
takie ludzkie – mam tutaj na myśli to, że czytając o nich, czytelnik nie
zastanawia się, czy dana sytuacja mogłaby się wydarzyć naprawdę, bo ma pewność,
że owszem, mogłaby; mało tego, może przyznać, że albo sam przeżył podobną lub o
takiej słyszał. Wszystkie epizody mają znamiona naturalności; a poczytać możemy
o miłości – zarówno tej rozwijającej się, do mężczyzny i do kobiety, jak i do
dzieci, której czasem trzeba się dopiero uczuć, a czasem pojawiającej się
bezwarunkowo – o przyjaźni, o flircie, który czasami potrafi uświadomić
najistotniejsze prawdy; o mściwości, złośliwości i urażonej dumie, która każe
krzywdzić innych. Kolorytu i komizmu przydaje Pan Miecio w swojej oryginalnej
kreacji, a scena z powtarzaniem słówek w „Barze u Grubego Marcela” jest po
prostu przednia. Szkoda tylko, że proboszcza tak malutko, ale nie zwracajcie na
to uwagi, mam drobne skrzywienie na punkcie tej postaci.
Są też i momenty trudniejsze, bo „Wymarzony czas”, wbrew
pozorom, to nie jest sielanka, bo i życie rzadko jest nią tak do końca i w
pełni. Bolesna, ale niestety bardzo życiowa, jest historia Marty. Łzy z oczy
wyciskają również przejścia Frania. Te dwa ludzkie istnienia pokazują, jak
bardzo potrafi ciągnąć się za nami przeszłość, nie pozwalająca odetchnąć pełną piersią
w teraźniejszości.
Nad „Wymarzonym czasem” spędziłam bardzo miłe chwile, nawet
jeśli uśmiech przeplatał się ze łzami. Z ogromną radością znów zawitałam do
Malowniczego, czując się tak, jakbym odwiedzała dobrych znajomych. Was również
tam zapraszam, w tym miasteczku i pośród jego mieszkańców, na pewno znajdziecie
coś dla siebie.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Pani Agnieszce z
Wydawnictwa Znak.
Wyzwania: „Czytamy powieści obyczajowe”, „Grunt to okładka”,
„Polacy nie gęsi”.
Chciałabym przeczytać :) Jestem pod wrażeniem Twojej szybkości czytania, ja od tygodnia męczę się z jednym niby thrillerem, i końca ciągle nie widzę ;)
OdpowiedzUsuńTo może weź coś innego, skoro się męczysz?;) A "Malownicze" przeczytało się samo;)
UsuńJuż chciałam napisać, że nie chce przeczytać, bo to obczyjajowka, ale po przeczytaniu całej recenzji chyba zmienię zdanie. Ironia, błyskotliwe dialogi, ale też czasami nieco dramatyzmu w obyczajowe? Brzmi całkiem zachęcająco. Może jednak się szkusze :)
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Nie przekonasz się, dopóki nie spróbujesz;) Ja mogę tylko zachęcić, ale sama wiesz najlepiej, czy to Twoje klimaty;)
UsuńCzytałam "Sezon na cuda" i była to lekka i sympatyczna powieść, z chęcią poznam również inne książki autorki. Czasami mam ochotę na taką obyczajową historię, przy której mogę się uśmiechnąć, a momentami i wzruszyć. :)
OdpowiedzUsuń"Sezon..." był jeszcze z tej serii, gdzie więcej było powodów do radości; w "Malowniczym" pojawia się więcej problemów, ale i tak warto poświęcić mu czas:)
UsuńZ pewnością skuszę się na tę lekturę prędzej czy później, ale chwilowo mam stosisko do przeczytania i to ono ma pierwszeństwo ;)
OdpowiedzUsuńWidziałam, niczego sobie:)
UsuńBardzo Ci zazdroszczę, że miałaś możliwość przeczytania tej książki. Też tak chcę!
OdpowiedzUsuńWcale Ci się nie dziwię, że chcesz;)
UsuńMuszę zapoznać się z yum cyklem
OdpowiedzUsuńJestem tego samego zdania:)
UsuńPanią Magdę uwielbiam! "Wymarzony dom" dzisiaj do mnie przywędruje, a "Wymarzony czas" już zamówiłam. Nie mogę się doczekać, aż zagłębię się w lekturze. Podejrzewam, że zrobię to dopiero w przyszłym tygodniu, kiedy będę mieć za sobą egzaminy :)
OdpowiedzUsuńUwielbienie dla autorki jak najbardziej zasadne;)
UsuńCudna książka! Uwielbiam Magdę (autorkę) sama nie wiem za co bardziej. Za humor, za trudne tematy, za bohaterów?
OdpowiedzUsuńPonieważ trudno zdecydować, za co najbardziej, ustalmy, że obie uwielbiamy ją za całokształt:)
UsuńNie będę oryginalna jak powiem że uwielbiam panią Magdę i jej książki, a Wymarzony czas bardzo mi się podobał :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że mamy takie samo zdanie:)
UsuńTaka ciepła wzruszająca powieść by mi się przydała, ale na razie nie mam niczego takiego pod ręką.
OdpowiedzUsuńNo właśnie widziałam, dominują u Ciebie kryminały;)
UsuńTa okładka jest zjawiskowa. Nie mogę się na nią wprost napatrzeć. Co do samej fabuły również wzbudziła moją ciekawość, dlatego mam nadzieję, że kiedyś ją poznam.
OdpowiedzUsuńNa żywo jeszcze ładniejsza;) Tym razem zawartość idzie w parze z okładką:)
UsuńNie wiem dlaczego nie mam przekonania do książek tej autorki, to w sumie dziwne, bo jej "Okno z widokiem" bardzo miło mi się czytało, ale chyba chodzi o to, że wolę zdecydowanie mocniejsze fabuły.
OdpowiedzUsuńAkurat ta seria jest mocniejsza, niż wcześniejsza, więc może jednak spróbujesz? :)
UsuńUwielbiam Malownicze, uwielbiam książki tej autorki, za wszystko, a najbardziej za ciepło, łagodność, dobre myśli, kropelki optymizmu i wielki uśmiech, który mi towarzyszy w trakcie czytania. Dla mnie są one jak balsam na niespokojną duszę :)
OdpowiedzUsuńNo i bardzo pięknie podsumowałaś:)
UsuńA ja własnie "Oknem z widokiem" zraziłam się troszkę do twórczości tej autorki, ale myślę, że niepotrzebnie, bo to chyba najsłabsza powieść Pani Magdy.
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie dać szansę kolejnym książkom Pani Kordel:)
Treść "Okna..." już mi się trochę zatarła, ale raczej mi się podobało; te z serii o Malowniczym są chyba bardziej dojrzałe, więc spróbuj:)
UsuńChodzą różne opinie o tej książce, jednak panią Kordel cenię sobie i lubię, więc na pewno gdy tylko miała możliwość zajrzę i do tej pozycji.
OdpowiedzUsuńNaprawdę? To zdziwiona jestem bardzo, według mnie jest świetna;)
Usuń