Katarzyna Michalak „Ogród Kamili”, Znak 2013, ISBN
978-83-240-2495-7, stron 368
Kamila Nowodworska ma dwadzieścia cztery lata i licencjat z
ekonomii. Po śmierci ukochanej matki opuściła stolicę i zamieszkała u ciotki
Łucji w Krakowie. Od jakiegoś czasu poszukuje pracy, bo chciałaby odciążyć
krewną, choć ta nieba by dziewczynie przychyliła. Ale na razie poszukiwania nie
przynoszą rezultatu, a Kamila coraz mniej wierzy, że kiedykolwiek jeszcze
będzie szczęśliwa.
Choć od odejścia mamy minęło osiem lat, Kamila wciąż się z
tym nie pogodziła. Do smutku po stracie najbliższej osoby, doszedł też żal, że
poznała miłość swojego życia i równie szybko została jej ona odebrana. Tego
także nie potrafi zrozumieć, dlaczego to akurat ją spotkały takie przykrości,
czemu to ona doświadczyła takiego bólu?
Od twardej rzeczywistości Kamila ucieka
w świat marzeń, literatury i kwiatów. Uwielbia przenosić się w krainy kreowane
piórem pisarzy – a wychowywała się na „Ani z Zielonego Wzgórza” i „Pollyannie”,
co oczywiście niezbyt przygotowało ją na konfrontację z brutalnym światem poza
jej domem-azylem; dziewczyna żyje trochę w obrazach własnych fantazji, chcąc
wierzyć, że ludzie są tylko dobrzy i kierują się właściwymi intencjami. Sporo
czasu spędzała także na pielęgnowaniu swojej pasji do róż – to właśnie te
kwiaty miały wypełniać jej wymarzony ogród. Gdy więc w wyniku działań pewnych
osób trafia do Milanówka, do starej wilii Sasanka i jej tajemniczego ogrodu,
czuje się, jakby przekroczyła przedsionek raju...
Katarzyna Michalak, a raczej jej powieści, od pewnego czasu
wzbudzają coraz większe kontrowersje wśród czytelników, z jednej strony ciesząc
się oddaniem zagorzałych wielbicieli, z drugiej zaś uaktywniając gorliwych
przeciwników. Ja czytam jej książki od pierwszego wydania „Poczekajki”, więc
chyba można o mnie powiedzieć, że jestem jej wierną fanką (i zastanawiam się
czasem, natykając się na negatywne opinie o twórczości pisarki, po co w ogóle
ktoś zabiera się za jej lekturę, wiedząc, że mu ona nie pasuje, ale to temat na
inną dyskusję). I nawet jeśli sama uważam, że jej fabułom towarzyszy pewna doza
nierzeczywistości i małego podobieństwa do realnego życia (mam na myśli głównie
otoczenie, w jakim obracają się bohaterowie, i warunki, jakie dla zwykłego
człowieka często są niemożliwe do osiągnięcia), co akurat bardzo sobie cenię w
powieściach, to i tak nie mam zamiaru rezygnować z kolejnych propozycji
autorki, co by kto o nich nie mówił czy pisał. Każdy ma swój gust, swoje
oczekiwania i co innego chce dla siebie z literatury wyciągnąć. Sądzę także, że
czasem dobrze jest przeczytać właśnie taką bajkę, oddać się marzeniom i
zapomnieć na chwilę o szarości za własnym oknem. I wiem, że na taką chęć
oderwania się od problemów, powieści pani Katarzyny nadają się idealnie, bo
nawet jeśli swoim bohaterom ich nie oszczędza, to ma dla nich także pozytywne
niespodzianki od losu.
Utwory przewidziane jako elementy serii, najczęściej staram
się czytać wtedy, gdy ukazały się wszystkie lub przynajmniej dwie z nich są już
na rynku. Z tego powodu zwlekałam z lekturą „Ogrodu...” dosyć długo, bo ponad
pół roku, ale dzięki temu nie zirytowało mnie zakończenie – w wielu recenzjach
zetknęłam się ze stwierdzeniem, jak autorka mogła zawiesić akcję w takim
momencie, bo też rzeczywiście, muszę przyznać, pozostawić czytelnika w
niedosycie to Michalak potrafi (najlepszy przykład: moja ulubiona część
„Sklepiku z Niespodzianką i epilog „Adeli”) – tym bardziej że na ostatnich
stronach „Ogrodu...” w mocno intrygujący sposób splotła losy postaci. Dobrze,
że już niedługo mam nadzieję poznać „Zacisze Gosi”.
Zazwyczaj, wiedząc, że będę czytać jakiś konkretny tytuł,
unikam jego recenzji, chcąc mieć świeże i własne podejście, nie sugerować się
zdaniem innych. Tym razem jednak, z uwagi na czas, jaki minął od premiery, nie
udawało mi się ich omijać i sądzę, że chyba dobrze się stało. Wiele blogerek pisało, że Kamila je
denerwowała, że drażniła je naiwność dziewczyny, jej niezdecydowanie i wieczne
wątpliwości oraz życie przeszłością. Wiedziałam więc, czego oczekiwać i dzięki
temu podeszłam do tej postaci z dystansem, nie dając się wyprowadzić z
równowagi jej faktycznie niepojętym miejscami zachowaniem. Jednego tylko nie
mogłam ogarnąć, jej listów do Jakuba, z tego powodu, że mam zdecydowanie inny
charakter i nie wyobrażam sobie, że miałabym robić to samo, i to jeszcze przez
tak długi czas. Choć z drugiej strony starałam się ją zrozumieć, zwłaszcza gdy
pomyślałam, że tak naprawdę kobieta, która kochała pierwszą miłością i której
miłość zdeptano, może być skłonna do reagowania w najróżniejszy sposób. I jeśli
jej to pomagało, to dobrze; może w takiej sytuacji sama wpadłabym na równie
dziwny pomysł?
„Ogród Kamili” to powieść bardzo „Michalakowa” (mówiąc
nieładnie) – tutaj śmiech miesza się ze łzami; bohaterowie drażnią lub wywołują
najwyższą sympatię (patrz: Łukasz), a w ich życiu dzieje się na tyle dużo, że
całość czyta się błyskawicznie. Polecam; jeśli macie ochotę, zajrzyjcie do
Ogrodu Kamili.
Wyzwania: „Czytamy powieści obyczajowe”, „Polacy nie gęsi”.
Jeszcze nic nie czytałam Michalak, ale chyba przy następnej wizycie w księgarni w końcu to zmienię :)
OdpowiedzUsuńProponowałabym jednak, żebyś zaczęła może od jakiejś biblioteki, bo co będzie jak Ci się nie spodoba? Szkoda, żebyś potem żałowała;)
UsuńNaiwność Kamili tak mnie irytowała, że czasami miałam ochotę rzucić książką w kąt... Jednak zakończenie tak mnie zaintrygowało i wzbudziło w konsternację, że nie przeżyję, jeśli nie przeczytam "Zacisza Gosi". ;-)
OdpowiedzUsuńJakbym nie wiedziała, że ona taka jest, to pewnie reagowałabym tak samo, najlepszy był wątek z tym szkoleniem w Mediolanie, no ludzie, kto od razu się na nie wybiera, nie sprawdziwszy nic przedtem? ;)
UsuńRzeczywiście zakończeniem to autorka poszła na całość;)
Jeszcze byście się zdziwiły jak wiele jest takich kobiet, które są tak zdesperowane i naiwne, że uwierzą we wszystko. Ciągle słyszy się o porwaniach chociażby "na modelkę". Ja też nie utożsamiałam się z Kamilą a mimo to, książką bardzo mnie wciągnęła, szybko ją przeczytałam i jeszcze szybciej sięgnęłam po kolejną część.
UsuńMnie osobiście ta książka bardzo się podobała, zacznie lepiej niż drugi tom, który mimo wszystko polecam.
OdpowiedzUsuńOo, to znaczy, że też mam do niego podejść z dystansem?;)
UsuńCzytałam. Faktycznie miejscami główna bohaterka może człowieka zirytować, ale trzeba machnąć na to ręką. Bardzo lubię książki Michalak i nie potrafię już być względem nich krytyczna :P
OdpowiedzUsuńToteż właśnie machałam, wiedząc, czego się po niej spodziewać. I też nie zamierzam przestać czytać książek autorki;)
UsuńCzytałam. Najbardziej w książkach Katarzyny Michalak cenię niezłomną wiarę w to, że marzenia się spełniają. Ta wiara kiełkuje w sercach czytelniczek i mam nadzieję, że zostaje tam na dłużej.
OdpowiedzUsuńWolę jednak czytać książki, które są bardziej osadzone w życiu. Nie spotkałam jeszcze w realnym świecie osób, które choć trochę przypominają bohaterów Pani Michalak. To dla mnie spora wada.
Zgrabnie ujęłaś to, co mnie samej chodzi po głowie. Rzeczywiście czytam książki autorki po to, żeby pomarzyć i choć na chwilę uwierzyć, że wszystko może się tak pięknie układać.
UsuńTwoja druga uwaga dotyczy tego, o czym wspominałam; fabuły mają ten rys nieprawdopodobieństwa i z bohaterkami czy wydarzeniami z ich życia czasem trudno się utożsamić. A pewne epizody nie miałyby prawa wydarzyć się w rzeczywistości, ale nic chcę spojlerować;)
Moją opinię już znasz:) więc rozwodzić się nad tym nie będę, ale właśnie byłam ciekawa jak zareagujesz na zachowanie Kamili:)))
OdpowiedzUsuńWiesz, patrzyłam na nią trochę inaczej po naszej ostatniej rozmowie:)
UsuńNie znam twórczości tej autorki, ale jako, że dosyć popularna na blogach to na pierwszy rzut wypożyczyłam"Bezdomną".
OdpowiedzUsuńCzyli zaczynasz od książki, która też wywołała burzę w blogowym świecie;)
UsuńPrzyznam, że nie poznałam jeszcze twórczości trj autorki. Jej kontrowersyjność jeszcze bardziej mnie zachęca.
OdpowiedzUsuńI dobrze, czas wyrobić sobie własną opinię;)
UsuńW książkach pani Michalak nie chodzi nawet o osadzenie w życiu, one są po prostu nierealne pod kątem relacji międzyludzkich. Ogród Kamili mnie oczarował, ale Zacisze mocno zdenerwowało. Fikcja też ma granice...
OdpowiedzUsuńNie rozumiem co się dzieje z autorką, która napisała tak fantastycznego "Mistrza" - chcę tamtej Kejt.
Ulala, zacznę się chyba obawiać tego "Zacisza...".
UsuńA ja bym chyba wolała coś w stylu "Poczekajki".
To możesz być zadowolona ;) ja niecierpię Poczekajki ;)
UsuńZajrzałam na Twój blog i chyba w kwestii oceny twórczości K. Michalak się nie dogadamy;)
UsuńTemu cyklowi mówię nie i jeszcze raz nie. Bajki są piękne, bo ma nawiązują do brutalnej rzeczywistości, a w bajce Pani Michalak są tylko cuda, urojenia i bezmyślność. Wybacz, że tak piszę, ale powoli przestaje rozumieć fascynację najnowszymi książkami tej autorki.
OdpowiedzUsuńNie mam Ci czego wybaczać; Szanuję Twoje zdanie:)
UsuńBardzo lubię książki Katarzyny Michalak, a więc na pewno przeczytam : )
OdpowiedzUsuńCiekawe, jak Ci się spodoba:)
Usuńhttp://oczymlecznejczekolady.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNie jestem wielką fanką Michalak, ale z braku laku mogę przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl
Z braku laku to może Ci się nie spodobać, zwłaszcza jeśli nie do końca odpowiada Ci jej pisanie;)
UsuńBardzo lubię tę autorkę! Bardzo zachęciłaś mnie, by sięgnąć po tę książkę :))
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu czytałam Kasi Michalak "Serie z Kokardką" bardzo mi się podobała, inne książki autorki ciągle przede mną.
OdpowiedzUsuń"Seria z Kokardką", obok "Poczekajki", jest chyba moją ulubioną:)
UsuńNie czytałam tej książki, ale mam zamiar to zmienić. Też lubię, jak nie trzeba czekać na kolejne tomy, zawsze lepiej czytać wszystko od razu, ale cóż... czasami ciekawość wygrywa ;)
OdpowiedzUsuńCzasem tak, zwłaszcza jak wszyscy wokół już czytali;)
UsuńMam za sobą pierwsze spotkanie z panią Kasią i to właśnie był Ogród Kamili. Na półce czekają Zacisze i Bezdomna, mam nadzieję, że kolejne spotkania będą równie udane :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie zaczynam "Zacisze", zobaczymy, jak będzie:)
Usuń