Katharina Hagena „Smak pestek jabłek”, Świat Książki 2014,
ISBN 978-83-7943-425-1, stron 224
„Moja matka, Christa, odziedziczyła ziemię, ciotka Inga
papiery wartościowe, ciotka Harriet pieniądze. Ja, ostatnia potomkini,
dziedziczyłam dom. Biżuterię i meble, bieliznę i srebra miały podzielić między
siebie matka i ciotki. Testament Berthy był przejrzysty jak deszczówka i równie
poważny” (str. 10). Iris jest bibliotekarką i bardzo lubi swoją pracę, bo daje
jej poczucie porządku i harmonii. Gdy umiera jej babka, wraca do domu
rodzinnego matki i jej sióstr, swoich ciotek, w którym sama spędzała wakacje i
ferie. Iris nie wie jeszcze, czy przyjmie spadek, na razie zostaje sama w domu,
a wraz z panującą w nim ciszą, przerywaną tylko skrzypieniem drewnianych schodów,
wracają do kobiety wspomnienia z dzieciństwa, jej własne i te zasłyszane,
obrazy i dźwięki rozmów, wydarzeń, zabaw, ale też pytania i wątpliwości.
Iris
przywołuje historię każdej z ciotek, młodości babki i jej siostry Anny, swojej
kuzynki Rosemarie i jej przedwczesnej, tragicznej śmierci; wreszcie ich
wspólnej przyjaciółki z czasów, gdy były nastolatkami, Miry, z którą kontakt
się urwał. Spotyka także Maxa, którego wtedy nazywały Nieudacznikiem, a który
teraz jest prawnikiem, zajmującym się wykonaniem testamentu Berthy.
„Smak pestek jabłek” to powieść, która mocno mnie
intrygowała z racji tego, że bardzo lubię fabuły dotyczące kobiet. I
rzeczywiście u Kathariny Hageny kobiecych bohaterek nie brakuje, a losy każdej
z nich są na tyle barwne, że można by im poświęcić znacznie więcej miejsca. I
choć układały się one różnie, to jednocześnie można zauważyć pewną prawidłowość
i prawdę pokoleń, jaka dotykała przedstawicielki rodu Deelwaterów. Coś, co
zdarzyło się jednej w przeszłości, spotyka następną, nawet jeśli powody wydają
się być inne. Ale jeśli sięgnąć głębiej, pod powierzchnię, okaże się, że tak
naprawdę problemy młodych dziewcząt są takie same w każdej epoce, uniwersalne,
można powiedzieć, niezależne od czasu, zmieniają się jedynie ich okoliczności i
otoczenie.
Moje oczekiwania wobec fabuły były dość wysokie, natomiast z
przykrością muszę stwierdzić, że chyba nie trafiła ona na odpowiedni moment,
ponieważ zupełnie nie potrafiłam się w nią zaangażować. Wydarzeniom
przyglądałam się jak zdystansowany obserwator, nie dałam rady wejść w rolę
niejako uczestnika akcji, przeżywającego wszystko dogłębnie. Patrząc
obiektywnie stwierdzam, że „Smak pestek jabłek” ma interesujące warstwy
fabularne, ale zdarzają się czasem takie sytuacje, że książka mieszcząca się w
naszym guście rozczarowuje lub przynajmniej nie potrafi porwać tak, jak by się
tego chciało. Doceniam konstrukcję narracji, naprzemienność chwili obecnej z
wizjami tego, co minęło, ale odniosłam wrażenie, że za mało było emocji
bohaterek, niektóre epizody wyglądały bardziej, jak sprawozdanie, co nie zawsze
sprawdza się w fikcji literackiej.
„Smak pestek jabłek” to książka jednocześnie słodka i
cierpka, refleksyjna i podnosząca na duchu” (okładka). Rzeczywiście wszystkie
te przymiotniki do niej pasują, żałuję tylko, że nie potrafiłam sama dla siebie
wyciągnąć z niej więcej. Ale mimo wszystko mam nadzieję, że nie zniechęciłam,
bo Wasze doświadczenia z powieścią Kathariny Hageny mogą być zupełnie inne.
Lepsze. Spróbujcie się o tym przekonać.
Wyzwanie: „Czytamy powieści obyczajowe”.
No nie wiem, nie wiem - może na jakiś ciepły letni dzień? Jako przerywnik po cięższych lektura będzie jak znalazł.
OdpowiedzUsuńTyle że ona nie jest taka lekka, dla mnie osobiście była trudna. Ale to już musisz ocenić sama:)
UsuńCóż ... znam to uczucie. Czasem książka zbiera wiele pozytywnych recenzji. Wszyscy się nią zachwycają. Ja ja nie mogę pojąc dlaczego. Czasem bywa odwrotnie, dlatego zawsze jest szansa, że "Smak pestek jabłek" przypadnie mi do gustu:)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście czasem tak się zdarzy, że nie mogę zrozumieć fenomenu i zachwytów, jakie w niektórych wywołuje określona książka, ale na szczęście nie wszystkim musi się podobać to samo;) I dlatego też starałam się pisać tak, by nikogo nie zniechęcić, bo moje odczucia wcale nie muszą się pokrywać z wrażeniami innych;)
UsuńMimo Twojej opinii przeczytam tę książkę, bo tak patrzę na tę okładkę i już chociażby dzięki niej czuje się zachęcona ;)
OdpowiedzUsuńOkładka mnie też się podobała, jak większość okładek z tej serii:)
UsuńJeszcze nie czytałam, ale chcę ją mieć koniecznie ;)
OdpowiedzUsuńCzytaj, chętnie poznam Twoje zdanie;)
UsuńMoże to rzeczywiście nie był zbyt dobry moment. Jeśli będę miała okazję to z chęcią przeczytam, by samemu się przekonać, czy książka mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńZwłaszcza że teraz mam ochotę na kryminały, więc taka leniwa trochę narracja zwyczajnie się nie sprawdziła;)
UsuńChyba nie znalazłabym w tej powieści czegoś dla siebie, choć okładka faktycznie przyciąga uwagę :)
OdpowiedzUsuńTakie też miałam założenie, szkoda, że nie wyszło;)
UsuńOjj to jak się rozczarowałaś nie mam co się za nią oglądać, ja do Ciebie to mam prośbę ale muszę napisać maila:)
OdpowiedzUsuńNapisz, choć chyba się domyślam;)
UsuńOkładka faktycznie jest piękna, ale skoro jej zawartość pozostawia trochę do życzenia, to ja jednak chyba nie zaryzykuje.
OdpowiedzUsuńNie ryzykuj, lepiej poświęcić czas na coś ciekawszego;)
UsuńJa też lubię się zżyć z bohaterami i przeżywać ich rozterki. Aż narobiłaś mi ochotę na tego typu powieść. Szkoda, że ta taka nie jest. A może mogłabyś mi coś takiego właśnie polecić? Coś, co mogłoby mnie urzec doszczętnie w lekturze? :)
OdpowiedzUsuńTak na szybko, to przyszło mi do głowy "Szczęście pachnące wanilią", w maju pisałam recenzję, możesz zobaczyć, czy ta by Ci odpowiadała:)
UsuńCo do tej pozycji, to jeszcze się zastanowię:))
OdpowiedzUsuńAni nie namawiam, ani nie polecam, decyzja należy do Ciebie;)
UsuńPo tytule spodziewałam się innej historii, ale ta w pewnym sensie mi się podoba, więc kiedyś zajrzę, ale nie muszę już teraz.
OdpowiedzUsuńDobre podejście, jak spotkasz przypadkiem, możesz spróbować;)
UsuńMnie nie zniechęciłaś, może będę umiała się wciągnąć w fabułę :)
OdpowiedzUsuńNie spróbujesz, nie przekonasz się;)
UsuńMnie styl pisarki, taki ociężały, by nie napisać nudny powalił na kolana . Niestety w negatywny sposób.
OdpowiedzUsuń