Mira Jakowienko „Żona enkawudzisty. Spowiedź Agnessy
Mironowej”, Znak 2014, ISBN 978-83-240-3010-1, stron 448
„Obyś żył w ciekawych czasach” - to chińskie, starożytne
przekleństwo jak ulał pasuje mi do wspomnień Agnessy Mironowej, tytułowej żony
enkawudzisty, z tym że dla niej były one może ciekawe, z perspektywy czytelnika
są, przede wszystkim, przerażające. Przyszło jej żyć w epoce, w której Rosję
zagarniała stalinowska wszechwładza. NKWD, Czeka, łagry, gułagi, wielki głód,
terror, prześladowania, fabrykowane oskarżenia, sądy bez rzetelnych lub
jakichkolwiek procesów – to wszystko wywołuje u przeciętnego człowieka strach i
niedowierzanie. Agnessa stanowiła element systemu represji, widziała go od
środka, będąc jednocześnie jego beneficjentką i ofiarą. Poznając Mironowa,
Agnessa wsiadła na tę huśtawkę, na której tak lubił bujać innych „najbardziej
genialny”.
Gdy uznano, że żony wojskowych powinny okazywać poziom
zbliżony do swoich mężów i być świadome ideologicznie, zorganizowano dla nich
zajęcia z wiedzy politycznej. Jako dobra małżonka, Agnessa nie chciała zawieść
męża. Ale zajęcia prowadził tak przystojny wykładowca, że ta pierwotna
motywacja szybko przestała mieć znacznie. Nawiązali płomienny romans,
zakończony po sześciu latach ślubem. Dopiero teraz Agnessa mogła zaszaleć i
wieść taką egzystencję, do jakiej była stworzona.
Siergiej Mironow wprowadził żelazną zasadę, że w domu, z
żoną, o swojej pracy nie dyskutuje. Jej rolą było umilanie mu życia i funkcje
reprezentacyjne, a nie partnerstwo w rozmowie. Jeden jedyny raz popełniła błąd,
próbując się za kimś wstawić i przekonała się, co jest dla Sierioży
najważniejsze. Dowiedziała się, że nawet dla niej nie miałby litości. Gdy coraz
bardziej orientowała się w okrucieństwie rzeczywistości, i tak umiała ją od
siebie odpychać i cieszyć się chwilą.
„Spowiedź Agnessy Mironowej” to dobry podtytuł. Snuje ona
swą opowieść niespiesznie, dając nam mnóstwo czasu na zastanawianie się, na ile
jest w niej wiarygodna. Jak by nie było, można odnieść wrażenie, że jest
szczera i prawdziwa. Choć z jednej strony nie da się jej odmówić pewności
siebie - zwłaszcza w aspekcie jej kobiecości, niezbitego przekonania, że
wszyscy wodzili za nią oczyma, a w określonych kręgach była nawet naśladowana
przez panie z towarzystwa – i egoizmu, w którym do pewnego stopnia jest
rozbrajająca, gdyż wszystko odnosi do siebie, nie dostrzegając innych powodów
czyjegoś zachowania; to z drugiej nie uważam, że kreowała się na kogoś
lepszego, niż była. Nie rościła sobie pretensji np. do stanu wykształcenia –
liczyło się dla niej światowe życie i to miała, więc była szczęśliwa. O jej
upodobaniach najlepiej świadczy fakt, że po tylu latach doskonale pamiętała
szczegóły swoich wieczorowych toalet.
I to chyba właśnie jest najbardziej wstrząsające, z tym że
szok ten nazwałabym „cichym”. Tutaj nie ma jakiegoś spektakularnego epizodu,
konkretnej sytuacji, która wyprowadza z równowagi. Szokuje sam fakt, że Agnessa
żyje jak królowa w raju, gdy tymczasem jej mąż skazuje na śmierć tysiące ludzi,
bo takie ma rozkazy, liczby muszą się zgadzać i trzeba się wykazywać. Nie
wierzę, że Mironowa nie miała świadomości, co robi jej mąż. Przytacza różne
zdarzenia, które według niej przemawiają za jego dobrocią, za tym, że gdyby
mógł, postąpiłby inaczej, ale skoro sam o sobie mówił, że jest „psem
Stalina”...
Przejmuje też postawa kobiety, gdy już trafiła na zesłanie.
Nie załamuje się, nie poddaje przeciwnościom, ma tylko jeden cel: ona wie, że
musi przeżyć, mimo wszystko. Woli życia nie zabrakło jej nigdy, do samego
końca, także wtedy, gdy opowiadała swoje dzieje Mirze Jakowienko.
„Żona enkawudzisty” przeniosła mnie do świata pełnego grozy i
lęku, ale ukazała mi częściowo także jego drugie oblicze. Uświadomiła też
dobitnie, że w tamtej rzeczywistości nie można było mieć żadnej pewności, że
będąc pupilkiem władzy, nie zostanie się zaraz strąconym na samo dno piekieł.
Dotyczyło to oczywiście także zwykłych, szarych ludzi: w jednej chwili jesteś,
w drugiej nie ma już po tobie żadnego śladu, a wszystko to przez jakiś
wydumany, paranoidalny powód. Tę książkę warto przeczytać, by spojrzeć kolejny
raz na system totalitarny, potrafiący wynosić na szczyty i równie szybko
zrzucający w otchłań. "Zagwozdka numer jeden: jak to jest możliwe, że miliony niewinnych ludzi były poddawane torturom i cierpieniom tylko dlatego, że jeden człowiek miał szkaradny charakter i łamał prawo?" (str. 341). Czy na to pytanie da się odpowiedzieć?
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Pani Agnieszce z
Wydawnictwa Znak Horyzont.
Wyzwania: „Czytamy książki historyczne”, „Nie tylko
literatura piękna”.
Domyślałam się, że ten tytuł może mi przypaść do gustu:) Dziękuję Kochana, na Twoich opiniach zawsze mogę polegać i nigdy jeszcze się nie zawiodłam gdy sama sięgnęłam po książkę.
OdpowiedzUsuńKasiu, nawet nie wiesz, jak miło czytać takie słowa:) Cieszy mnie Twoje zdanie, tym bardziej że znaczy ono, iż mamy podobny gust, a dobrze mieć bratnią, czytelniczą duszę:)
UsuńA chętnie przeczytam, może nie w najbliższym czasie, ale jak pokończę swoje stosiki, to czemu nie :)
OdpowiedzUsuńCzytaj, tym bardziej że taka publikacja na pewno na długo zostanie w pamięci:)
UsuńChętnie sięgnę po książkę, wydaje się być bardzo emocjonalna.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze Ci się wydaje:)
UsuńNie jest to moja tematyka, ale fani książek historycznych z pewnością nie będą rozczarowani :)
OdpowiedzUsuńJa bynajmniej nie jestem;)
UsuńTytuł na początku troszkę mnie odstraszył, ale książka sama w sobie na pewno jest ciekawa.
OdpowiedzUsuńOryginalny tytuł to "Agnessa", który nic by nam raczej nie mówił o zawartości, stąd pewnie polski w takim brzmieniu:)
UsuńOj nie wiem czy znajdę dla niej czas, ale kto wie :))
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem warto znaleźć:)
UsuńHistoria tej kobiety mnie zaintrygowała. Z pewnością nie jest to postać jednoznaczna i zapada w pamięć.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście Agnessa jest nietuzinkowa i warto ją poznać.
UsuńMogliby zrobić film na podstawie tej książki:) widać,że jest bardzo ciekawa i godna uwagi.
OdpowiedzUsuńZgadza się, Aguś, niektóre epizody to gotowe obrazy filmowe:)
UsuńFabuła interesująca.
OdpowiedzUsuńTo nie fabuła, to samo życie;)
UsuńZapewne jest to interesująca publikacja, tak przynajmniej wynika z twojej recenzji, jednak mnie niestety nie zainteresowała jej tematyka, dlatego nie będę się zmuszać.
OdpowiedzUsuńRozumiem, nic na siłę;)
UsuńWidziałam zapowiedzi tej książki, bardzo chcę ją przeczytać, z resztą można się było tego spodziewać ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się więc, że dołożyłam swoją cegiełkę do Twoich chęci:)
UsuńTym razem nie dla mnie, ale znam kogoś komu mogę tą książkę polecić.
OdpowiedzUsuńFajnie, że masz taką osobę:)
UsuńBardzo mnie intryguje ten tytuł no i polubiłam serię znak horyzont, mają ciekawe publikacje.
OdpowiedzUsuńTo prawda, też je cenię:)
UsuńMam tę książkę na półce. Mam nadzieję, że przypadnie mi do gustu tak samo jak Tobie ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby tak się stało:)
Usuń