Elżbieta Baniewicz „Gajos”, Marginesy 2013, ISBN
978-83-63656-88-1, stron 424
W dziejach polskiej, szeroko rozumianej, sztuki filmowej
(obejmującej także seriale telewizyjne) był czas, kiedy miliony kobiet kochały
się w Janku Kosie z „Czterech pancernych i psa”. Przyznam się więc i ja do
czegoś: wprawdzie moje uczucie na pewno nie było tak silne, ale do tej pory,
gdy mignie mi gdzieś w telewizji fragment któregoś odcinka, zdarza mi się
westchnąć: ależ on był przystojny... Zdaję sobie sprawę z faktu, iż zaczynam od
roli, która Januszowi Gajosowi przyniosła dużo dobrego, ale i na wiele lat
zaszufladkowała go jako aktora kojarzonego z jednym tylko wizerunkiem: dobrego,
poczciwego czołgisty, chciałam jednak zacząć od tego osobistego akcentu, który
po części skłonił mnie do sięgnięcia po publikację autorstwa Elżbiety
Baniewicz. Drugim powodem była chęć poznania aktora bliżej, bo tak naprawdę
moja wiedza o całokształcie jego artystycznej drogi była raczej znikoma, co po
lekturze widzę jeszcze dokładniej.
Elżbieta Baniewicz, jak na krytyka teatralnego przystało,
gros treści poświęciła analizie dorobku aktorskiego Gajosa. Zaprezentowała jego
kreacje w filmach i sztukach teatralnych, posiłkując się także licznymi cytatami
z recenzji prasowych. Wielkie brawa należą jej się za styl, w jakim to
uczyniła: słowa uznania i najwyższego podziwu czy zachwytu sprawiają, że
czytelnik nabiera niebywałej ochoty na obejrzenie Gajosa we wszystkich tych
rolach. To chyba najlepiej świadczy o klasie tej książki. Na podkreślenie
zasługuje też fakt, że Baniewicz pisze również o mniej udanych występach,
zachowując obiektywizm i nie idealizując swojej postaci.
Jednocześnie jednak to, co jest największą zaletą niniejszej
publikacji, do pewnego stopnia nie sprostało moim oczekiwaniom. Wszystko byłoby
w porządku, gdyby w tytule pojawiło się dookreślenie: „Gajos – aktor”, bo takim
go właśnie poznajmy. Natomiast zabrakło mi spojrzenia na Gajosa – człowieka.
Pojawiające się gdzieniegdzie jego wypowiedzi to zbyt mało, by poznać jego
światopogląd, zainteresowania, upodobania, a na to liczyłam. Oczywiście można
wyciągnąć własne wnioski i odbierać artystę jako mężczyznę skromnego, raczej
introwertycznego i takiego, który chce by postrzegany właśnie przez pryzmat
ról, które odgrywał i pracy, jaką wkładał w ich przygotowanie, ale uważam, że
pisząc publikację o takim tytule sugeruje się, iż jej bohater zostanie
zaprezentowany wszechstronnie. Nie do końca jednak tak jest i moim zdaniem
trochę szkoda tej niewykorzystanej szansy. Może trzeba było częściej oddać głos
jemu samemu lub sięgnąć po wypowiedzi np. partnerów scenicznych Gajosa?
Nie zmienia to oczywiście faktu, że „Gajos” to bardzo
interesująca lektura; monografia aktora o niesamowitym talencie i wielkiej
intuicji zawodowej, postaci wybitnej, bez której polska scena teatralna i
filmowa, a tym samym polska kultura, byłaby na pewno zdecydowanie uboższa.
Janusz Gajos należy jeszcze do pokolenia tych artystów, którzy doskonale odnajdowali
się w każdym repertuarze: komediowym, tragicznym czy współczesnym, bo w każdym
mieli coś do przekazania i zaoferowania, także, a może przede wszystkim,
cząstkę siebie.
Wyzwania: „Nie tylko literatura piękna...”, „Polacy nie
gęsi”.
Trochę szkoda, że publikacja skupia się tylko na jednym wymiarze aktora, aler jestem skłonna zaryzykować
OdpowiedzUsuńZaryzykuj, w końcu nic nie tracisz;)
Usuń"Gajos" to znakomita książka. Mam nadzieję, że biografia Anny Dymnej pióra tej autorki będzie równie interesująca. ;)
OdpowiedzUsuńJak tylko będzie szansa, to spróbuję poznać także tę nową publikację:)
UsuńEch- to prawda, że był czas, kiedy miliony kobiet kochały się w Janku Kosie :) Ja również czuje ogromny sentyment do tej postaci, jak również cenię Pana Janusza za wybitne aktorstwo i wspaniałą osobowość, a książkę oczywiście przeczytam z przyjemnością.
OdpowiedzUsuńCieszą mnie Twoje słowa i to, że masz ochotę na lekturę:)
UsuńOstatnio coraz bardziej lubię biografie. Gajos to bardzo ciekawa postać. Szkoda, że zaprezentowano go tylko od aktorskiej strony.
OdpowiedzUsuńTo w takim razie będzie to kolejne upodobanie czytelnicze, które nas łączy:)
UsuńMojemu tacie na pewno spodobałaby się ta publikacja, uwielbia tego aktora.
OdpowiedzUsuńCzyli pozycja idealna dla niego, bo pewnie zna więcej jego ról, niż ja;)
UsuńMam na półce, ale cały czas odkładam lekturę na później :) też zawsze zadziwia mnie jaki Janek Kos był przystojny :D
OdpowiedzUsuńO jak miło, że nie jestem w tym sama;) A wiedziałaś, że do tej roli przez cztery lata miał rozjaśniane włosy? ;)
UsuńMój mąż jak mu kiedyś powiedziałam, że ten Pan, którego teraz ogląda w telewizji to Janek Kos, to nie mógł uwierzyć:)
OdpowiedzUsuńKsiążka jest na pewno ciekawą pozycją, którą może kiedyś przeczytam...przynajmniej mam ochotę ją przeczytać:)
No fakt, ociupinkę się zmienił;)
Usuń