Victoria Gische „Kochanka królewskiego rzeźbiarza”, Bellona
2014, ISBN 978-83-11-13077-7, stron 304
Tatu-Hepa, młoda dziewczyna, córka króla Mitanni, dowiaduje
się, że ma zostać żoną, jedną z wielu, władcy Egiptu, Amenhotepa. Nie jest z
tego powodu szczęśliwa, bo przez całe życie wychowywana była w przeświadczeniu,
że Egipt jest wrogiem jej rodzinnego kraju. Jej ojciec chciał suwerennego
państwa i wstydził się hołdów składanym Egiptowi. Dla swoich marzeń gotowy był
poświęcić nawet własne dziecko. Jednak kiedy Tatu-Hepa przybyła na dwór, król
był już bardzo chory, a ona trafiła do haremu, pełnego kobiet, wśród których
czuła się obco. Ale los miał dla niej w zanadrzu niespodziankę.
Dżehutimes jest synem najsłynniejszego rzeźbiarza w Deir
el-Medina. Młodzieniec po ojcu odziedziczył swój talent i wierząc, że jest on
wystarczający, wyjeżdża z rodzinnego domu z myślą o zrobieniu kariery na
królewskim dworze. Trafia na budowę nowego miasta, ale zostaje skierowany do
ciosania kamiennych bloków, bo mało kogo obchodzi jego prawdziwy kunszt i
zdolności. Pewnego dnia spotyka piękną kobietą, która przedstawia mu się jako
Juni, choć tak naprawdę nazywa się Tatu-Hepa. Oboje nie będą potrafili o sobie
zapomnieć, ale Dżehutimes poznaje Lejdę, którą poślubia i jest z nią
szczęśliwy. I tylko myśl o doskonałej Juni nie będzie chciała go opuścić.
Victoria Gische. Niech Was nie zmyli brzmienie tego
nazwiska, ponieważ autorka jest Polką; do tego z wykształcenia historykiem oraz
pasjonatką średniowiecza i starożytności. To ostatnie zamiłowanie znalazło
przełożenie na niniejszą powieść i muszę przyznać, że jestem pod wielkim
wrażeniem. Przygotowanie merytoryczne autorki widoczne jest na każdym kroku.
Doskonale poradziła sobie z oddaniem obrazu starożytnego Egiptu. Żadnego
szczegółu nie pozostawiła przypadkowi i od samego początku jest jasne, że wie,
o czym pisze. Sporo miejsca poświęciła Gische rewolucji religijnej, jaką
zamierzał przeprowadzić Amenhotep i obawiałam się, czy nie będzie to nużące,
ale na szczęście nic takiego nie miało miejsca. Plany młodego króla i to, do
czego doprowadziły, przedstawione są w pełni zrozumiale i w taki sposób, że nie
powinny przeszkadzać tym, którzy za nadmierną ilością danych historycznych nie
przepadają. Mam tylko taką jedną małą uwagę: wydaje mi się, że troszkę mało tego
romansu w romansie. Mnie nie przeszkadzały proporcje, która przyjęła pisarka,
zwłaszcza że by zrozumieć nowego władcę i jego podejście do żony, co w
konsekwencji popchnęło ją do romansu, trzeba wiedzieć, czym się zajmował i
jakie miał priorytety. Ale mam lekkie obawy, że ktoś nastawiony tylko na
historię miłosną, będzie rozczarowany jej rozmiarem.
W mojej opinii największe brawa należą się autorce za
charakterystykę męskich bohaterów: Amenhotepa i Dżehutimesa. Rozterki i
wątpliwości targające obydwoma mężczyznami zaprezentowała z wielką
pieczołowitością, dzięki czemu ja jako czytelnik miałam wrażenie, że też je
czuję. Paradoksem jest tylko to, że jeden z nich marzył o tym, z czego ten
drugi nie chciał skorzystać, a jeszcze boleśniejszy fakt, jak wpłynęło to na
wszystkie postaci.
Victoria Gische „Kochanką królewskiego rzeźbiarza”
udowodniła, że ma coś do powiedzenia w materii powieści historycznych. Mam
nadzieję, że na tej jednej pozycji w tym gatunku nie poprzestanie i da nam
szansę obcowania z wykreowanymi przez nią bohaterami na tle wydarzeń
dziejowych.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Bellona.
Wyzwania: „Czytamy książki historyczne”, „Grunt to okładka”, „Polacy nie gęsi”.
Może kiedyś.. książki historyczne lubię, ale teraz mam dłuższą przerwę od nich, chociaż na pewno do nich wrócę :)
OdpowiedzUsuńA ja się nie mogę od historii oderwać:) Ale dobrze mi z tym:)
UsuńPowyższa książka raczej mnie nie interesuje, ale mam ogromną chęć poznać debiut autorki, który jest zdecydowanie w moim guście.
OdpowiedzUsuńO widzisz, a mnie znów do debiutu jakoś niezbyt ciągnie;)
UsuńRzecz gustu :)
UsuńOczywiście:) Byłoby nudno, jakbyśmy wszyscy lubili to samo;)
UsuńCieszę się, że lektura i Tobie przypadła do gustu. Czekamy teraz na kolejną książkę autorki.
OdpowiedzUsuńMnie bardzo interesuje ta obyczajowa, o której autorka mówiła w Twoim wywiadzie:)
UsuńJuż dawno nie natknęłam się na książkę o tak ciekawej fabule. Jak widać, polskie pisarki potrafią pisać coś więcej niż tylko powieści obyczajowe, choć z tego wiem Gische raczej nimi nie gardzi:). Bellona wydaje ostatnio same ciekawe książki.
OdpowiedzUsuńJa akurat lubię powieści obyczajowe, więc mnie to cieszy, że polskie pisarki obracają się w tym gatunku. Co nie zmienia faktu, że oczywiście fajnie przeczytać czasem coś odmiennego;)
UsuńCieszę się, po przeczytaniu Twojej opinii, że ta pozycja jest już u mnie na półce ;))
OdpowiedzUsuńJuż niedługo zaczne ją czytać :))
Przyjemnej lektury życzę:)
UsuńOoo proszę polska autorka, nigdy bym się nie domyśliła. Oczywiście ja jako rzadki blogowy bywalec znowu mam braki, bo widzę, ze wy już kojarzycie doskonale autorkę. Fabuła ciekawa, więc może kiedyś przeczytam tę powieść. Chociaż nie ukrywam Paulinko, że takiego zawrotnego tempa czytania jak Ty nigdy nie osiągnę, więc dużo wartościowych książek przeleci mi tylko koło nosa:)))
OdpowiedzUsuńJest coś w tym bywaniu na blogach, Aguś, bo ja autorkę poznałam dzięki stronie Awioli, gdzie ukazał się z nią wywiad;) Ale myślę (i mam nadzieję), że może w wakacje będziesz mieć więcej czasu na tę działalność;)
UsuńAgunia, a ja widzisz mam podobne obawy, tylko mnie bardziej martwi to, że nie do wszystkich ciekawych lektur będę mieć dostęp;)
Gdybyś Paulinko kupiła czytnik do e-booków, to bym Cię zasypała książkami:) Już teraz powoli zaczynam wracać "do życia", odkąd zaczęłam leczyć niedoczynność tarczycy. Ta choroba zdemolowała mnie i moje życie. Aż trudno w to uwierzyć.
UsuńOjej, nawet nie wiedziałam. To trzymam kciuki, Agunia, żeby teraz było już wszystko dobrze:)
UsuńA nad czytnikiem poważnie rozmyślam, nigdy bym nie powiedziała, że to kiedyś nastąpi, a jednak;)
Mam wielką ochotę na tę książkę :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, bo to dobra książka:)
Usuń