Charlotte Brontë
„Profesor”, MG 2012, ISBN 978-83-7779-092-2, stron 320
William Crimsworth jest młodzieńcem, który właśnie ukończył
Eton i staje przed wyborem dalszej drogi życiowej. Pozbawiony wsparcia
rodziców, może liczyć jedynie na poradę swoich wywodzących się z arystokracji
wujów, odrzuca jednak ich propozycję: nie chce wstąpić w stan kapłański, ani
tym bardziej poślubić jednej ze swych kuzynek. Trochę na złość i na przekór
krewnym, postanawia zostać kupcem, wiedząc jak mocno pogardzają oni takim sposobem
zarobkowania, i wyjeżdża do brata, właściciela fabryki w pewnym hrabstwie.
Zostaje kancelistą, a do jego obowiązków należy tłumaczenie listów.
Ale relacje
z bratem, w tej chwili jedyną bliską osobą z rodziny, wcale nie są wzorcowe.
Edward Crimsworth nie może darować młodszemu bratu, że środki na jego edukację
wyłożyli wujowie, którzy upokorzyli ich matkę. William nie zabiega o cieplejsze
uczucia fabrykanta, a jego cierpliwość pewnego dnia się wyczerpuje. Celem jego
wyjazdu staje się Belgia. Z polecenia przyjaciela poznanego w hrabstwie (choć
wtedy na pewno by go tak nie nazwał), dostaje posadę nauczyciela języka
angielskiego w szkole z internatem dla chłopców. Jego pracodawca, monsieur
Pelet, już wkrótce rekomenduje go do pracy także w sąsiedniej szkole dla
młodych panien. Jak potoczą się dalsze losy Williama?
Ze wszystkich dzieł sióstr Brontë do tej pory miałam okazję
czytać tylko „Wichrowe Wzgórza” autorstwa Emily. Lektura publikacji Eryka
Ostrowskiego, dotycząca w głównej mierze najstarszej z nich, Charlotte,
zachęciła mnie do poznania innych powieści, które wyszły spod pióra mieszkanek
plebanii w Haworth. Na początek wybrałam „Profesora”, pierwszą powieść
Charlotte, wydaną dopiero po jej śmierci, a w Polsce po raz pierwszy w 2012 r.
nakładem Wydawnictwa MG. Jest to opowieść o młodym i ambitnym człowieku, który
sens swojego życia widzi przede wszystkim w pracy. To ona ma być sposobem na
dostatni i pełen godności żywot. Jest w pełni świadomy tego, że do wszystkiego
będzie musiał dojść sam, że nikt mu w tym nie pomoże – zresztą wcale tego nie
chce, nie pozwoliłby mu na to wysoce rozwinięty honor, główny wyznacznik jego
działań, który nie pochwaliłby zaciągania długów, nie tylko tych finansowych,
ale przede wszystkim słownych. William Crimsworth ma jasno sprecyzowane
poglądy, na każdy temat ma swoją opinię i nie ulega zbyt łatwo wpływom innych.
Jest przekonany o swojej wartości - nie tylko jako człowieka, ale też jako
przedstawiciela swojego narodu, który znalazł się na obczyźnie – oraz
słuszności swoich przemyśleń i uwag o otaczających go ludziach i zjawiskach.
Ta pokrótce przedstawiona charakterystyka głównego bohatera
„Profesora” jest tym czynnikiem, przez który powieść czytało mi się dość ciężko
– zwyczajnie nie polubiłam Williama, wydawał mi się antypatyczny i bardzo
zarozumiały. Nie podobało mi się jego traktowanie innych z wyższością,
swoistego rodzaju manipulowanie; a już szczególnie nie pochwalałam takiego
zachowania wobec kobiet. Oczywiście mam świadomość, że w XIX wieku mężczyźni
żywili przekonanie o słabszej konstytucji damskiego umysłu i charakteru, co nie
zmienia faktu, że rodzi to we mnie bunt. Cieplejsze uczucia wzbudził we mnie
Crimsworth pod koniec fabuły, ale nie zmieniło to całokształtu mojej jego
oceny.
„Profesor” jest napisany językiem, wobec którego przychodzi
mi na myśl jedno określenie: gęsty – od porównań, od opisów, od znaczeń, od
emocji wyrażanych na chłodno. To styl, który wymusił na mnie większą uwagę i
skupienie, a jego siła tkwi właśnie w inności i odmienności od lektur, jakie
zazwyczaj wybieram. Pierwsze spotkanie z twórczością Charlotte Brontë zaliczam
do udanych, mimo braku sympatii do wiodącej postaci.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu MG.
Wyzwania: „Czytamy powieści obyczajowe”, „Czytamy książki
historyczne”.
Nie przepadam za książkami, które się ciężko czyta.. Ale może jednak dam szansę tej lekturze ;)
OdpowiedzUsuńU mnie podobnie, dlatego też z dystansem podchodzę do klasyki. Ale powieści słynnych sióstr chcę poznać:)
UsuńJestem bardzo ciekawa tej lektury, ale trochę obawiam się tego gęstego jeżyka, który może utrudnić mi czytanie
OdpowiedzUsuńtak, nie przepadam za długimi i kwiecistymi opisami
UsuńJa raczej też nie, ale w tamtych czasach chyba inaczej nie pisano, więc po kilku stronach postanowiłam przywyknąć;)
UsuńZazdroszczę Ci możliwości przeczytania tej książki :) Ja też z twórczości sióstr Bronte znam tylko "Wichrowe..." i mam zamiar zapoznać się z resztą ich dzieł :)
OdpowiedzUsuńTo mamy takie same plany:)
UsuńMam w domu już trzecią pozycję sióstr Bronte i kochana od razu Ci powiem, wydaje mi się,że tylko Wichrowe dobrze się czyta:) ale nie zniechęcaj się, one mają taki piękny styl,że aż chce się pomęczyć, ja Ci z całego serca polecam Jane Eyre, jest to książka tak emocjonująca, zaś przedstawiona miłość wydaje się już w dzisiejszych czasach niemożliwa, tak dojrzała i wytrwała, Aj rozpisałam się hihi, ale przeczytaj. Na koniec z pewnością się wzruszysz, ale ta też nie należy do łatwych. Trzeba jej trochę czasu poświęcić ;)
OdpowiedzUsuńDaleka jestem od zniechęcania się;) Na razie myślałam, żeby sięgnąć po "Agnes Grey", ale skoro tak zachęcasz, to może się skuszę na Jane Eyre:)
UsuńTej powieści jeszcze nie czytałam. Jak uporam się z zaległościami, na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńTrochę mnie pocieszyłaś, że nie jestem jedyna w tyle z siostrami Bronte;)
UsuńMam za sobą dwie przygody z twórczością sióstr Bronte, a na półce czekają "Wichrowe Wzgórza". Miło wspominam "Profesora", chociaż to literatura specyficzna, które nie każdemu może przypaść do gustu.
OdpowiedzUsuńPo "Profesorze" i po "Wichrowych Wzgórzach" stwierdzam powoli, że pewnie cała twórczość sióstr jest taka specyficzna:)
UsuńDotychczas nie miałam okazji zapoznać się z twórczością sióstr Bronte, ale chce jednak spróbować nadrobić braki w tej kwestii i mam nadzieję, że niebawem mi się to uda.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że podjęłaś takie postanowienie i trzymam kciuki za jego realizację:)
UsuńKilka książek od sióstr Bronte gości już na mojej półce, a teraz coś czuję, że i "Profesorowi" się nie oprę ;)
OdpowiedzUsuńU mnie tylko dwie, póki co;)
UsuńNie czytałam jeszcze, ale mam zamiar jak najszybciej poznać wszystkie książki autorstwa sióstr więc i na tę przyjdzie pora :)
OdpowiedzUsuńCzyli jesteśmy na podobnym etapie:)
UsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki sióstr Bronte i powiem że jakoś mnie nie ciągnie., może kiedyś.
OdpowiedzUsuńRóżnie to bywa, też kiedyś twierdziłam, że klasyka nie dla mnie, ale w tym przypadku podjęłam wyzwanie:)
UsuńCzytałam jedną książkę tej autorki i z pewnością po tę również sięgnę : ) Może nie w najbliższym czasie, ale na pewno : >
OdpowiedzUsuńPozdrawiam : )
Ja podobnie, też chcę przeczytać pozostałe, nie wiem, kiedy, ale w tym roku na pewno:)
UsuńBardzo mi się podobała.
OdpowiedzUsuńTo dobrze:)
UsuńPrzygodę z siostrami Bronte rozpoczęłam stosunkowo nie dawno, zaczęłam od Anne Bronte, wkrótce planuję kolejne powieści klanu tych autorek.
OdpowiedzUsuńJa właśnie mam ochotę na powieść Anne, ale jestem kuszona "Jane Eyre";)
UsuńRównież bardzo chcę poznać twórczość sióstr Brontë. Wiem co to znaczy z jednej strony być zahipnotyzowanym książką, kunsztem i stylem literackim, a z drugiej strony troszkę męczyć się podczas czytania. Miałam takie odczucia podczas niedawnej lektury jaka był "Filip" Tyrmanda:)
OdpowiedzUsuńO widzisz, Tyrmanda też chcę poznać, bo przekonałaś mnie swoją recenzją:)
Usuń