Joanna M. Chmielewska „Mąż zastępczy”, MG 2014, ISBN
978-83-7779-183-7, stron 288
Świat Piotra właśnie został wyrwany z utartego porządku.
Jego żona od niego odchodzi, i jakby tego było mało, okazuje się, że rywalem
jest jego własny szef. Mężczyzna nie potrafi tego zrozumieć, wie, że czasem
zdarzały im się gorsze chwile, ale tak przecież jest w każdym związku. Fakt, że
dużym cieniem położyły się nieskuteczne starania o dziecko: tak bardzo chcieli,
a nie wychodziło; z czasem nawet przestali już o tym rozmawiać. Wyjechał za
granicę, myśląc, że chociaż sytuacja materialna będzie stabilna, ale tylko
pogorszył tym wszystko.
Joanna M. Chmielewska była jednym z moich odkryć
czytelniczych zeszłego roku. Jej książki mają dla mnie klimat i magię, dzięki
którym odrywam się od szarości dnia codziennego, mimo że pisarka pisze właśnie
o ludziach i wydarzeniach zwyczajnych. Ale to na tym polega jej urok. Z
niecierpliwością oczekiwałam jej czwartej powieści dla dorosłego czytelnika i
od razu powiem, że znów zostałam oczarowana wykreowanym światem i jego
bohaterami, tym bardziej że kolejny raz przeniesiemy się na chwilę do Piwnicy
pod Liliowym Kapeluszem, fascynującej kawiarni, do której chciałabym choć raz
trafić, by poczuć jej niepowtarzalny zapach i nastrój.
„Mąż zastępczy” to opowieść o kobietach i mężczyznach,
którym czasem ze sobą nie po drodze. To opowieść o samotności, która staje się
często nieodłącznym towarzyszem życia wcale nie z wyboru, choć nawet wtedy może
przybrać odpychającą postać. Życie nie każdej z klientek Piotr zmieni, ale w
większości pozostawi swój osobisty ślad.
Choć jak to u Chmielewskiej bywa, na pierwszym planie
znajduje się wzruszenie, to nie brakowało także okazji do uśmiechu. W tym
celowała Tosia ze swoim uwielbieniem do „pana męza” i skłonnością do zadawania
w najmniej odpowiednich momentach wywołujących rumieniec zakłopotania u
dorosłych pytań; myślę, że z jej lekcji „pierwsej”, czyli „cyscenie kolanek”
sama mogłabym skorzystać. Bardzo przypadł mi też do gustu wątek Joli Czernik i
jej szalonych pomysłów, w których realizacji mógł jej pomóc tylko Piotr.
Autorce udało się stworzyć naprawdę wiarygodnego bohatera.
Osobiście nie znoszę takich rozmazanych, literackich facetów, co to nie radzą
sobie z własnym życiem i tylko by się nad sobą użalali, zamiast podjąć
jakąkolwiek walkę. Chmielewska zachowała idealne proporcje: Piotr nie jest
nieczułym samcem, który uważa, że wszystko co złe, to inni, ale absolutnie nie
on. Piotr wie, że na pewno zawinił, ale tęskni i cierpi, bo nie tak łatwo
przekreślić wspólne życie z kimś, kto był żoną, kochanką i przyjaciółką.
Jednocześnie nie przekracza granic, które sprawiłyby, że tylko by drażnił i nie
dawał się lubić – w odpowiednim momencie wziął się w garść.
„Mąż zastępczy” to ciepło i z sympatia poprowadzona fabuła,
którą czyta się lekko i przyjemnie, z nutką refleksji nad relacjami
międzyludzkimi. Joanna M. Chmielewska przypomina, że trzeba o nie dbać, bo to
jeden z naszych największych skarbów. Polecam, to powieść, którą choć przeczyta
się błyskawicznie, będzie się długo pamiętać.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu MG.
Wyzwania: „Czytamy powieści obyczajowe”, „Polacy nie gęsi”.
Przyznam, że mam chęć ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby Ci się udało:)
UsuńTeż bardzo lubię tę autorkę, szczególnie za "Sukienkę z mgieł". Jestem ciekawa jak wypadła tworząc książkę z męskiej perspektywy :-)
OdpowiedzUsuńJak tak dłużej pomyślę, to wydaje mi się, że mnie również "Sukienka z mgieł" podobała się najbardziej.
UsuńW moim przekonaniu ta męska perspektywa wyszła autorce bardzo dobrze, wykreowała normalnego faceta:)
Nigdy nie wpadłabym na to, by prowadzenie tego typu firmy wykorzystać do zbierania informacji o kobietach. Ciekawy pomysł. Ja jak dotąd nie czytałam żadnej książki Chmielewskiej i bardzo tego żałuję. Większość jej powieści zbiera bardzo pochlebne recenzje.
OdpowiedzUsuńWiem, że nie przepadasz za powieściami obyczajowymi, ale myślę, że z tą autorką możesz zaryzykować. Dla mnie jej książki zawsze są o czymś, raczej nie zaliczyłabym ich do tych, które przeczytasz i za tydzień nie pamiętasz, o czym były;)
UsuńDawno mnie żadna książka nie zaintrygowała tak bardzo, jak powyższa. Jest w niej to ,,coś'' co przyciąga. Może to okładka, może zarys fabuły, a może po prostu twoja pochlebna recenzja. Nie wiem. Wiem tylko, że chce koniecznie ją poznać, choćby zaraz.
OdpowiedzUsuńCo mnie bardzo cieszy, bo naprawdę chciałabym, żebyś poznała tę książkę, jest warta poświęcenia jej kilku godzin:)
UsuńTak patrzę i myslę, że tym razem to nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńAczkolwiek bardzo interesująca recenzja :)
Pozdrawiam ciepło :*
Na pewno sama wiesz najlepiej, czy to Twoje klimaty, ale jednak zachęcałabym, żebyś spróbowała;)
UsuńBardzo fajny pomysł na fabułę! Czuję się zaciekawiona! Chętnie przeczytam tę książkę :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, autorka postawiła na oryginalność, z bardzo dobrym skutkiem:)
UsuńFajnie,że Tobie też się spodobała, ja nawet nie wiem kiedy ją połknęłam :D
OdpowiedzUsuńBo ona jakoś tak niepostrzeżenie wciąga, ja też nie zauważyłam, kiedy dotarłam do końca:)
UsuńCzytałam dwie książki pani J.M. Chmielewskiej i bardzo mi się podobały, ta też już czeka na swoją kolej :)
OdpowiedzUsuńZatem miłej lektury:)
UsuńCzytałam już o tej książce i mam na nią ochotę :)
OdpowiedzUsuńOby udało Ci się przeczytać:)
UsuńCzekam na swój egzemplarz :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci się spodoba:)
UsuńWłaśnie w piątek odebrałam tę książkę z poczty. Niebawem się za nią zabieram, już nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńCzekam wobec tego na Twoje wrażenia:)
UsuńJedna z wcześniejszych książek autorki bardzo mi się podobała, więc i po tę chętnie sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńMnie się wszystkie podobały i do wszystkich będę zachęcać:)
UsuńNiebanalna, ciekawa fabuła
OdpowiedzUsuńI świetne wykonanie;)
UsuńJuż przeczytałaś?! Na mnie lektura nadal czeka, ale już wkrótce przystępuję do czytania :D mam nadzieję, że na mnie książka zrobi równie pozytywne wrażenie :)
OdpowiedzUsuńW piątek wygospodarowałam na nią czas, a jest tak napisana, że sama nie zauważyłam, kiedy mnie wciągnęła:)
Usuń