Monika Rebizant-Siwiło „Wrzosowiska”, Replika 2014, ISBN
978-83-7674-208-3, stron 404
„Jesteś wiedźmą, mamusiu, a wiedźma to taka kobieta, która
wie wszystko. A wiesz, kim byś była, gdybyś nie wiedziała nic?” Nie wiedziałam,
ale szybko mnie uświadomiła: „Niewiastą, mamusiu. Zwykłą niewiastą!” (str.
214). Tak mała Natalia tłumaczyła swojej matce, Julii, dlaczego jest mądra i
dlaczego ona sama też taka będzie, jak dorośnie. Ale rodzinne rozmowy pełne
ciepła i zrozumienia odeszły w przeszłość, odkąd Natalia poznała skrywaną
tajemnicę, dotyczącą jej przyjścia na świat. Mało tego, że wszystko, co było
dla niej pewnikiem, runęło w gruzy; dowiedziała się również, że ciąży na niej
klątwa, która dotyka wszystkich kobiet z jej rodu...
Jakie niespodzianki ma w zanadrzu przeznaczenie dla czworga bohaterów?
Odpowiedź znajdziecie na kartach „Wrzosowisk” Moniki Rebizant-Siwiło. To jej
trzecia książka, dwóch pierwszych nie miałam okazji czytać, ale o tej mogę
powiedzieć tylko jedno - choć to nieładne słowo, ale żadne inne, bardziej
składne, nie przychodzi mi do głowy: łał. Jestem pod wrażeniem, autorka
stworzyła pochłaniającą sagę, od której ciężko było mi się oderwać. Jestem
realistką twardo stojącą na ziemi, ale dość szybko porzuciłam sceptycyzm
dotyczący magii i klątw, czyli tych elementów, które w fabule odgrywają
niebagatelną rolę. Wsiąknęłam w historię, nie zastanawiając się nad jej
podobieństwem do rzeczywistości i nie rozstrzygając kwestii, czy taka sytuacja
miałaby szansę wydarzyć się naprawdę.
„Wrzosowiska” to powieść, której treść niełatwo mi było
przedstawić, żeby nie zdradzić za wiele, bo od samego początku dzieje się
bardzo dużo, z każdą stroną akcja się zagęszcza, pojawiają się kolejne
tajemnice, a wszystko wydaje się bardzo istotne. Czytając, czułam napięcie, co
będzie dalej, w jakim kierunku podąży wyobraźnia pisarki. Cała historia zaczyna
się jeszcze w XVII wieku i tu należą się autorce wyrazy uznania za zgrabne
wplecenie w powieść dziejów Zamościa. Zresztą z całej książki przebija miłość
Rebizant-Siwiło właśnie do tego zakątka naszego kraju i jest ona zaprezentowana
w taki sposób, że poczułam nieodpartą ochotę, by właśnie tam zawitać i oddać
się zwiedzaniu. Dzięki lekturze nabrałam przekonania, że ten region naprawdę ma
się czym pochwalić, a przede wszystkim odznacza się niesamowitym klimatem. Tak
przynajmniej odebrałam te fragmenty, w którym pisarka przedstawia Puszczę
Solską, Czartowe Pole czy ruiny starej papierni nad brzegiem Sopotu. Mroczny,
przejmujący, raczej ponury i straszny, ale przez to nie wiedzieć czemu tak
zachwycający i bardzo sugestywnie oddziałujący na wyobraźnię nastrój, to cecha
specyficzna dla powieści.
Autorka zastosowała podział narracji: wydarzenia śledzimy z
czterech perspektyw, dzięki czemu możemy wczuć się w myśli danej postaci, a
każda z nich staje się mocno wiarygodna. Julia, Tobiasz, Natalia, Jakub,
wszyscy są dopracowani w najdrobniejszych szczegółach. Ale ta pełna
charakterystyka dotyczy nie tylko głównych bohaterów; również ci drugoplanowi
są wyraziści i mogą wzbudzać określone emocje. Obok narracji bieżącej
przenosimy się także do lat wojennych i muszę przyznać, że to chyba te
rozdziały najbardziej przypadły mi do gustu i sprawiały największą przyjemność
czytelniczą.
Możliwe, że wszystko, co napisałam, wyda Wam się bardzo
ogólne. Nie było to celowe, nie wiedziałam tylko, jak opisać to, co mi w duszy
grało w czasie lektury, żeby nie powiedzieć za dużo o fabule i bohaterach.
Chciałam, żebyście poczuli się zaintrygowani i z ciekawością sięgnęli po
„Wrzosowiska”. Moim zdaniem warto.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Replika.
Wyzwania: „Czytamy powieści obyczajowe”, „Grunt to okładka”,
„Polacy nie gęsi”.
W wolnej chwili z chęcią sięgnę po książkę, bo mnie nią zianteresowałaś ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, taki miałam cel:)
UsuńZainteresowałaś mnie.
OdpowiedzUsuńCzyli zadanie wykonane:)
UsuńBardzo chce przeczytać tę książkę. Już poczyniłam pewne kroki, aby ją zdobyć.
OdpowiedzUsuńPozostaje mi więc życzyć przyjemnej lektury:)
UsuńBardzo ciekawa książka. Podoba mi się tematyka i jestem ciekawa treści :) Poszukam :)
OdpowiedzUsuńZachęcam i życzę miłych wrażeń:)
UsuńKocham takie emocjonujące sagi. I jaka klimatyczna okładka. Jestem kupiona.
OdpowiedzUsuńOkładka jest śliczna, tylko zastanawialiśmy się z mężem, czy pani na niej występująca jest naturalna, bo wygląda, jakby zrobiona była z dwóch części;)
UsuńTeż czasami nie wiem, jak napisać, aby zachęcić, ale nie zdradzić zbyt wiele :) Tobie się to udało i z chęcią zapoznam się z tą powieścią! Okładka jest przecudowna!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że poczułaś się zainteresowana:)
UsuńA wiesz,że ta pani na okładce faktycznie wygląda jak złączona z dwóch?;D też mi się taka dziwna wydaje;) książkę może przeczytam ale jeszcze nie teraz, chociaż nie mówię jej nie, bo widać coś w sobie ma;)
OdpowiedzUsuńNam to wygląda, jakby nogi były od innej pani, która stoi tyłem;)
UsuńZachęcająco... Brzmi ciekawie. :)
OdpowiedzUsuńshelf-of-books.blogspot.com
Zapraszam do lektury:)
UsuńMiałam możliwość przeczytania tej książki, ale dopuściłam, dlatego że Zamość to moje miasto powiatowe, do którego mam rzut beretem, tam się uczyłam i pracuję, i szczerze mówiąc bałam się, że autorka nie podoba zadaniu, a po co mi rozczarowanie, ale jak widzę nie potrzebnie miałam rozterki :-)
OdpowiedzUsuńJa Zamościa ani okolic nie znam, ale naprawdę poczułam się zauroczona:)
UsuńWidziałam już tę książkę w zapowiedziach i bardzo chciałabym ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńChciałabym, żeby udało Ci się przeczytać, porównałabym wrażenia:)
UsuńRozbudziłaś moją ciekawość :) będę miała książkę na uwadze.
OdpowiedzUsuńKoniecznie, zwłaszcza że to autorka z potencjałem:)
UsuńFenomenalna okładka! Coraz częściej myślę o sobie jak o wielbicielce okładek ; ) ;p Fabułę przedstawiłaś bardzo ciekawie, więc chętnie zajrzę pod okładkę ; )
OdpowiedzUsuńReplika ostatnio punktuje w okładkach:)
UsuńWrzosy i lawenda pięknie się prezentują na okładkach. To już któraś tego typu okładka, która ciekawie wygląda. ;)
OdpowiedzUsuńFabuła też zachęca do lektury. :)
"Uśpione marzenia" były z wrzosami, a taka kolorystyka rzeczywiście jest miła dla oka:)
UsuńWspaniała recenzja! Jestem świeżo "po" przeczytaniu książki. Skończyłam ją dosłownie kilka godzin temu :3 Podzielam Twoje zdanie! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam w wolnej chwilce do mnie :3
To może być ciekawa lektura.
OdpowiedzUsuńWłaśnie taka jest:)
Usuń