Diane Ducret, Emmanuel Hecht „Ostatnie dni dyktatorów”, Znak
2014, ISBN 978-83-240-2878-8, stron 288
Megalomania. To słowo chyba najlepiej charakteryzuje
bohaterów niniejszej książki. Buta, pycha, przekonanie o własnej wielkości,
boskości wręcz; nadawanie sobie coraz wymyślniejszych tytułów; wreszcie brak
jakiejkolwiek skruchy za zbrodnie, które popełnili. Żaden z nich do końca nie
doświadczył wyrzutów sumienia, bo najprawdopodobniej go nie miał, do samego
końca zaprzeczając faktom i trzymając się swoich urojeń i chorej wizji daleko
odbiegającej od rzeczywistości.
Diane Ducret, autorka dwóch tomów poświęconych żonom,
kochankom i partnerkom dyktatorów, tym razem, z grupą francuskich historyków i
dziennikarzy, analizuje ostatnie chwile u steru władzy tyranów, jakich w
dziejach świata nie brakowało.
Hitler, Stalin, Mussolini, Pétain, Franco, Trujillo, Mao,
Reza, Tito, Ceauşescu, Husajn, Kaddafi, Kim Dzong Il; to tylko część z
dyktatorów, których działania możemy prześledzić. Wśród nich są ci, co sami
obierali sobie życie, bynajmniej nie z poczucia winy, i ci, których udziałem
był zgon naturalny. Są ci, których poddano osądowi i stracono, oraz ci, których
dosięgła śmierć równie brutalna, jaką sami niejednokrotnie zadawali. Są też i
tacy, których nigdy nie postawiono przed jakimkolwiek trybunałem, a jedyną karą
było dla nich wygnanie, bez konieczności poniesienia odpowiedzialności za
spustoszenie, jakie siali wokół siebie, za cierpienie i krzywdy, jakie
zgotowali swoim obywatelom, a wiadomo, że jarzmo despoty było ciężkie. I chyba
takie koleje losu wzbudzały we mnie największy sprzeciw moralny – skoro jest
wina, musi być i kara, a czy za wystarczającą można uznać brak zgody na
pochowanie szczątków doczesnych w ojczystej ziemi? Ziemi, której mieszkańcom
zadano tyle ciosów? Uważam, że nie. Choć z drugiej strony, w tych przypadkach,
gdzie na przemoc odpowiedziano przemocą, również nie jestem przekonana, że było
to dobre rozwiązanie. Można się raczej zastanawiać, czy dla takich ludzi,
morderczych samowładców, jest w ogóle odpowiednia i dostateczna kara.
Przyznam, że choć historie zaprezentowane w „Ostatnich
dniach dyktatorów” czytałam z wielkim zainteresowaniem, sądząc, że warto je
znać, to nie do końca odpowiadała mi konstrukcja rozdziałów. Każdy zaczynał się
epilogiem, czyli tym, jak dany przywódca kończył, a dopiero potem następowało
krótkie streszczenie sytuacji, która do tego końca doprowadziła; chyba
wolałabym odwrotny układ. Miejscami można też dojść do wniosku, że opis wydarzeń
jest dość powierzchowny, ale to na pewno wymusiła konwencja książki; rzecz
miała dotyczyć upadków, a nie szczegółowej analizy ich przyczyn, więc zawiedzie
się ten, kto liczy na drobiazgowe tło społeczno-polityczno-obyczajowe, bo tego
nie da się dokładnie zarysować na średnio dziesięciu stronach.
„Ostatnie dni dyktatorów” wzbudzają szereg emocji, które
można podsumować w krótkim zdaniu: to się w głowie nie mieści. I to, jak
postępowali tyrani w czasie swego panowania, i to, jak się zachowywali w obliczu
odejścia od władzy i śmierci. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że takie
autokratyczne rządy wcale nie odeszły do lamusa, one nie są kwestią znaną tylko
z przeszłości. I współcześnie widzimy przecież takie przykłady, by wymienić
tylko Koreę Północną. Jak to stwierdziła Diane Ducret, „umarł dyktator, niech
żyje dyktator!” (str. 270). Niestety.
Wyzwania: „Czytamy książki historyczne”, „Nie tylko
literatura piękna...”, „Grunt to okładka”.
Lubię tę serię dyktatorską, choć póki co moja faworytka to "Kobiety dyktatorów".
OdpowiedzUsuń:)
Ja znam na razie tylko pierwszą część, druga cały czas czeka na swoją kolej;)
UsuńSama nie wiem... Książka z całą pewnością jest warta przeczytania, ale chyba wolę powieści obyczajowe.
OdpowiedzUsuńJasne, to w takim układzie bardziej bym Ci polecała "Kobiety dyktatorów", może zainteresowałyby Cię bardziej:)
UsuńHa jaka książka bardzo na czasie teraz nie uważasz?:) i to nie tylko w odniesieniu do Korei Północnej. Nadal mamy w świecie takich megalomanów co to się uważają za władcę wszechświata:)
OdpowiedzUsuńZ tym epilogiem na początku może się jakoś pogodzę, tylko najpierw muszę wreszcie przeczytać obie części Kobiet dyktatorów:)
Właśnie na aktualne wydarzenia polityczne jest idealna, jak pisałam o Korei, to o tym drugim też sobie myślałam. I jeszcze umieszczenie go w gronie kandydatów do Nobla, coś z tą nagrodą jest chyba nie halo;)
UsuńMnie została druga część do przeczytania:)
Dobra, dobra Nobel taki sam jak dla Obamy:)
UsuńNo i trafiłaś w sedno:)
UsuńDziękuję za zaproszenie, zajrzę, ale ograniczam się do tych wyzwań, w których już biorę udział:)
OdpowiedzUsuńTo publikacja idealna dla mojego wuja. Ja niekoniecznie interesuje się taką tematyką.
OdpowiedzUsuńJa nie za bardzo mam komu polecić:(
UsuńTym razem tematyka nie w moim guście. Wolę coś znacznie lżejszego i rozrywkowego.
OdpowiedzUsuńNo tak, tu lekkości nie ma;)
UsuńNiezła plejada...
OdpowiedzUsuńNooo, co jeden to lepszy;)
UsuńLubię taką tematykę, dlatego z chęcią w wolnej chwili ją przeczytam, chociaż ta konstrukcja rozdziałów faktycznie może trochę przeszkadzać w odbiorze.
OdpowiedzUsuńWiadomo, że to dość subiektywne odczucie, ale jednak potrafi przeszkadzać;)
UsuńOj coś ostatnio u Ciebie gości nie moja tematyka ;)))
OdpowiedzUsuńNo wiem, taki jakiś ciąg mi wychodzi;)
UsuńOd jakiegoś czasu mam ochotę zabrać się za książki o tej tematyce i mam nadzieję, że wkrótce mi się to uda :)
OdpowiedzUsuńMnie tematyka historyczna, szeroko rozumiana, wciąga coraz bardziej;)
UsuńNaszła mnie wielka ochota na tę książkę, ale na półce czekają jeszcze dwie części "Kobiet dyktatorów"... :)
OdpowiedzUsuńJa powoli wychodzę na prostą z tą serią, jeszcze tylko druga część kobiet i "Upadłe damy II RP".
UsuńNa pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPolecam;)
UsuńTo książka na która mam coraz większą ochotę :)
OdpowiedzUsuńTrzymam więc kciuki, żeby udało Ci się do niej dotrzeć:)
UsuńZajrzę do niej z pewnością.
OdpowiedzUsuńZachęcam;)
UsuńTak bardzo zazdroszczę, że już ją masz! Zakochałam się w całej serii, a ta książka wydaje mi się niezwykle ciekawa - z reguły w ostatnich chwilach życia słynnych ludzi jest coś niezwykłego, domyślam się więc, że wśród dyktatorów jest podobnie. Poza tym wszystkie tomy serii są bardzo dobrze zredagowane, przez co ich czytanie jest dużą przyjemnością, zupełnie inaczej niż w klasycznych tekstach historycznych. Nie mogę się doczekać, żeby sięgnąć po tę książkę!
OdpowiedzUsuńJestem tego samego zdania, ta seria Znaku należy do moich ulubionych:)
Usuńjak temat o dyktatorach, to na pewno przeczytam :) Lubię zgłębiać swoją wiedzę akurat w tej dziedzinie :))
OdpowiedzUsuńJest w tej dziedzinie coś fascynującego, to fakt;)
Usuń