Agnieszka Lisak „Życie towarzyskie w XIX wieku. Salony,
bale, teatry”, Bellona 2013, ISBN 978-83-11-12421-9, stron 336
Konwenanse. Słowo-klucz do zrozumienia życia towarzyskiego
XIX wieku. Nakazy, zakazy, etykieta warunkująca każde ludzkie zachowanie. Poradniki
i woluminy dotyczące savoir-vivre’u, nie pozwalające na choćby cień
spontaniczności i swobody. Taki obraz wyłania się z książki Agnieszki Lisak,
autorki artykułów i publikacji historycznych. W swoich poszukiwaniach
czytelniczych tym razem wybrałam lekturę traktującą o epoce, która nie
fascynuje mnie tak bardzo jak ulubione dwudziestolecie międzywojenne, czy nie
mniej ciekawe lata Polski Ludowej, ale jednak interesującej na tyle, by chcieć
zapoznać się z proponowaną problematyką. Tym bardziej że nurtowało mnie, jak
spędzano czas w okresie zaborów, a po drugie to, co tak bardzo pociąga mnie w
latach międzywojnia, z czegoś wyrosło i nawet jeśli nie wszystkie elementy
przetrwały próbę czasu, a zwłaszcza pierwszej wojny światowej, to uznałam, że
chcę wiedzieć, jak wyglądały.
Jak już wspomniałam, najważniejsze były konwenanse. Na
niczym innym ówczesnym obywatelom nie zależało tak bardzo, jak na reputacji. A
było to zjawisko obwarowane tak drobiazgowymi wytycznymi, że wcale nie tak
trudno można jej było zaszkodzić. Tu szczególnie czułe były relacje
damsko-męskie; zwłaszcza kobiety musiały się pilnować, bo normy dla nich
przewidziane były o wiele surowsze, niż dla mężczyzn, a jakakolwiek z nimi
poufałość była bardzo źle widziana, czy wręcz niedopuszczalna. „Wychodzono z
założenia, że kobieta jest zbyt lekkomyślna, by mogła samodzielnie dbać o swoją
reputację” (str. 12), dlatego też panny z domów chcących liczyć się na mapie
towarzyskiej nie prowadziły własnego życia rozrywkowego (nie mówiąc już o
zwykłym spacerze po ulicach) – zawsze musiał im towarzyszyć ktoś bardziej
odpowiedzialny, rodzice lub w przypadku mężatek mąż, a w miejscach publicznych
choćby przyjaciółka czy służąca. Głównym zadaniem niewiast było więc stałe
potwierdzanie swojej przyzwoitości i nieskazitelności oraz zachowanie nie
dające powodów do plotek, a że te rodziły się dość łatwo, to już inna kwestia.
Przy tej części rozważań pojawiła się refleksja, że mnie, z moim charakterem i
podejściem do życia, w tamtej epoce byłoby bardzo ciężko, bo mało co denerwuje
mnie tak, jak egzystencja według światłej myśli „bo co ludzie powiedzą”. Co
mają pomyśleć i powiedzieć, to i tak to zrobią, więc jaka różnica? Egoizm?
Może, ja to nazywam zdrowym podejściem.
Publikacja Lisak podejmuje same interesujące treści. Bo i
czegóż tu nie ma. Jest tematyka teatrów, ale też wystaw, widowisk i cyrków.
Jest motyw rozrywek na świeżym powietrzu, którym można się było oddawać w
parkach i ogrodach. Dowiadujemy się, jak wyglądały przygotowania do podróży czy
salonowe zabawy, którymi urozmaicono sobie czas. Poznamy też kulinaria, czyli
co i gdzie jedzono. A wszystko to pełne smaczków i ciekawostek podanych w
przystępnym stylu. Najwięcej miejsca poświęcono balom, zarówno publicznym, jak
i prywatnym. Szczególnie fascynujący wydał mi się rozdział „W czym na przyjęcie
– panie”, a w nim możemy przeczytać, że „przeciętna elegantka powinna mieć
następujące rodzaje sukien: elegancki szlafrok na rano, suknię codzienną,
wizytową, spacerową na pogodę, spacerową na niepogodę, a do tego jedną lub dwie
do występów podczas balów” (str. 268). I było to minimum. Do tego biżuteria,
śnieżnobiała skóra (stąd konieczność używania parasolek, bez których nie do
pomyślenia było wyjście z domu) i oczywiście ściśnięty do granic omdlenia
gorset; nie zapominajmy też o fryzurze i kosmetykach. Prawdziwym damom musiało
być naprawdę nielekko...
Niektóre z przekonań, jakie wtedy panowały, mogą bawić, inne
śmieszyć, jeszcze inne wzbudzają sentymenty, ale jedno jest pewne: całość
zapewniła mi doskonałą rozrywkę. Agnieszka Lisak uważa, że „najwspanialszy
rodzaj podróży to podróż w czasie” i bez wątpienia jej książka jest świetną
okazją do takiego cofnięcia się do lat minionych, które już nigdy nie powrócą.
I na koniec mam jedną uwagę: wydawnictwo jest przyzwoite pod względem
edytorskim, duży format, z białym papierem, ze sporą dawką ilustracji, ale błąd
ortograficzny w postaci „uwcześni” (str. 212) robi bardzo złe wrażenie.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Bellona.
Wyzwania: „Czytamy książki historyczne”, „Grunt to okładka”,
„Nie tylko literatura piękna...”, „Polacy nie gęsi”.
Och! To musi być naprawdę ciekawa książka. Prawdziwa gratka chociażby dla fanów Jane Austen :)
OdpowiedzUsuńOglądałam jakiś czas temu program w telewizji o tym jak trujące były tapety w tamtym czasie i ludzie popadali w choroby, a także o szkodliwości gorsetów dla kobiecego ciała. Bardzo ciekawe rzeczy.
No od gorsetów podobno mięśnie zanikały, to ja dziękuję;)
UsuńMoja kuzynka lubię takie historyczne publikacje o życiu towarzyskim w XIX wieku, dlatego wspomnę jej po powyższej pozycji. Jestem przekonana, że od razu postanowi ją kupić.
OdpowiedzUsuńJeszcze jest o miłości i małżeństwie tej samej autorki.
UsuńChciałabym dowiedzieć się ciekawych rzeczy na temat konwenansów XIX wieku, na pewno zdziwiłabym się w niektórych tematach.
OdpowiedzUsuńJest sporo takich miejsc w treści, gdzie rzeczywiście można się zdziwić;)
UsuńWydawało mi się, że książka będzie dość nudna, a tymczasem piszesz, że dostarczyła ci rozrywki... Jeśli tak sprawy stoją, to jeśli wpadnie mi w ręce - na pewno się skuszę :)
OdpowiedzUsuńPoczątkowo też się trochę tego obawiałam, ale nie nudziłam się ani przez moment:)
UsuńOoo widzę coś dla mnie : ) Bardzo lubię takie książki. Mam na swojej półce ,,Wpływowe kobiety drugiej Rzeczypospolitej", ale niestety jeszcze jej nie przeczytałam. Staram się znaleźć taką chwilę, w której nie będą mnie rozpraszać zajęcia szkolne, a to jest trudne ; )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :>
U mnie książka Kopra też stoi na półce i apatyty na nią rosną;)
UsuńFajnie znać więcej ciekawostek z tamtego okresu, więc chętnie przeczytam :))
OdpowiedzUsuńWiedza podana w takiej formie lepiej wchodzi;)
UsuńTo musi być faktycznie świetna publikacja. Miło, że oko może cieszyć się pięknymi zdjęciami, ale szkoda, że wdarł się ten błąd ortograficzny. Może w przyszłości przeczytam :)
OdpowiedzUsuńMożliwe, że się czepiam, ale nie mogłam przymknąć oka na błąd takiego kalibru. Ale merytorycznie książka dobra:)
UsuńTrochę nie moje gusta więc tym razem podziękuję ;)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś;)
UsuńChętnie bym dowiedziała się, jak wyglądało życie towarzyskie w XIX wieku :)
OdpowiedzUsuńNa dobry początek ta książka będzie jak znalazł;)
Usuń