sobota, 3 września 2016

Remigiusz Mróz "Immunitet"



Remigiusz Mróz „Immunitet”, Czwarta Strona 2016, ISBN 987-83-7976-510-2, stron 648

Do Joanny Chyłki z prośbą o pomoc zwraca się jej kolega ze studiów. Sebastian Sendal jest najmłodszym w historii sędzią Trybunału Konstytucyjnego, cieszącym się szacunkiem wszystkich opcji politycznych i innych prawników. Teraz jednak zostaje oskarżony o zabójstwo. Sendal twierdzi, że nie znał swojej rzekomej ofiary, a w dniu zabójstwa na pewno nie było go w Krakowie. Skoro jednak prokuratura zabiega o uchyleniu mu immunitetu, to znaczy, że ma solidne dowody jego winy. Sędzia upiera się, że nic nie zrobił, a w głowie Chyłki pojawiają się z czasem myśli o politycznej zemście lub szeroko zakrojonym spisku. Przywrócona do pracy prawniczka kancelarii Żelazny & McVay zmaga się ze swoimi demonami: alkoholizmem i tym, że ma bronić własnego ojca. Na nowo układa sobie także relacje z Kordianem Oryńskim.

Rzeczywistość polityczna w naszym kraju zmienia się błyskawicznie. Gdy Remigiusz Mróz pisał „Immunitet”, nie było w dziejach przypadku, by sędzia Trybunału został o cokolwiek oskarżony. Minęło kilka miesięcy i proszę bardzo, mamy śledztwo, czy przewodniczący TK nie złamał prawa. Ale w sumie to nie o tym chciałam pisać, bo pewnie nie tylko ja chciałabym, żeby cała ta sytuacja wokół Trybunału wreszcie się uspokoiła. Chciałam raczej nadmienić, że autor, jak widać, mocno trzyma rękę na pulsie, stąd też jego najnowsza fabuła okazała się być tak bliska obecnym realiom. A mnie to bardzo pasuje.

Najnowszy tom perypetii Chyłki i jej niegdysiejszego podopiecznego pochłonęłam w siedem godzin, bijąc wszelkie własne rekordy. Zwyczajnie nie potrafiłam się oderwać, ale w przypadku Mroza to już nic dziwnego, to cecha charakterystyczna jego stylu i ogólnie jego twórczości. Jednak to stwierdzenie o niemożności przerwania lektury robi się powoli nudne, o ile już się nie zrobiło, i właściwie wstyd o tym w ogóle pisać, ale inaczej się nie da, bo cały czas próbuję pojąć ten fenomen: dlaczego książki autora wzbudzają aż taki entuzjazm? Oczywiście potrafiłabym wymienić wszystko to, co składa się na taki, a nie inny, odbiór, ale to i tak za mało, to nadal nie wyczerpuje tematu. Uznając więc, że tego nie da się racjonalnie wytłumaczyć, mogę tylko dodać, że jeśli chodzi o „Immunitet”, olbrzymie znacznie ma fakt, iż Joanna i Zordon znów stoją po jednej stronie barykady, a nie przeciwko sobie, jak w „Rewizji”. I tak stan uważam za o wiele bardziej naturalny.

Oczywiście pisarz nie byłby sobą, żeby nie wywinąć na koniec jakiegoś numeru. I wywinął, kolejny raz o takiej sile rażenia, że musiałam zbierać szczękę z podłogi. Naprawdę niezgłębiona jest jego wyobraźnia, a pomysłowość nie zna żadnych granic, bo nawet jak już człowiek wie, że można się po nim spodziewać dosłownie wszystkiego, to i tak on zawsze zrobi coś, na co w życiu bym nie wpadła. Bez wątpienia Mróz jest w najwyższej formie, skoro funduje coś takiego w epilogu. I widzę tu także małą skłonność do masochizmu: pisarz chyba lubi, gdy wiesza się na nim psy i koty za pozostawienie w oczekiwaniu na następną część;) Poważnym, życiowym problemem stają się rozmyślania, ile tym razem będziemy czekać, żeby przekonać się, co jeszcze wymyślił do Chyłki i Kordiana pisarz.

„Immunitet” jest kolejnym brawurowym przykładem na to, że Remigiusz Mróz jest w swoim żywiole, gdy przystępuje do pisania. A potem w swoim żywiole są tysiące (miliony?) czytelników, którzy zasiadają do lektury jego powieści. Gorąco namawiam do poznania wszystkich czterech części, to naprawdę jedna z najlepszych serii, jakie w życiu czytałam.

Za możliwość przeczytanie bardzo dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona. 

http://czwartastrona.pl/


Recenzje pozostałych tomów:

20 komentarzy:

  1. Nie czytam, mój egz. przyjedzie do mnie we wtorek. Już nie mogę się doczekać. Jestem wielbicielka chyłkowo-zordonowego duetu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że lektura dostarczy Ci mnóstwa emocji, tak jak mnie:)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Przy tempie pisania autora zaległości mogą Ci jeszcze urosnąć;)

      Usuń
  3. Mój egzemplarz czeka cierpliwie na półce, jednak muszę przyznać, że po takich recenzjach jak Twoja, trudno jest doczekać się chwili kiedy się w końcu po niego sięgnie :D Najbardziej nie mogę doczekać się zakończenie, to ono zawsze jest jedną wielką petardą :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ty marudzisz u mnie, ja będę u Ciebie. No nie umiem poradzić, że seria z Chyłką i tym jak mu tam, nie przemawia do mnie. No nie i już ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nam się wyrówna;)

      Usuń
    2. Ha ha, racja ale ja nie robię tego celowo, jakoś coś mi nie po drodze z tym cyklem;)

      Usuń
    3. Ja u Ciebie przecież też nie;)

      Usuń
  5. Ech, kiedy ja się wezmę za Mroza?

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytam na pewno bo Chyłkę i Zordona uwielbiam. To że znów pracują razem bardzo mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ta część jeszcze przede mną, ale mam nadzieję, że już niedługo! ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Na razie nie mam w planach tej książki, ale może za jakiś czas się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja, jak wiesz, jestem mniej entuzjastycznie nastawiona do tego tomu, ale baaaaardzo jestem ciekawa jak autor rozwiąże to, co namieszał na końcu. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby się tylko nie zaplątał w tym, co wymodził;)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.