środa, 7 września 2016

Liliana Fabisińska "Weranda na Czarcim Cyplu"


Liliana Fabisińska „Weranda na Czarcim Cyplu”, Filia 2016, ISBN 978-83-8075-145-3, stron 472. Premiera 14.09.2016.

Ścieżki Natalii i Niny po raz pierwszy skrzyżowały się w sanatorium w Ciechocinku. Po początkowych sprzeciwach Niny wobec starszej towarzyszki kuracji, kobiety połączyła przyjaźń, uwielbienie dla psa Maksa oraz skłonność do wpadania w tarapaty. Z uzdrowiska każda wróciła do własnego życia. Natalia znów otworzyła drzwi swojego zakładu fotograficznego „Mewa”, tyle że coraz częściej świeci on pustkami. Mieszkańcom Helu wyjątkowo mocno nie leży fakt, iż Natalia układa sobie życie z żeglarzem Wiktorem – w jej wieku mini, czerwona szminka oraz pocałunki w miejscach publicznych, doprawdy, toż to nie uchodzi. Nina znów skupia się na swojej firmie, SIS-4, i zabieganiu o nowe kontrakty. Choć bardzo chce zapomnieć o niedoszłym ślubie z Maksem, nie może, bo utrudnia jej to suknia ślubna, wracająca do jej szafy jak bumerang. Gdy były narzeczony wreszcie się z nią kontaktuje, jego słowa wytrącają dziewczynę z jako takiej równowagi. Jakby tego było mało, w życiu jej i Natalii znowu zaczyna pachnieć kryminałem, gdy stają się podejrzane o morderstwo. Jedyna nadzieja w Baltazarze Szprocie, policjancie, który już raz przekonał się, na co stać obie kobiety. 

„Sanatorium pod Zegarem” przekonało mnie do siebie intrygującym opisem. Pierwsza część serii „Jak pies z kotem” okazała się być rewelacyjną lekturą, którą Liliana Fabisińska urzekła mnie do reszty. Drugiego tomu nie mogłam się już doczekać, ale muszę tu wspomnieć o jego okładce – nie wiem, jak Was, ale mnie ona całkowicie zniewala. I tak jak wiem, że nie ocenia się książki po okładce, tak wiem też na pewno, że nawet nie znając pierwszej części, zrobiłabym wszystko, by poznać „Werandę na Czarcim Cyplu”. A skoro udało mi się to jeszcze przed premierą, mogę z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że piękno okładki idzie w parze ze znakomitą zawartością i „Weranda...” jest nawet jeszcze lepsza, niż jej poprzedniczka.

Odniosłam wrażenie, że „Weranda...” bardziej koncentruje się na Natalii. I bardzo dobrze, moim zdaniem. Współczesna literatura obyczajowa ma najczęściej za bohaterki kobiety młode, stojące u progu dorosłego, prawdziwego życia, albo takie, które już coś przeżyły, ale ich metryka ciągle jeszcze pozwala im zaliczać się do tych młodych. Osobiście rzadko trafiam na fabuły, które dają głos kobietom w wieku 60 albo nawet 70 +, ale nie traktują ich jako tło dla, przykładowo, dzieci czy wnuków, lecz pokazują, że ich codzienność może być wypełniona po brzegi, że nic się nie kończy, nawet jeśli przekracza się kolejne progi czasowe. Fabisińska postawiła na taką właśnie bohaterkę, czego początki mieliśmy już w „Sanatorium” – mądrą, doświadczoną, ale ciągle pełną radości życia i świeżości, młodszą duchem nawet od Niny. I dlatego tak bardzo Natalii kibicowałam, a jednocześnie białej gorączki dostawałam, gdy widziałam, co ją spotyka. Mało co tak mnie irytuje, jak sytuacje, gdy inni nie tylko interesują się moim życiem, ale jeszcze próbują o nim decydować, wpływać na nie, wymuszać określone postępowanie. Ze strony tych innych zawsze towarzyszy temu jakaś obłuda, hipokryzja. Na szczęście Natalia ma twardy charakter i nie jest łatwo ją złamać. Pisarka pokazała jednak, na przykładzie tej małej społeczności, że chyba nie do końca jesteśmy gotowi rezygnować ze stereotypów w naszym myśleniu. Dla większości kobieta po siedemdziesiątce to najczęściej babcia, która powinna opiekować się wnukami, ale na pewno nie osoba, które jest pochłonięta swoimi pasjami, chce np. ukończyć doktorat, a już broń Boże ktoś, kto uprawia seks i cieszy się udanym życiem miłosnym – zgroza i bezeceństwo. Dobrze, że wreszcie znalazł się ktoś, kto zauważył potrzeby kobiet także w tym wieku późniejszym i o nich napisał.

Tak jak wspomniałam, ten wątek wydał mi się najistotniejszy, ale podobnie jak w pierwszej części, teraz również pisarka zafundowała nam zagadkę kryminalną, która wiąże się z tym, czym na co dzień ekscytuje się Natalia, czyli sztuką i botaniką. Szczerze muszę przyznać, że byłam bardzo zaskoczona wnioskami, do których dochodziła pani Burska i ostatecznym rozstrzygnięciem. Tym większe brawa dla autorki za tak niecodzienny pomysł i rozwiązanie. Nie można również zapominać o dwóch ważnych elementach, które biją z każdej strony „Werandy...” i decydują o jej odbiorze – o poczuciu humoru (a miejscami także ironii) oraz o cieple, jakie daje przyjaźń bohaterek i wsparcie ich najbliższych. To wszystko sprawia, że powieść Liliany Fabisińskiej staje się takim balsamem dla duszy, bo zapewnia nie tylko wyśmienitą rozrywkę, ale i garść refleksji. Czy można chcieć czegoś więcej? Chyba tylko jak najszybszej premiery trzeciego tomu – „Zielarnio nad Sekwaną”, czekam.  

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Filia oraz Ona Czyta.  

http://www.wydawnictwofilia.pl/Ksiazka/152

https://pl-pl.facebook.com/ONACZYTA/

16 komentarzy:

  1. U mnie też wczoraj poszła recenzja :) Świetna książka! Boska po prostu! Nie mogę się doczekać 3 tomu... tyle tajemnic do wyjaśnienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam Twój tekst:) Musimy razem wypatrywać daty premiery;)

      Usuń
    2. :) założymy kółko "poszukiwaczek nieustalonej daty" :)

      Usuń
  2. Na razie muszę spasować, gdyż mam teraz inne plany czytelnicze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mało siedzę w literaturze obyczajowej, ale faktycznie - starsze panie są zwykle dodatkiem do fabuły, a trochę szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie trochę, bardzo szkoda, dobrze, że Fabisińska nadrabia:)

      Usuń
  4. Okładka jest cudowna!! Ja chcę!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Ja się w niej zakochałam od pierwszego wejrzenia:)

      Usuń
  5. Bardzo podoba mi się nazwa "Czarci Cypel". Mam wielką ochotę na tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jeszcze fajniejsze jest to, co autorka na jego temat wymyśliła:)

      Usuń
  6. Pierwszy tom biorę do sanatorium, tytuł zobowiązuje do czytania w odpowiednim miejscu, a drugiego nie mam jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale takich "wrażeń", jakich doznały bohaterki w pierwszym tomie w powieściowym sanatorium, to ja Ci nie życzę;)

      Usuń
  7. Ostatnio gustuję w takich obyczajówkach, więc z chęcią się zapoznam ;)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.