piątek, 20 maja 2016

Sławomir Koper "Wpływowe kobiety Drugiej Rzeczypospolitej"



Sławomir Koper „Wpływowe kobiety Drugiej Rzeczypospolitej”, Bellona 2013, ISBN 878-83-11-12721-0, stron 332

Recenzja napisana bardzo dawno temu (ponad rok minął), ale zgadzam się teraz z tym, co napisałam wtedy.

 Książki Sławomira Kopra czytam zupełnie nie w takiej kolejności, w jakiej się ukazywały. Popularny polski historyk tkwi mocno w dwóch epokach: dwudziestoleciu międzywojennym i czasach Polski Ludowej. I szczerze mówiąc, nie potrafię stwierdzić, w którym wydaniu jest lepszy – bo którego okresu by nie opisywał, robi to po prostu świetnie (jeśli tylko się nie powtarza) – ale teraz, gdy wreszcie sięgnęłam po „Wpływowe kobiety Drugiej Rzeczypospolitej”, po kilku z rzędu publikacjach o PRL-u, poczułam się, jakbym wróciła do domu, jeśli wiecie, co mam na myśli. Ja tej książki nie przeczytałam, ja przez nią przepłynęłam, taka to była cudownie lekka lektura. Można by z tego wysnuć wniosek, że to jednak polskie międzywojnie kocham miłością pierwszą, bądź też tak bardzo bliska jest mi rola kobiet w historii społeczeństwa. A jeśli chodzi o czas po zakończeniu pierwszej wojny światowej, to stał się on polem do popisu dla wielu pań, u których uroda szła w parze z talentem, a ich nazwiska zapisały się w powszechnej pamięci.

Napomknęłam, że czytałam nie po kolei, a w międzyczasie pojawiały się też inne pozycje związane z ulubioną epoką, stąd też treść niektórych rozdziałów – biografii bohaterek – była mi już znana. Ale żeby była jasność, zupełnie mi to nie przeszkadzało, bo jak wspomniałam, samo się czytało. Dlatego też nie będę pisać tutaj o Zofii Nałkowskiej, Marii Dąbrowskiej, Jadwidze Witkiewiczowej czy Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Z kobiet piszących, przedstawionych jako wpływowe, najbardziej zainteresowała mnie Irena Krzywicka, o której Koper pisze w następujący sposób: „Trudno znaleźć w okresie międzywojennym drugą kobietę wzbudzającą tak różnorodne emocje. Uważano ją za skandalistkę, osobę pozbawioną zasad moralnych, dostrzegającą wyłącznie seksualną stronę życia i wykorzystującą dla własnej kariery literackiej długoletni romans z Tadeuszem Boyem-Żeleńskim [którego postać, swoją drogą, fascynuje mnie od momentu, gdy dzięki „Aferom i skandalom Drugiej Rzeczypospolitej” też autorstwa Kopra, poznałam kampanie społeczne, w jakie był zaangażowany]. Miała także wielu obrońców i wielbicieli, którzy doceniali jej bezkompromisowość w łamaniu obyczajowego tabu, odwagę cywilną, inteligencję, a także niebanalną urodę” (str. 157). Podoba mi się, z jaką pasją głosiła swoje poglądy, „w bezkompromisowy sposób przecierała szlaki dzisiejszym feministkom, była agresywną publicystką, świadomą własnego intelektu i siły oddziaływania (...). Pisała jak nikt wcześniej w Polsce” (str. 178). Inna sprawa, że żyła długo i w wydanych pod koniec życia wspomnieniach dostało się niejednemu.  

Wstrząsający jest rozdział o Katarzynie Kobro, rzeźbiarce, która „wyprzedziła epokę, była prekursorką nowatorskich prądów, zrywała z wielowiekową tradycją” (str. 345). Z dorobku tej „Polki z wyboru” zachowało się niewiele, a tworzyła trzydzieści lat. Część ze swoich rzeźb sama porąbała siekierą, by mieć na czym ugotować posiłek dla dziecka, gdy mąż zarzucił jej niegospodarność. Jej życiorys obfitował, niestety, w dramatyczne epizody, których dostarczało szczególnie małżeństwo z Władysławem Strzemińskim, także artystą. Jednak „obecnie już nikt nie ma wątpliwości, że to Korbo była osobą numer jeden w tym związku, doceniono jej talent, wizję artystyczną, osobowość” (str. 373).

Historyk poświęca jedną z części Jadwidze Beck, żonie ministra spraw zagranicznych, która aspirowała do roli „najważniejszej damy polskiej sceny politycznej” (str. 44). Z mniej znanych postaci wspomina także o Marii Morskiej, zwanej Niutą. „Skamandryci uważali ją za równą sobie, jako jedyna kobieta recytowała poezję na scenie kawiarni literackiej Pod Pikadorem. Była muzą, mentorem i wielką miłością Antoniego Słonimskiego, fascynacją Anny Iwaszkiewicz, przyjaciółką Ireny Krzywickiej i Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, wziętą publicystką „Wiadomości Literackich” (str. 377), a „odeszła jako pierwsza z grupy ludzi, z którymi była związana przez całe życie” (str. 405).

„Nie bez powodu w czasach Drugiej Rzeczypospolitej pojawiło się tak wiele damskich talentów artystycznych – płeć piękna stała się równorzędnym partnerem w życiu kulturalnym kraju” (str. 35). Sądzę, że dla udowodnienia swojej tezy Sławomir Koper bohaterki dobrał idealnie. Żeby już nie powtarzać się z zachwytami nad kolejną jego publikacją – co zazwyczaj czynię – ale jednocześnie zachęcić do lektury, napiszę tylko tyle, że moim zdaniem „Wpływowe kobiety Drugiej Rzeczypospolitej” to najlepsza jego książka z tych poświęconych dwudziestoleciu międzywojennemu.

2 komentarze:

  1. Idealna pozycja dla mojego taty, więc muszę koniecznie mu ją sprezentować.

    OdpowiedzUsuń
  2. Za mną prawie wszystkie pozycje S. Kopra o czasach PRL, o dwudziestoleciu międzywojennym czytałam chyba jedną książkę. Bardzo ciekawi mnie ten czas, teraz obiecuję sobie czytać w kolejności wydawania.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.