poniedziałek, 9 maja 2016

Walter Lord "Titanic. Pamiętna noc"



Walter Lord „Titanic. Pamiętna noc”, Agora 2016, ISBN 978-83-268-2342-8, stron 288

Zaryzykuję stwierdzenie, że większość z nas - tych, którzy, w 1998 r. (ale i później) oglądali imponujący film Jamesa Camerona „Titanic” - przeżyła fascynację tematem tragicznego, dziewiczego rejsu jednego z największych transatlantyków. Najsłynniejsze dzieło kompanii White Star Line obrosło przez lata w legendy i po dziś dzień pobudza wyobraźnię i ekscytuje tych, którzy poszukują odpowiedzi na szereg ciągle jeszcze nierozwiązanych kwestii dotyczących zatonięcia statku. Na jego temat napisano mnóstwo artykułów, powstały liczne książki, filmy, a nawet spektakle teatralne. Jedną z najważniejszych publikacji o Titanicu jest „Pamiętna noc” Waltera Lorda. Po raz pierwszy ukazała się w 1955 r., czyli czterdzieści trzy lata po katastrofie. Dopiero teraz doczekaliśmy się przekładu na język polski.

Dlaczego ta książka jest uznawana za najważniejszą? Ponieważ na wydarzenia kwietniowej nocy sprzed stu czterech lat spogląda z perspektywy osobistej. Lord miał to szczęście, że dotarł do jeszcze wówczas żyjących osób, którym udało się wyrwać śmierci w lodowatej wodzie oceanu. Autor przygotowywał się do publikacji latami, zbierał materiały, odbył setki rozmów z sześćdziesięcioma trzema naocznymi świadkami. Jako dziecko płynął siostrzanym statkiem „Olimpic”, co pozwoliło mu wiernie oddać wiele szczegółów. Książka odniosła niebywały sukces, stała się podstawą teatru telewizji i filmu nagrodzonego w 1959 r. Złotym Globem. Gdy James Cameron podjął się nakręcenia nowego obrazu, Walter Lord pracował przy nim jako konsultant.

Swoją relację pisarz rozpoczyna od postawienia nas na miejscu Fredericka Fleeta. Na Titanicu był obserwatorem, jednym z „oczu statku”, który miał za zadanie, siedząc w bocianim gnieździe, wypatrywać wszelkich niebezpieczeństw, szczególnie gór lodowych. Jego wachta dobiegała końca, zbliżała się północ, nadchodził 15 kwietnia 1912 r. Fleet dostrzegł górę, płynęli prosto na nią. Podniesiony alarm zaowocował zmianą kursu, ale było już za późno. I tu wraz z autorem zaczynamy śledzić, jak na toczące się wydarzenia reagują poszczególni pasażerowie oraz członkowie załogi. Zaglądamy do apartamentów i salonów dla pasażerów pierwszej klasy, jak i do położonych najniżej kajut dla klasy trzeciej. Na początku rzuca się w oczy szczególnie to, jak wielu podróżnych było przekonanych, że Titanic jest niezatapialny; zresztą tak był przedstawiany i reklamowany w prasie, jako niezniszczalny obiekt pływający. Ale konstruktor statku stwierdził w pewnym momencie, że liniowiec zatonie, że nie ma prawa się uratować. Szok i niedowierzanie przeplatają się z działaniami załogi – nie było jednak możliwe, by zakończyły się one spektakularnym sukcesem: szalup ratunkowych było za mało, a na dodatek nie były wypełniane do końca. 

Uratowanym pasażerom towarzyszymy do chwili, gdy liniowiec poszedł na dno oceanu i później, gdy na ratunek wyruszyła im „Carpathia”. Myślę, że w trakcie lektury niejednokrotnie czytelnik zacznie się zastanawiać, „co by było, gdyby...”, a przede wszystkim nie będzie mógł uwierzyć w to, co zrobili członkowie załogi „Californiana” – to się naprawdę w głowie nie mieści (tym bardziej że jakoś nie miałam o tym wcześniej pojęcia). Trzeba też mocno i dobitnie podkreślić, jak wielkim kunsztem i mistrzostwem odznacza się narracja Waltera Lorda. Nie wyolbrzymia, nie używa wielkich słów, a jednak mają one ogromną siłę rażenia, wywołują emocje, które przejmują czytelnika do granic. Naprawdę nie będzie przesadą stwierdzenie, że odbiorca czuje się tak, jakby sam znalazł się na pokładzie tonącego statku i walczył o miejsce w szalupie. W sposób chłodny i oszczędny, pozwalający odbiorcy na subiektywną ocenę, pokazuje autor zachowanie tych, którzy zasłużyli na miano bohaterów, jak i tych, którzy okazali się tchórzami. Pozwala sobie również pisarz (i chyba miał tutaj sporo racji) na wniosek, że katastrofa Titanica była pierwszym znakiem tego, iż kończyła się pewna epoka, że zadrżał w posadach – a właściwie runął z hukiem do wód Oceanu Atlantyckiego – świat do tej pory znany i bezpieczny, z jasnym podziałem na klasy społeczne, różniące się przede wszystkim stanem posiadania i wynikającymi z niego przywilejami bądź ich brakiem. Pamiętajmy, że wkrótce wybuchnie pierwsza wojna światowa, która do reszty pogrzebie dotychczas obowiązujące normy współżycia społecznego. 

Nie będę pisać długiego podsumowania. Stwierdzam tylko tyle, że Walter Lord napisał książkę niezwykle emocjonującą i emocjonalną, która mimo upływu lat broni się doskonale i myślę, że tego nikt nigdy jej nie odbierze. „Titanic. Pamiętna noc” to prawdziwy majstersztyk.

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Agora oraz PRart-Media.


22 komentarze:

  1. Wydaje mi się, że film powstał w 1997 roku, ale może się mylę. „Titanic” oglądałam z 5 razy i ciągle mi mało. Bardzo wzruszający film.
    A co do powyższej książki, z przyjemnością ją poznam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuszna uwaga, choć polską premierę miał w 1998 r., więc chyba może tak zostać;)
      To chyba jeden z tych filmów, które można oglądać milion razy.

      Usuń
    2. A faktycznie w Polsce był rok później. Zakręcona jestem :)

      Usuń
    3. Nie przejmuj się;)

      Usuń
  2. Mnie akurat film wynudził, ale książkę chętnie bym przeczytała. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli w sumie nie wyłamujesz się z mojej tezy;)

      Usuń
  3. Ech, w całej tej historii z zatonięciem Titanica i akcją ratunkową jest tyle "gdyby tylko"... W głowie mi się nie mieści, jak wiele różnych złych decyzji i fatalnych zbiegów okoliczności złożyło się na tę tragedię. Chętnie przeczytam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To poczekaj, aż przeczytasz o Californianie, ja nie wierzyłam własnym oczom...

      Usuń
  4. Zasmuca mnie to co Karolinę, minęło tyle lat a ciągle mam nadzieję, że to skońćzy się inaczej. Ludzie dopłyną do Ameryki i zaczną nowe wymarzone życie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W przypadku Titanica tak nie mam, takie uczucie to tylko przy Romanowach. Ale fakt, trudno nie myśleć, że wszystko mogło się ułożyć inaczej.

      Usuń
  5. Uwielbiam film <3 Co do książki nie jestem przekonana :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To na pewno zapewniająca wiele emocji książka. Historia Titanica do dzisiaj budzi wiele uczuć.

    OdpowiedzUsuń
  7. Film wspominam bardzo dobrze, historia Titanica tragiczna, aż niemożliwa do uwierzenia. Książka mnie zaciekawiła.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja bardziej chciałabym zobaczyć wystawę co zostało z Titanica.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie też chciałabym obejrzeć, na pewno wywarłaby ogromne wrażenie.

      Usuń
  9. Na pewno przeczytam tę książkę, mam ją na półce :) Niedawno byłam na wystawie poświęconej Titanicowi - robi wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ah też przeżywałam fascynację historią Titanica, po książkę sięgnę na pewno!

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.